Przybywam do was z nową notką. Niedługo na blogu wybije 1000 wyświetleń. Chciałam bym wam za to podziękować, bo to dzięki wam w ogóle istnieje. Wielkie dzięki za to,że ktoś czyta moje wypociny. Jeszcze raz Dziękuję! Ostatnią zapomniałam wspomnieć w Biedrze, można kupić płytę Michaela "Off the Wall". Ja kupiłam, myślałam,że będzie kosztować jakieś 30 zł, a ja patrzę 14,99, myślę sobie jakieś zwidy mam, ale to była prawda,w empiku bym ją dostała za 40 zł lub więcej. Opakowanie było źle włożone, ale na pewno w nie jednym tak jest, ze spokojem można je przedstawić. Co do Notki, jest to moja ostania przed wyjazdem na obóz. Nie ma mnie od 25 lipca do 4 sierpnia. Nie będę miała tam internetu, a więc nie będę miała jak pisać i wstawiać rozdziałów. Nadrąbie wszystkie nieobecności na waszych blogach. Będę strasznie tęsknić za blogami i za wami szczególnie .9 dni bez neta,bez telewizji można ze świrować, ale będzie fajnie mam nadzieję. Zapraszam was na notkę i do komentowania.
**********
Ludzie mówią,że kiedy coś się straci już tego się nie odzyska,bo po prostu przepadło. Możliwe,że moje największe marzenie, aby odnaleźć moją malutką Emmę wkrótce się spełni. Co roku w moje urodziny,życzyłam sobie,aby ją znaleźć i żeby mieć w przyszłości szczęśliwą rodzinę. Nie raz
myślałam,aby skoczyć z mostu, ale wyobrażałam sobie moją siostrę, która by płakała na moim grobie. Nigdy nie chcę, aby z moimi dziećmi stało się to co ze mną,żeby miały nie za dobre wspomnienia z dzieciństwa.Pozaliczałam już wszystkie egzaminy, więc teraz miałam spokój od wszystkiego. Nie musiałam oglądać tej szmaty Julie, gdybym była wszechmogąca, to ta suka już by nie żyła. Za 4 dni te nieszczęsne przyjęcie, nie chcę tam iść, a co jeśli media zaczną mnie wyzywać od kolejnych kochanek Michaela, nie chcę,aby ludzie wytykali mnie na ulicy palcami. Muszę iść na zakupy i kupić jakąś śliczną sukienkę,skoro już idę do tych wszystkich gwiazd to nie chcę wyglądać, jakbym z szamba wylazła. Ciągle myślę o tej sytuacji, która miała miejsce wczoraj, o tym widoku kiedy widziałam mojego eks z byłą Michaela, który obecnie jest chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki. Chcę jej o tym powiedzieć,ale ona i tak mi nie uwierzy. Obudziłam się o 9, za godzinę jestem umówiona z Jessy na to,że wrócę do miejsca gdzie spędziłam moje dzieciństwo. Do miejsca, które kojarzy mi się z tęsknotą za rodzicami i bólem z powodu,że nikt cię nie chcę. Nie miałam najmniejszej ochoty tam wracać, ale muszę pomóc jak już obiecałam. Jessica, miała prawo w końcu dowiedzieć się kim jest i skąd pochodzi. Jej adopcyjni rodzice mogli powiedzieć Jess, kim tak na prawdę jest, a nie ona dowiedziała się z papierów,że oni nie są jej prawdziwymi rodzicami. Teraz Jessy zawalił się świat, wiedziała, że nazywa się Jessica Mccalister, ale nagle znajdujepapiery w którym pisze, że nigdy nią nie była i nie będzie. To tak jakby urodzić się od nowa z nowym imieniem i nazwiskiem. Poszłam się odświeżyć do łazienki, ubrałam krótką spódniczkę, luźną bluzkę z krótkimrękawem i założyłam bolerko. Czekałam tylko, za przyjściem do mnie Jess. Byłam bardzo ciekawa, co się okaże w tym domu dziecka. Usłyszałam dzwonek do drzwi, wiedziałam,że to ona.
- Hejka - wpuściłam dziewczynę do środka.
- Cześć.
- Jesteś gotowa?
- Jestem, boję się trochę tam wracać.
- Kiedyś trzeba.
- Ale, wiesz nie raz w nocy miałam koszmary, że tam wracam
- Uspokój się, idziemy tam tylko na chwilę, nikt ci tam nie będzie kazał tam z powrotem zamieszkać.
- Boję się tego, co tam się dowiem.
- Scarlett, ja się czuję, jak nowo narodzona.
- Tyle lat człowiek żyje i nie wie jak na prawdę się nazywa.
- Moi rodzice popełnili poważny błąd nie mówiąc mi o mnie całej prawdy.
- Bali się tego.
- chodź idziemy do tego sierocińca.
- Dobra.
Droga do sierocińca zajęła nam niewiele czasu, najchętniej to bym tam nie szła, ale muszę jej pomóc. W końcu od czego ma się przyjaciół. Weszliśmy do budynku, czułam jak wracają złe wspomnienia, ale też i dobre. Nagle zobaczyłam ciocię Maye, to właśnie ona opiekowała się mną ze szczególną troską. Była to kuzynka mojej mamy, niestety nie mogła mnie zaadoptować, ponieważ jej mąż był kryminalistą.Opiekowała się mną, za co jestem jej strasznie wdzięczna, ale nie mogła nigdy zająć miejsca mojej mamy. Podbiegłam się przywitać, kobieta w podeszłym wieku widząc mnie uśmiechnęła się. Ja ją mocną przytuliłam, nie widziałam jej od jakiś 2 miesięcy, a dla mnie to za dużo.
- Cześć ciociu.
- Witam cię słonko, dawno cię tu nie było.
- Tak to 6 lat, kiedy to nie mieszkam tu.
- No widzisz jak ten czas szybko płynie.
- Niestety, to się myśli,że czas jest powolny, a to tak szybko leci.
- Co cię sprowadza w te skromne progi.
- Jest dzisiaj dyrektorka?
- Jest, a coś się stało.
- Bo widzisz, przyprowadziłam tutaj moją sąsiadkę.
- Dzień dobry.- Jessy była nieśmiała, rozumiałam to pierwszy raz chyba była w takim miejscu.
- Dzień dobry.- kobieta odpowiedziała jej z serdecznym uśmiechem.
- Ona chcę się dowiedzieć,kim tak na prawdę jest.
- Musicie chwilkę poczekać, pójdę powiedzieć pani dyrektor,że przyszłyście.
- Dobrze.
Słyszmy tak długim korytarzem,widziałam dzieci, które tak jak ja kiedyś czekały na nowy dom. Nagle podeszła do mnie jakaś dziewczynka,wyglądała tak słodką. Miała w ręce misia, przypominała mi kiedyś mnie.
- Dzień dobry.
- Cześć malutka.
- Jak masz na imię? Ja jestem Scarlett.
- Ja też mam tak samo na imię. Ile masz słońce latek?
- Mam 5 latek, proszę pani.
- Nie mów do mnie pani, mów po prostu Scarlett.
- Od kiedy tu jesteś.
- Odkąd tylko pamiętam.
- Też, kiedyś tu mieszkałam.
- A dlaczego już nie mieszkasz?
- Bo ja już jestem duża, mam 24 lata, muszę się sama zając sobą
- Jesteś taka jak ja?
- Chyba tak.
- Przyszłaś kogoś zaadoptować?
- Nie, kochanie, muszę porozmawiać z panią dyrektor.
- A, o czym?
- O bardzo ważnej sprawie.
- Scarlett, idziesz?- zawołała moja sąsiadka, która skapnęła się ze mnie nie ma.
- Spokojnie nie zgubię się.
- Ok.
- Muszę, już iść, trzymaj się.
- Nie zostawiaj mnie, proszę.
- Misiu ja tu wrócę znowu specjalnie dla ciebie.
- A obiecujesz?
- Obiecuje, a teraz zmykaj bawić się z dziećmi.
- Pa pa.
- Trzymaj się, na razie. - ta dziewczynka przypomniała mi siebie z przed 19 lat, kiedy to trafiłam do tego miejsca.
- Gdzie byłaś? - zapytałam mnie Jessica.
- Spotkałam taką małą dziewczynkę,przesympatyczna.
- Nowe przyjaźnie się nawiązują.
- Miała na imię Scarlett.
- Tak samo jak ty.
- Nie wiem, czy mnie będzie pamiętać jak wrócę tutaj z powrotem.
- No widzisz, a nie chciałaś tutaj przychodzić.
- Tak wiem ty miałaś rację.
- Brawo ja.
- Mam do ciebie pytanko.
- Dajesz.
- No, bo Michael mnie zaprosił w sobotę na przyjęcie - byłam tak zawstydzona,że mruczałam pod nosem, Jessy ledwo co mogła zrozumieć.
- Nic nie zrozumiałam z tego twojego bełkotu.Powtórz. - wzięłam głęboki oddech i powiedziałam od początku.
- No, bo Michael mnie zaprosił w sobotę na przyjęcie. Ja nie wiem czy iść, czy mu odmówić?
- dziewczyną idź na to przyjęcie. Mężczyzna na którego widok mdleją miliony kobiet na całym świecie, chcę abyś to ty z nim poszła. Jakbym chciała to sama bym poszła z Michaelem Jacksonem.
Wiesz ile kobiet chciało by być na twoim miejscu.
- Ale tam będą same gwiazdy, ja nie pasuję do tego świata.
- Pasujesz, tylko trzeba cię ładnie ubrać.
- Znasz się na modzie?
- Jak mało kto?
- A pójdziesz dzisiaj ze mną do centrum handlowego?
- Jak, będę miała czas, a raczej będę miała.
- dzięki ratujesz mi życie.
- A co ci jest potrzebne z galerii?
- Ja nie chcę na ostatni gwizdek kupować sukienki na przyjęcie.
- Ok, pójdę z tobą.
- O, witam serdecznie panienkę Swift, po prawie 6 latach. - od razu rozpoznałam ten głos to była pani Dorotha, dyrektor domu dziecka. Nienawidziłam jej, kiedy trafiłam do tego miejsca po śmierci moich rodziców, ona chciała zabrać mój cały majątek, chciała sprzedać wszystko co miałam po rodzicach, ale ciocia Maya jej na to nie pozwoliła. To tylko dzięki niej jestem teraz gdzie jestem, moi rodzice byli zamożni zostawili mi niezłą sumkę w spadku, to właśnie za te pieniądze kupiłam mój apartament i poszłam na studia. Na razie mi wystarcza, ale planuje umówić się na rozmowę o pracę, chcę zarabiać sama na siebie. Ale co do dyrektorki, ona mnie traktowała z góry, nie szanowała mnie, nie lubiła mnie, zawsze mnie poniżała.
- Dzień dobry, mi panią również miłą widzieć.
- Widzę,że kogoś przyprowadziłaś.
- Tak, to moja sąsiadka, ona była kiedyś tutaj w domu dziecka, ale adoptowało jej pewne małżeństwo i zmieniło jej imię i nazwisko.
- Ok, da się załatwić, zapraszam do mojego gabinetu.- usiadłam wygodnie e fotelu stojącym na przeciwko biurka.
- Twoje imię i nazwisko młoda damą chciałam bym znać.
- Jessica Mccalister. - dyrka, przyniosła pewną teczkę jej zawartość mogła zmienić moje życie i życie Jessy. Otworzyła ją.
- Dziewczęta, nie uwierzycie w to co teraz powiem. Scarlett za pewnie nie raz zastanawiałaś się co się stało z twoją siostrą?
- Myślę o niej codziennie.
- Jessica Mccalister, wcześniej była zarejestrowana jaką Emma Swift. - Na te słowa zakręciła się mi łezka w oku.
- Czyli ja jestem rodzono siostrą Scarlett.
- Tak moja droga.
- A ma pani akt urodzenia Jessici, a nie od dzisiaj Emmy.
- Tak tutaj wszystko jest, papiery adopcyjne, akt urodzenia. - byłam szczęśliwa, mogłam roznieść całe pomieszczenie. Przytuliłam mocno Jess, to było tak zwane spotkanie po latach.
- Nawet nie wiesz ile cię szukałam. - szepnęłam po cichu mojej siostrze do ucha.
- Wiesz, jak ja zawsze chciałam mieć starszą siostrę.
- a teraz, ją masz.
- Pani dyrektor, niech pani mi odpowie. Dlaczego zmieniono dane osobowe? Dlaczego pozwolono na mnie z siostrą?
- Imię i nazwisko, zmieniono, ponieważ rodzice adopcyjni Emmy, tak sobie zażyczyli. A na drugie pytanie nie umiem ci odpowiedzieć.
- Dziękuję, pani nie wiem jak mam pani dziękować.
- Scarlett, pamiętasz, kiedy ja nie byłam za dobra w stosunku do ciebie.
- Pamiętam.
- Chciałam bym cię dzisiaj przeprosić za to moje zachowanie. Wybaczysz mi?
- Oczywiście, nie mogłam bym dłużej się gniewać, ponieważ widzę, że pani przeprosiny są szczere.
- Jestem dumna, że wyrosła z ciebie silna i pewna siebie kobieta.
- Dobra, ja już muszę kończyć.
- Do widzenia i jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co. Do widzenia dziewczęta. - Kiedy wychodziliśmy spotkaliśmy moją ciocię.
- I dowiedziałyście się czegoś.
- Ciociu, Jessica to moja siostra Emma. - ciocia natychmiast przytuliła moją sąsiadkę.
- Wiedziałam, że kiedyś się znajdziesz.
- Cieszę się, że znowu spotkałam panią i Scarlett.
- Nie, panią. Jestem kuzynką waszej zmarłej matki.
- Czyli mogę do pani ze spokojem mówić ciociu.
- Tak, ale ty jesteś podobna do Lili. Po prostu jej odbicie.
- A Scarlett, do kogo jest podobna?
- Do waszego ojca, Jamesa.
- Są gdzieś, jakiejś zdjęcia rodziców.
- Tak, jest ich pełno, musisz raz przyjść do Scarlett ona ma cały album rodzinny.
- My, może już pójdziemy. Chcemy iść do Galerii. - odezwałam się
- Dobra, trzymajcie się.
- Pa, ciociu, powiedziałyśmy jednogłośnie.
Szłyśmy przez zakorkowane LA, około 45 minut. Ciągle myślałam o Michaelu i tym przyjęciu. Boje się strasznie, że po imprezie, media sprawią, że nie będę miała na życia prywatnego. Od około pół godziny siedzieliśmy w sklepie z sukniami. Emma, wybierała mi różne sukienki. Teraz wybrała mi czarną, typu syrenka.
- Masz zobacz tą.
- ale ona jest wąską.
- no, bo to taka musi być, aby wszyscy na ciebie patrzyli z wrażeniem.
- A, potem w gazetach będzie, że jestem dziewczyną Mike'a i lecę na jego kasę. I że na przyjęciach świece gołym tyłkiem.
- No, ale w sukience babci też iść nie mogę. - poszłam przymierzyć ubranie, było mi strasznie
niewygodnie i nie czułam się w tej sukience komfortowo.
- I jak? Pokaż się. - Jest stanęła koło przebieralni. Pokazałam się jej, nie była zadowolona z efektu.
- Ona do ciebie nie pasuję. Ściągaj wybierzesz ze mną coś fajnego. Przebrałam się, poszłam z moją siostrą wybrać coś co mogła bym założyć na siebie w sobotę. Przeszukiwałyśmy wieszaki, nagle ukazała mi się błękitna sukienka ozdobiona u góry jakimiś kamieniami. Strasznie mi się podobała, Jess również się spodobała. Kazała mi ją założyć. Włożyłam ją na siebie, czułam się w niej jak jakaś księżniczka. Wyszłam do Emmy
- Jak wyglądam?
- Ale ona piękna, musimy ją zabrać?
- ile ona kosztuje? - Emma spojrzała na metkę z tyłu.
- 600$, na pewno chcesz ją zabrać?
- Biorę niezależnie od ceny.
Zapłaciłam za sukienkę, byłam szczęśliwa z powodu tego, że odzyskałam zaginioną siostrę i z tego, że kupiłam piękną suknie, która pasowała do mnie. Od 15 minut szłyśmy do domu. Chciałam z moją siostrą spędzić trochę czasu, w końcu tyle się nie widziałyśmy.
- Co robimy dzisiaj? - zapytałam się, chciałam pogadać z Emmą, jak jej się żyło przez te 19 lat, kiedy to byliśmy oddzielone od siebie.
- Za, chwilę chcę jechać do moich adopcyjnych rodziców.
- Robimy dzisiaj piżama party?
- No jasne, zadzwonie ci jak będziesz od nich wracać.
- Ok.
- Ale powiedz, czy ty masz do swoich rodziców żal, że nie mieli na tyle odwagi, aby ci powiedzieć o twoim prawdziwym pochodzeniu.
- Nie mogła bym się na nich gniewać, bądź co bądź mnie wychowali i dali dom.
Nim się obejrzałam już byliśmy pod naszym blokiem, weszłyśmy do naszych mieszkań, Moja siostra do swojego, ja do swojego. Gdyby ktoś mi powiedział rok temu, że odzyskam siostrę wyśmiała bym go. To cud z niebios, że ja ją odzyskałam, myślałam, że ja ją straciłam na zawsze i nigdy jej już nie ujrzę. Nadzieja i wiara jednak czynią cuda.
***********
Czy można mieć wszystko, ale czuć w sobie jakąś pustkę. Nie miałem co marudzić, najchętniej poszedł bym się przejść po mieście z Scarlett, ale nie mogę od wczoraj paparazzi siedzą pod moją posiadłością, ktoś doniósł im, że byłem wczoraj na lodach z moją córką i przyjaciółką. Dobrze, że nikt nam nie zrobił zdjęcia, mnie by zwyzywano od kobieciarzy, a Scarlett od dziwki, która leci tylko na moją kasę. Ledwo ja to znoszę, a co dopiero ona. Sława ma zalety, jest to między innymi spełnienie marzeń, że ktoś docenił to jakim jest się człowiekiem, ale najważniejsze to docenie
nie głosu jaki człowiek ma w sobie. Sława ma też pełno wad. Jedną z nich jest brak prywatności, człowiek nie może iść do sklepu, nie można wyprowadzić psa. Najgorsze jest związać się z kimś, ponieważ ukochana musi się wyrzec swojej prywatności. Musi uważać, ponieważ najmniejszy ruch, a dla nich już jesteś nikim. Mój kucharz zabrał sobie kilka dni wolnego, wiec ja musiałem się wszystkim zająć co jest w kuchni. Dzisiaj u mnie był Macaulay Culkin, dziecięcy aktor, zagrał w kilku filmach. Ostatnio zagrał w filmie "Kevin Sam W Domu", przez co stał sławny. Właśnie układałem z młodymi wieże z klocków, jeden klocek spadł i cała
budowla się zawaliła.
- Kolejny raz się zawala. - Paris była chyba niezadowolona z powodu klocków.
- księżniczką nie smuć się zbudujemy kolejną.
- Michael w kuchni się co jara.
- Jezus Maria, zapomniałem o makaronie. - wyłączyłem gaz i wylałem wodę do zlewu. Liczyłem, że coś uda się z tego zjeść, jednak makaron przypalił się i nie można było nic z tego zjeść. Resztę zawartości garnka wrzuciłem do kosze. Dobrze kombinujesz
- Applehead znowu coś przypaliłeś, oj marny z ciebie mąż będzie.
- Jak ty tak będziesz ludzi denerwować to cię żadna nie będzie chciała.
- Na mnie to tyle dziewczyn leci, że głowa mała.
- Wiesz ile kobiet mdleje jak mnie widzi.
- Ale ja i tak jestem głodny.
- Paris, Mac dzisiaj nie będzie spaghetti na obiad - mała popatrzyła na mnie swoimi słodkimi oczkami i podbiegła do zamrażalki, wyciągnęła z niej paczkę frytek. Ja na to się zaśmiałem.
- Frytki z keczupem na śniadanie, frytki z keczupem na obiad, frytki z keczupem na kolacje. Dobrze kombinujesz.
- No się wie. - zaśmiałem się na te słowa mojej małej spryciary.
- Sam bym na to wpadł.
- Ale ja jestem mądrzejsza.
- Nie bo ja.
- Udowodnione jest, że dziewczynki są mądrzejsze od chłopców. - Moja córka pokazała język Mac'owi.
- Jak chcesz.
- To dalej, pakujemy te frytki do piekarnika. - wysypałem zawartość opakowania na blachę i wstawiłem na 25 minut.
- Tato idziesz do pokoju.
- Nie, przypilnuję aby się frytki nie spaliły.
- Co ja mam robić sama.
- Chodź włączę ci jakąś bajkę. - poszedłem włączyć małej jakąś bajkę, wybrałem dla niej myszkę Miki. Wróciłem do kuchni, aby znowu czegoś nie spalić. Zabrałem mój telefon w rękę, chciałem napisać do Scarlett, aby do mnie przyjechała, chciałem się również dowiedzieć, czy była w tym domu dziecka z Jessy.
M: Co dzisiaj robisz?
S: Nie mam nic ciekawego do roboty.
M: Przyjedziesz do mnie?
S: No mogę :)
M: Poznasz kogoś?
S: Kogo znowu?
M: Znasz Macaulaya Culkina?
S: Znam to ten chłopiec grał Kevina.
M: To go dzisiaj poznasz, on do mnie przyjechał, tylko musisz uważać bo on jest sprytny, na pewno się polubicie.
S: Na pewno.
M: Mam po ciebie przyjechać? :)
S; od czego mam samochód.
M: to ja nie przyjeżdżam po ciebie, tylko się nie zgub w tym LA ;)
S:Ty się o mnie nie martw.
M:Tylko musisz uważać paparazzi czatują pod moją posiadłością.
S: Poradzę sobie.
M:Wjedź od tyłu będę tam czekać, jak będziesz uważać to cię nie zauważą.
S: Ok, ja już wyjeżdżam.
M: To ja będę czekać, Paris się na pewno ucieszy.
Trzymałem mój telefon w ręce, nagle do kuchni jak piorun wparował Mac.
- Z kim pisałeś?
- Nie twój interes.
- Z kochanką?
- Nie, ze świętym Alojzym.
- U, nie wiedziałem,że kogoś sobie przygruchałeś.
- Nie, mam nikogo.
- To z kim pisałeś?
- Z moją koleżanką.
- To, czemu ja jej nie poznam?
- Poznasz, przyjedzie do mnie za 45 minut.
- Kolejna nadęta baba, taka sama jak ta Brooke.
- Scarlett, taka nie jest na pewno ją polubisz.
- To się jeszcze zobaczy.
- A, wolna jest?- chłopak dostał ode mnie sójkę w bok.
- Mac
- No, co pytam bo chcę wiedzieć.
- Do dużego pokoju z Paris się bawić i bajkę oglądać.
- Dla twojej informacji, bajka się już skończyła się, a Paris się na mnie obraziła.
- Włączę wam Kaczora Donalda, od razu się rozluźni.
- Applehead, nie zapominaj czasem o frytkach,żebyś znowu nie zjarał nam obiadu.
- Wiem co robię, jestem już duży.
- Dzieciak w ciele dużego.
- A,żebyś ty wiedział. - poszedłem włączyć kolejną bajkę młodym, czekałem jeszcze chwile zanim zrobiły się frytki. Nałożyłem wszystkim po równo jedzenia i zawołałem wszystkich. Zjedliśmy w spokoju posiłek, dokończyliśmy oglądanie bajki.
- Paris, Scarlett za chwilę przyjedzie.
- Ale fajnie.
- Co chcecie robić?
- Pójdziemy na dwór, oblewać się wodą.- Mac zaproponował.
- Ja ci jej naleje do mózgu, aby oczyścić ją z głupoty.
- Scarlett zaplecze mi warkoczyki.
- A co już nie lubisz jak ja ci je robię?
- Jasne,że lubię. Ty tatusiu je robisz najlepiej.
- Kocham cię, ty mój misiu.
- Ja ciebie też bardzo mocno kocham tatusiu.
- Idziemy na dwór.
- Po co? - zapytał mi się Mac, wyraźnie nie zadowolony z mojego pomysłu.
- Bo mam czekać za Scarlett.
- Za płotem wszędzie czają się Paparazzi.
- Jak chcesz możemy cię do nich wyrzucić.
- Żeby ja ciebie tam do nich nie wyrzucił.
- Tylko, żeby nie przyjechała tapeciarnia.
- Ona się nie maluje. Może tylko czasem, ale z umiarem,
- Co to u kobiet znaczy umiar.
- To, idziemy czy będziemy tak tu stali jak jakieś kołki.
- Ty nie chcesz iść.
- Dalej raz, dwa.
- Za chwile przyjdę.
- Ja tobą czekam więc pamiętaj.
Wyszedłem na dwór, zobaczyć co robi moja córka i wyczekiwać przyjazdu Scarlett. Nie potrwało długo zanim Scarlett przyjechała. Kiedy zobaczyłem jej auto uśmiechnąłem się. Kiedy już zaparkowała i wysiadła rzuciła się na nią jak zwykle Paris.
- Cześć
- Hejka złotko.
- Scarlett,a jednak dotrzymałaś obietnicy,że przyjedziesz.
- Jak zawsze kochanie.
- zrobisz mi warkocze?
- No, jasne, tylko przynieś mi lusterko, gumki do włosów i szczotkę.
- Tatuś, gdzie położyłeś moje pudełeczko?
- zaniosłem je do twojego pokoiku, leży na szafce.
- ok. - Paris poszła po swoje pudełeczko, ja podszedłem do niej i ją przytuliłem.
- Cześć.
- Hej.
- I jak byłaś w tym domu dziecka?
- Byłam i wiesz co się okazało.
- Jestem ciekawy?
- Jessica to tak na prawdę Emma moja młodsza siostra.
- A widzisz ja ci mówiłem, a ty mi nie wierzyłam.
- Ty zawsze masz racje.
- Brawo ja.
- Brawo ty.
- Idziemy zwiedzić Neverland?
- No, jasne.
- Miałeś mi kogoś przedstawić.
- Zaraz tu przyjdzie. - Nagle z domu z uśmiechem na ustach wyszedł Mac, wiedziałem,że coś knuje tylko co. Podszedł do nas.
- Co jest Applehead?
- czemu Applehead?- zapytała się Scarlett, było widać,że to ją śmieszy.
- Ja tego nie wymyślałem.
- Ale i tak dobre, teraz już wiem jak mówić na Mike'a kiedy mnie denerwuje.
- Scarlett, dla ciebie pan Applehead. - Odezwałem się.
- A tak po za tym to cześć, Macaulay jestem, ale możesz do mnie mówić skrótem. - Podał dłoń mojej przyjaciółce.
- Miło mi, Scarlett jestem.
- Grasz z nami w bitwę wodną.
- A na czym ona polega ?
- Oblewamy się wodą ten kto będzie najbardziej mokry przegrywa całą grę, a osoba, która będzie najmniej mokra wygrywa.- odezwałem się, licząc, że Scarlett się przyłączy.
- Ja to chciałem powiedzieć. - odezwał się Mac.
- Ale ja szybciej to powiedziałem. - pokazałem mu język.
- Mogę z wami się zabawić, ale najpierw uczeszę Paris.
- Dobra. Gdzie ona tak długo jest?
- Zaraz na pewno przyjdzie.
- Idzie nasz królewna.
- Scarlett przyniosłam wszystko, teraz mi możesz go robić.
- A jakiego chcesz tego warkocza.
- umiesz zrobić kłosa?
- Umiem słoneczko.
- To mi zrób. - poszliśmy usiąść na trawie, Scarlett zrobiła mojej córce warkocza.
- I jak?
- jest śliczny.
- Gramy w tą bitwę?
- Tato ja chcę być z tobą. - Paris uwielbiała być ze mną w drużynie.
- No dobrze.
- Scarlett, Mac jesteście razem w drużynie.
- Tylko teraz trzeba jakąś nazwać drużyny
- Michael mam świetną nazwę dla twojej grupy. - Mac wypalił z tą propozycją.
- Dajesz mój przyjacielu.
- Drużyna Applehead'a. - Mac wypalił z tą propozycją, Scarlett nie mogła powstrzymać śmiechu.
- To nawet fajna nazwa, Paris nazywamy się" Drużyna Applehead'a
- Może być.
- To my będziemy nazywać się "Drużyna zwycięzców" - Scarlett wymyśliła nazwę dla swojej drużyny.
- Chyba drużyna przegranych.
- Co powiedziałeś Applehead? - Odezwała się, patrząc na mnie swoim wzrokiem, przy okazji się uśmiechając.
- Nic to gramy.
- Gdzie masz pistolety na wodę.
- Leżą w kartonie przy domu.
- To zaczynamy, idźcie znaleźć swoją bazę.
- Ok. - Poszedłem z Paris do naszej tajnej kryjówki. Do gry używaliśmy całego rancza. Czekaliśmy jak drużyna Maca i Scarlett wyjdą z swojej kryjówki. Nie musieliśmy czekać długo zanim ktoś z tej dwójki się pokazał. Zobaczyłem Scarlett, zakradłem się do niej od tyłu. Ona jednak mnie zobaczyła i strzeliła do mnie wodą. Jednak spudłowała. Ja strzeliłem do niej. Trafiłem ją Nagle poczułem jak ktoś trafił mnie to był chyba Mac. Mac się pokazał, chwilę i był cały mokry, Paris go załatwiła. Dalej z Scarlett toczyłem tą bitwę. W ruch szły wiadra pełne wody, balony z wodą, bajeranckie pistolety na wodę. Toczyłem pojedynek z Scarlett, goniłem ją i polewałem wodą, ona nie była mi dłużna. Skończyło się na tym, że rzucaliśmy w siebie balonami z wodą. Scarlett i Mac byli cali mokrzy , moja drużyna wygrała.
- I co? Mówiłem, że wygramy.
- Miałeś racje, brawa na ciebie.
- Jestem, zwycięzcą nie dla mnie przegrana. - Odezwała się Paris.
- Michael, jak jesteś takim zwycięzcą to odtańcz swój taniec zwycięstwa.
- Jak chcesz to mogę go odtańczyć nawet tutaj.
- Tutaj nie, zatańcz ten taniec na trampolinie nad basenem.
- Zgoda.
- To dalej.
Wyszedłem na tą trampolinę i zacząłem tańczyć. Kiedy byłem na końcu, poczułem, że ktoś wszedł na urządzenie. Wiedziałem, że to był Mac. Nagle poczułem jak on mnie popchnął. Ja próbowałem
zrobić wszystko, aby nie spaść do wody. Ale to nic nie dało.
- Ah, nie!!! Zabiję cię! Zabije cię Mac! Zniszczę cię.
- Jak mnie tylko dorwiesz. - zobaczyłem jak Mac przybija piątkę mojej przyjaciółce.
- Czyj to był pomysł.
- Mój. - Scarlett śmiała się ze mnie.
- Nie sądziłem Scarlett, że ty przeciwko mi.
- Nie znasz się na żartach?
- Bardzo śmieszne.
- Chodź idziemy się przebrać.
- Dobra.-Wyszedłem z basenu, byłem cały mokry.
- Gdzie jest Paris?
- Do domu poszła.
- Michael ty się na mnie gniewasz?
- Nie gniewam.
- To było dla żartów. Przy okazji słodka zemsta za przegraną bitwę.
- Aha, wiec to było za tą.
Poszliśmy do domu, wchodziliśmy przez taras. Podbiegła do nas szczęśliwa Paris.
- Ciocia Janet przyjechała.
- dobrze, kochanie.
Weszliśmy do salonu, zobaczyliśmy moją siostrę siedzącą na kanapie i czekającą za mną chyba. Kiedy nas zobaczyła nie była zadowolona, Scarlett wspominała, że się z nią pokłóciła z moją siostrą.
- Co, ona tutaj robi?
- Janet, możemy porozmawiać?
- Ale ty chcesz, abym była nie szczęśliwa.
- Nie chcę się z tobą kłócić z powodu Maxa.
- Ja chcę cię przed nim ochronić.
- Ja wiem co robię.
- Mogę zaakceptować to,że jesteś z Maxem, ale jak coś ci zrobi to zabije drania.
- To moje życie pozwól mi decydować o nim, jak będę cierpieć to będzie tylko moja wina.
- Nie mogę się z tobą kłócić, to bez sensu.
- Też nie chcę się z tobą kłócić. - Scarlett, podbiegła do Jan i ją przytuliła.
- Już jest zgoda.
- Zgoda.
- Nie mogę żyć obrażona na ciebie.
- Jak byłyśmy pokłócone to czułam w sobie jakąś pustkę.
- to tak samo jak ja.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Chciałam sprawdzić co u ciebie słychać.
- Żyję, to się liczy.
- tak.
- A co u ciebie?
- u mnie jak zwykle.
- Co tak na mnie patrzysz?
- Mogę wiedzieć, dlaczego jesteś mokry?
- Mac zepchnął mnie z trampoliny i spadłem do basenu.
- Znając go mogłeś się tego spodziewać.
- Ale wiesz kto mu kazał?
- Nie zgadnę. - Scarlett zaczęła się śmiać, Janet od razu się domyśliła.
- Teraz już wiesz?
- Dobrze moja przyjaciółka kombinuje. - Nagle do domu wszedł Macaulay.
- Cześć Donkey.
- Witam cię Mac.
- Co zrobiłeś Michaelowi.
- hehe, moja sprawka z Scarlett.
- Idź się przebrać bo się rozchorujesz?
- Jak się o mnie martwisz.
- Janet ma rację, chory będziesz. - poszedłem się przebrać, nagle do mojego pokoju, kiedy byłem bez koszuli weszła Scarlett. Kiedy mnie zobaczyła bez koszulki zarumieniła się. Ja jednak nie chciałem, aby ktoś mnie obserwował, byłem chory na bielactwo nabyte. Na mojej klatce piersiowej znajdowały plamki, których się wstydziłem.
- Przepraszam, nie powinna wchodzić bez pukania.
- Nic się nie stało. - zobaczyła na moim torsie te nieszczęsne plamy
- Od czego masz te plamki?
- cierpię na bielactwo nabyte. Tracę pigmenty odpowiadające za kolor skóry.
- Czyli te głupoty na temat tego, że się wybielasz są nie prawdą.
- To wszystko wina tej choroby.
- Gdyby tylko prasa wiedziała prawdę o tym.
- Co jutro wieczorem robisz?
- Nie wiem jeszcze.
- A chciałam byś mnie iść jutro ze mną na kolację.
- Mogę.
- cieszę się, że mogę z tobą jutro iść.
- ubieraj tą koszulę. - ubrałem moją ulubioną czerwoną koszulę.
- Aha, Paris pytała się czy pójdziemy się przejechać karuzelą.
- Karuzela jest zepsuta możemy iść do zoo, do Bubbelsa.
- Aha, a kto to Bubbles?
- To mój szympans.
- Ja już muszę jechać, jestem umówiona z Emmą, że do mnie przyjdzie i zrobimy piżama party.
- No, jak chcesz?
- Kiedy indziej pokażesz mi Bubblesa.
- Zabierasz Janet do siebie?
- No, tylko muszę jej się zapytać.-Wyszliśmy z mojej sypialni, gdzie bawiły się dzieciaki z moją siostrą.
- Janet idziesz dzisiaj do mnie na piżama party?
- ok.
- Przedstawie ci kogoś i poinformuje o czymś ważnym.
- dobrze.
- To ja już się będę zbierać.
- Jeszcze nie. - zawołała Paris, na wieść o moim odjeździe.
- Kotek, Scarlett musi jeszcze coś załatwić. - Michael powiedział do swojej córki próbując ją pocieszyć.
- Obiecuje,że jeszcze przyjadę do ciebie.
- Na pewno.
- Na pewno misiu, ja bym ciebie nie okłamała.
- Jesteś cudowna.
- Ty też. - podszedł do Mac, chyba mnie polubił i chciał się pożegnać.
- Miło mi cię było poznać.
- Mnie ciebie również.
- Myślałem,że będziesz kolejną zapatrzoną w siebie babką bez perspetyw.
- Mac.- odezwał się Michael.
- A tu takie wielkie zaskoczenie.
- dokładnie. Ta ostatnia Brook, była głupia, nie dało się z nią normalnie porozmawiać i ciągle się obrażała.
- Widzisz co kasa robi z ludźmi.
- Ja już będę znikać. Idziecie mnie odprowadzić?
- No jasne. - powiedziała nasza cała czwórka naraz. Poszliśmy odprowadzić dziewczynę do samochodu. Na koniec Paris ją ponownie przytuliła. Ja podszedłem do niej.
- To widzimy się jutro.
- Tylko nie zapomnij
- Nie zapomnę. - przytuliłem ją i dałem jej całusa w policzek. Ona się zarumieniła.
- A to za co?
- Za to,że tu jesteś.
- dziękuje.
- Bawcie się dobrze.
- Na pewno będzie nie zapomniana zabawa.
- Tylko,żebym nie musiał was z komisariatu odbierać.
- Wcale nie będziesz musiał.
- Dobra już jedź, żebyś nie stała w korku.
- Na pewno postoje chwilę.
- Na razie.
- Pa.
Kiedy ona tak odjeżdżała, poczułem smutek,że będę miał okazje ją zobaczyć jutro na kolacji. Scarlett ma w sobie coś wyjątkowego, czego jeszcze nigdy nie widziałem w żadnej kobiecie, nawet w mojej byłej żonie, boję się wyznać miłość, a co jak ona mnie traktuje tylko jak starszego brata. Mam prawie wszystko o czym mógł by marzyć każdy Amerykanin, córkę, pieniądze, dom, sławę, ale nie mam tylko tej ukochanej z którą mógł bym się tym wszystkim podzielić. Ja chce znaleźć kobietę, która mnie nie porzuci, tak jak to zrobiła Caroline. Tylko o tym marzę.
**********
Dzisiaj był chyba mój najszczęśliwszy dzień życia. Odnalazłam moją siostrę, pogodziłam się z Jan. Nie chciałam jej mówić o tym co widziałam wczoraj, wiedziałam,że to może ją zranić. Ja wiem,że Janet jest tylko dla niego przygodą. Jestem przygotowana na to,że będę ją pocieszać po trudnym rozstaniu. Postanowiłam wjechać do supermarketu, aby coś kupić na imprezę. Wiedziałam,że przesadzę i przesadziłam, kupiłam wino. Janet miała słabą głowę do alkoholu, ale raz można. Chciałam zrobić lassagne i sałatkę. Wiedziałam,że Jan uwielbia moją lassagne. Kupiłam najpotrzebniejsze składniki. Kiedy szłam do kasy, zobaczyłam jakiś brukowiec, a na jego pierwszej stronie Michaela. Pisało na nim " Wacko- Jacko się wybiela", postanowiłam zabrać i sobie poczytać, a przy okazji pośmiać się z tych głupot. Kiedy byłam przy kasie i płaciłam ekspedientka zadał mi dziwne pytanie.
- Wierzy pani w te plotki o Jacksonie?
- Nie wierzę, prasa się uwzięła na biednego człowieka i teraz chcę go za wszelką cenę zniszczyć.
- To dlaczego pani to kupuje.
- Dla śmiechu, chcę się pośmiać z tych bzur.
- Każda plotka ma w sobie ziarno prawdy.
- Ja lubię Michaela Jacksona, jestem jego fanką.
- Jak pani chce.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
Opuściłam sklep, chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i przeczytać ten artykuł o Michaelu. Stałam w korku tylko 15 min, chwila byłam już w domu. Poszłam do kuchni zanieść zakupy. Rozpakowałam wszystko i zaczęłam przygotowanie lassagne. Wpakowałam ją do pieca na 30 minut. Zabrałam się za krojenie warzyw na sałatką, poszło mi szybko i w chwilę sałatka była gotowa. Musiałam pilnować pieca, więc zabrałam do ręki zakupione czasopismo. Byłam niezadowolona z treści tego artykułu.
" Michael Jackson słynie z swoich dziwnych zachowań. Operacje plastyczne, których artysta miał już przeszło 20, spanie w łóżku tlenowym, aby dłużej zachować młody wygląd. Gwiazdor nigdy nie był zadowolony z koloru swojej skóry, stacje muzyczne takie jak MTV na początku lat 80. nie chciały puszczać piosenek Michaela z powodu koloru jego skóry i dominacji w muzyce "Białych ludzi" odmawiano mu także udzielania różnych wywiadów. Czy to możliwe,że to doprowadziło do tego,że "Król Popu" podjął tak radykalne kroki w celu tego, aby stać się białym"
Przecież to były głupstwa. Nie wiem czy w ogóle istnieje coś takiego jak wybielanie skóry. Położyłam ten głupi tabloid na blat, nie mogłam dalej tego czytać. Postanowiłam zadzwonić do mojej siostry.
- Halo, wpadniesz do mnie dzisiaj na imprezę.
- Jasne tylko, teraz akurat stoję w korku.
- Poznam cię z moją przyjaciółką.
- z kim?
- Z Janet Jackson.
- To jest twoja przyjaciółka?
- Tak, zdziwiona?
- I to bardzo.
- Zrobiłam lasagne i sałatkę,nie wiem czy ty lubisz?
- Kocham.
- to super.
- Dobra ja już kończę.
- Pa.
- Do zobaczenia.
Skończyłam rozmawiać z Emmą, usłyszałam pikanie, to był znak,że moja zapiekanka jest już gotowa. Nie zdążyłam nawet położyć gorącej lassagne na blacie, a już słyszałam dzwonek do drzwi, wiedziałam,że to już przyszła Janet.
- No, hejka. Przybyłam. - wpuściłam ją do mojego mieszkania dała mi do ręki butelkę Wina.
- Nie musiałaś.
- Oj tam, to o czym mi chciałaś powiedzieć?
- Znalazłam ją.
- Kogo?
- ty wiesz kogo.
- Tak, twoja siostra się znalazła. Kim ona jest ? Gdzie mieszka?
- Jestem taka szczęśliwa. Nazywała się Jessica Mccalister. Mieszka na przeciwko mnie.
- Od kiedy.
- Wprowadziła się nie cały tydzień temu.
- Jak ją rozpoznałaś?
- Jej adopcyjni rodzice, powiedzieli ,że jest adoptowana i że przez pewien okres była w domu dziecka. To my tam dzisiaj poszłyśmy. No i okazało się,że Jess tak na prawdę przed adopcją nazywała się Emma Swift, pokazaną mi papiery adopcyjne, akt urodzenia młodej.
- Jesteś pewna,że ona jest twoją siostrą?
- Na 100%, ona jest tak podoba do mojej mamy zresztą sam zobaczysz.
- ok. Co tak pięknie pachnie?
- Zrobiłam lassagne, twoją ulubioną.
- Ty wiesz jak mnie zadowolić?
- Cieszę,że jesteś zadowolona.
Nie czekaliśmy zbyt długo, bo po chwili przybyła do nas moja siostra.
- O, czekaliśmy na ciebie wejdź. - dziewczyna weszła do mieszkania i podała mi butelkę wina.
- Hejka.
- Nie musiałaś kupować alkoholu.
- Nie wypada przychodzić bez prezentu.
- Usiądź na kanapie koło Janet. Ja przyniosę jedzenie. - Przyniosłam lassagne i trzy kieliszki. Zaczęłyśmy jeść. Dziewczęta zaczęły się poznawać.
- Jesteś siostrą Scarlett.
- Tak, spotkałyśmy się po 19 latach rozłąki.
- Ale jesteś podobna do swojej matki. To ta jakbyś to była ty.
- Wiem, nasza ciocia mi mówiła, Scarlett mi to mówiła i teraz ty mi to mówisz.
- Ale na prawdę.
- Nie wiem jak mam teraz do ciebie mówić. Czy Jessy , czy Emma?
- Mówcie do mnie Emma, to w końcu moje prawdziwe imię.
- Janet,Emma macie ze sobą piżamy?
- Kto by przyszedł na piżama party bez piżamy to by nie miało sensu. - odezwała się moja przyjaciółka.
- Idziemy się przebrać? - zaproponowała moja siostra. Poszłyśmy się przebrać. Nagle wzięłam do ręki album z zdjęciami, aby pokazać go Emmie.
- Oglądamy fotki?
- Tak! - krzyknęły dziewczyny jednogłośnie. Usiadłam między nie. Zaczęłam odwracać strony.
- Tutaj są nasi rodzice w dniu ślubu.
- Ale mama wyglądała ślicznie w tej sukni.
- Tutaj jest ze mną chyba w ciąży.
- Była szczęśliwa, szkoda,że to tak szybko się skończyło.
- Tutaj ja, jako niemowlak
- słodka byłaś. - odezwała się Jan.
- Ja z mamą i tatą na wakacjach nad morzem.
- Ile wtedy miałaś lat? - zapytała Emma.
- Miałam wtedy 2 lata.
- Tutaj ja mama z tobą w ciąży, tata i ja.
- Wyglądaliście tak słodką.
- To ty kilka dni po urodzeniu.
- Moi rodzice, ci adopcyjni nigdy nie pokazywali mi takich zdjęć.
- Bo nie mieli jak.
- Tutaj jesteśmy my, to zdjęcie było wykonane dwa dni przed śmiercią rodziców.
- Wyglądałyśmy na szczęśliwe. Dlaczego ktoś to nam odebrał.
- Tego zdjęcia nienawidzę, to zdjęcie rozbitego auta taty, a tu mama i tata w trumnie. - popuściłam łzę, widok tych zdjęć mnie ranił, zawsze kiedy na nie patrzę to płaczę.
- Dobra koniec tych smutków, włączamy jakiś film? - Zaproponowała Janet.
- A jaki film chcesz?
- Wszystko, byle nie horrory. - wiedziałam,że Janet po prostu nie przepada za tym gatunkiem filmów.
- Poszukam coś.
- Co powiesz na "Ghost Busters"?
- Oglądałam milion razy, ale nadal mi się nie nudzi.
- Co ty na to Emma?
- Moja ulubiona komedia, musimy obejrzeć koniecznie.
- Ok,to ja ładuje film do środka.- załadowałyśmy film do odtwarzacza, była to komedia, nie raz się z czegoś śmiałyśmy. Po skończonym seansie byłyśmy pijane, najbardziej Janet.
- Robimy bitwę na poduszki? - zaproponowała Emma.
-Nie chcę mi się-odparła Janet.
- Proszę. - Emma zrobiła słodkie oczka. Janet po przemyśleniach się zgodziła.
- Ale jak Scarlett będzie lać się z nami..
- Ok. - zgodziłam się. Poszłyśmy do mojej sypialni. Janet się zataczała, modliłam się, aby nie walła o kant szafy. Biłyśmy się tak około 15 minut, wszędzie było porozrzucane pierzę.Janet szybko usnęła była pijana w 3 dupy musiała do rana wytrzeźwieć. Emma była lekko pijana,również zasnęła. Ja nie upiłam się tak mocną, ale byłam zmęczona więc położyłam się koło dziewczyn. Ciągle miałam w głowie widok nagiego torsu Michaela. Myślałam o nim prawie codziennie. Czy my pasujemy do siebie? Nie wiem, czas zdecyduje. Ja wiem tylko jedno na 100 % kocham Michaela. Myślałam tak sobie o nim, nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy snów, na upragniony odpoczynek.
**********
Kochać, to znaczy szanować i cenić bez względu na różnice. Kochać to znaczy się troszczyć i dbać o to co jest tak naprawdę dla nas ważne. Czy ja wierzę w to,ze na końcu świata jest ta kobieta, z którą ułożę sobie życie. Ja w to wierze,że jeszcze będę szczęśliwy u boku innej kobiety. Tak ona istnieje, jest na prawdę. Domyślacie się kto to? Tak to Scarlett, na tym całym przyjęciu pragnę jej powiedzieć co tak an prawdę do niej czuje. Czy się zgodzi? Mam nadzieje,że tak. Z Paris i Mac'em, byłem do dworze do około 20 godziny. Po powrocie domu, pomogłem umyć się Paris. Mac nie miał zamiaru iść pod prysznic. Ja mu kazałem.
- A, ty nie idziesz się myc?
- Nie chcę mi się.
- Mac. co ja do ciebie mówię?
- Jackson, wyluzuj.
- Idziesz pod prysznic!
- Nie, wiesz,że nie lubię się myć.
- Biegiem.
- Nie pójdę.
- Jeszcze jedno słowo, a będziesz spał w zoo, w towarzystwie Bubblesa.
- Nie, ja z nim nie będę spał.
- To pod prysznic.
- Muszę? - westchnął.
- Tak.- powiedziałem stanowczo.
- No, dobra. - Mac, był nie zadowolony z powodu tego,że musi się myć.
Zrobiłem kolacje dla naszej trójki.Po posiłku młodzi chcieli obejrzeć jakiś film. Kazałem wybrać im jakiś film, ale ci jak zawsze się kłócili.
- Ja chcę kopciuszka. - powiedziała Paris.
- Kopciuszek serio? On jest dobry dla bab.Oglądamy "Powrót do krainy Oz."
- Nie, ja chcę kopciuszka. - Paris usiadła na podłodze i zaczęła płakać. Zawsze robiła tak, gdy coś nie szło po jej myśli.
- Po co te kłótnie? - Wstałem i podszedłem do Paris. Wziąłem na ręce moją córkę.
- Kochanie, obejrzymy kiedy indziej kopciuszka.
- Ja chcę go teraz.
- Możemy coś innego?
- No dobrze tatusiu.
- Co powiesz na "Dennisa rozrabiakę"
- Ok.
- Mac oglądamy "Dennisa rozrabiakę". - zakomunikowałem do chłopaka.
- Zgoda, ale jutro oglądamy "Powrót do krainy Oz"
- Paris, oglądniemy jutro "Powrót do krainy Oz".
- Ale pod warunkiem,że oglądniemy "kopciuszka"
- Mac, wytrzymasz tę męki.
- Jak mi dasz kasę?
- no wiesz ty co?
- żartuję, i tak nie będę się na to patrzeć.
- Ok, to oglądamy. - załadowałem film, Mac usiadł koło, Paris zaś położyła się na moich kolanach. Była śpiąca, wiedziałem,że nie wytrzyma do końca filmu i zaśnie. Film się skończył, nie myliłem się mała była tak zmęczona,że po prostu usnęła. Wziąłem ją na ręce, chciałem ją zanieść do jej pokoju i położyć w jej łóżeczku. Niestety przeszkodził mi w tym Macaulay.
- Musimy jutro oglądać tego głupiego kopciuszka? - chłopak powiedział to tak głośno,że o mały włos nie obudził Paris.
- Nie tak głośno, jak się obudzi to ty ją będziesz ponownie usypiał. - powiedziałem do chłopaka szeptem.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało, ale troszkę ciszej.- zaniosłem Paris do jej pokoju i położyłem do łóżka. Okryłem moją córeczkę ostrożnie kołdrą, aby jej nie przez przypadek nie obudzić. Poszedłem do mojej sypialni. Po tym ciężkim dniu marzyłem, o tym aby wejść pod prysznic. Po skończonym prysznicu, położyłem się w moim łóżku, zabrałem do ręki dyktafon i chciałem odsłuchać moich zapisków. Nie mogłem jednak gdyż bez pukania do mojego pokoju wparował Mac.
- Pukać nie umiesz?! - zapytałem.
- Umiem.
- Musimy oglądać jutro tego kopciuszka?
-Widziałem jaka dzisiaj była jazda.
- Widziałem, ale ja nie lubię tej szmiry.
- Paris nie za bardzo lubi "Powrót do krainy Oz"
- A oglądniemy.
- Tak.
- O mały włos nie zapomniałem. Applehead, kupiłem coś specjalnie dla ciebie.
- Mac,nie musiałeś. - zawstydziłem się.
- A tam. - Mac wyciągnął z plecaka jakieś pudełko.
- Co to jest?- zapytałem zaciekawiony.
- "Applehead'y" specjalnie dla ciebie.
- Karzesz mi jeść moich braci? - zaśmiałem się.
- Kanbalizn ze strony Applehead'a.
- Daj mi jednego na próbę.
-To masz, jak nie umrzesz po 5 sekundach to znaczy,że nie zatrute.
- chcesz mnie zabić?
- Nie, dalej jedz chcę wiedzieć czy dobre. - wziąłem do buzi jednego cukierka, po chwili okazało się,że jest mega kwaśny. Wyplułem go.
- Ale kwaśny.
- Wiedziałem,że nie polubisz ich.
- To po je kupowałeś?
- Mówiłem,że specjalnie dla ciebie. - Mac coś tam dalej sobie gadał, ja go nie słuchałem, ponieważ myślałem o Scarlett.
- Michael, czy ty mnie słuchasz?
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- O czym tak myślałeś?
- Nie ważne.
- O Scarlett, zgadłem?
- Skąd wiedziałeś.
- Myślisz,że nie zauważyłem jak na siebie patrzyliście dzisiaj.
- Aż, tak to widać.
- Ty ją kochasz.
- Co ty możesz wiedzieć o miłości, masz tylko 12 lat.
- Oj wiem dużo. Kręcisz z nią?
- A co cię to obchodzi?
- Powiedz.
- Dobra, umówiłem się z nią jutro na kolację. Zadowolony?
- Pamiętaj, nie uprawiaj sexu na pierwszej randce. - Mac dostał sójkę w bok za te słowa.
- Ja nie wierzę 12-latek mówi mi, jak zachowywać się na pierwszej randce.
- Michael, daję ci tę porady, bo chcę, abyś się z nią związał. Ona do ciebie pasuje.
- A skąd ty to możesz wiedzieć.
- Jackson bierz się do roboty, taka atrakcyjna dziewczyna, nie ma faceta, a ty tu tak stoisz. Gdybym był starszy to już bym się za nią brał.
- A co jak ona mnie nie kocha.
- Ona cię kocha, widziałeś jak na ciebie patrzy.
- Co ona może we mnie takiego widzieć?
- Wszystko, działaj póki nie jest jeszcze za późno.
- Dobra, idź już spać bo jutro do południa gnić w łóżku będziesz.
- założysz się,że nie.
- Sio stąd.
- Dobrej Nocy Applehead.
- Tobie również Mac.
Mac opuścił moją sypialnie. Zgasiłem światło, myślałem o tym co się dzisiaj stało. Scarlett widziała mnie półnagiego, widziałem to jak się zarumieniła. Podobał się jej chyba ten widok. Ciągle myślę o jutrzejszej randce i tych słowach, "działaj póki nie jest za późno". Mac ma rację powinienem działać, mam koło siebie idealną kobietę. Myślałem tak sobie i nawet nie wiem kiedy usnąłem.
**********
Komentarz= to motywuje!
Ps: I jak? Wątek z ciocią Mayą wymyśliłam pisząc ten rozdział. Pomyśł na stworzenie jej narodził mi się w głowię i postanowiłam to wykorzystać. Mam nadzieję,że ciotka Maya przypadła wam do gustu.
Ale będę tęsknić za wami.
Pozdrawiam i buziaki! <3<3<3