czwartek, 25 sierpnia 2016

Shes Out Of My Life - Rozdział 10

Cześć!
Na początek chcę was przeprosić za tą,że dopiero teraz wstawiam notkę. Nie lubię pisać postów na komputerze, wolę pisać je na telefonie. Oddałam mój telefon do naprawy, za jakiś tydzień powinnam go dostać z powrotem, znowu 110 złotych pójdzie w błoto, ale co zrobić. Jak wam mijają ostatnie dni wakacji, u mnie jest spokój. Kto jest za przedłużeniem wakacji? Ja bym z chęcią skorzystała z takiej sytuacji. Z notki nie jestem już chyba tradycyjnie xD zadowolona, postaram się najprędzej za tydzień wrzucić następny rozdział. Zapraszam teraz serdecznie do czytania  komentowania :)


***********
Czym jest poczucie prywatności, to jest taka myśl,że nikogo nie interesuje co robisz. Możesz iść do miasta i kupować co chcesz, nikt nie będzie cię gonić i robić zdjęć. Czy to możliwe,że przez przyjaźń z Michaelem,będę narażona na ataki ze strony paparazzi i mediów.To już dzisiaj, to dzisiaj mam iść do tych wszystkich gwiazd. Od mojej randki z Michaelem minęły 3 dni, ale jak burzliwe, jakaś hiena zrobiła zdjęcie mi z Mike'iem, jak trzymamy się za rękę w drodze do kina. Michaela nazwano od kobieciarza, a mnie od puszczalskiej, która kocha Króla Popu ze względu na grubość portfela. Wiedziałam,że tak będzie, a co dopiero jak pojawimy się na tym przyjęciu. W dodatku oni jakimś cudem się dowiedzieli ile mam lat i jak się nazywam, po prostu dla nich jestem chyba gówniarą, która nie wie nic o życiu. Obudziłam się około godziny 10, nie miałam dopasowanych butów do sukienki, miałam w planach iść do galerii handlowej i zakupić te idealne. Skorzystałam z łazienki, zrobiłam poranną rutynę. Dzisiaj ubrałam na siebie  czarny kombinezon, coś w stylu ogrodniczek,jedne z moich ulubionych. Do tego założyłam białą koszulkę z krótkim rękawem, czarne szpilki i okulary przeciw słoneczne. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Nagle przyszła do mnie wiadomość od Michaela, przeczytałam jej treść.
M: Cześć, co robisz?
S: A jak myślisz.
M; Obijasz się? :)
S: No i tu cię mam, wcale się nie obijam, zamierzam iść właśnie do centrum handlowego.
M: Nie wiem czy to jest taki dobry pomysł?
S: Dlaczego?
M; Boję się, że paparazzi może za tobą wszędzie latać.
S: Nie panikuj, będzie dobrze ;)
M: Po co w ogóle wybierasz się do centrum?
S: Musze znaleźć te idealne buty dla siebie.
M: W czym pójdziesz na przyjęcie?
S: Dowiesz się wieczorem, na razie to moja słodka tajemnica.
M: No tylko uważaj na siebie.
S: To ja już pójdę, aby znaleźć te idealne buty.
M: Przyjadę po ciebie o 20.
S: Dobrze.
Odłożyłam telefon na blat kuchenny i wyszłam z  mojego apartamentu, na klatce schodowej spotkałam, moją siostrę,która jak zawsze miała dobry humor.
- Cześć.
- Cześć.
- Gdzie idziesz?
- Chce iść do centrum handlowego, nie mam dobranych butów do sukienki.
- Wiesz co, ja tam też się wybieram.
- To idziesz ze mną?
- Jasne.
Wyszłyśmy razem z klatki schodowej. Szłyśmy przez zatłoczone Los Angeles około 30 minut. Ludzie na ulicy patrzyli na mnie jakbym się urwała nie z tej ziemi, Mogłam się jakoś przebrać, aby nie przyciągać niczyjej uwagi. Kiedy znalazłam się w centrum handlowym poczułam ulgę, czym prędzej pobiegłam do sklepu obuwniczego. Szukałam od 30 minut butów idealnych dla siebie na dzisiejsze wyjście. Podobała mi się jedna para, ale niestety nie mieli mojego rozmiaru buta. Nie dziwiło mnie, przy numerze stopy 41 trudno czasem znaleźć odpowiednie obuwie. Nagle zobaczyłam pewną parę butów, były prześliczne, chciałam je zobaczyć. podeszłam do nich i wzięłam jednego bucika w rękę, był ze szła, akurat był mój rozmiar. Pobiegłam szybko do Emmy, aby pokazać jej moje znalezisko.
- Znalazłam idealne buty.
- To pokazuj je. - Podeszłam do półki, wzięłam z niej pudełko i dałam do pokazania mojej siostrze.
- Musisz je koniecznie wziąć.
- Nie wiem jak się będzie w nich chodzić.
- To prawdziwe szkło, a przy okazji kolor idealnie pasuje do twojej sukienki.
- Biorę.
- Nie będziesz żałowała.
- One są śliczne, kupuje.
- Ile kosztują? - ostrożnie odwróciłam pudełko i zobaczyłam cenę butów.
- 250 $.
- Na pewno chcesz je wziąć?
- Nic mnie nie powstrzyma.
- Będziesz wyglądała w nich jak kopciuszek na balu.
- Tak sądzisz. - Podeszłam do kasy i zapłaciłam za moje szklane pantofelki.
Wyszłyśmy z sklepu, chciałam iść już do domu, ku mojemu nieszczęściu, w centrum była telewizja. Chciałam wyjść z Emmą nie zauważona, jednak ktoś mnie zobaczył. Prezenterka i operator kamery do mnie podbiegli.
- Od kiedy to trwa? - kobieta przyłożyła mi mikrofon do twarzy.
- Ale co?
- Kiedy poznałaś Michaela Jacksona i od kiedy trwa wasz romans?
- A co to was obchodzi?
- Proszę pani, świat chce wiedzieć z kim spotyka się król popu.
- Ja nie jestem jego kochanką, jestem jego przyjaciółką.
- To jak się pani wytłumaczy z zdjęć udostępnionych kilka dni temu.
- Trzymałam go za rękę i co z tego. Jako jego przyjaciółka.
- Czy pojawicie się na dzisiejszym przyjęciu.
- Może tak, może nie. Wie pani co mnie wkurza?
- Słucham.
- Jestem zła, kiedy to wy szpiegujecie Mike'a na każdym kroku, to nie jest miłe uczucie, kiedy doznaje się tego na własnej skórze. Ja zostałam nazwana, od dziwki, która kocha jedynie portfel Michaela. Jeśli bym już miała kogoś pokochać, to nie ze względu a portfel, tylko z czystej miłości.
- Ale pani przyzna fani chcą wiedzieć, jak miewa się ich idol.
- Mogę powiedzieć coś bardzo ważnego?
- Tak proszę śmiało.
- Ludzie, wy wierzycie w te wszystkie bzdury, które wypisują o Michaelu Jacksonie. Zastanowiliście się czy to prawda. Większość z nich to wyssane z palca historyjki, Na przykład taka plotka, że Michael śpi w łóżku tlenowym, raz tylko się położył, ponieważ był po wypadku. Lub z tym,że się wybiela. Co to w ogóle jest wybielanie ciała, ja nigdy nie słyszałam o takim zabiegu, a pomyślcie przez chwile, a może on jest na coś chory?  Większość ludzi ma wyrobione zdanie na jego temat, lecz go nie znają osobiście.On też jest człowiekiem, też ma serce. Ma uczucia i to go boli, gdy wierzycie w te wszystkie kłamstwa, Dziękuję.
- Czy są jakieś szansę,że pani będzie wkrótce,że pani się ujawni jaką dziewczyna króla popu.
- W tym momencie kończę tą rozmowa, bo jest ona pozbawiona sensu. - Przecisnęłam się przez tłum, który  się zgromadził wokół nas.
- Ale świat dowie się o tym prędzej czy później, nie ucieknięcie od tego. - Teraz to babsko pojechało za daleko, szczerze to wkurwiła mnie, miałam ochotę pokazać jej środkowy palec, ale postanowiłam,że tego nie zrobię, ponieważ nie chciałam pogorszyć opinii publicznej Michaela. Postanowiłam olać kobietę i iść przed siebie, zaczęłam z Emmą biec, mając nadzieję,że je zgubimy,wbiegłyśmy do jakieś lumpeksu i schowałyśmy się w rzeczach. Siedziałyśmy tak jakieś 15 minut, wyszłyśmy nie zauważone, biegłyśmy w drodze do domu, ponieważ nie chciałyśmy, aby powtórzyła się sytuacja z centrum handlowego. Teraz to boję się wyjść z domu, wiem już co musi przeżywać Michael. Po jakiś 25 minutach byłyśmy na miejscu. Umówiłam się z nią na to,że zrobi mi jakąś super fryzurę. Pożegnałam się z dziewczyna i weszłam do mojego apartamentu. Chciałam się zrelaksować, włączyłam telewizor na kanale informacyjnym, myślałam,że chyba śnie. Była pokazana, transmisja z tego przeklętego centrum handlowego. Ja kiedy tłumaczyłam z relacji z Michaelem. .Podpis był taki "Laska Jacksona Scarlett Swift się ujawnia". Byłam w szoku, momentalnie do oczu naleciały mi łzy, zaczęłam płakać, wiedziałam już jakie odczucia ma Michael i
jak się czuje kiedy na jego temat są plecione głupstwa. Wyłączyłam te pierdoły, które huczały na mój temat i włączyłam moje ukochane MTV music. Byłam zmęczona, postanowiłam się zdrzemnąć. Moja drzemka trwała 2 i pół godziny. Kiedy się obudziłam poszłam zapytać się Emmy czy mnie uczesze i zrobi makijaż na dzisiejszy wieczór. Zapukałam w drzwi, po chwili pojawiła się moja młodsza siostra.- Mam do ciebie sprawe.
- Słucham cię moja kochana.
- Umiesz ładnie czesać i malować.
- No chyba tak.
- A uczeszesz mnie i zrobisz mi makijaż na to przyjęcie.
- Jasne, ale przyniesiesz swoje kosmetyki, czy ja mam coś przygotować ze swojej kolekcji.
- Ja przyniosę swoje, wiem,że mogę to zrobić sama, ale boję się,że coś nie wyjdzie.
- Możesz na mnie jak zawsze liczyć.
- Dzięki ci.
- Siostra, to nic takiego.
- To ja przyjdę o siódmej.
- Spoko.
- To jesteśmy umówione na 7.
- Jesteśmy.
- To do zobaczenia.
- Na razie.
Poszłam do mojego mieszkania, miałam jeszcze sporo czasu do przyjęcia. Postanowiłam wyjść do sklepu kupić coś słodkiego na to jak przyjdę do Emmy, pierwszy raz zobaczę jej mieszkanie.
Wyszłam z domu, droga do najbliższego spożywczego trwałą jakieś 5 minut, wybrałam najpotrzebniejsze rzeczy i podeszłam do kasy. Kasjerka przez chwilę się na mnie patrzyła, jakbym urwała się z jakiegoś innego świata. Kobieta w średnim wieku skasowała moje zakupy, ja za nie zapłaciłam, kiedy pakowałam je w siatkę, kasjerka zadała mi bardzo dziwne pytanie.
- Jak udało się pani poderwać Michaela Jacksona. - Kobieta najwyraźniej wiedziała o całej sprawie
co mnie nie dziwiło.
- Proszę pani, to jest bardzo dziwne pytanie.
- Przepraszam.
- Za co? Wie pani jak mnie drażnią te wszystkie paparazzi i media, tykają nosa w nie swoje sprawy.
- Niestety, taka jest już cena sławy.
- Ma pani rację. - Pożegnałam się z kobietą i wyszłam ze sklepu, pokierowałam się w stronę mojego apartamentu.  Po 5 minutach byłam z powrotem w domu, teraz to jest najbezpieczniejsze miejsce. Najgorzej by było, gdy te wszystkie media wiedziały gdzie ja mieszkam, gdyby tak było, to bym się na krok z domu nie ruszyła. Zrobiłam sobie coś do jedzenia i poszłam usiąść do mojej kanapie w dużym pokoju, włączyłam telewizor na jakiś kanale, akurat nadawę były wiadomości, chyba pojawię się dzisiaj w każdym wydaniu wiadomości na całym święcie. Nigdy nie marzyłam o sławie, a szczególnie o takiej, powoli dochodziła 7, zabrałam ze sobą wszystkie potrzebne mi kosmetyki, przybory do włosów, oraz na przebranie sukienkę i moje szklane pantofelki. Po chwili byłam już pod drzwiami mieszkania mojej siostry.
- Oh, już jesteś.
- Matko, ale się denerwuję.
- Nie dziwie się wchodź. - weszłam do apartamentu Emmy, wszystko było tu tak piękne, jej mieszkanie wyglądało jak jakiś pałac, ja poszłam do jej łazienki przebrać się w moją śliczną sukienkę, kiedy wróciłam usiadłam przy wielkim lutrze, dziewczyna zaczęła mi układać fryzurę.
- Co kombinujesz na mojej głowię?
- Mam pomysł, może zrobię tobie fryzurę kopciuszka.
- Dlaczego akurat kopciuszka?
- Bo ty jesteś jak taki kopciuszek.
- W jakim sensie?
- Bo jesteś obca w świecie show-bisnesu, tak jak kopciuszek był obcy w zamku, a po ślubie z księciem była już to księżniczką.
- Boje się, co zastane na tym przyjęciu.
- Kobieto, wiesz ile kobiet chciało by być na twoim miejscu.
- Nie chcę kolejnej sensacji.
- Rozumiem.
- Te hieny są wszędzie, ta akcja z galerii rozniosła się już chyba na cały świat.
- Współczuje, to musi być strasznie stresujące.
- Nawet nie wiesz jak, jeszcze po prostu tego brakuje, aby mnie śledzili.
- Dobra skończyłam. - popatrzyłam się w lustro, wyglądałam jak kopciuszek, który wyskoczył z filmu.
- Jesteś cudotwórczynią.
- Oj, weź nie mów tak.
- Czemu nie zostaniesz fryzjerką?
- Wolę być aktorką, fryzjerstwo nie jest dla mnie.
- Jeszcze tylko makijaż.- Wyciągnęłam moje kosmetyki i położyłam je na stołku. Moja siostra zaczęła z nich korzystać, na początek nałożyła mi podkład, potem przyszedł czas na to, aby użyć tuszu do rzęs, Emma nałożyła mi go malutką. Następnie pomalowałam się sama szminką o łagodnym kolorze. Byłam zadowolona z pozyskanego efektu. Założyłam moje buciki ze szła na stopy, były
bardzo wygodne.
- No i jak? - zapytała moja siostra.
- One są takie wygodne.
- Jak dla księżniczki jakiejś.
- Emma, masz wolny poniedziałek?
- Tak, dlaczego pytasz?
- Bo w poniedziałek jest rocznica śmierci mamy i taty i zależało mi żebyś ze mną poszła na cmentarz.
- Oczywiście, że z tobą pójdę.
- To poszłybyśmy po 15.
- Czemu nie wcześniej?
- Bo w poniedziałek zaczynam pracę.
- Nic mi nie mówiłaś.
- W dziale martekingowym w pewnej firmie.
- Na ile masz umowę?
- Na razie jestem jestem tam na próbę.
- Ty już idź, bo dochodzi 8.
- Michael ma za chwilę po mnie przyjechać.
- Życzę ci dobrej zabawy.
- Dzięki.
- To na razie.
- Pa. - Wyszłam z mieszkania Emmy i poszłam do mojego. Poszłam do mojej sypialni i otworzyłam pudełeczko stojące na mojej półce, była tam ulubiona biżuteria. Piękna bransoletka w kolorze niebieski,kolczyki wykonane z prawdziwego brylantu. Ciocia Maya, opowiadała mi kiedyś,że mama dostała je w dniu swojego ślubu z tatą. Podeszłam do lustra i ostrożnie je założyłam. Skierowałam się do dużego pokoju i usiadłam na mojej kanapie. Czekałam nerwowo, na to kiedy Mike zadzwoni do moich drzwi. Byłam przerażona myślą,że coś może pójść nie tak.
**********
Przemoc. To najgorsze uczucie, jakie może odczuć człowiek. Osoby wobec których używa się często przemocy, nienawidzą swoich oprawców. Tak było ze mną, kiedy mój ojciec mnie bił, czułem coś w stylu obrzydzenia i złości, która ogarniała moje całe ciało. W czasach Jackson 5, ciągle byliśmy pod jego nadzorem, nie mogliśmy wyjść na podwórko pobawić się z innymi dzieciakami. On był naszym trenerem, nie mogliśmy do niego powiedzieć tato, on nam na to nie pozwalał to był po prostu Joseph. Ciągłe próby nas wykończały. Pamiętam jak Joseph siedział na fotelem z pasem w ręku i obserwował czy nie popełniamy żadnych błędów. Jeśli któremuś z nas powinęła się noga dostałam za to niezłe lanie. Nigdy nie zapomnę tego krzyku mamy "Joe,zabijesz go!". Czasem miałem ochotę mu oddać, ale wiedziałem,że jeśli bym to zrobił było by jeszcze gorzej.Nie miałem dzieciństwa, zostało mi one bezczelnie odebrane. Najgorsze jest to,że ja i moi bracia musieliśmy występować w barze ze striptizem i patrzeć striptizerkom pod sukienki. Ja nigdy tego nie zapomnę, to będzie zawsze we mnie, trauma zostanie do końca życia.Kiedyś z Janet, bawiłem się w takie coś, kazałem jej zamknąć oczy i wyobrazić naszego ojca w trumnie, pytałem jej się czy jest jej przykro, ona odpowiadała,że nie. Chcę zapewnić Paris idealne dzieciństwo, takie jakie ja zawsze chciałem mieć. Nigdy nie podniosłem na moją córkę ręki, ponieważ wiedziałem co wtedy się czuje, mówi się że maltretowani dalej maltretują, to nie jest do końca prawda, w moim przypadku tak jest. Nie jestem z tego dumny, że jestem dla Paris ojcem i matką za razem. Ja nie nauczę jej wszystkiego sam. Dzisiaj jest to przyjęcie, boje się tej reakcji dziennikarzy, kiedy pojawię się na nim z Scarlett. Dziś chciałem poświęcić cały mój czas na zabawę z Paris, nie chciałem, aby miała takie wrażenie, że ja ją zaniedbuję. Na początek, obejrzałem z nią kreskówki, później wyszedłem z małą przejechać się na naprawionej karuzeli. Nazywaliśmy ją "Pająk", miała też drugą nazwę "Wiadro wymiocin", Paris
uwielbiała jeździć na niej tak samo jak ja. Przejechaliśmy się kilka razy na niej i skierowaliśmy się w stronę zoo, by pobawić się z Bubbelsem. Zabieram go ze sobą we wrześniu na Bad World Tour. Chciałem zabrać ze sobą Paris,ale ona jest za mała i na pewno źle znosiła by te wszystkie strefy czasowe, ataki fanów. Myślę również nad tym, aby zamieszkał z nami w domu, lecz boje się o to,że mój szympans może być zazdrosny o moją córkę i może jej zrobić krzywdę, a tego bym nie chciał. Bawiłem się z nim i małą jakieś 3 godziny.
- Tato, rzuć Bubbless'owi piłeczkę.
- Skarbie może pójdziemy już do domku.
- Tatusiu za chwilkę. - dziewczynka posmutniała, ponieważ chciała się
- Chodź już teraz, pan Thomas już pewnie zrobił obiadek i będzie zły jak wystygnie, a po za tym po obiedzie ułożymy wielką wieże z klocków. - Pan Thomas to był mój kucharz, który dzisiaj wrócił z urlopu.
- Aż do kosmosu.
- Tak słońce. - dziewczynka otworzyła klatkę Bubelssa, szympans wszedł do niej po czym moja córka zamknęła ją z powrotem. Chwilę potem jedliśmy już posiłek w dużym pokoju. Jak już obiecałem, chciałem z małą ułożyć wielką wieże z klocków. Paris przyniosła ze swojego pokoju pudełko pewne klocków i rozsypała je na ziemi. Ja włączyłem telewizor akurat na kanale informacyjnym. Zacząłem układać z moją córką klocki, ale szybko nasza wieża runęła na ziemie. Nagle uwagę mojej córki przykuł obraz w telewizorze.
- Tatusiu, patrz Scarlett.
- Gdzie? - zacząłem się rozglądać.
- W telewizorku zobacz. - Popatrzyłem przez chwilę na ekran moim oczom ukazała się moja przyjaciółka, padło pytanie o relację moją z nią. Ona oczywiście zaprzeczyła. Po chwili Scarlett zaczęła opieprzać tą reporterkę,że ma dosyć tego,że mnie szpiegują, później powiedziała o tym,że te wszystkie plotki to nie prawda. Poczułem na sercu taką ulgę,że chociaż jedna osoba na tym świecie jest po mojej stronie, ale jaką cenę będzie musiała za to zapłacić, Scarlett tym występem może zepsuć swoją reputację, a tego nie chcę. Ona może tego nie wytrzymać, jak media będą natarczywe. Nie będzie mogła wyjść z domu bo ludzie ją rozpoznają.
- O nie.
- Tatusiu, co się stało?
- Nic ważnego kochanie. - nie chciałem powiedzieć o tym Paris,że jej ukochana towarzyszka zabaw jest dręczona przez paparazzi.
- Scarlett zaczyna karierę? - zapytała moja córka.
- Nie dlaczego tak myślisz?
- Bo ona jest w telewizorku.
- Wiesz, Scarlett ma teraz problem, a media jej nie lubią.
- Dlaczego?
- Tego słonko nie wiem.
- Tatusiu, narysujemy coś.
- Tylko co?
- Ja coś namaluje dla ciebie,a ty dla mnie.
- Zgoda, tylko idź po kredki ja przyniosę kartki. - Wyjąłem z małej szafki pod telewizorem kilka kartek do rysowania po nich.
- Tatusiu już mam wszystkie moje kredki. - Zabrałem od mojej córki pudełko pełne kredek i położyłem je na stole, dałem jej kilka kredek, aby mogła na nich pobazgrolić. Ja zabrałem ołówek i zacząłem szkicować pewną postać. Chciałem namalować dla mojej córki obrazek przedstawiający Scarlett, wyjątkową się starałem. Po jakiś 15 minutach skończyłem moje małe arcydzieło, byłem z niego zadowolony, przedstawiał on kobietę w rozpuszczonych blond włosach, ubraną w białą sukienkę, do tego domalowałem jej niebieski naszyjnik i różowe buty na wysokim obcasie. Dosłownie jak Scarlett. Pokazałem małej mój rysunek, spodobał jej się chyba.
- Tatusiu, ale śliczny obrazek.
- Tak sądzisz.
- On jest prześliczny.
- A co ty namalowałaś? - na rysunku Paris były 3 osoby i Bubbels chyba, trzymający się za dłonie.
- Patrz, to jesteś ty, a to ja, a to jest Scarlett i Bubbels.
- Pięknie córeczko.
- Dziękuje. - moja mała posmutniała, nie wiedziałem o co chodzi?
- Co się stało?
- Bo ja bym chciała mieć taką prawdziwą mamę. - wiedziałem,że prędzej czy później mała będzie chciała mieć przy sobie mamę.
- Słonko, a ja ci nie wystarczam.
- Ty jesteś najlepszym tatą na świecie.
- A ty jesteś moją kochaną córcią.
- Bo wiesz, ja bym chciała, aby Scarlett była moją nowa mamą.
- Masz już jedną mamę.
- Ale ona mnie nie kocha, Scarlett to co innego.
- Twoja mama bardzo cię kocha, ale nie chcę być mamą.
- A czy ty kochasz Scarlett.
- Ale to co teraz powiem zostanie między nami. Obiecujesz,że nikomu nie powiesz?
- Tak tatusiu.
- No bo ja kocham ją i chcę jej o tym powiedzieć.
- Ona będzie moją nową mamą?
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze.
- Jupi.
- A właśnie mój obrazek jest dla ciebie.
- A mój dla ciebie.
- Powiesisz go w swoim pokoiku.
- Tak.
- OK, ale teraz tu posprzątać.
- Dobrze tatusiu. - wspólnie poukładaliśmy wszystko na stole i odnieśliśmy do pokoju Paris.
Zostały 4 godziny do przyjęcia. Włączyłem z powrotem telewizje i przełączyłem na Nickelodeon, był to ulubiony kanał z kreskówkami Paris i mój. Oglądaliśmy kreskówki przez jakieś trzy godziny. Po upływie tego czasu poszedłem do mojej sypialni wybrać coś na dzisiejszy wieczór. Otworzyłem moją wielką, było jeszcze w niej wiele ubrań Brooke, ale księżniczka zapomniała o nich. Pomyśleć, że z tą kobietą spędziłem prawie pół roku, wszystko było ny dobrze, gdyby nie poznała kogoś innego i nie puściła by się z nim, było by chyba dobrze. Ale nawet lepiej,że tak się stało, ten związek i tak nie miał sensu. Teraz już to rozumiem, na przyjęciu chcę powiedzieć Scarlett jakie uczucia do niej skrywam. Po poszukiwaniach, znalazłem jedną z moich ulubionych kurtek w stylu militarnym. Ubrałem do niej jedną z moich ulubionych czerwonych koszul. Moje loki zostawiłem rozpuszczone, zrobiłem leki makijaż. Poczekałem jeszcze tylko na nową opiekunkę Paris. Pani Maya była wychowawczynią w domu dziecka, na pewno złapie dobry kontakt z moją córką. Po chwili pani Maya zjawiła w mojej rezydencji. Ja wsiadłem do limuzyny zaparkowanej pod moim domem. Wraz z moim kierowcą Markiem pojechaliśmy w stronę domu Scarlett. Oczywiście nie ominęły nas korki,o tej godzinie w LA panował istny kocioł na ulicach. Po jakiś 45 minutach byliśmy pod domem mojej przyjaciółki. Wszedłem na piętro na którym mieszkała Scarlett i delikatnie zadzwoniłem do jej drzwi. Po chwili oczekiwania zjawiła się dziewczyna. Była ubrana w piękną błękitną sukienkę, wyglądała w niej przepięknie jak kopciuszek. Zaprosiła mnie do swojego mieszkania, ja wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie.
- Widziałem wszystko w wiadomościach.
- Miałeś rację.
- Potrzebujesz ochrony, media ci tak łatwo nie odpuszczą.
- Michael, nie potrzebuje żadnej ochrony.
- Ale zrozum, oni wszędzie cię znajdą.
- Na razie nie wiedzą, gdzie ja mieszkam.
- Uff, chociaż to jest jeszcze tajemnica.
- Mam nadzieję,że jeszcze trochę pozostanie tajemnicą.
- Dziękuję,że stanęłaś w mojej obronie. - uśmiechnąłem się do niej.
- Świat ma prawo wiedzieć, kim naprawdę jest król Popu.
- Nie wiele osób by się zdecydowało powiedzieć coś takiego do kamery.
- Ale przyjaciele muszą bronić się na wzajem.
- Boję się teraz o twoją opinie publiczną.
- Mike, oni mnie mogą pocałować w nos.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.
- Chodźmy już, limuzyna na nas czeka.
Wyszliśmy z mieszkania Scarlett i skierowaliśmy się na parking, gdzie stała zaparkowana limuzyna. Scarlett w tej sukience wyglądała jakby wyskoczyła z jakiegoś filmu o kopciuszku. Ona była księżniczką mojego serca. Droga ciągnęła się, ponieważ utknęliśmy w wielkim korku. Scarlett postanowiła się odezwać by przerwać tą ciszę.
- Kto będzie na tym przyjęciu?
- Gwiazdy.
- Kto taki na przykład?
- Taki Quincy Jones, Janet, Whitney Houston , Diana Ross, Elizabeth Taylor,Madonna i wiele innych.
- Ja do nich nie pasuje.
- Scarlett, nie przesadzaj.
- A co jak wydarzy się coś nie spodziewanego i będzie kolejny skandal.
- Spokojnie, - Próbowałem uspokoić moją partnerkę.
- Ja tego już nie wytrzymam.
- Będzie dobrze.
- A z kim została Paris?
- Zatrudniłem dla niej opiekunkę.
- Jaką?
- Jest wychowawczynią w domu dziecka.
- Jak się nazywa może znam.
- Maya Willson.
- Zatrudniłeś moją ciocię.
- Naprawdę.
- Ona była twoją wychowawczynią w domu dziecka.
- Tak, ale była także kuzynką mojej mamy.
- To dlaczego cię nie zabrała cię kiedy ty jej potrzebowałaś najbardziej.
- Bo jej mąż Scot, on był kryminalistą i nie było możliwe,abym z nimi mieszkała.
- Rozumiem.
- Ale ciocia Maya, ochroniła mój spadek po rodzicach.
- Przed kim?
- Przed Dyrektorką domu dziecka, ona chciała wszystko sprzedać co należało do moich rodziców, ale ona jej na to nie pozwoliła.- Po chwili ruszyliśmy z powrotem, w ciągu 5 minut byliśmy na miejscu. Pomogłem Scarlett wysiąść z pojazdu. Oślepiły nas flashe aparatów, weszliśmy na wielką salę, widziałem strach w oczach Scarlett, jakby wiedziała,że za chwilę ma się wydarzyć coś złego. Po chwili gospodarz spotkania, zapowiedział parę, która ma ze sobą zatańczyć pierwszy taniec, akurat los tak chciał,że wypadło na nas. Wstałem i poprosiłem Scarlett do tańca, dziewczyna czuła się
zachwycona. Weszliśmy na parkiet, orkiestra zaczęła grać mój utwór "I Just Can't Stop Lovin You". Prowadziłem Scarlett przez cały utwór, dziewczyna na końcówce przytuliła się do mnie. Przeszedł przez mnie przyjemny dreszcz.
- Pójdę do toalety, zaraz wracam.
- OK. - usiadłem przy stole nagle podeszła do mnie młoda kobieta, miała włosy koloru blond,na sobie obcisłą sukienkę typu miniówka, okrywała jej prawie cały tyłek. Dosiadła się obok mnie.
- Widzę,że pan tutaj tak siedzi samotnie.- wyglądała na sympatyczną
- Moja towarzyszka zaraz tu przyjdzie.
- Przedstawię się Julie Brown. - młoda kobieta podała mi swoją dłoń.
- Michael Jackson, ale na pewno mnie znasz. - ucałowałem jej dłoń.
- Widziałam cię z moją koleżanką ze studiów, Scarlett Swift.
- To wy się znacie, fajnie się składa, może się do nas dosiądziesz?
- Nie wiem, czy to taki dobry pomysł nie przepadamy za sobą. - zobaczyłem zbliżającą się w oddali Scarlett, Julie wybałuszyła na nią oczy. Popatrzyła mi przez chwilę i powoli zbliżała swoje usta do moich. Dziewczyna wbiła się w moje usta. Po chwili się otrząsnąłem i odepchnąłem ją od siebie. Scarlett musiała widzieć ten spontaniczny i pozbawiony uczuć pocałunek. Chciałem ją odnaleźć i wytłumaczyć wszystko, ale jej nigdzie nie było. Zdałem sobie sprawę,że ona nienawidziła Julie i że ją zabolał widok mnie i jej całujących się. Starałem się ją za wszelką cenę odszukać, ale nie udało mi się. Zrozumiałem,że przez ten głupi wybryk mogę ją stracić na zawsze.
**********
Co się czuję, kiedy widzi się ukochaną osobę całującą się z kimś innym? Ja kiedy zobaczyłam Michael z tą wywłoką, myślałam,że mnie piorun jasny z nieba trafi. To była ta suka Julie, kolejny raz odbija mi ukochanego, na początek Max, a teraz Mike. Ta kobieta nie ma w sobie wstydu. Miałam ochotę do niej podejść i wytargać ją za te jej kłaki. Wiedziałam,ze będzie z tego niezły kocioł, nie chciałam tam być, ani minuty dłużej. Znalazłam tylne wyjście i poszłam na parking do limuzyny, która nas tutaj przywiozła. Akurat siedział w niej nas kierowca.
- O, już wychodzicie z przyjęcia.
- To tylko ja, Michael został w środku.
- Coś się stało.
- Źle się czuję, mógłby mnie pan odwieź mnie do domu.
- A pan Michael się na to zgodził.
- Oczywiście, nawet sam kazał jechać mi do domu.
- No dobrze, wsiadaj. - usiadłam w limuzynie, chciałam znaleźć się już w domu i zapomnieć o tym co się stało. Obyło się bez żadnych korków. Po upływie 20 minut byłam już pod moim blokiem. Weszłam po cichu do mojego mieszkania. Weszłam do łazienki i zabrałam długi prysznic, przebrałam się w moją piżamkę. Chwyciłam w rękę mój telefon, miałam przeszło 10 nieodebranych połączeń od Michaela. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, musiał mu się podobać ten pocałunek. Zawładnęło mną uczucie zwane zazdrością. Nie powinnam się chyba na niego gniewać nie jesteśmy przecież w związku. Tylko jest jedno ale,jeśli mu się spodobała Julie, to niech z nią będzie, ale nie chcę by znów cierpiał. Położyłam się w moim łóżku. Ciągle miałam przed sobą obraz Michaela liżącego  tą dziwką Julie. Po jakiejś godzinie zasnęłam, wiedziałam,że tą przyjęcie źle się skończy i miałam rację. Moim marzeniem jest teraz, aby wymazać ten dzień z mojej pamięci.
**********
komentarz = to motywuję!
PS: I jak? Mam nadzieję,że wam się spodobało.
Pozdrawiam i buziaczki!

3 komentarze:

  1. Nie... no... nie zgadzam się... No eeeej... Jak możesz? Kiedy to przeczytałam, aż mi się zachciało wytargać Julie za szmaty xD A jak ona w ogóle się tam znalazła? Kto ją zaprosił?
    Fajnie wyszło. Nie spodziewałam się takiej akcji. Liczyłam na jakiś happy end, a tu nic. Boje się, że Scarlett jest typem osoby, która łatwo przebacza. Jeżeli tak, Michael będzie musiał się nieźle postarać, żeby przekonać ją do swojej wersji wydarzeń. W sumie patrząc z jej strony to było jednoznaczne, ale no... No wybaczy. Muuuusiiii.
    PS. Śliczny ten rysunek. Wielki talent *-*
    Pozdrawiam, pisz szybko kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć i czołem!
    No co tak krótko się pytam, ja się rozkręcać zaczęłam a tu co? A tu nic koniec no jeszcze w momencie takim no, nie, nie bawię się tak.
    Jeszcze ta Julie? Dobrze mówię bo nie pamiętam jak ona tam ma. Zero kultury z jej strony to po pierwsze. A po drugie to zrobiła to pewnie po to by dogryźć Scarlett. Nie lubię jej chociaż... Nie dobra nie przepadam za nią, ale coś czuję, ze ona może trochę namieszać.
    Scarlett powinna moim skromnym zdaniem zachować klasę, podejść tam i przyłożyć jej, albo w delikatny sposób wytłumaczyć wszystko.
    Rozmowa z Paris mnie rozwaliła. Mam nadzieję, że już niedługo wszystko będzie cacy.
    Weny życzę i czekam na następną z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie.. ; (
    Teraz tylko na NN czekać xD
    No cóż... Rozdział wyszedł świetnie, W bardzo ciekawy sposób przedstawiasz historię Michaela i Scarlett. Jestem ciekawa, czy dziewczyna wytłumaczy sobie wszystko z Michaelem... A ta Julie - niech spada na drzewo. Bo mam jej już dość.

    Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń