Mam dobry humor i dodaje post. Wczoraj mi się usunął rozdział i musiałam pisać od nowa, mam nadzieje, że wam się spodoba, nie jestem zadowolona z notki. Piosenka nie znalazła się tu przypadkiem, ale tego dowiedzie się późnej. Zapraszam do czytania.
**********
Kiedyś ktoś powiedział mi, że czas leczy rany. Nie miał racji czas nie leczy ran, tylko pogłębia tęsknotę. Po moich rodzicach zostały mi tylko zdjęcia i wspomnienia, których jest tak nie wiele. Jak co trzy dni chodziłam na cmentarz do moich rodziców, aby z nimi porozmawiać, wiem, że komuś może to się wydawać dziwne, ale mi to pomaga. Było dość ciepło jak na majowy poranek. Kiedy wychodziłam z domu zobaczyłam, że ktoś wprowadza się do mieszkania na przeciwko mojego. Cieszyłam się stało tak opuszczone dwa lata jak nie więcej. Jego poprzednia właścicielka urządziła sobie z niego agencje towarzyską. Dobrze, że się wyprowadziła, były z nią same problemy. Szłam uliczkami LA około godziny. Po drodze weszła do kwiaciarni, kupiłam białe lilie ulubione kwiaty
mojej mamy. Jak zwykle umyłam nagrobek, zapaliłam znicze i usiadłam na ławce, która stała na przeciwko grobu.
- Jak by wyglądało moje życie gdybyście żyli? - nagle poczułam jak ktoś zasłonił mi oczy.mojej mamy. Jak zwykle umyłam nagrobek, zapaliłam znicze i usiadłam na ławce, która stała na przeciwko grobu.
- Zgadnij kto to? - ten głos poznałabym nawet na końcu świata.
- Michael.
- No,a kto niby jak nie ja.
- Co ty robisz na cmentarzu?
- Przyszedłem do mojego przyjaciela.
- Ja jestem u moich rodziców. Siadaj.
- Opowiesz coś mi o nich?
- Zgoda, ale ty mi o tym swoim przyjacielu?
- Dobra, postaram się, ale ty pierwsza.
- No to było tak, moi rodzice jechali na spotkanie w Nowym Jorku. Tata był zmęczony, jechał pół nocy, nagle zasnął za kierownicą i stracił panowanie nad samochodem. Wjechał w drzewo, mama zginęła na miejscu, tata zmarł w szpitalu. Miałam jeszcze 6- miesięczną siostrę. Obie trafiłyśmy do domu dziecka. Po 3 miesiącach moją siostrę zaadoptowało pewne małżeństwo. Wtedy ostatni raz widziałam ją.
- Bardzo smutne, mój przyjaciel Daniel też zginął tragicznie, znałem go od dzieciństwa. Przyjaźniliśmy się ładne parę lat. Tego dnia w którym umarł, zabrał mój motor, chciał go odwiedź do naprawy. Ja próbowałem go powstrzymać, ale był uparty jak osioł. Niestety wyjechał padał deszcz on wpadł w poślizg i przy silnym uderzeniu motor wybuchł. Daniel zginął na miejscu. Minęło 7 lat a ja nadal się obwiniam, gdyby nie wsiadł na ten głupi motor to by żył.
**********
Wpatrywałem się w Scarlett, wyglądała jak zawsze pięknie. Wsłuchiwała się w moją historię, tak jak ja kilka minut wcześniej.
- Michael, minęło już od tego tyle czasu, nie obwiniaj się o to, przecież ostrzegałeś go aby nie jechać tym motorem.
- Masz racje, ale ja nigdy nie przestane o nim myśleć.
- Tak jak ja nigdy nie przestanę myśleć o rodzicach.
- Wiem, że nie powinienem o to pytać, ale ilu miałaś chłopaków?- myślałem, że ona mnie w tym momencie opierdzieli, że to mnie nie powinno obchodzić.
- Miałam 2 chłopaków, mój ostatni Max bardzo mnie ranił, obrażał mnie, upokarzał na każdym kroku, aż doszło do tego, że pewnego razu całował się z moją koleżanką z studiów Julie na imprezie na moich oczach. Wtedy to był definitywny koniec mojego związku.
- ja miałem 3 dziewczyny i żonę, a z Caroline, ja w niej byłem na prawdę zakochany, myślałem że mnie kocha, ale po narodzinach Paris, wszystko się zmieniło ciągle się kłóciliśmy, znikała czasem na kilka dni, raz tak się pokłóciliśmy, że wyszedłem z domu, a kiedy wróciłem, na biurku w moim gabinecie, leżał ten list- podałem go Scarlett.
Drogi Michaelu
Nie mogę już tak dalej żyć. Nigdy nie byłam gotowa do małżeństwa, a tym bardziej do bycia matką, nie mam serca zabrać ci Paris, u ciebie będzie jej lepiej. Za kilka dni powinieneś dostać papiery rozwodowe. Zrzeknę się praw rodzicielskich do Paris. Wyjeżdżam z Tomem, tak z tym twoim przyjacielem. Ten związek był wielkim nieporozumieniem.
Twoja Caroline
- a to suka. Jak cię strasznie potraktowała. Zostawiła cię dla twojego przyjaciela.Ja bym tak nigdy nie zakończyła związku
- wszyscy mówili, że ona nie jest idealna na moją żonę, a ja głupi nie słuchałem.
- chyba jedyny plus jest taki, że masz Paris, a tak w ogóle czego chce od ciebie?
- Teraz nagle po 3 latach przypomniała sobie, że ma córkę. Teraz chce mi ją odebrać.
- no, ale ty jej tak łatwo nie oddasz?.
- Nigdy w życiu, ona tylko chce wyłudzić pieniądze ode mnie, ona jest nie odpowiedzialna. Widziałaś chyba sama wczoraj.
- Krzywda się małej stanie jak ją oddasz, będzie krzyczeć, że chce do ciebie.
- Masz rację. Mam pomysł, pokaże ci coś.- chciałem zabrać Scarlett w szczególne miejsce, gdzie jechałem zawsze aby sobie coś
przemyśleć.
- No dobra i tak w domu nie mam nic lepszego do roboty.
- to super. - w drodze włączyłem radio, leciała na nim moja piosenka "Billie Jean" Scarlett zaczęła śpiewać ja razem z nią.
- Nie wierzę ja w duecie z Królem Popu.
- Masz ładny głos.
- dzięki, a ile jeszcze będziemy jechać?
- Chwilę, jeszcze zaraz będziemy na miejscu.
Dojechaliśmy na polanę w środku lasu, koło polanki było jezioro. Było tam pięknie, rozłożyłem koc i usiedliśmy. Wpadłem na pomyśl nie chciałem mówić o nim Scarlett, bo była by nie zadowolona. Postanowiłem go zrealizować.
- Zagramy w chowanego?
- No możemy.
- Kobiety mają pierwszeństwo, wiec ty szukasz.
- No ok, nie znam okolicy wiec mogę się zgubić.
- To licz do 100.
Zaczęła liczyć, pobiegłem do jeziora. Wskoczyłem do niego. Scarlett zaczęła szukać, oj długo będzie mnie szukać.
**********
Szukałam Michaela od 10 minut, dobry jest w chowanego. Przeszukałam już chyba każdy zakątek , nie pobiegł chyba do lasu. Podeszłam do jeziora, nagle zobaczyłam, że coś się wynurza to był Michael.
- w trzcinach siedziałem.
- a woda nie za zimna.
- jest cieplutka.
- chodź pomogę ci wyjść. - nagle Michael pociągnął mnie za rękę przez co wpadłam do wody. Woda miała z 2 metry głębokości, była lodowata.
- Durniu, coś zrobił, jak ja teraz wyglądam. - Michael zaczął się głupkowato śmiać.
- uspokój się z cukru nie jesteś nie rozpuścisz się. - nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się również śmiać.
- chodź pomogę ci wyjść. W aucie mam ręczniki wiec się wytrzesz
- na słońcu wyschnę.
- nie sądzę, idą ciemne chmury.
ciemne chmury przeszły i znowu zaczęło świecić słońce, nasze ubrania całkiem już wyschły.
- Masz straszną orientacje w terenie.
- Bo jak tu jestem pierwszy raz,to się nie dziw łosiu jeden.
- zagramy w coś.
- w chowanego z tobą nie gram, mogę w berka, ale ja nie gonie.
- I tak cię złapie, jestem szybszy.
- cicho siedź, bo za chwile znowu wylądujesz w jeziorze.
- twoje, niedoczekanie. - nagle zaczął mnie gilgotać, nie mogłam opanować śmiechu.
- proszę dość..haha- pomyślałam sobie, gdyby teraz ktoś nas widział, pomyślał by, że jesteśmy pacjentami szpitala psychiatrycznego, którzy uciekli.
- przeproś, to cie zostawię.
-przepraszam!
- no i widzisz tak się załatwia interesy.
- Wyjdź, bo jak cię pacnę.
- Nie umiesz przegrywać.
- która jest godzina?
- Jest 14:30.
- To może pojedziemy, na pewno się o ciebie martwią, a Paris dostaje zawału.
- Masz racje jest już późno a za dwie godziny mam spotkanie z Quincym.
- To tym bardziej.
- dasz mi swój numer telefonu?
- No ok.- wymieniliśmy się numerami.
- Co robisz za jutro?
- Nic jeszcze nie planowałam.
- Może chciałaby jechać ze mną na plan do teledysku "Smooth Criminal"
- Jasne, będę zaszczycona.
Wsiedliśmy do auta, jechaliśmy pół godziny nie było żądnych korków więc jechaliśmy szybko, aż znaleźliśmy się pod moim blokiem,Mike odprowadził mnie pod drzwi mojego mieszkania.
- Dzięki za to popołudnie
- to ja ci dziękuje, teraz już jadę zaraz pewnie będą takie korki, że do wieczora do Neverlandu nie dojadę.
- Do zobaczenia - uściskałam go na koniec
- Na razie.
Położyłam się na kanapie, usnęłam obudził mnie dzwonek do drzwi, była godzina 16:45, to niezłą sobie drzemkę ucięłam. Poszłam otworzyć drzwi, w progu zobaczyłam jakąś młodą dziewczynę,wyglądała na sympatyczną.
- Hej, nazywam się Jessica Mccalister, będę naprzeciwko mieszkać.
- Scarlett Swift, wejdź nie będziemy rozmawiać na korytarzu.
- Masz bardzo ładnie urządzone mieszkanie.
- Dziękuje, sama urządzałam, napijesz się czegoś kawy, herbaty, soku pomarańczowego
- Po proszę sok.
- Wielka przeprowadzka, Co?
- Tak.
- Ile masz lat?
- 19
- a ty?
- 24, jestem studentką ekonomii.
- aha, ja studiuje aktorstwo.
- Jessy ja się dziwie, jak doszłam do takiego stanu, wychowywałam się w domu dziecka.
- to smutne,a jak tam trafiłaś można zapytać?
-Moi rodzice zginęli kiedy ja miałam 5 lat.
-Masz rodzeństwo?
-Miałam małą siostrę, kiedy miała 8 miesięcy jakieś małżeństwo ją zaadoptowało.
-Jestem jedynaczką pochodzę z bogatego domu, moi rodzice na każdym kroku mnie rozpieszczali,ja miałam już tego dosyć i poszłam na siebie zarabiać, oni teraz mówią jak to marnuje się na studiach, bo chcę być aktorką.
- Rób to, co kochasz, jak będziesz robić czegoś,czego nienawidzisz , to nie będziesz miała tego satysfakcji
- Robię to co kocham. Moi rodzice chcą abym była prawnikiem.
- Moi wychowawcy w domu dziecka, chcieli bym była lekarzem, wiec tak troche wiem jak możesz się czuć.
- dobra ja już ci nie będę przeszkadzać i idę.
- Nie przeszkadzasz, mam pomysł obejrzymy jak chcesz jakiś film.
- ok, tylko jaki.
-ty wybierz, ja prawie wszystkie filmy oglądałam.
- Ostatnio kupiłam płytę z filmem. " Dirty Dancing", pójdę po nią.
- Ok, tego jeszcze nie oglądałam.
- Ja też, dopiero wczoraj kupiłam wiec wielka premiera.
- To ja pójdę zrobić popcorn, ty włącz film.
Oglądaliśmy film, był bardzo ciekawy najbardziej ostatnia scena, w które jest romantyczny taniec do "The Time Of My Life".
- To ja już może idę.
- Ok, do zobaczenia.
Kiedy drzwi się zamknęły za moją nową sąsiadką, pomyślałam ona wyglądała, prawie tak jak moja zmarła mama, miała te same rysy twarzy. To by było niemożliwe, że to moja siostra. Zobaczymy jak ta sprawa się rozwinie.
Między mężczyzną, a kobietą przyjaźń jest niemożliwa. Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość.
- Tak lecz nie przyjaźń
Oskar Wilde
**********
I jak? Mam nadzieje, że wam się podobało. Zapraszam do Oceniania. <3<3<3
komentarz= to motywuje.
Obecna!
OdpowiedzUsuńWcale nie jest za późno nocne czytanko. Przechodząc do notencji. To to jest jeh siostra? Z mojej strony takie wtf, przypadek? Nie sądzę. Przypadki się nie zdarzają. Nie się jej Scarlett zapyta czy nie jest przypadkiem adoptowana czy coś. To było takie ulocze z tym wypadem. Bustwie jeziorka. One mają w sobie taką magię, która przyciąga ludzi. Myślę, że na jednym spotkaniu się nie skończy i coś z tego będzie. Michael really? Chłopie nie masz gdzie się chować tylko w wodzie?
Czekam na nexta. Pisz szybko i wstawiaj. Weny życzę duuużo weny ;)
Pozdrawiam :***