Przybywam do was w ten sobotni wieczór. Na pewno wielu z was widziało lub zobaczy występ w twoja twarz brzmi znajomo, gdzie to śpiewano "Smooth Criminal". Jak oceniacie ten występ? Moim zdaniem idealnie nie było, w końcu Michael to tylko umiał zrobić dobrze. Co do rozdziału, podoba mi się gdzieś tak 2/10. Wy mnie oceńcie. Zapraszam was do czytania i komentowania, ponieważ komentarze bardzo pomagają w pisaniu.
************
Leżeć obok niej, czuć jej zapach i jej dotyk, tulić ją codziennie do siebie, słuchać jej głosu,całować ją. Tyle uczuć wiążę się z miłością, życie by było pustką bez niej. Zabierać swoją drugą połówkę do pracy jest takie cudowne, możesz patrzeć na nią, gdy tylko w coś zwątpisz.Swoim uśmiechem potrafi powalić każdego na nogi. Scarlett jest jak taki anioł zesłany przez Pana jako dar Boży dla nas. Ciągle zastanawiam się dlaczego ona wybrała akurat mnie. Przez nas związek wybrała ciągłą obecność paparazzi i mediów, którzy w każdej chwili mogą zrobić jej zdjęcie i stworzyć z tego kolejną nieprawdziwą plotkę. Ale jednak jest nadal że mną, nie zgupiała na szczęście jeszcze przez sławę. Muszę o nią dbać, przygotowałem nawet dla niej niespodziankę, myślę że powinna się jej spodobać. Muszę w końcu jej jakoś to co się ostatnio stało. Ale najważniejsze chcę się do niej zbliżyć jeszcze bardziej. Dzisiaj miały się odbyć nagrania do teledysku do "leave alone", postanowiłem zabrać Scarlett oraz Paris na plan. Obudziłem się o godzinie 8:35, zobaczyłem jak Scarlett leży obok mnie, miała otwarte oczy i piękny uśmiech na swojej twarzy.
-Długo tak na mnie patrzyłaś?
- Nie, tylko przez 15 minut. Wyglądasz słodko jak śpisz.
- Dziękuję, Misiu. - pocałowałem Scarlett w czoło.
- Zabieram Cię dziś ze sobą. - przytuliłem się do jej włosów.
- Będę twoja kotku. - Scarlett dała mi buziaka w usta.
- Tylko ubierz się ładnie bo mam niespodziankę.
- Coś wykombinuje. - Nagle drzwi od naszej sypialni się otworzyły, a na łóżko wyskoczyła moja córka.
- Tatusiu, kiedy jedziemy na plan?
- Niedługo, ale nie możesz kochanie jechać w piżamie.
- Ubiorę się sama.
- Młoda, ale to nie wyjdzie. Skończy się na 2 różnych skarpetkach.
- Nie prawda.
-Prawda, ja ci pomogę się ubrać.
- No dobrze tatusiu. Scarlett mogę ci zadać pytanie?
- Tak, mów śmiało kotek. - Wziąłem w dłonie szklankę z sokiem pomarańczowym popijając go.
- Scarlett, skoro śpisz z tatusiem to urodzisz mi siostrzyczkę? - Scarlett zarumieniła się, ja o mały włos nie zakrztusiłem się cieczą. Moja dziewczyna poklepała mnie po plecach.
- Na razie nie jest na to pora, moje dziecko kochane. - Powiedziałem pokaszlując.
-Dlaczego?
- Bo w życiu zawsze trzeba czekać. A na rodzeństwo to szczególnie.
- Kotku,za kilka lat o tym pomyślimy,na razie jest jeszcze za wcześnie. -Powiedziała moja dziewczyna.
- Ale zrobicie mi siostrzyczkę?
- To nie jest tak łatwo. Przecież ja z 3 babami bym nie wytrzymał. - Dostałem sójkę w bok od Scarlett za te słowa.
- Ej Jackson,masz jakiś problem do płci pięknej?
- Nie żadnego problemu Swift. Paris idź do salonu, za chwilę przyjdziemy.
-Dobrze. - Mała wyszła z naszej sypialni, Scarlett wstała z łóżka,uwalniając się z moich objęć, podeszła do szafy, wyciągnąć sukienkę.
- Może być taka? - Pokazała mi kreacje, która była koloru zielonego.
- Jest ładna, ale jeszcze lepiej będziesz wyglądać w niej założonej, uwydatnia twoje kształty. - Poruszyłem zabawnie brwiami.
- Masz zboczone myśli Michael. - Pogroziła mi paluchem.
-Może. - Scar wybuchła śmiechem.
- Nawet o tym nie myśl. Ja teraz idę się ubrać. A ty rób co chcesz. - Moja dziewczyna wyszła do łazienki.Ja w międzyczasie wstałem, ubrałem się i ogarnąłem moje potargane loki. Po około 20 minutach Scarlett wróciła z toalety.Wyglądała pięknie w tej sukience, mało powiedziane że pięknie. Ona wyglądała nieziemsko. Gdybym jej nie znał pomyślał bym że jest jakąś modelką. Włosy miała rozpuszczone.
- Jesteś taka śliczna. - Objąłem ją w talii i wbiłem się w jej słodkie niczym miód usta.
- Idę się twoim dzieckiem zająć.- Wyszedłem razem z Scarlett z sypialni, skierowaliśmy się do jadalni,gdzie było już przygotowane śniadanie dla naszej trójki. Siedzieliśmy przy stole.
- Zabieram Bubblesa i Musclesa na plan.
- Z Bubblesem z miłą chęcią pojadę, ale tego gada trzymaj od mnie z daleka. - Scarlett nie lubiła mojego węża, miała nie mile wspomnienia z wężami. Opowiadała mi kiedyś że w dzieciństwie o mały włos nie udusił ją boa dusiciel.
- Ty możesz nie lubić mojego węża, ale ja i Paris go kochamy.Prawda młoda?
- Tak, Muscles jest kochany.
- Kochany, ale jak cię zacznie dusić, to już tak fajnie nie jest.
- Dramatyzujesz. - Powiedziałem.
- Nie dramatyzuje, to tylko zwierze nie wiadomo nigdy co może zrobić. - Po posiłku pomogłem się ubrać mojej córce wszystko poszło szybko więc po kwadransie siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy do studia na nagrywanie video. Droga nie trwała za długo, w ciągu 25 minut już byliśmy na miejscu. Weszliśmy do budynku, po chwili znaleźliśmy się na planie,gdzie wszyscy już czekali tylko na nasze przybycie. Po przywitaniu się że moim i współpracownikami, poszedłem po moje ukochane zwierzaki. Wróciłem na plan, do mnie i Scarlett podeszła moja makijażystka Karen Faye, aby poprawić mi makijaż. Scarlett zaczęła czochrać mnie po włosach.
- Nie grzeb mu we włosach, bo Bóg wie co on tam ma? - Powiedziała Karen.
- Wszów nie mam, łupieżu też nie znajdziesz w moich włosach, więc w czym problem?
- Jackson,nie udzieliłam ci głosu więc siedź cicho. - Skarciła mnie makijażystka.
- Karen, jego włoski są takie słodkie, więc błędem by było nie poczochrać ich.
- Scarlett, to Jackson, a z Jacksonem wszystko możliwe. Ja bym uważała. - Kobiety zaczęły się.
- Ej, ja sobie wypraszam. - Udałem obrażonego.
- Michael,kochanie zluzuj galoty. Pękną ci jeszcze od tej obrazy majestatu - Powiedziała moja ukochana. Nasza cała trójka zaczęła się głośno śmiać.
- Daj buziaka. - Powiedziałem do Scar. Po chwili cmoknęła mnie w usta.
- Oooo, tylko pamiętajcie seks po ślubie. - Mówiła machająca pędzelkiem po mojej twarzy Karen.
- Bardzo śmieszne, ale ja jestem tylko człowiekiem i mi wolno.
- W piśmie Świętym powiedziane jest "Mężczyzna pojął niewiastę za żonę i zaczęli się rozmnażać".
- Karen, a od kiedy ty taka religijna się stałaś?
- Od zawsze Michael.
- A kiedy ty ostatnio w kościele byłaś?
- Michael zajmij się sobą i swoją wiarą.- Zauważyłem kątem oka, że nigdzie nie ma mojego dziecka.
- Ktoś mi powie, gdzie jest może moja córka?
- Poszła z Tatianą gdzieś. O właśnie wracają. - Dziwiło mnie to, dlaczego Tatiana zabrała małą bez mojego zezwolenia. Paris podleciała do mnie.
- Tatusiu, pozwól cioci Tatianie przyjechać do Neverlandu.
- Paris, gdzie byłyście.
- Ciocia zabrała mnie do sklepiku. - Mała pokazała plecak, w którym miała pełno słodyczy.
- Paris, zabieram te słodycze.
- Tatusiu, ale one są moje. Ciocia mi je kupiła.
-Co za dużo to nie zdrowo. - Nie chciałem,aby mała obżerała się słodkościami, dostała by jeszcze próchnicy lub innych chorób, przez takie pożywienie. Owszem jako ojciec, nie powinienem zabierać jej tych słodyczy, ale chciałem ją przez tą nauczyć dobrych nawyków. Widziałem jak w jej niebieskich oczkach zbierają się łzy.
- Ale są moje. - Moja córka wtuliła się we mnie i wybuchła płaczem, stało się coś czego najbardziej nie chciałem.
- No brawo Michael. Oddaj jej ten plecak.- Powiedziała Scarlett.
- Chyba tak zrobię. Paris.
- Co? - Moja latorość spojrzała na mnie.
- Nie mówi się co, tylko słucham lub proszę. Zawrzyjmy umowę. - Otarłem z twarzyczki mojego dziecka, pojedyncze łezki.
- Jaką umowę?
- Oddam ci te słodycze, ale pod warunkiem,że nie zjesz tych słodyczy, a jak przyjedziemy do Neverlandu to schowamy je na czarną godzinę? Co ty na to?
- Dobrze tatusiu. - Moja córcia uśmiechnęła się. Odwzajemniłem go.
- I widzisz, taki uśmiech lubię.
- Tatusiu, a kiedy będziesz tańczył.
- Za chwile Kotku. - Podeszła do nas Tatiana.
- Witaj Tatiana.
- Witam Cię Michael. - Wstałem i przytuliłem kobietę.
- Scarlett Swift, miło mi. - Scarlett podała kobiecie dłoń, którą miała nadzieję że ją uściska.
- Tatiana Thumbze,cześć. - Odpowiedziała oschle, nie poddając ręki mojej dziewczynie, coś czuję że te 2 się nie polubią. Wziąłem na ręce Musclesa i zacząłem nim straszyć Scarlett. Ta wstała i zaczęła biec, ja za nią z gadem na rękach.
- Durniu jeden zabierz go od mnie! - Zaczęła krzyczeć. Ja nic sobie nie robiłem z jej krzyku, tylko głośno się śmiałem.
- Michael, powiedziałam coś do ciebie.
- Udam,że tego nie słyszę.
- Głupek. - Reżyser, zarządził,że zaczynamy już nagrywanie. Wsiadłem do takiej rakiety, Muscles owinął ją, jakby chciał mnie pilnować, to było na prawdę słodkie.
- Michael do salonu kupimy taką rakietę. - Krzyknęła Scarlett.
- Wyniesie się późną porą, jak nikt patrzeć nie będzie.
- Ja ręki do tego nie przyłożę, sam kradnij.
- A kto powiedział,że mam zamiar kraść, co najwyżej pożyczyć. - Przez następne 3 godziny nagrywaliśmy scene w tej rakiecie, musiałem się znowu iść przebrać, ale taka jest cena grania w teledyskach. Przyczepiono mi do nogi kule chaplinowską, miała ona symbolizować to jak nie mogę uwolnić się od sławy. Miałem tańczyć z komputerową wykonanym człowiekiem słoniem. Ostatnio media wymyśliły nową plotkę,że ja niby mam zamiar kupić kości Johna Merricka. Jest to oczywiście kłamstwo, takie samo jak sprawa z wybielaniem skóry lub z spaniem w komorze tlenowej, owszem spałem jeden raz w takiej komorze, gdy przebywałem w szpitalu. Nie chciałem sensacji, le ktoś mi zrobił zdjęcie, które obiegło wszystkie media w US. "Leave me alone" miało być przesłaniem do mediów, aby dali mi oraz mojej rodzinie święty spokój. Gdybym mógł, to bym wpakował się w jakiś karton, zamknął w nim i poprosił Scarlett o to, aby zaniosła mnie na pocztę i wysłała hen daleko w świat. Niestety nie mogę tego zrobić. Wróciłem do dziewczyn, które siedziały nie zamieniając ze sobą ani jednego słowa. Trzeba by było je jakąś ze sobą zaprzyjaźnić, tylko pytanie jak? Za chwilę mieliśmy zacząć kręcić scene z kulą w wesołym miasteczku, usiadłem na podłodze czekając na koniec przerwy,wtem podeszła i usiadła koło mnie Tatiana.
- Michael chcę cię przeprosić?
- Za co?
- Zabrałam Paris bez twojego pozwolenia.
- Nic się na stało, tylko na następny raz pamiętaj,żeby powiedzieć,że ją zabierasz.
- Tak jest, panie kapitanie.
- Zapomniałaś dodać,że panie Kapitanie EO.
- Pomyliłam się,przecież wyszedłeś z roli, kapitanem byłeś rok temu.
- No i co z tego?
- Teraz jesteś zły, nie zapominaj o tym. - Kobieta wzięła kapelusz, który miałem na głowie.
- Oddaj, to jest moje.
- Chwile. - Założyła go na głowę i zaczęła robić śmieszne miny. Zacząłem się śmiać.
- Nie rób tak, bo ci jeszcze tak zostanie.
- Życzysz mi tego?
- Nie, tylko ostrzegam cię przed konsekwencjami.
- Mi się wydaje,że mi życzysz tego.
- Tobie się tylko wydaje.Ładna kurtka.
- Dziękuje.
- Czy to czasem nie jest moja kurtka?
- A właśnie,że twoja. Tylko za mała na ciebie.
- Ty mi sugerujesz coś?
- Niczego, nie sugeruje Michael.
- Jak ta kurtka jest za mała na mnie, to znaczy,że przytyłem.
- Masz niską samo ocenę. chłopcze.
- Może nie, a może tak. Do twarzy ci w czerwonym.
- Dziękuje. - Tatiana pocałowała mnie w policzek. Uśmiechnąłem się, po chwili spojrzałem na Scarlett, jej mina była bezcenna. Nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Czy ona jest zazdrosna? Owszem lubię Tatianę, ale to tylko przyjaźń w życiu bym jej nie zostawił Scarlett dla
niej, ja po prostu taki nie jestem. Raz się całowaliśmy i prawie wylądowaliśmy razem w łóżku, ale to było tylko RAZ i pod wpływem alkoholu w dodatku. To nie było z miłości, to było z głupoty.
**********
Fajnie mieć swojego idola i dodatkową być jego dziewczyną, każda nastolatka marzy o tym o
pierwszego dnia gdy postanowiła sobie,że zostanie fanką. Ze mną było podobnie pamiętam ten wrześniowy dzień kiedy to pierwszy raz zobaczyłam Michaela w telewizji. Było to w pewną niedziele, bo muszę wspomnieć,że w domu dziecka na telewizor, w dodatku czarno-biały, można było patrzeć tylko wieczorami w weekendy. Michael wówczas był w programie Sonniego i Cher, miał 14 lat, a tylko 9. Śpiewał swoją piosenkę "Ben", zakochałam się w jego głosie, był taki ciepły, miły i pozostał do tej pory, pomimo dojrzewania. Ale wracając do mojego wielkiego poznania Michaela jako artysty, od tamtego czasu co weekend blokowałam dostęp do telewizora innym dzieciakom, wyczekiwałam na występy Michaela razem z The Jackson 5. Kilka razy zostałam za to wyzwana przez opiekunki za to,ale nie chciałam przecież przegapić żadnego występu. Powiedziałam sobie,że on za kilka lat moim mężem będzie, mam w swoim serduszku nadzieje,że kiedyś z Michaelem będziemy małżeństwem. Wszystko się zmieniło, gdy na święta Bożego narodzenia dostałam longplay "Got to be There", wtedy ta winylowa płyta była najważniejsza. Nie blokowałam już telewizora tylko cały dzień siedziałam przy gramofonie i słuchałam płyty.Zaczęło się wtedy również wycinanie z gazet i przyklejanie zdjęć Michaela na ścianę przy moim łóżku bez pozwolenia. Potem zbierałam sobie pieniądze, aby kupować kolejne albumy. Owszem była to praca na czarno, ale dla szczytnego celu, w końcu nie mogłam tak po prostu wejść do sklepu muzycznego wziąć płytę, uciec i nie zapłacić. To nie w moim stylu, a poza tym wpakowałam bym się w niezłe bagno. Tak więc zbierałam na te wszystkie albumy, musiałam je mieć w swojej kolekcji, inaczej bym chyba oszalała. Miałabym w sobie taką pustkę,że nie mam jakiegoś wydawnictwa. Jeszcze większą radość z słuchania płyt idola jest bycie na planie do teledysku idola. Sama rozmowa z Michaelem mi nie wystarczyła, miałam okazję być przy możliwym dziele w jego karierze. Miałam wrażenie,że mój chłopak flirtuje z Tatianą, nie pozwolę na to, aby odbiła mi go. Michael jest moim facetem, nie jej. Niech sobie znajdzie i podrywa innych, ale od niego precz. Siedziałam nie zadowolona na jednym z krzeseł patrząc na tą dwójkę. Rozmawiali, żartowali, śmiali się, aż w końcu ta go pocałowała w policzek. Coś we mnie pękło postanowiłam do nich podejść, ale nie po to, aby ich zwyzywać. Chciałam być bliżej Michaela w tamtej chwili. Podeszłam do Michaela po czym wtuliłam się w mojego chłopaka i złączyłam nasze usta w pocałunku.
- To może wam nie przeszkadzam. - Tatiana odeszła.
- Co ty robisz? - Zapytał odrywając się od mnie Michael.
- Tak bardzo cię kocham.
- Nie widziałaś,że rozmawiałem z Tatianą.
- No i co?
- To było nie miłe,że nam przerwałaś.
- Ty z nią flirtowałeś, czy mi się tylko wydawało?
- Nie flirtowałem z nią, jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- My też byliśmy "przyjaciółmi" zanim byliśmy razem.
- Jesteś zazdrosna o Tatianę.
- Nie jestem wcale zazdrosna.
- Nie, wcale. Ja teraz idę za ciebie przeprosić Tati, a ty przemyśl swoje zachowanie. - Wstał i oddalił się od mnie. Super, po prostu super, pokłóciłam się z najważniejszym człowiekiem w moim życiu. Tylko tego brakowało. Michael po kilku minutach wrócił z Tatianą, reżyser zakończył przerwę i Michael zaczął tańczyć. Siedziałam z Karen na jednym z krzeseł, Paris, która siedziała na moich kolanach bacznie przyglądała się wyczynom tanecznym swojego ojca.Mój ukochany zrobił zeza, wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Spędziliśmy jeszcze kilka godzin na planie. Około godziny 19:30 zakończyliśmy nagrania do teledysku. Marzyłam o tym, aby wrócić już do Neverland. Wsiedliśmy do limuzyny, która stała pod budynkiem. Ja siedziałam przy jednym oknie, a Michael przy drugim. Patrzyłam w ciemną szybę, kilka razy spostrzegłam iż Michael na mnie patrzy. Jechaliśmy około 40 minut, o tej godzinie bardzo ciężko było wyjechać z miasta, przez całą drogę nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Serce mnie bolało na tą myśl,że w studiu nagraniowym się troszkę posprzeczałam z Michaelem. Gdy byliśmy już w rezydencji Michaela, skierowałam się do naszej sypialni, marzyłam po prostu o tym aby zatopić się w moim łóżku. Chciałam zdjąć tą nie wygodną kieckę, Michael kazał mi ją założyć, mówił coś o jakiejś niespodziance, ale chyba o niej zapomniał lub jest zły na mnie za naszą kłótnie na planie, chyba będę musiała go przeprosić za to moją zazdrość. Zdjęłam sukienkę i wybrałam jakiś luźny dres do chodzenia w domu. Byłam w samej bieliźnie gdy nagle drzwi od sypialni się otworzyły,a w drzwiach stanął Michael, spaliłam buraka na jego widok.
- Michael, puka się przed wejściem.
- Przepraszam.
- W oborze cię wychowywali?
- Nie w oborze, tylko w Gary.
- Ty się wstydzisz mnie?
- Nie. - Szybko założyłam górną część garderoby, po czym Michael objął mnie w talii.
- Nie gniewasz się na mnie?
- Nie.
- Przepraszam za tą scenę zazdrości na tym planie.
- Nie rób tego więcej. Ja kocham cię i nie zostawił bym cię dla byle kogo.
- Jesteś kochany.
- Schlebiasz mi. A tak w ogóle mam prezent. - Michael podszedł do szuflady z której wyciągnął jakąś kopertę.
- Michael zostaw tą kopertę, nie chcę abyś mnie rozpieszczał. - Podał mi ją do ręki.
- Otwórz ją, proszę.Jesteś moją kobietą, a moim zadaniem jest rozpieszczanie cię - Otworzyłam ją na polecenie Michaela, to co tam zobaczyłam było dla mnie nie małym szokiem.
- Dwa bilety na samolot do Rzymu. - Nie zapytał mnie nawet o zdanie, a to skubaniec jeden.
- Michael nie musiałeś.
- Scarl,przestań dla ciebie bym nawet podbił cały świat.
- Tylko jest mały problem.
- Jaki?
- Boję się latać samolotem i nie lubię jeździć na wakacje.
-To ze mną pojedziesz to polubisz. O samolot się nie martw, też się za pierwszym razem bałam. - Nie byłam typem takiej osoby która lubi podróże, wolałam zawsze być na swoim miejscu. Najdalej to ja byłam w Nowym Jorku. Owszem moim marzeniem zawsze było zwiedzić Rzym, Włochy to taki piękny kraj.
- Kiedy wylatujemy?
- W poniedziałek.
- To za 5 dni. Michael zabije cię kiedyś.
- Już się boję.
- Następnym razem mów mi gdy chcesz mnie gdzieś zabrać.
- Obawiałem się tego, iż możesz się nie zgodzić.
- Ok, a Paris chociaż wie, że wyjeżdżamy i jej nie zabieramy ze sobą?
- Tak, w tym czasie będzie u moich rodziców.
- Ty spryciarzu, gadaj od ile to planowałeś?
- Niedługo, jeszcze przed przyjęciem wtedy w twoim byłym miejscu pracy. Miałem dać ci te bilety w restauracji, stolik nawet zamówiłem. Ale miałem ochotę na to, aby być już w dom, więc dostałaś je tutaj, bo rezerwację odmówiłem.
- Szczerze, to też by mi się nie chciało jechać do jakiegoś lokalu, gdzie wszyscy by się w nas wpatrywali. Wybacz,ale teraz wybieram się pod prysznic. -Michael wypuścił mnie, po czym udałam się do łazienki. Spędziłam około 20 minut pod gorącą wodą. Gdy wróciłam z powrotem do sypialni nie było w niej mojego chłopaka. Udałam się do salonu, aby sprawdzić czy nie ma go tam, jednak Michaela nie było w pomieszczeniu. Na myśl przyszło mi, aby sprawdzić pokój jego córki. Jednak tam również nie było żywej duszy.
- Gdzie oni są? - Powiedziałam do samej siebie. Ostatnim miejscem gdzie mogą podziewać się Paris i Michael jest sala taneczna, udałam się tam. Zobaczyłam,że drzwi są otwarte. Zajrzałam do środka i ujrzałam tam Michaela i Paris, mój chłopak uczył swoje dziecko kroku księżycowego. Oparłam się o framugę i obserwowałam.
- Paris, musisz cały ciężar ciała opiąć na prawej nodze. - Michael ustawiał małej nogi, po chwili młoda zrobiła perfekcyjnego moonwalka.
- No i widzisz załapałaś to. - Powiedział Michael, zaczęłam bić brawo.
- Scarlett jestem lepsza od tatusia.
- Widziałam kotku, tancerką powinnaś zostać w przyszłości.
- Jak mi tatuś pozwoli to zostanę.
- Zastanowię się jeszcze, ale i tak lepsza nigdy od mnie nie będziesz. - Powiedział mój chłopak.
- Nie musi, już jest lepsza.
- Nie prawda.
- Właśnie,że nie.
- Kłóciła bym się z tobą, ale brak mi sił i argumentów.
- Paris idź do łazienki, zaraz przyjdę.
- Dobrze tatusiu. -Paris posłuchała grzecznie ojca i wykonała jego polecenie. Pomogłam Michaelowi wykąpać jego córeczkę. Mój chłopak był cały mokry.Po kąpieli Michael poszedł uśpić dziecko. Ja za to wróciłam do naszego pokoju i położyłam się do łóżka. Po kwadransie przyszedł Michael i położył się obok mnie.
- Paris już zasnęła?
- Tak. Śpi jak zabita.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham, ale mocniej. - Michael pocałował mnie w skroń, wtuliłam się w tors Michaela
i w ciągu następnych kilkunastu minut byłam już w krainie snów.
**********
Ps: I jak?
O, cześć! W ogóle się nie spóźniłam. W ogóle...
OdpowiedzUsuńCzyż rozmowy Scarlett i Michaela nie są słodkie? Oboje się, żartownisie dobrali. Przy niektórych fragmentach można płakać ze śmiechu, naprawdę :D
Mój ulubiony moment, to nie wiedzieć czemu rozmowa z Karen - a.k.a konserwatywną chrześcijanką ( to konserwatyści nie wymarli jednak, jej ^^ )
A Michael, jak to Michael - swoje xD
Fragment o nagrywaniu "leave me alone" jakoś tak przywołał mi w pamięci te piękne czerwcowe dni, kiedy słuchałam płyty Bad nawet po dwa razy dziennie i wspomnienia... Wspomnienia z moich najlepszych chwil 2016 roku. No, nieważne. Zbyt sentymentalny ze mnie człowiek.
O, sceny zazdrości - klasyk xD
Właściwie, to nie mam nic do Tatiany. No ale jak się ze Scarlett nie lubią... Nic nie poradzimy.
Na koniec taki bardzo pozytywny akcent, czyli bilety do Rzymu. Nie lubię jakoś specjalnie podróżować, ale akurat Rzym wydaje mi się być ciekawym miastem. Michael, Scarlett, weźcie mnie ze sobą! Dość szkoły. Już dość...
O, i Paris moonwalka robiła, cuda się tu dzieją ;D
Chyba ten komentarz nie wyszedł mi tak znowu najgorzej, jak wcześniej przypuszczałam. Może mam po prostu dobry humor? Nie wiem.
Ja tu się już żegnam z tobą, życzę weny I pozdrawiam
Mezzoforte
Taaaaa daaaaam.... Nie spodziewałaś się mnie teraz prawda? Prawda. XDDD
OdpowiedzUsuńWgl to hej, cześć, czołem kluski z rosołem też jeśli chcesz.
Mam wrażenie, że ja tu nie mam co komentować, bo praktycznie za wszystko co chcesz zrobić zostałaś już zakatrupiona, a jeżeli nie to wypadek przy pracy xDDD
Ryłam ze śmiechu na planie LMA. Nie dość, że Karen daje wspaniałe rady (nie mówię że nie czy mi się to nie podoba xD) to jeszcze mamy scene zazdrości. A ja lubie sceny zazdrości i inne sceny również. Huehuehue... My obie wiemy co panienka Tatiana zrobi ups spojler wybacz. Chociaż wiesz no fajnie by było jakby coś ten teges. Ten teges w sensie żyrandol źle przyczepiony do sufitu. Ciekawe o czym pomyślałaś xDDD. Dużo tego D wiem, ale mam fazę na xDDDD xD.
I później w la Neverland to było awwwwww Paris wdaje się w tatę. Przyszła tancerka? I te bilety co Mike z nimi wyskoczył. Do Rzymu...ej a nie znajdzie się miejsce dla psa? Chętnie polecę jako zwierzę domowe.
Jest zbyt spokojnie. Nie tylko to czuje ale i wiem, że będzie TRAAAAAAGISZ.
To ten teges ja się zmyje, bo serio nie wiem co napisać tutaj ci jeszcze. Może weny ci dorzucę i będzie dobrze, co? Jasne że będzie dobrze. Tak więc weeeny życzę, zdrowia, szczęścia pomyślności...fuck nie te życzenia.
Buźka ;****