poniedziałek, 13 czerwca 2016

She's Out Of My Life - Rozdział 2

Hejka, kochani!
Przepraszam was za to,że notka nie pojawiła się w sobotę, tak jak miała. Miałam wyjazd i nie miałam czasu wstawić.Nie jestem za bardzo zadowolona z Notki, ale nie mi oceniać.Już nie mogę doczekać zbliżających wakacji, jeszcze tylko 9 dni do końca roku szkolnego. Jeszcze z ogłoszeń parafialnych 25 czerwca w 7 rocznice śmierci naszego króla na antenie Stars.Tv w godzinach 13.00-15.00 będzie lecieć Best Of Michael Jackson,zachęcam do oglądania. No nic zapraszam na Rozdział 2.




**********
Wstałem koło godziny 7:30, poczułem zapachy śniadania w kuchni. Kiedy przyszedłem, zobaczyłem Brooke i moją córcie siedzące przy jednym stole. Przywitałem się z Paris, Brooke była jeszcze chyba na mnie zła za wczorajszą awanturę. Usiadłem przy stole chciałem przytulić moją narzeczoną, ale ode mnie się odsuwała.
- Nie, no jeszcze się na mnie gniewasz - próbowałem ją pocałować
- Głowa mnie boli, Michael
- Codziennie cie ostatnio głowa boli
- Nie kłóćmy się o takie o pierdoły.- Brooke wyszła z kuchni, ostatnimi czasy wydaje się zimna i oschła w stosunku do mnie.
- No co młoda jedziemy już do przedszkola, bo się spóźnimy
- Dobrze Tatusiu, za chwile przyjdę
Jechałem z Paris 15 minut, o tej godzinie nie było jeszcze korków, wiec szybko dojechaliśmy na miejsce. Po powrocie do domu, usiadłem w fotelu i zasnąłem, nagle obudził mnie krzyk mojej kochanej siostry
-Obudź się!
-Która jest godzina?
-Twoja ostatnia.
-Bardzo śmieszne, a tak to co cie tu sprowadza
-Przyszłam brata odwiedzić
-Martwię się o ciebie, nie widzisz co Brooke z tobą robi.
-Janet, mieliśmy o tym nie rozmawiać.
- Nie chce, abyś znowu cierpiał, pamiętasz co było z Caroline.
-A właśnie zapomniałem ci powiedzieć, wczoraj pod przedszkolem ją widziałem
-Co ta jadowita żmija chciała od ciebie
-Chciała się spotkać z Paris.
-Ale jej nie pozwoliłeś.
-Nie, nie chce  by Paris brała z niej przykład.
-No i bardzo dobrze, niech teraz cierpi, za te krzywdy tobie i małej wyrządzone.
- Powiedziała, że odbierze mi prawa rodzicielskie
-Na pewno ci nie odbierze nie dopuszczę do tego, ona jest nieodpowiedzialna
-To jest jej matka, ona też ma chyba prawo do jej wychowania, nie chce aby Paris za kilka lat miała do mnie żal, bo nie pozwoliłem się z matką.
-Michael, Caroline raz ją porzuciła z skąd wiesz czy nie zrobi tego ponownie, przemyśl to póki nie jest za późno
-Masz trochę racji Jan, przemyśle to, nie chce, aby mała cierpiała.
-Tacy ludzi jak Caroline nigdy się nie zmienią, pamiętaj to.
-Nadal się dziwie co ja w niej widziałem

**********
Spałam sobie smacznie w moim łóżku, gdy nagle przyszedł sms od Janet, przeczytałam go, pytała się czy może do mnie potem wpaść. Spojrzałam na godzinę, była 8:30 na 9:00 miałam zajęcia na uczelni. Najszybciej jak potrafiłam ubrałam się, wyszłam nie jedząc śniadania. na pewno się spóźnię o tej godzinie w mieście są już korki. Miałam 15 minut spóźnienia, biegiem wparowałam do sali w której zaczął się już wykład, wszyscy patrzyli na mnie jakbym była nie z  tego świata.
- O panna Swift,znowu się spóźniłaś
- Przepraszam panie Jones to już ostatni raz, W mieście były straszne korki. - było mi strasznie wstyd, to już nie pierwszy raz kiedy się spóźniam
- No dobrze już siadaj na swoje miejsce
Przez cały wykład, przyglądała mi Julie, uważała się za lepszą. Nienawidziłam jej nie tylko za to, że robiłam z siebie większą idiotkę niż była, ale również za to,że odbiła mi chłopaka, to właśnie z nią Max się całował na moich oczach. Podeszła po wykładzie do mnie i jak zwykle się wymądrzała
- Oj Scarlett, Scarlett rób tak dalej, a wywalą cię.
- Proszę cię z łaski swojej zamknij się
- O ktoś się tutaj gniewa, odmieńcu- nazywała mnie tak, ponieważ wychowałam się domu dziecka.Ona była z bogatego domu, rodzice zamożni, miała wszystko to czego dusza zapragnęła. Dlatego myślała, że może każdym pomiatać.
- Teraz przesadziłaś ty krowo to, że wychowałam się w domu dziecka nie oznacza,że jestem wyrzutkiem społeczeństwa.
- Prostaczka.
- Ja przynajmniej nie zdaje egzaminów przez łóżko- myślała, że nikt nie wie, w jaki sposób "zalicza".
- Oh, zamknij się mała suko
- Już idź bo ci centrum handlowe zamkną.
- Ja  przynajmniej mam gust
- Dobra, idź już stąd, bo patrzeć na ciebie nie mogę. - odeszła ode mnie, chyba by innych wnerwiać i psuć im humor.
O 13;00 wróciłam do domu, jak zwykle stałam w korku,tym razem krótko, bo tylko 15 min. Położyłam się na kanapie, zasnęłam spałam około dwóch godziny.Była godzina 16:30, nie miałam nic dzisiaj ciekawego do roboty. Postanowiłam się przejść do Jan, szłam tak przez uliczki Los Angeles około pół godziny. 
-Hejka własnie wróciłam o Mike.
- Cześć.
-Martwię się o Michaela.
-Co mu się dzieje złego?
-ta jego niby narzeczona Brooke, nie jest uczciwa, w stosunku do niego.
-A twój brat tego nie widzi?
-Jest w nią zaślepiona jak w obrazek, nie chce, aby znowu cierpiał, pamiętasz kiedy Michael chciał popełnić samobójstwo jakieś 3 lata temu.
- Tak media strasznie się tym interesowały
-A wiesz przez kogo on chciał się zabić?
- Nie mam, zielonego pojęcia.
-Przez swoją pierwszą żonę Caroline. Wmawiała mu, że go kocha, ale przy okazji zdradziła go z jego najlepszym przyjacielem.
- Prasa, ciągle o tym pisała.
-Michael popadł przez to w depresje pomyśleć,że gdybym wtedy nie przyszła do niego, to by dzisiaj go z nami go nie było.
- Paris by miała dzisiaj rodziców, przecież jej matka ją porzuciła.
-Caroline nigdy nie była dobrą kandydatką na żonę Michaela, wszyscy mu to mówili, że będzie cierpiał, ale On nikogo nie słuchał.
-Teraz ona chce mu odebrać prawa rodzicielskie.
-No, ale Mike nie odda jej tak łatwo Paris.
-On by chyba umarł z tęsknoty za małą. 
-Jak myślę, jedynym plusem tego chorego małżeństwa jest Paris.
-Chyba dzięki małej mój brat wyleczył się z depresji po rozwodzie.
-Na pewno kiedyś znajdzie tą idealną swoją połówkę. Dobra ja już idę.
-Za chwile ma tu przyjść mój chłopak.
-To ja już ci nie przeszkadzam.
Wyszłam Z mieszkania Janet, kiedy byłam już na dworze zobaczyłam mojego byłego Maxa. Uśmiechał się do mnie, ale ja go olewałam. W tym momencie przypomniałam sobie te wszystkie upokorzenia,, które spotkały mnie z jego strony. Była godzina 19:30, właśnie wracałam do domu, gdy nagle dostrzegłam około pięcioletnią dziewczynkę, wyglądała jak córka Mike i to była Paris. Była cała zapłakana. Mała od razu kiedy mnie zobaczyła od razu się do mnie przytuliła.
-Co się stało Słoneczko
-No bo mamusia, powiedziała, że zabierze mnie do mnie do kina,a sobie poszła gdzieś z jakimś panem.
-To może zabiorę cię do mojego mieszkania i odwiozę cię do Neverland do taty- Caroline była wyjątkowo nieodpowiedzialna, jak można zostawić 4 letnie dziecko same bez opieki i ona chce Michaelowi odebrać prawa rodzicielskie. Zabrałam ją do mojego domu, dałam ciepłą herbatę do wypicia.
**********
Jak zwykle po drugiej jechałem po Paris do przedszkola, miałem takie dziwnie uczucie, że stało się co nie powinno się wydarzyć. Jak zwykle wszedłem na teren przedszkola, jak zwykle dzieciaki bawiły się na dworze, jednak nie widziałem mojej córki, która już by mnie dawno dostrzegła. Podeszła do mnie pani Rose przedszkolanka, która opiekowała się moją córką. 
-O panie Jackson, Paris już odebrała kobieta, która podawała się za jej matkę.
-I pani jej tak uwierzyła?
-Pani Evans, była bardzo przekonująca.
-Mogła pani do mnie zadzwonić, ja jestem jej prawnym opiekunem nie ona.
-Przepraszam, panie Jackson obiecuje, że ta sytuacja ma miejsce ostatni raz.
Pojechałem do domu, miałem nadzieje, że Caroline zawiozła Paris do Neverland. Niestety znowu się myliłem, powoli zaczynałem się martwić, gdyby mojej córce się coś stało nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Była godzina 20, a ich nadal nie było, byłem wściekły na Caroline ona jest nieodpowiedzialna, nie miała teraz żadnych podstaw  aby mi ją odebrać. Nagle rozległ się dzwonek do Neverland,poszedłem otworzyć. W drzwiach ujrzałem Paris i Scarlett. Paris rzuciła mi się na szyje i zaczęła tulić.
-Gdzie byłaś strasznie się o ciebie martwiłem.
-Mamusia miała mnie zabrać do kina, ale poszła sobie gdzieś z jakimś panem
-Dobrze,że ci nic nie jest.
-Scarlett mnie zabrała i do siebie do domu.
-To dobrze.
Na pewno Scarlett sobie pomyślała jaki ze mnie ojciec, skoro nie umiem dopilnować swojego dziecka.
-Jestem złym ojcem nie umiem się dobrze zając moim dzieckiem.
-Michael, nie przejmuj się nawet najlepszym rodzicom zdarzają się wpadki. 
-Scarlett dziękuje, gdyby nie ty nie wiadomo co by było.
-Musiałam tak zrobić dobrze, że do jakiejś tragedii nie doszło..
- ona taka jest, nic z tego sobie nie zrobi.
-A w ogóle co się stało.
-Przyjechałem do przedszkola odebrać małą, a tam jej nie było.Jej przedszkolanka powiedziała, że Caroline ją odebrała.
-Twoja była jest nie odpowiedzialna, jak można tak narazić małe dziecko.
-Ona taka była od zawsze, za długo by tu opowiadać.- Jeszcze raz ci dziękuję, gdyby nie ty nie wyobrażam co by się mogło wydarzyć.
-Nie masz za co dziękować musiałam tak zrobić.To ja już sobie może pójdę.
-Ok, pójdę położyć Paris spać za dużo atrakcji na dzisiaj.
-Pa
-Do zobaczenia.
Kiedy pojechała do swojego mieszkania przyszło do mnie do mnie takie uczucie jakie od dawna nie czułem, ostatni raz czułem coś takiego kiedy poznałem Caroline. Brooke nie wróciła jeszcze do mnie, ale w tamtym momencie mnie to nie obchodziło.Paris była bardzo zmęczona,musiała się dzisiaj przestraszyć, co zrobić,że ma taką matkę a nie inną. poszedłem do sali z parkietem chciałem się odprężyć po ciężkim dniu, włączyłem muzykę, zacząłem tańczyć. Taniec tą cząstka mnie bez której mnie by nie było. Jutro sobota nie miałem żadnych spotkań. Starałem nie hałasować, nie chciałem obudzić małej. Około 12 położyłem się spać, nawet nie wiem kiedy odpłynąłem do krainy snów.

**********

PS; I jak mam nadzieje,że rozdział się podobał. Zapraszam do oceniania.
Pozdrawiam <3



1 komentarz:

  1. Hej słońce!!!
    Z nieb mi spadasz z tym rozdziałem myślałam, że na śmierć się zanudzę xD O tym tribute na Stars.TV słyszałam już wcześniej. Zresztą to jeden kanał muzyczny na którym siedzę 24/7 :)
    Przechodząc do notki. Masz ciekawy styl pisania, ale wszystko jest do wyrobienia. Znalazłam parę błędów, ale nie jestem tu od ich wytykania, bo sama robię ich pełno. Uczymy się i to ważne.
    Co za suka z tej Caroline, tak ma na imię? Jak ona mogła zrobić coś takiego? Idzie po córkę, by zabrać ją do kina, a chwilę potem z jakimś lalusiem znika, a Paris została sama. Mike i depresja? Wow. Tego się niespodziewałam na szczęście miał osóbkę dla której ma żyć i po co żyć. Dobrze, że tam Scarlett przechodziła, bo kto wie... Brook? Ta głowa mnie boli. Skąd ja znam tą wymówkę. Kuźwa nie głowa boli tylko faceta ma na boku. Czyżby Michael powoli się zakochiwał? Taka mała rada: nie łącz ich za szybko, bo może to nie wyjść, już raz się z czymś takim spotkałam i nie wyszło to opowiadaniu na dobre. Wracając... Mam nadzieję, że ich uczucie będzie powoli rozkwitało jak kwiat róży. (ja i takie porownania. Chyba cukru się nawdychałam xD) Julie hyh...kolejna się spod lampy urwała. Chyba nieźle namiesza w życiu naszej bohaterki. Czekam na dalszy rozwój tej histori. Powoli się zaczyna rozkręcać. Wstawiaj mi tu nexta bo nudze się i to totalnie. Tak wiem, że jest puźno, ale u mnie to norma. Czekam na następną, która mam nadzieję pojawi się niebawem.
    Weny życzę ;)
    Pozdrawiam :**

    Jakbyś mnie informowała stale byłabym dozgonnie wdzięczna.

    Za błędy sory pisane z telefonu. Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń