To właśnie w tym dniu w roku 1958, na świat przyszedł nasz idol, dla wielu młodych artystów inspiracja ( m.in. Justin Bieber, Justin Timberlake, Chris Brown, Usher i wiele innych). Dziś gdyby Mike był z nami kończył by 58 lat. Jak ten czas szybko leci.
Happy Birthday Michael ! <3
"You are always in my hearth"
PS: Co do notki, jak wszystko pójdzie dobrze to w środę wstawię następny rozdział.
Cześć!
Na początek chcę was przeprosić za tą,że dopiero teraz wstawiam notkę. Nie lubię pisać postów na komputerze, wolę pisać je na telefonie. Oddałam mój telefon do naprawy, za jakiś tydzień powinnam go dostać z powrotem, znowu 110 złotych pójdzie w błoto, ale co zrobić. Jak wam mijają ostatnie dni wakacji, u mnie jest spokój. Kto jest za przedłużeniem wakacji? Ja bym z chęcią skorzystała z takiej sytuacji. Z notki nie jestem już chyba tradycyjnie xD zadowolona, postaram się najprędzej za tydzień wrzucić następny rozdział. Zapraszam teraz serdecznie do czytania komentowania :)
*********** Czym jest poczucie prywatności, to jest taka myśl,że nikogo nie interesuje co robisz. Możesz iść do miasta i kupować co chcesz, nikt nie będzie cię gonić i robić zdjęć. Czy to możliwe,że przez przyjaźń z Michaelem,będę narażona na ataki ze strony paparazzi i mediów.To już dzisiaj, to dzisiaj mam iść do tych wszystkich gwiazd. Od mojej randki z Michaelem minęły 3 dni, ale jak burzliwe, jakaś hiena zrobiła zdjęcie mi z Mike'iem, jak trzymamy się za rękę w drodze do kina. Michaela nazwano od kobieciarza, a mnie od puszczalskiej, która kocha Króla Popu ze względu na grubość portfela. Wiedziałam,że tak będzie, a co dopiero jak pojawimy się na tym przyjęciu. W dodatku oni jakimś cudem się dowiedzieli ile mam lat i jak się nazywam, po prostu dla nich jestem chyba gówniarą, która nie wie nic o życiu. Obudziłam się około godziny 10, nie miałam dopasowanych butów do sukienki, miałam w planach iść do galerii handlowej i zakupić te idealne. Skorzystałam z łazienki, zrobiłam poranną rutynę. Dzisiaj ubrałam na siebie czarny kombinezon, coś w stylu ogrodniczek,jedne z moich ulubionych. Do tego założyłam białą koszulkę z krótkim rękawem, czarne szpilki i okulary przeciw słoneczne. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Nagle przyszła do mnie wiadomość od Michaela, przeczytałam jej treść. M: Cześć, co robisz? S: A jak myślisz. M; Obijasz się? :) S: No i tu cię mam, wcale się nie obijam, zamierzam iść właśnie do centrum handlowego. M: Nie wiem czy to jest taki dobry pomysł? S: Dlaczego? M; Boję się, że paparazzi może za tobą wszędzie latać. S: Nie panikuj, będzie dobrze ;) M: Po co w ogóle wybierasz się do centrum? S: Musze znaleźć te idealne buty dla siebie. M: W czym pójdziesz na przyjęcie? S: Dowiesz się wieczorem, na razie to moja słodka tajemnica. M: No tylko uważaj na siebie. S: To ja już pójdę, aby znaleźć te idealne buty. M: Przyjadę po ciebie o 20. S: Dobrze.
Odłożyłam telefon na blat kuchenny i wyszłam z mojego apartamentu, na klatce schodowej spotkałam, moją siostrę,która jak zawsze miała dobry humor.
- Cześć.
- Cześć.
- Gdzie idziesz?
- Chce iść do centrum handlowego, nie mam dobranych butów do sukienki.
- Wiesz co, ja tam też się wybieram.
- To idziesz ze mną?
- Jasne. Wyszłyśmy razem z klatki schodowej. Szłyśmy przez zatłoczone Los Angeles około 30 minut. Ludzie na ulicy patrzyli na mnie jakbym się urwała nie z tej ziemi, Mogłam się jakoś przebrać, aby nie przyciągać niczyjej uwagi. Kiedy znalazłam się w centrum handlowym poczułam ulgę, czym prędzej pobiegłam do sklepu obuwniczego. Szukałam od 30 minut butów idealnych dla siebie na dzisiejsze wyjście. Podobała mi się jedna para, ale niestety nie mieli mojego rozmiaru buta. Nie dziwiło mnie, przy numerze stopy 41 trudno czasem znaleźć odpowiednie obuwie. Nagle zobaczyłam pewną parę butów, były prześliczne, chciałam je zobaczyć. podeszłam do nich i wzięłam jednego bucika w rękę, był ze szła, akurat był mój rozmiar. Pobiegłam szybko do Emmy, aby pokazać jej moje znalezisko.
- Znalazłam idealne buty.
- To pokazuj je. - Podeszłam do półki, wzięłam z niej pudełko i dałam do pokazania mojej siostrze.
- Musisz je koniecznie wziąć.
- Nie wiem jak się będzie w nich chodzić.
- To prawdziwe szkło, a przy okazji kolor idealnie pasuje do twojej sukienki.
- Biorę.
- Nie będziesz żałowała.
- One są śliczne, kupuje.
- Ile kosztują? - ostrożnie odwróciłam pudełko i zobaczyłam cenę butów.
- 250 $.
- Na pewno chcesz je wziąć?
- Nic mnie nie powstrzyma.
- Będziesz wyglądała w nich jak kopciuszek na balu. - Tak sądzisz. - Podeszłam do kasy i zapłaciłam za moje szklane pantofelki.
Wyszłyśmy z sklepu, chciałam iść już do domu, ku mojemu nieszczęściu, w centrum była telewizja. Chciałam wyjść z Emmą nie zauważona, jednak ktoś mnie zobaczył. Prezenterka i operator kamery do mnie podbiegli.
- Od kiedy to trwa? - kobieta przyłożyła mi mikrofon do twarzy.
- Ale co?
- Kiedy poznałaś Michaela Jacksona i od kiedy trwa wasz romans?
- A co to was obchodzi?
- Proszę pani, świat chce wiedzieć z kim spotyka się król popu.
- Ja nie jestem jego kochanką, jestem jego przyjaciółką.
- To jak się pani wytłumaczy z zdjęć udostępnionych kilka dni temu.
- Trzymałam go za rękę i co z tego. Jako jego przyjaciółka.
- Czy pojawicie się na dzisiejszym przyjęciu.
- Może tak, może nie. Wie pani co mnie wkurza?
- Słucham.
- Jestem zła, kiedy to wy szpiegujecie Mike'a na każdym kroku, to nie jest miłe uczucie, kiedy doznaje się tego na własnej skórze. Ja zostałam nazwana, od dziwki, która kocha jedynie portfel Michaela. Jeśli bym już miała kogoś pokochać, to nie ze względu a portfel, tylko z czystej miłości.
- Ale pani przyzna fani chcą wiedzieć, jak miewa się ich idol.
- Mogę powiedzieć coś bardzo ważnego?
- Tak proszę śmiało.
- Ludzie, wy wierzycie w te wszystkie bzdury, które wypisują o Michaelu Jacksonie. Zastanowiliście się czy to prawda. Większość z nich to wyssane z palca historyjki, Na przykład taka plotka, że Michael śpi w łóżku tlenowym, raz tylko się położył, ponieważ był po wypadku. Lub z tym,że się wybiela. Co to w ogóle jest wybielanie ciała, ja nigdy nie słyszałam o takim zabiegu, a pomyślcie przez chwile, a może on jest na coś chory? Większość ludzi ma wyrobione zdanie na jego temat, lecz go nie znają osobiście.On też jest człowiekiem, też ma serce. Ma uczucia i to go boli, gdy wierzycie w te wszystkie kłamstwa, Dziękuję.
- Czy są jakieś szansę,że pani będzie wkrótce,że pani się ujawni jaką dziewczyna króla popu.
- W tym momencie kończę tą rozmowa, bo jest ona pozbawiona sensu. - Przecisnęłam się przez tłum, który się zgromadził wokół nas.
- Ale świat dowie się o tym prędzej czy później, nie ucieknięcie od tego. - Teraz to babsko pojechało za daleko, szczerze to wkurwiła mnie, miałam ochotę pokazać jej środkowy palec, ale postanowiłam,że tego nie zrobię, ponieważ nie chciałam pogorszyć opinii publicznej Michaela. Postanowiłam olać kobietę i iść przed siebie, zaczęłam z Emmą biec, mając nadzieję,że je zgubimy,wbiegłyśmy do jakieś lumpeksu i schowałyśmy się w rzeczach. Siedziałyśmy tak jakieś 15 minut, wyszłyśmy nie zauważone, biegłyśmy w drodze do domu, ponieważ nie chciałyśmy, aby powtórzyła się sytuacja z centrum handlowego. Teraz to boję się wyjść z domu, wiem już co musi przeżywać Michael. Po jakiś 25 minutach byłyśmy na miejscu. Umówiłam się z nią na to,że zrobi mi jakąś super fryzurę. Pożegnałam się z dziewczyna i weszłam do mojego apartamentu. Chciałam się zrelaksować, włączyłam telewizor na kanale informacyjnym, myślałam,że chyba śnie. Była pokazana, transmisja z tego przeklętego centrum handlowego. Ja kiedy tłumaczyłam z relacji z Michaelem. .Podpis był taki "Laska Jacksona Scarlett Swift się ujawnia". Byłam w szoku, momentalnie do oczu naleciały mi łzy, zaczęłam płakać, wiedziałam już jakie odczucia ma Michael i
jak się czuje kiedy na jego temat są plecione głupstwa. Wyłączyłam te pierdoły, które huczały na mój temat i włączyłam moje ukochane MTV music. Byłam zmęczona, postanowiłam się zdrzemnąć. Moja drzemka trwała 2 i pół godziny. Kiedy się obudziłam poszłam zapytać się Emmy czy mnie uczesze i zrobi makijaż na dzisiejszy wieczór. Zapukałam w drzwi, po chwili pojawiła się moja młodsza siostra.- Mam do ciebie sprawe.
- Słucham cię moja kochana.
- Umiesz ładnie czesać i malować.
- No chyba tak.
- A uczeszesz mnie i zrobisz mi makijaż na to przyjęcie.
- Jasne, ale przyniesiesz swoje kosmetyki, czy ja mam coś przygotować ze swojej kolekcji.
- Ja przyniosę swoje, wiem,że mogę to zrobić sama, ale boję się,że coś nie wyjdzie.
- Możesz na mnie jak zawsze liczyć.
- Dzięki ci.
- Siostra, to nic takiego.
- To ja przyjdę o siódmej.
- Spoko.
- To jesteśmy umówione na 7.
- Jesteśmy.
- To do zobaczenia.
- Na razie.
Poszłam do mojego mieszkania, miałam jeszcze sporo czasu do przyjęcia. Postanowiłam wyjść do sklepu kupić coś słodkiego na to jak przyjdę do Emmy, pierwszy raz zobaczę jej mieszkanie.
Wyszłam z domu, droga do najbliższego spożywczego trwałą jakieś 5 minut, wybrałam najpotrzebniejsze rzeczy i podeszłam do kasy. Kasjerka przez chwilę się na mnie patrzyła, jakbym urwała się z jakiegoś innego świata. Kobieta w średnim wieku skasowała moje zakupy, ja za nie zapłaciłam, kiedy pakowałam je w siatkę, kasjerka zadała mi bardzo dziwne pytanie.
- Jak udało się pani poderwać Michaela Jacksona. - Kobieta najwyraźniej wiedziała o całej sprawie
co mnie nie dziwiło.
- Proszę pani, to jest bardzo dziwne pytanie.
- Przepraszam.
- Za co? Wie pani jak mnie drażnią te wszystkie paparazzi i media, tykają nosa w nie swoje sprawy.
- Niestety, taka jest już cena sławy.
- Ma pani rację. - Pożegnałam się z kobietą i wyszłam ze sklepu, pokierowałam się w stronę mojego apartamentu. Po 5 minutach byłam z powrotem w domu, teraz to jest najbezpieczniejsze miejsce. Najgorzej by było, gdy te wszystkie media wiedziały gdzie ja mieszkam, gdyby tak było, to bym się na krok z domu nie ruszyła. Zrobiłam sobie coś do jedzenia i poszłam usiąść do mojej kanapie w dużym pokoju, włączyłam telewizor na jakiś kanale, akurat nadawę były wiadomości, chyba pojawię się dzisiaj w każdym wydaniu wiadomości na całym święcie. Nigdy nie marzyłam o sławie, a szczególnie o takiej, powoli dochodziła 7, zabrałam ze sobą wszystkie potrzebne mi kosmetyki, przybory do włosów, oraz na przebranie sukienkę i moje szklane pantofelki. Po chwili byłam już pod drzwiami mieszkania mojej siostry.
- Oh, już jesteś.
- Matko, ale się denerwuję. - Nie dziwie się wchodź. - weszłam do apartamentu Emmy, wszystko było tu tak piękne, jej mieszkanie wyglądało jak jakiś pałac, ja poszłam do jej łazienki przebrać się w moją śliczną sukienkę, kiedy wróciłam usiadłam przy wielkim lutrze, dziewczyna zaczęła mi układać fryzurę.
- Co kombinujesz na mojej głowię?
- Mam pomysł, może zrobię tobie fryzurę kopciuszka.
- Dlaczego akurat kopciuszka?
- Bo ty jesteś jak taki kopciuszek.
- W jakim sensie?
- Bo jesteś obca w świecie show-bisnesu, tak jak kopciuszek był obcy w zamku, a po ślubie z księciem była już to księżniczką.
- Boje się, co zastane na tym przyjęciu.
- Kobieto, wiesz ile kobiet chciało by być na twoim miejscu.
- Nie chcę kolejnej sensacji.
- Rozumiem.
- Te hieny są wszędzie, ta akcja z galerii rozniosła się już chyba na cały świat.
- Współczuje, to musi być strasznie stresujące.
- Nawet nie wiesz jak, jeszcze po prostu tego brakuje, aby mnie śledzili.
- Dobra skończyłam. - popatrzyłam się w lustro, wyglądałam jak kopciuszek, który wyskoczył z filmu.
- Jesteś cudotwórczynią.
- Oj, weź nie mów tak.
- Czemu nie zostaniesz fryzjerką?
- Wolę być aktorką, fryzjerstwo nie jest dla mnie.
- Jeszcze tylko makijaż.- Wyciągnęłam moje kosmetyki i położyłam je na stołku. Moja siostra zaczęła z nich korzystać, na początek nałożyła mi podkład, potem przyszedł czas na to, aby użyć tuszu do rzęs, Emma nałożyła mi go malutką. Następnie pomalowałam się sama szminką o łagodnym kolorze. Byłam zadowolona z pozyskanego efektu. Założyłam moje buciki ze szła na stopy, były
bardzo wygodne.
- No i jak? - zapytała moja siostra.
- One są takie wygodne.
- Jak dla księżniczki jakiejś.
- Emma, masz wolny poniedziałek?
- Tak, dlaczego pytasz?
- Bo w poniedziałek jest rocznica śmierci mamy i taty i zależało mi żebyś ze mną poszła na cmentarz.
- Oczywiście, że z tobą pójdę.
- To poszłybyśmy po 15.
- Czemu nie wcześniej?
- Bo w poniedziałek zaczynam pracę.
- Nic mi nie mówiłaś.
- W dziale martekingowym w pewnej firmie.
- Na ile masz umowę?
- Na razie jestem jestem tam na próbę.
- Ty już idź, bo dochodzi 8.
- Michael ma za chwilę po mnie przyjechać.
- Życzę ci dobrej zabawy.
- Dzięki.
- To na razie.
- Pa. - Wyszłam z mieszkania Emmy i poszłam do mojego. Poszłam do mojej sypialni i otworzyłam pudełeczko stojące na mojej półce, była tam ulubiona biżuteria. Piękna bransoletka w kolorze niebieski,kolczyki wykonane z prawdziwego brylantu. Ciocia Maya, opowiadała mi kiedyś,że mama dostała je w dniu swojego ślubu z tatą. Podeszłam do lustra i ostrożnie je założyłam. Skierowałam się do dużego pokoju i usiadłam na mojej kanapie. Czekałam nerwowo, na to kiedy Mike zadzwoni do moich drzwi. Byłam przerażona myślą,że coś może pójść nie tak.
**********
Przemoc. To najgorsze uczucie, jakie może odczuć człowiek. Osoby wobec których używa się często przemocy, nienawidzą swoich oprawców. Tak było ze mną, kiedy mój ojciec mnie bił, czułem coś w stylu obrzydzenia i złości, która ogarniała moje całe ciało. W czasach Jackson 5, ciągle byliśmy pod jego nadzorem, nie mogliśmy wyjść na podwórko pobawić się z innymi dzieciakami. On był naszym trenerem, nie mogliśmy do niego powiedzieć tato, on nam na to nie pozwalał to był po prostu Joseph. Ciągłe próby nas wykończały. Pamiętam jak Joseph siedział na fotelem z pasem w ręku i obserwował czy nie popełniamy żadnych błędów. Jeśli któremuś z nas powinęła się noga dostałam za to niezłe lanie. Nigdy nie zapomnę tego krzyku mamy "Joe,zabijesz go!". Czasem miałem ochotę mu oddać, ale wiedziałem,że jeśli bym to zrobił było by jeszcze gorzej.Nie miałem dzieciństwa, zostało mi one bezczelnie odebrane. Najgorsze jest to,że ja i moi bracia musieliśmy występować w barze ze striptizem i patrzeć striptizerkom pod sukienki. Ja nigdy tego nie zapomnę, to będzie zawsze we mnie, trauma zostanie do końca życia.Kiedyś z Janet, bawiłem się w takie coś, kazałem jej zamknąć oczy i wyobrazić naszego ojca w trumnie, pytałem jej się czy jest jej przykro, ona odpowiadała,że nie. Chcę zapewnić Paris idealne dzieciństwo, takie jakie ja zawsze chciałem mieć. Nigdy nie podniosłem na moją córkę ręki, ponieważ wiedziałem co wtedy się czuje, mówi się że maltretowani dalej maltretują, to nie jest do końca prawda, w moim przypadku tak jest. Nie jestem z tego dumny, że jestem dla Paris ojcem i matką za razem. Ja nie nauczę jej wszystkiego sam. Dzisiaj jest to przyjęcie, boje się tej reakcji dziennikarzy, kiedy pojawię się na nim z Scarlett. Dziś chciałem poświęcić cały mój czas na zabawę z Paris, nie chciałem, aby miała takie wrażenie, że ja ją zaniedbuję. Na początek, obejrzałem z nią kreskówki, później wyszedłem z małą przejechać się na naprawionej karuzeli. Nazywaliśmy ją "Pająk", miała też drugą nazwę "Wiadro wymiocin", Paris
uwielbiała jeździć na niej tak samo jak ja. Przejechaliśmy się kilka razy na niej i skierowaliśmy się w stronę zoo, by pobawić się z Bubbelsem. Zabieram go ze sobą we wrześniu na Bad World Tour. Chciałem zabrać ze sobą Paris,ale ona jest za mała i na pewno źle znosiła by te wszystkie strefy czasowe, ataki fanów. Myślę również nad tym, aby zamieszkał z nami w domu, lecz boje się o to,że mój szympans może być zazdrosny o moją córkę i może jej zrobić krzywdę, a tego bym nie chciał. Bawiłem się z nim i małą jakieś 3 godziny.
- Tato, rzuć Bubbless'owi piłeczkę.
- Skarbie może pójdziemy już do domku.
- Tatusiu za chwilkę. - dziewczynka posmutniała, ponieważ chciała się
- Chodź już teraz, pan Thomas już pewnie zrobił obiadek i będzie zły jak wystygnie, a po za tym po obiedzie ułożymy wielką wieże z klocków. - Pan Thomas to był mój kucharz, który dzisiaj wrócił z urlopu.
- Aż do kosmosu.
- Tak słońce. - dziewczynka otworzyła klatkę Bubelssa, szympans wszedł do niej po czym moja córka zamknęła ją z powrotem. Chwilę potem jedliśmy już posiłek w dużym pokoju. Jak już obiecałem, chciałem z małą ułożyć wielką wieże z klocków. Paris przyniosła ze swojego pokoju pudełko pewne klocków i rozsypała je na ziemi. Ja włączyłem telewizor akurat na kanale informacyjnym. Zacząłem układać z moją córką klocki, ale szybko nasza wieża runęła na ziemie. Nagle uwagę mojej córki przykuł obraz w telewizorze.
- Tatusiu, patrz Scarlett.
- Gdzie? - zacząłem się rozglądać.
- W telewizorku zobacz. - Popatrzyłem przez chwilę na ekran moim oczom ukazała się moja przyjaciółka, padło pytanie o relację moją z nią. Ona oczywiście zaprzeczyła. Po chwili Scarlett zaczęła opieprzać tą reporterkę,że ma dosyć tego,że mnie szpiegują, później powiedziała o tym,że te wszystkie plotki to nie prawda. Poczułem na sercu taką ulgę,że chociaż jedna osoba na tym świecie jest po mojej stronie, ale jaką cenę będzie musiała za to zapłacić, Scarlett tym występem może zepsuć swoją reputację, a tego nie chcę. Ona może tego nie wytrzymać, jak media będą natarczywe. Nie będzie mogła wyjść z domu bo ludzie ją rozpoznają.
- O nie.
- Tatusiu, co się stało?
- Nic ważnego kochanie. - nie chciałem powiedzieć o tym Paris,że jej ukochana towarzyszka zabaw jest dręczona przez paparazzi.
- Scarlett zaczyna karierę? - zapytała moja córka.
- Nie dlaczego tak myślisz?
- Bo ona jest w telewizorku.
- Wiesz, Scarlett ma teraz problem, a media jej nie lubią.
- Dlaczego?
- Tego słonko nie wiem.
- Tatusiu, narysujemy coś.
- Tylko co?
- Ja coś namaluje dla ciebie,a ty dla mnie.
- Zgoda, tylko idź po kredki ja przyniosę kartki. - Wyjąłem z małej szafki pod telewizorem kilka kartek do rysowania po nich. - Tatusiu już mam wszystkie moje kredki. - Zabrałem od mojej córki pudełko pełne kredek i położyłem je na stole, dałem jej kilka kredek, aby mogła na nich pobazgrolić. Ja zabrałem ołówek i zacząłem szkicować pewną postać. Chciałem namalować dla mojej córki obrazek przedstawiający Scarlett, wyjątkową się starałem. Po jakiś 15 minutach skończyłem moje małe arcydzieło, byłem z niego zadowolony, przedstawiał on kobietę w rozpuszczonych blond włosach, ubraną w białą sukienkę, do tego domalowałem jej niebieski naszyjnik i różowe buty na wysokim obcasie. Dosłownie jak Scarlett. Pokazałem małej mój rysunek, spodobał jej się chyba.
- Tatusiu, ale śliczny obrazek.
- Tak sądzisz.
- On jest prześliczny.
- A co ty namalowałaś? - na rysunku Paris były 3 osoby i Bubbels chyba, trzymający się za dłonie.
- Patrz, to jesteś ty, a to ja, a to jest Scarlett i Bubbels.
- Pięknie córeczko.
- Dziękuje. - moja mała posmutniała, nie wiedziałem o co chodzi?
- Co się stało?
- Bo ja bym chciała mieć taką prawdziwą mamę. - wiedziałem,że prędzej czy później mała będzie chciała mieć przy sobie mamę.
- Słonko, a ja ci nie wystarczam.
- Ty jesteś najlepszym tatą na świecie.
- A ty jesteś moją kochaną córcią.
- Bo wiesz, ja bym chciała, aby Scarlett była moją nowa mamą.
- Masz już jedną mamę.
- Ale ona mnie nie kocha, Scarlett to co innego.
- Twoja mama bardzo cię kocha, ale nie chcę być mamą.
- A czy ty kochasz Scarlett.
- Ale to co teraz powiem zostanie między nami. Obiecujesz,że nikomu nie powiesz?
- Tak tatusiu.
- No bo ja kocham ją i chcę jej o tym powiedzieć.
- Ona będzie moją nową mamą?
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze.
- Jupi.
- A właśnie mój obrazek jest dla ciebie.
- A mój dla ciebie.
- Powiesisz go w swoim pokoiku.
- Tak.
- OK, ale teraz tu posprzątać.
- Dobrze tatusiu. - wspólnie poukładaliśmy wszystko na stole i odnieśliśmy do pokoju Paris. Zostały 4 godziny do przyjęcia. Włączyłem z powrotem telewizje i przełączyłem na Nickelodeon, był to ulubiony kanał z kreskówkami Paris i mój. Oglądaliśmy kreskówki przez jakieś trzy godziny. Po upływie tego czasu poszedłem do mojej sypialni wybrać coś na dzisiejszy wieczór. Otworzyłem moją wielką, było jeszcze w niej wiele ubrań Brooke, ale księżniczka zapomniała o nich. Pomyśleć, że z tą kobietą spędziłem prawie pół roku, wszystko było ny dobrze, gdyby nie poznała kogoś innego i nie puściła by się z nim, było by chyba dobrze. Ale nawet lepiej,że tak się stało, ten związek i tak nie miał sensu. Teraz już to rozumiem, na przyjęciu chcę powiedzieć Scarlett jakie uczucia do niej skrywam. Po poszukiwaniach, znalazłem jedną z moich ulubionych kurtek w stylu militarnym. Ubrałem do niej jedną z moich ulubionych czerwonych koszul. Moje loki zostawiłem rozpuszczone, zrobiłem leki makijaż. Poczekałem jeszcze tylko na nową opiekunkę Paris. Pani Maya była wychowawczynią w domu dziecka, na pewno złapie dobry kontakt z moją córką. Po chwili pani Maya zjawiła w mojej rezydencji. Ja wsiadłem do limuzyny zaparkowanej pod moim domem. Wraz z moim kierowcą Markiem pojechaliśmy w stronę domu Scarlett. Oczywiście nie ominęły nas korki,o tej godzinie w LA panował istny kocioł na ulicach. Po jakiś 45 minutach byliśmy pod domem mojej przyjaciółki. Wszedłem na piętro na którym mieszkała Scarlett i delikatnie zadzwoniłem do jej drzwi. Po chwili oczekiwania zjawiła się dziewczyna. Była ubrana w piękną błękitną sukienkę, wyglądała w niej przepięknie jak kopciuszek. Zaprosiła mnie do swojego mieszkania, ja wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie.
- Widziałem wszystko w wiadomościach.
- Miałeś rację.
- Potrzebujesz ochrony, media ci tak łatwo nie odpuszczą.
- Michael, nie potrzebuje żadnej ochrony.
- Ale zrozum, oni wszędzie cię znajdą.
- Na razie nie wiedzą, gdzie ja mieszkam.
- Uff, chociaż to jest jeszcze tajemnica.
- Mam nadzieję,że jeszcze trochę pozostanie tajemnicą.
- Dziękuję,że stanęłaś w mojej obronie. - uśmiechnąłem się do niej.
- Świat ma prawo wiedzieć, kim naprawdę jest król Popu.
- Nie wiele osób by się zdecydowało powiedzieć coś takiego do kamery.
- Ale przyjaciele muszą bronić się na wzajem.
- Boję się teraz o twoją opinie publiczną.
- Mike, oni mnie mogą pocałować w nos.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.
- Chodźmy już, limuzyna na nas czeka.
Wyszliśmy z mieszkania Scarlett i skierowaliśmy się na parking, gdzie stała zaparkowana limuzyna. Scarlett w tej sukience wyglądała jakby wyskoczyła z jakiegoś filmu o kopciuszku. Ona była księżniczką mojego serca. Droga ciągnęła się, ponieważ utknęliśmy w wielkim korku. Scarlett postanowiła się odezwać by przerwać tą ciszę.
- Kto będzie na tym przyjęciu?
- Gwiazdy.
- Kto taki na przykład?
- Taki Quincy Jones, Janet, Whitney Houston , Diana Ross, Elizabeth Taylor,Madonna i wiele innych.
- Ja do nich nie pasuje.
- Scarlett, nie przesadzaj.
- A co jak wydarzy się coś nie spodziewanego i będzie kolejny skandal.
- Spokojnie, - Próbowałem uspokoić moją partnerkę.
- Ja tego już nie wytrzymam.
- Będzie dobrze.
- A z kim została Paris?
- Zatrudniłem dla niej opiekunkę.
- Jaką?
- Jest wychowawczynią w domu dziecka.
- Jak się nazywa może znam.
- Maya Willson.
- Zatrudniłeś moją ciocię.
- Naprawdę.
- Ona była twoją wychowawczynią w domu dziecka.
- Tak, ale była także kuzynką mojej mamy.
- To dlaczego cię nie zabrała cię kiedy ty jej potrzebowałaś najbardziej.
- Bo jej mąż Scot, on był kryminalistą i nie było możliwe,abym z nimi mieszkała.
- Rozumiem.
- Ale ciocia Maya, ochroniła mój spadek po rodzicach.
- Przed kim?
- Przed Dyrektorką domu dziecka, ona chciała wszystko sprzedać co należało do moich rodziców, ale ona jej na to nie pozwoliła.- Po chwili ruszyliśmy z powrotem, w ciągu 5 minut byliśmy na miejscu. Pomogłem Scarlett wysiąść z pojazdu. Oślepiły nas flashe aparatów, weszliśmy na wielką salę, widziałem strach w oczach Scarlett, jakby wiedziała,że za chwilę ma się wydarzyć coś złego. Po chwili gospodarz spotkania, zapowiedział parę, która ma ze sobą zatańczyć pierwszy taniec, akurat los tak chciał,że wypadło na nas. Wstałem i poprosiłem Scarlett do tańca, dziewczyna czuła się
zachwycona. Weszliśmy na parkiet, orkiestra zaczęła grać mój utwór "I Just Can't Stop Lovin You". Prowadziłem Scarlett przez cały utwór, dziewczyna na końcówce przytuliła się do mnie. Przeszedł przez mnie przyjemny dreszcz.
- Pójdę do toalety, zaraz wracam.
- OK. - usiadłem przy stole nagle podeszła do mnie młoda kobieta, miała włosy koloru blond,na sobie obcisłą sukienkę typu miniówka, okrywała jej prawie cały tyłek. Dosiadła się obok mnie.
- Widzę,że pan tutaj tak siedzi samotnie.- wyglądała na sympatyczną
- Moja towarzyszka zaraz tu przyjdzie.
- Przedstawię się Julie Brown. - młoda kobieta podała mi swoją dłoń.
- Michael Jackson, ale na pewno mnie znasz. - ucałowałem jej dłoń.
- Widziałam cię z moją koleżanką ze studiów, Scarlett Swift.
- To wy się znacie, fajnie się składa, może się do nas dosiądziesz?
- Nie wiem, czy to taki dobry pomysł nie przepadamy za sobą. - zobaczyłem zbliżającą się w oddali Scarlett, Julie wybałuszyła na nią oczy. Popatrzyła mi przez chwilę i powoli zbliżała swoje usta do moich. Dziewczyna wbiła się w moje usta. Po chwili się otrząsnąłem i odepchnąłem ją od siebie. Scarlett musiała widzieć ten spontaniczny i pozbawiony uczuć pocałunek. Chciałem ją odnaleźć i wytłumaczyć wszystko, ale jej nigdzie nie było. Zdałem sobie sprawę,że ona nienawidziła Julie i że ją zabolał widok mnie i jej całujących się. Starałem się ją za wszelką cenę odszukać, ale nie udało mi się. Zrozumiałem,że przez ten głupi wybryk mogę ją stracić na zawsze.
**********
Co się czuję, kiedy widzi się ukochaną osobę całującą się z kimś innym? Ja kiedy zobaczyłam Michael z tą wywłoką, myślałam,że mnie piorun jasny z nieba trafi. To była ta suka Julie, kolejny raz odbija mi ukochanego, na początek Max, a teraz Mike. Ta kobieta nie ma w sobie wstydu. Miałam ochotę do niej podejść i wytargać ją za te jej kłaki. Wiedziałam,ze będzie z tego niezły kocioł, nie chciałam tam być, ani minuty dłużej. Znalazłam tylne wyjście i poszłam na parking do limuzyny, która nas tutaj przywiozła. Akurat siedział w niej nas kierowca. - O, już wychodzicie z przyjęcia.
- To tylko ja, Michael został w środku.
- Coś się stało.
- Źle się czuję, mógłby mnie pan odwieź mnie do domu.
- A pan Michael się na to zgodził.
- Oczywiście, nawet sam kazał jechać mi do domu.
- No dobrze, wsiadaj. - usiadłam w limuzynie, chciałam znaleźć się już w domu i zapomnieć o tym co się stało. Obyło się bez żadnych korków. Po upływie 20 minut byłam już pod moim blokiem. Weszłam po cichu do mojego mieszkania. Weszłam do łazienki i zabrałam długi prysznic, przebrałam się w moją piżamkę. Chwyciłam w rękę mój telefon, miałam przeszło 10 nieodebranych połączeń od Michaela. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, musiał mu się podobać ten pocałunek. Zawładnęło mną uczucie zwane zazdrością. Nie powinnam się chyba na niego gniewać nie jesteśmy przecież w związku. Tylko jest jedno ale,jeśli mu się spodobała Julie, to niech z nią będzie, ale nie chcę by znów cierpiał. Położyłam się w moim łóżku. Ciągle miałam przed sobą obraz Michaela liżącego tą dziwką Julie. Po jakiejś godzinie zasnęłam, wiedziałam,że tą przyjęcie źle się skończy i miałam rację. Moim marzeniem jest teraz, aby wymazać ten dzień z mojej pamięci.
**********
komentarz = to motywuję!
PS: I jak? Mam nadzieję,że wam się spodobało.
Pozdrawiam i buziaczki!
Hejo!
Wracam do was po 3-tygodniowej przerwie, ale tęskniłam za wami, nawet nie wiecie jak. Ciąg dalszy moich wakacji do dupy, jak byłam na tym obozie zbiłam mój telefon, już drugi raz w tym roku. Mam telefon z firmy Microsoft, nie polecam go za bardzo. Jak go naprawię to sprzedaję i mam w planach kupić sobie nowy. Jaki mi byście polecili. 2 dni nie miałam internetu, planowałam dodać notkę w środę, ale nie wyszło niestety. Co do notki nie jestem z niej zadowolona, była pisana na szybko, ale mam nadzieję,że następna będzie o wiele lepsza. Teraz już tak jak tradycja nakazuję, zapraszam do czytania i komentowania.
********** Przyjaciele. To magiczne słowo, które dotyczy ludzi, na których nam zależy i których nie oddamy za wszelką cenę. Nawet Maca, których uwielbia wszystkich obok siebie wnerwiać. Przyjaciół miałem wielu,ale większość z nich była na prawdę fałszywa. Na początku święcą oczkami, a następnie lecą do kogoś innego i mówią jak to mnie nie lubią. Prawdziwych przyjaciół mógłbym policzyć na palcach jednej ręki, inni to najchętniej by mnie sprzedali za wszelką cenę. Mac znam go od nie dawna, ale nawiązałem z nim taką wieźć jakby był moim młodszym bratem. Elizabeth Taylor, jest ze mną od czasów kiedy rozpoczynałem muzyczną karierę w zespole "The Jackson 5". Diana Ross, to dzięki niej stałem się sławny. To właśnie ona przedstawiła mnie i moich braci wytwórni "Motown", nie
wiem co by było, gdyby nie ona. Quincy Jones, poznałem go na planie filmu "Czarnoksiężnik z Krainy Oz", to on pomógł mi w wydaniu "Off The Wall", "Thriller" ciekawi mnie bardzo czy gdybym go nie poprosił o pomoc w pracy na albumem, czy odniósł by taki sukces jak 100 milionów sprzedanych kopii i 8 nagród Grammy. Teraz Q mi pomaga w wydaniu "Bad", liczę na to,że odniesie on tak sukces jak swój poprzednik. Nie mógłbym zapomnieć o Steviem Wonderze, z którym nagrywam piosenkę na mój nowy album. Ciągle myślałem o Scarlett i o dzisiejszym wieczorze, chciałem, aby wypadł tak jak ja sobie go zaplanowałem. Była 9 rano, miałem jeszcze sporo czasu, ale niestety musiałem jechać do studia, wydanie płyty już niebawem, a nic nie jest prawie zrobione. Mac z rana pojechał do swojego domu. Postanowiłem zadzwonić do Scarlett i zapytać czy nie zaopiekowała się moją córką. Wybrałem numer do Scarlett, po chwili usłyszałem miły i ciepły głos mojej przyjaciółki.
- Halo.
- Cześć, mam do ciebie małą sprawę.
- Jaką?
- Masz dzisiaj czas wolny?
- Za godzinę jestem umówiona na rozmowę o pracę. A co chcesz?
- Nic nie mówiłaś,że idziesz do pracy.
- Potem ci wszystko wyjaśnie.
- Zaopiekowałabyś się potem Paris?
- Z przyjemnością, tylko jak przyjadę za jakieś 2 godziny.
- Ok, ja zadzwonię może do Janet, a potem ty ją zastąpisz.
- A gdzie ty się wybierasz?
- Muszę jechać do studia, nania Paris się zwolniła, a płyta sama się nie nagra.
- Racja.
- To zajmiesz się małą?
- Jasne, czemu nie?
- Pamiętasz o dzisiejszej kolacji?
- Jakbym mogła zapomnieć.
- Tylko sprawdzam, czy nie masz czasem problemów z pamięcią.
- Ty mi sugerujesz,że w tak młodym wieku mam sklerozę?
- Myślałem,że nie pamiętasz.
- Dobra ja kończę, muszę za chwilę wyjeżdżać, a wiesz jakie korki są zwykle w mieście. Na razie.
- Do zobaczenia. - rozłączyłem się. Poszedłem przekazać Paris,że jej super ciocia i towarzyszka zabaw mają niebawem się zjawić. Moja córka była tak zapatrzona w ekran telewizora,że nie zauważyła jak wchodzę do pokoju.
- Słonko, posłuchaj mnie przez chwilę. - moje dziecko urwało wzrok od ekranu i popatrzyła na mnie.
- Coś się stało, tatusiu?
- Zaraz muszę jechać do studia.
- A kiedy wrócisz?
- O 18 powinienem być w domu.
- Pobawisz się potem ze mną?
- Na 20 jestem umówiony z Scarlett.
- To znaczy ze z naszej zabawy nici.
- Jak wrócę ze studia to ułożę z tobą wieżę z klocków. Co ty na to?
- Obiecujesz.
- No jak bym mógł okłamać moją jedyną i wspaniałą córeczkę. - wyciągnąłem ręce do Paris, aby ją przytulić, ona się zerwała z miejsca i od razu do mnie podbiegła.
- A kto się mną zajmie, jak ciebie nie będzie?
- Dzwoniłem do cioci Janet, za chwilkę przyjedzie, a za 2 godzinki ma przyjechać Scarlett.
- Jesteś super.
- Ty też, moja królewną. - chwilę później w mojej rezydencji zjawiła się moja siostra. Pożegnałem się z Paris i Jan. Wyjechałem z Neverland, zwykle o tej godzinie było pełno korków, niestety musiałem sobie postać. Po 30 minutach ponownie jechałem. Wszedłem do wytwórni, od razu przywitał mnie ciepły uśmiech Sary, sekretarki. Wszyscy ciekali tylko na mnie, dzisiaj miałem nagrywać "I Just Stop Loving You" duet z Siedah Garett, początkowo miałem zaśpiewać tą piosenkę z Whitney Houston, ale jej prawnicy nie wyrazili na to zgody. Dzisiaj byłem zamyślany, zacząłem za późno śpiewać pierwszą zwrotkę i zgubiłem rytm. Musieliśmy wszystko zacząć o nowa. No i zaczęliśmy, ale tym razem to Siedah pomyliła zwrotkę, ja zacząłem rzucać w nią popcornem. - Skupcie się, nie wyjdziemy stąd póki nie nagramy tej piosenki! - krzyknął Quincy
.
- Przepraszamy. - powiedziałem razem z Siedah.
- Pomyślcie o czym miłym, lub o tym co najbardziej kochacie. - dodał Frank DiLeo, mój menadżer. Ja się skupiłem o pomyślałem o Scarlett. Kiedy usłyszałem muzykę zacząłem śpiewać, tak jakby ta piosenka była hymnem mojej miłości do Scarlett.
- Mamy to. - powiedział Q. Wyszliśmy z pomieszczenia nagraniowego.
- Michael wyszło rewelacyjnie. - Odezwała się Siedah.
- Wow myślałem,że do jutra tego nie skończymy.
- Bo wiesz ja mam dla ciebie tekst pewnej piosenki i nie wiem czy ona się tobie spodoba. - Kobieta podała mi do ręki kartkę z tekstem, zacząłem czytać.
"Man In The Mirror"
I'm gonna make a change, For once in my life It's gonna feel real good, Gonna make a difference Gonna make it right... As I, turn up the collar on, My favorite winter coat This wind is blowing my mind I see the kids in the streets, With not enough to eat Who am I to be blind? Pretending not to see their needs A summer disregard, a broken bottle top And a one man's soul They follow each other on the wind ya' know 'Cause they got nowhere to go That's why I want you to know I'm starting with the man in the mirror I'm asking him to change his ways And no message could have been any clearer If you wanna make the world a better place (If you wanna make the world a better place) Take a look at yourself, and then make a change (Take a look at yourself, and then make a change) (Na na na, na na na, na na, na nah) I've been a victim of a selfish kind of love It's time that I realize That there are some with no home, not a nickel to loan Could it be really me, pretending that they're not alone? A willow deeply scarred, somebody's broken heart And a washed-out dream (Washed-out dream) They follow the pattern of the wind ya' see 'Cause they got no place to be That's why I'm starting with me (Starting with me!) I'm starting with the man in the mirror (Ooh!) I'm asking him to change his ways (Ooh!) And no message could have been any clearer If you wanna make the world a better place (If you wanna make the world a better place) Take a look at yourself, and then make a change (Take a look at yourself, and then make a change) I'm starting with the man in the mirror (Ooh!) I'm asking him to change his ways (Change his ways - ooh!) And no message could have been any clearer If you wanna make the world a better place Take a look at yourself and then make that.. (Take a look at yourself and then make that..) CHANGE! I'm starting with the man in the mirror (Man in the mirror - Oh yeah!) I'm asking him to change his ways (Better change!) No message could have been any clearer (If you wanna make the world a better place) (Take a look at yourself and then make the change) (You gotta get it right, while you got the time) ('Cause when you close your heart) You can't close your... your mind! (Then you close your... mind!) That man, that man, that man, that man With the man in the mirror (Man in the mirror, oh yeah!) That man, that man, that man, I'm asking him to change his ways (Better change!) You know... that man No message could have been any clearer If you wanna make the world a better place (If you wanna make the world a better place) Take a look at yourself and then make the change (Take a look at yourself and then make the change) Hoo! Hoo! Hoo! Hoo! Hoo! Na na na, na na na, na na, na nah (Ooooh...) Oh no, no no... I'm gonna make a change It's gonna feel real good! Come on! (Change...) Just lift yourself You know You've got to stop it, Yourself! (Yeah! - Make that change!) I've got to make that change, today! Hoo! (Man in the mirror) You got to You got to not let yourself... brother Hoo! (Yeah! - Make that change!) You know - I've got to get that man, that man... (Man in the mirror) You've got to You've got to move! Come on! Come on! You got to... Stand up! Stand up! Stand up! (Yeah! - Make that change) Stand up and lift yourself, now! (Man in the mirror) Hoo! Hoo! Hoo! Aaow! (Yeah! - Make that change!) Gonna make that change... come on! You know it! You know it! You know it! You know it... (Change...) Make that change.
- Super, musimy to nagrać, ten utwór na pewno się znajdzie na płycie. Dziękuje. - byłem pod wrażeniem.
- Od kilku dni miałam na nią pomysł, ale nie zapomnij podziękować Glenn'owi ballardowi, on mi pomógł w pisaniu. - Od razu poszedłem z Siedah do Quincego i Franka pokazać to małe arcydzieło. Siedah puściła z dyktafonu nagraną muzykę. Teraz już miałem pewność,że "Man In The Mirror" znajdzie się na "Bad". Wyrażał on pragnienie zmiany świata i samego siebie na lepsze. Kiedy już znaleźliśmy mojego menadżera i producenta, pokazaliśmy im pomysł Siedah. Byli zachwyceni, bez zbędnych kłótni doszliśmy do wniosku,że ten utwór ma swoje miejsce na moim albumie. Zaczęliśmy nagrywać, po prawie 4 godzinach skończyliśmy. Poprosiliśmy Siedah, aby użyczyła swojego głosu w tej piosence. Wszyscy już pojechali do domu, w studiu zostałem tylko ja i Quincy.
- Super ci dzisiaj poszło.
- dziękuję.
- Ciągle cie widuje zamyślonego. Co się dzieje?
- Nie przestać myśleć o Scarlett.
- Tej dziewczynie z którą mnie poznałem na planie do "Smooth Criminal".
- Tak.
- Mój drogi, ty się po prostu w niej zakochałeś.
- Masz rację, ja ją kocham.
- Chłopie nie przegap takiej szansy.
- A co jak ona mnie nie chce?
- To chociaż jej powiedz, nie będziesz musiał dłużej sobie tego dusić.
- A jeśli się pomyliłem co do niej, jeśli to nie jest idealna kobieta dla mnie?
- Nie histeryzuj, na pewno jest lepsza od tej twojej byłej żony Caroline, czy jak jej tam.
- Tak sądzisz.
- Kręcisz z nią?
- Zaprosiłem ją dzisiaj na kolację.
- Na którą?
- Na 8.
- No jest 18, jedz już żebyś się nie spóźnił.
- Ok, do jutra.
- Do zobaczenia, Michael. - ,Wsiadłem w auto, nie ominął mnie korek w którym stałem około 15 minut. Ciągle myślałem o tej kolacji. Miałem taką nadzieję,że wszystko pójdzie tak jak trzeba.
**********
Życie, czym ono by było bez osoby, która cię wspiera i jest przy tobie? Nie miało by sensu, ludzie chodzili by na pewno smutni i nie mieli ochoty na nic. Postanowiłam sobie znaleźć pracę, owszem miałam duży spadek po rodzicach, ale chciałam bym mieć to świadomość,że nie jestem na niczyim garnuszku i wszystko to co mam, zostało zarobione przeze mnie. Byłam umówiona na 10, wyjechałam wcześniej, aby się nie spóźnić. Miałam rozmawiać na temat pracy w dużej firmie martekingowej. Na prawdę zależało mi na tej pracy. Kiedy już zajechałam, Weszłam do wieżowca, musiałam wjechać na 30 piętro. Kiedy wyszłam z windy, podeszłam do sekretarki.
- Dzień Dobry. Którędy do gabinetu pana prezesa.
- Jest pani umówiona?
- Tak, nazywam się Scarlett Swift.
- Rzeczywiście, proszę iść prosto i ostatnie drzwi po lewej.
- Dobrze, dziękuje.
- Prezes Perry ma teraz dużo pracy, powiem mu,że pani już przyszła. Proszę poczekać.
- Dobrze. - Czekałam Jakieś 5 minut, potem zostałam wezwana do wejścia do gabinetu pana prezesa, czułam się nie swoja przekraczając próg pokoju, jakby czyhało ty na mnie jakieś niebezpieczeństwo. - Proszę usiąść. - Powiedział do mnie starszy mężczyzna uśmiechając się do mnie, wyglądał na miłego. - Dzień dobry, przyszłam na tą umówioną rozmowę o pracę. - Ma pani jakieś doświadczenie?
- Jestem dopiero po studiach ekonomicznych, byłam na stażu. - Dobrze, a mógł bym zadzwonić do pani byłego pracodawcy. - Tego ze stażu?
- Tak.
- Proszę tutaj ma pan numer.
- Chyba zdecyduje się panią zatrudnić.
- Dziękuje bardzo. - byłam prze szczęśliwa z tej propozycji.
- Ale na okres próbny, jakieś 3 miesiące później się zobaczy.
- Dobrze.
- Ale co do wynagrodzenia, na razie będzie to 1800 USD, ale po przedłużeniu umowy pomyślimy o 3000 USD.
- Mi to odpowiada.
- Teraz tylko pozostaje umowa do podpisania, proszę oto ona. - mężczyzna dał mi do rąk umowę, ja ja przeczytałam uważnie i podpisałam.
- Kiedy mam pierwszy dzień?
- Proszę się stawić w ten poniedziałek na 8, przedstawię panią innym pracownikom.
- Ile będę miała godzin.
- Od 8 do 14.
- To teraz witam w naszych szeregach, panno Swift. - Wstałam, prezes podał mi dłoń, ja ją uścisnęłam.
- Do widzenia. - powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Do widzenia, życzę miłego dnia. - pożegnałam się z sekretarką i wjechałam windą w dół. Miałam jeszcze wjechać do Neverlandu, aby zaopiekować się Paris i przy okazji pogadać o życiu z Janet. Postanowiłam od razu jechać do Nibylandi Michaela. LA jak zawsze było zakorkowane o tej godzinie, więc musiałam sobie poczekać. Po 45 minutach ruszyłam ponownie, w kwadrans byłam w rezydencji Michaela. Przy bramie czekały na mnie Jan i Paris. Małą kiedy mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła i zaczęła tulić. Nie wiem jaki miałam w sobie magnes, że Paris do mnie leciała jak pszczoły do miodu.
- Scarlett, ale fajnie,że jesteś. - powiedziała do mnie malutka.
- Ciesze się,że mogę z tobą spędzić kolejny fascynujący dzień. - podeszłam do mojej przyjaciółki i jak zawsze przytuliłam ją na powitanie.
- Cześć misia. - powiedziałam do Janet.
- No nareszcie, ile można na ciebie czekać?
- Przepraszam, korki na mieście.
- Rozumiem, chodźmy do domu.
- ok. - poszliśmy do domu Michaela. Paris włączyliśmy jakąś bajkę, była tak nią zainteresowana,że olewała wszystko dookoła. Janet zrobiła kawę chciałyśmy pogadać o naszych babskich sprawach. Usiadłyśmy na kanapie w salonie.
- To co tam słychać u ciebie? - zapytałam Janet
- Mam problem z Maxem.
- Co się dzieję?
- Bo już nie jest tak jak było na początku, nie ma go całymi dniami, nie odpisuje mi na SMS-y, nie chce ze mną gadać, olewa mnie na całej linii.
- Nie chcę cię urazić, ale on nie jest idealnym chłopakiem dla ciebie.
- Może i masz troszkę racji.
- Zerwij z nim.
- Ale boję się jego reakcji.
- Co on ci może zrobić?
- uderzyć na przykład.
- Jakby on cię uderzył co ja bym mu jaja chyba urwała.
- On stał się dla mnie taki oschły i nie miły.
- Nie chcę nic mówić, ale on ma może jeszcze kogoś. - Nie chciałam jej mówić o tym co zobaczyliśmy kilka dni temu z Michaelem, nie chciałam,żeby ona się załamała przez tego frajera.
- Kogo niby?
- Nie wiem.
- Nie rozmawiajmy o nim, co u ciebie słychać?
- Idę w poniedziałek do pracy.
- Gdzie cie niby zatrudnili?
- w Tej firmie martekingowej.
- Rozmawiałaś z prezesem?
- No, tak. On myślał,że ja nie widziałam jak gapił się na mój biust.
- Mam nadzieję,że nie będzie chciał czego więcej od ciebie. - Jan zaczęła się śmiać.
- To nie jest śmieszne, z kolejnym zboczeńcem mam do czynienia.
- Teraz masz okres próbny?
- Tak, będę zarabiać 1800 USD.
- To i tak dużo.- Naszą rozmowę przerwał dzwonek telefonu Janet. Dziewczyna go odebrała.
- Słucham..... Jestem w Neverland...... Muszę na prawdę jechać.......... opiekuję się moją bratanicą............. ok, jest ze mną moja przyjaciółka.................dobrze przyjadę. - Jan zakończyła rozmowę.
- Co jest?
- Muszę już uciekać do studia.
- Dlaczego? - mruknęłam z rozczarowaniem.
- Spotkamy się innym razem.
- No dobra.
- Paris, chodź się pożegnać. - powiedziała Janet, dziewczynka od razu do niej podbiegła.
- Już musisz jechać ciociu. - odrzekła Paris.
- Niestety słonko, ciocia musi nagrać płytę.
- a kiedy znowu przyjedziesz?
- Jak tylko sobie tego zażyczysz.
- Mogę cię odprowadzić z Scarlett.
- Jasne. - W trójkę wyszłyśmy z domu i poszłyśmy w okolice bramy, gdzie było zaparkowane auto mojej przyjaciółki.
- Na razie. - przytuliłam Janet.
- Pa.
- A mnie nie przytulisz? - Zapytała Paris.
- No przecież nie mogłabym zapomnieć o tak uroczej pannie. - odpowiedziała jej Jen. Moja przyjaciółka wzięła swoją bratanice na ręce, przez chwilę ją tak trzymała, a potem wsiadła do samochodu i odpaliła silnik. Pomachałyśmy jej na do widzenia.
- Co chcesz teraz robić? - zapytałam córkę Michaela.
- Jestem głodna zjadłabym coś.
- Chodź to zrobimy coś dobrego. - Paris dała mi rączkę i poszłyśmy do domu, zrobić coś na obiad.Weszłyśmy do kuchni, otwarłam lodówkę, miałam już pomysł na danie.
- Co robimy?
- Lubisz makaron w sosie ziołowo-śmietankowym?
- uwielbiam.
- Co ja zrobię, a ty idź do salonu obejrzeć jakąś bajkę.
- ale ja chce ci pomóc.
- No dobrze, będziesz moją pomocnicą. - Zrobiłam z pomocą Paris posiłek w 45 minut, po zjedzonym posiłku postanowiłyśmy iść na świeże powietrze, Paris koniecznie chciała iść do zoo, więc poszłam z nią. Kiedy weszłyśmy Paris pobiegła do klatki z jakimś szympansem.
- Paris, poczekaj! - krzyknęłam.
- Ja idę do Bubellsa. - podbiegłam do niej. - Młoda nie wiem, czy tata będzie zadowolony?
- Tata zabiera go na tour.
- On mi nic nie zrobi.
- Bubbles jest nieszkodliwy. Chcesz go nakarmić?
- A co on je?
- Tam jest pudełko z jego ulubionymi ciasteczkami. - dziewczynka wskazała na półkę stojącą obok klatki.
- Wypuścisz go?
- Tak, on nic nie zrobi. - Dziewczynka odchyliła wieko, wypuszczając zwierzę na wolność. Szympans podszedł do mnie i przyglądał mi się, po chwili podał mi swoją łapkę ja ją uścisnęłam.
- Jaki fajny.
- widzisz polubił cię. - wzięłam do ręki jego piłeczkę, on chętnie bawił się nią razem ze mną i z Paris. Na zabawie z Bubbelsem, bawiłyśmy się z nim tak około 2 godzin. Potem dziewczynka zamknęła go z powrotem do jego klatki. Pochodziłyśmy sobie jeszcze po zoo, byłam zadziwiona, nie wiedziałam,że Michael ma słonia.
- Skąd macie słonia?
- Ciocia Liz podarowała go tacie jako prezent kilka dni temu.
- Jaki fajny, jak się nazywa?
- Cygan, teraz jest pora karmienia, ale karmią go pracownicy zoo.
- Nie boisz się go?
- Nie on jest przyzwyczajony do ludzi.
- Mogę dotknąć?
- No, jasne.
- Super.
- Scarlett, chcesz iść na polane ze mną pobawić się w gonito.
- Tak, to idziemy. - Poszłyśmy na polankę, aby pobawić się w berka, miałam nadzieję,że ne będzie oszukiwać tak jak jej ojciec.
- To kto goni? - zapytałam, Paris spojrzała na mnie swoimi niebieskimi ślepkami.
- Ja nie chcę, potem. - rozumiałam,że ona chcę abym ja ją pogoniła przez chwilę.
- Dobrze, masz 10 sekund na ucieczkę ja liczę. - doliczyłam do 5, ale zdarzył się nieszczęśliwy wypadek, mała potknęła się o kamień wleciała w pokrzywy. Usłyszałam tylko głośny płacz małej, czym prędzej do niej podbiegłam i wzięłam na ręce. Pobiegłam z nią na rękach do domu. Położyłam ją na kanapie w dużym pokoju, płakała musiała bardzo cierpieć, miała poparzone rączki, nóżki i trochę buzie. Już bym wolała, abym to ja wpadła w te głupie pokrzywy. Pognałam do kuchni, znalazłam 3 cytryny i wycisnęłam z nich sok, zrobiłam z nich kompresy. Paris, ciągle płakała, powoli zaczęły jej wychodzić bąble, przyłożyłam jej do nich moje opatrunki, uspokoiła się.
- Włączę ci jakiś film, co ty na to?
- tak.
- Co chcesz oglądać?
- Ja chcę kopciuszka.
- Oczywiście do dyspozycji małej królewny. - znalazłam płytę i zapakowałam ją do odtwarzacza.
- Dlaczego ty nie jesteś moją mamusią?- dziewczynka była wtulona we mnie,zdziwiło mnie jej pytanie, właśnie teraz pomyślałam sobie jak bardzo bym chciała zostać kiedyś matką.
- Kochanie, ty masz już jedną mamusię.
- Ale ona mnie nie kocha.
- Nie mów tak jestem pewna,że na pewno cię bardzo kocha z całego serduszka.
- To dlaczego zostawiła mnie i tatusia jak byłam mała?
- Na pewno teraz o tobie myśl.
- Gdyby mnie kochała nie zostawiła by mnie samej wtedy w tym mieście.
- Nie mówmy o tym.
- A ty kochasz mojego tatusia?
- Bardzo, ale cicutko nie mów mu tego.
- To czemu nie mogłabyś zostać moją nową mamusią?
- Ja ci nie zastąpie mamy, którą już masz.
- A ty masz mamę? - na te słowa, momentalnie poleciały mi łzy po policzkach, Paris zobaczyła to czułą się trochę głupio.
- Scarlett,ja nie chciałam.
- Nie słonko, to nic takiego, ja nie mam mamy.
- Przepraszam nie powinnam o to pytać.
- Ja nie mam rodziców, kiedy byłam o rok starsza o ciebie, moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym.
- I co się stało z tobą? - Paris była bardziej zaintereowana moją historią niż filmem.
- Ja trafiłam do domu dziecka, a tam wcale nie jest tak fajnie jak mogłoby się wydawać.
-Współczuje ci.
- Nie rozmawiajmy więcej o tym.
- No dobrze. - obejrzałyśmy film do końca, chciałam włączyć następny.
- Oglądamy kolejny film.
- Scarlett, ty coś wybierz.
- Co powiesz na "Czarnoksiężnika z Krainy Oz"?
- Tak! - krzyknęła, kochała ten film, chyba tylko dlatego,że w nim był jej kochany tatuś. Włączyłam film, Paris na początku wydawała się być zainteresowana filmem, ale później zasnęła w moich objęciach, ja po skończonym seansie zaniosłam ją do jej pokoiku. Położyłam ją na jej łóżeczko i nakryłam kołdrą. Czekałam tylko na Michaela, miałam ochotę jechać już do domu, jeszcze ta przeklęta kolacja. Po jakiś 45 minutach usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi wiedziałam, że to przyjechał Mike. Ja siedziałam w salonie i oglądałam MTV music, właśnie leciała piosenka Michaela "Wanna Be Staring' Somethin' ", na rytm muzyki zaczęłam śpiewać i tańczyć, nie zaważając na to,że kilka pokoi dalej spała Paris. Skakałam chyba po całym pokoju, akurat wtedy musiał przyjść Michael.
- Witam moją tancerkę. - Powiedział do mnie z uśmiechem na twarzy.
- Cześć. - odpowiedziałam.
- A gdzie podziewa się moja córka?
- Miała dzisiaj mały wypadek. - Michael pobladł na te słowa.
- O mój Boże, co się stało?
- Wywróciła się o kamień i wleciała w pokrzywy.
- Moja biedula, mogę do niej iść?
- Jak chcesz? Tylko cicho bo ona śpi.
- Ok. - Michael, poszedł zobaczyć czy wszystko z jego córką jest dobrze.
- Ale się poparzyła.
- Nie jesteś na mnie zły?
- Skąd mogłaś wiedzieć,że tak się stanie. To raczej ja powinienem cię o to pytać.
- Nie rozumiem.
- Bo wiesz ciągle cię proszę, abyś zajęła się Paris.
- Michael, ja lubię twoją córkę, jest słodka.
- Ok, pewno już chcesz jechać do domu.
- Tak.
- To jedź, ja o ciebie przyjadę o 20.
- Dobra. - Przytuliłam mężczyznę i dałam mi całusa w policzek. Michael poszedł mnie odprowadzić do samochodu, dojechałam do domu szybko, ponieważ nie natknęłam się na żaden korek.Wparowałam do mojego mieszkania jak jakaś burza. Od razu weszłam pod prysznic, aby się odświeżyć, Po prysznicu udałam się do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia, byłam lekko podenerwowana dzisiejszą kolacją, w końcu nie każdego dnia zaprasza cię twój idol z młodości na randkę. Usiadłam sobie wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor, akurat
leciały wiadomości, gadali o sobotnim przyjęciu, na które miałam się wybrać z Michaelem. To jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło, nie chciałam nie potrzebnej sensacji. Po jakiś 30 minutach poszłam do mojego pokoju wybrać jakąś kreacje na dzisiejszy wieczór, wybrałam śliczną sukienkę koloru turkusowego. Ubrałam ją na siebie i poszłam się szykować, zrobiłam lekki makijaż, popsikałam się moim ulubionym perfumem,włosy ułożyłam w kucyka. Założyłam szpilki pomimo iż ich nienawidziłam. Czekałam już tylko na przyjazd Michaela. Po jakiś 20 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, wiedziałam,że to on.
**********
Czym jest dla człowieka, świadomość tego,że ma się dziecko, które jest po to, aby je kochać każdego dnia. Nie rozumiem kobiet, które piszą się na aborcję, nie wiedzą ile jest na świecie par, które pragną dziecka jak niczego innego. Ja miałem swoją Paris, kocham ją jak nikogo innego, to jest wieź nie do zrozumienia. Ona jest powodem dla którego żyję i jestem tu na świecie. Dzisiejszy wypadek, uświadomił mi tak na prawdę czym,że było by życie bez niej, nie jestem zły na Scarlett, w końcu ona była sama jedna, Paris jest bardzo ruchliwym dzieckiem i Mądrym jak na swój wiek. Paris, była na prawdę zmęczona, więc spała. Poszedłem się wyszykować na kolację z Scarlett, postanowiłem założyć dzisiaj jeden z moich mundurów, strasznie je lubiłem, nie mogło zabraknąć czarnego kapelusza, typu fedora i okularów przeciw słonecznych. Włosy zostawiłem rozpuszczone, popsikałem się jednym z moich ulubionych perfumów. Zadzwoniłem do Janet, aby zajęła się małą podczas mojej nieobecności. Wyjechałem po Scarlett, szybko dojechałem, ponieważ miasto nie było tak mocno zakorkowane jak zawsze. Po chwili byłem już pod drzwiami Scarlett, zadzwoniłem dzwonkiem, po chwili pojawiła się dziewczyna, miała na sobie śliczną turkusową sukienkę, wszedłem do środka.
- Wyglądasz pięknie. - powiedziałem do dziewczyny.
- Ty również - odpowiedziała mi.
- To pozwolisz ze mną?
- A gdzie mnie zabierasz?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- oj, więź.
- Za chwilkę się dowiesz. - Zabrałem Scarlett do mojego auta i bezpiecznie wyjechaliśmy, zabrałem dziewczynę do "Golden Sky" najdroższej restauracji w mieście, zabierałem tu nie raz Caroline, kiedy byliśmy małżeństwem.
- Michael, nie mogę uwierzyć w tym lokalu są zwykle same gwiazdy.
- Cieszę się, że ci się to podoba. - znalazłem miejsce parkingowe i wysiadłem. Wziąłem Scarlett pod rękę i razem przekroczyliśmy próg restauracji, kelner poprowadził nas do zarezerwanego przeze mnie stołu.
- I jak?
- Nie mogę uwierzyć w to,że tu jestem.
- No widzisz, a jednak marzenia się spełniają.
- To kiedy wydajesz tą płytę?
- 31 sierpnia ma ukazać się na całym święcie.
- Wielkie wydarzenie.
- A właśnie ma coś dla ciebie. - wręczyłem dziewczynie małe pudełko z złotym naszyjnikiem w środku, ona otworzyła.
- Jaki śliczny, nie musiałeś.
- dla ciebie specjalnie.
- Był na pewno strasznie drogi.
- Cena nie ma znaczenia, proszę załóż go.
- Dziękuję jest prze piękny - pomogłem jej go zapiąć. Wyglądała w nim pięknie, on jej pasował do oczu. Po chwili przyszedł do nas kelner i spisał nasze zamówienia. Chwilę potem mieliśmy już dania na stołach, zabraliśmy się do jedzenia.
- Mówiłaś mi,że szłaś dzisiaj na rozmowę o pracę. I jak na niej było.
- Dostałam tą pracę.
- Jak będziesz pracować.
- Zaczynam w poniedziałek, od 8 do 14.
- Scarlett wiesz mam taką sprawę i nie wiem czy się zgodzisz?
- Wal śmiało.
- Bo w poniedziałek wyjeżdżam do Londynu na 3 dni w celach służbowych.
- No i co z tym faktem.
- Chciałbym, abyś zajęła się przez czas mojej nieobecności moją córką.
- Chcesz mogę ją zabrać do siebie.
- Wolał bym raczej, gdybyś ty się przeniosła do Neverlandu.
- Wiesz,że pracuję.
- Tak, ale w poniedziałek wraca moja gosposia, ona mogła by się nią zająć, ale wiesz ona nie zawsze będzie miała ją na oku, ma dużo obowiązków.
- W poniedziałek jest rocznica moich rodziców.
- Chcesz, abym poszedł z tobą na cmentarz.
- Chciałam bym iść tam razem z Emmą.
- Rozumiem.
- O której ty wyjeżdżasz?
- W poniedziałek na 16 mam lot.
- A wracasz?
- W środę wieczorem.
- Gdzie chcesz teraz jechać?
- Nie wiem.
- Może zrobimy napad na kino?
- Nikt cię nie rozpozna?
- Wynająłem całą salę dla nas.
- Jesteś kochany.
- No wiem. - Wyszliśmy z restauracji, Scarlett chciała jechać autem, ale ja miałem ochotę się przejść. Dziewczyna na początku nie była zadowolona z mojej propozycji, ale ja ją ubłagałem i zgodziła się. Po jakiś 15 minutach byliśmy już w budynku kina. Weszliśmy do sali, zaczął się właśnie film, była to komedia "Zwariowana Noc", Scarlett przez cały seans była wtulona w mój tors, była zmęczona i usnęła. Po skończonym seansie, chciałem zrobić jej żart i zostawić w tym kinie na noc, ale nie miałem serca i ją obudziłem. Doszliśmy do mojego samochodu, postanowiłem ją już odwieź do domu. W 10 minut byłem pod blokiem dziewczyny, odprowadziłem ją pod same drzwi.
- Dziękuję za wspaniały wieczór. - odezwała się do mnie Scarlett
- To ja tobie dziękuję - przytuliła mnie i dała mi buziaka w policzek, poczułem w sobie takie ciepełko.
- Ja już idę na razie.
- Dobranoc. - Scarlett weszła do swojego mieszkania. Ja już musiałem jechać do domu zaopiekować się moją córką, musiała na pewno strasznie cierpieć, nie jest to przyjemne uczucie, zostać poparzonym przez pokrzywę. Jechałem jakieś 45 minut do Nevearland. Kiedy już wszedłem do mojego, zobaczyłem moją córkę w objęciach cioci,Obydwie spały, postanowiłem już obudzić moją siostrę, chciałem, aby została na noc, nie mogłem pozwolić na to, aby jechała, do domu.
- Już jesteś? - zapytała moja siostra.
- Jestem, jak widać.
- I jak było.
- Super.
- Całowałeś się z nią?
- Skąd wiesz,że byłem na randce?
- Braciszku znam cię, kim ona jest?
- To Scarlett.
- Co? I dopiero teraz mi to mówisz.
- Siostrzyczką nie musisz wszystkiego wiedzieć.
- Ja już może będę jechać do domu.
- Zostań na noc.
- Nie, nie będę zawracać ci głowy.
- Nie pozwolę ci jechać nocą a co jak coś się stanie.
- Masz rację. - wziąłem Paris na ręce i zaniosłem do jej pokoiku, nakryłem ją kołdrą, aby w nocy nie było jej zimno. Paris się obudziła i zauważyła mnie.
- Tatuś.
- Cii, tatuś już jest przy tobie. - Przytuliłem malutką.
- Mogę dzisiaj z tobą spać?
- Tak kochanie. - Młoda weszła do mojej sypialni i położyła się na moim łóżku, po chwili ponownie
zasnęła.Ja poszedłem do łazienki, aby wziąć ciepły prysznic. Przeprałem się w moją piżamkę i położyłem się obok mojej córki. Myślałem o Scarlett i dzisiejszej kolacji, byłem na siebie zły nie powinienem ukrywać przed nią uczucia jakie do niej darze. Byłem bardzo zmęczony po całym dniu w studiu, jedyne o czym teraz marzyłem, to by nareszcie wyspać się. Po jakiś 5 minutach spałem jak zabity.
**********