piątek, 14 października 2016

She's Out Of My Life - Rozdział 13

Cześć Misie!
Jak tam wam czas leci? Powinnam dostać od was po łapach za to,że znowu się spóźniam, ale nie wyrobiłam się. Znacie to uczucie, kiedy macie ochotę napisać rozdział, a po prostu wam się nie chcę xD? Wiem powinniście mi teraz chyba nogi z tyłka powyrywać. Chciała bym zachęcić tych wszystkich co czytają,ale nie komentują. Nawet nie wiecie ile radości sprawia przeczytanie choćby kilku zdań, to jest wtedy większa zachęta do pracy. Bez większych skrupułów zapraszam was na kolejny rozdział i do późniejszego komentowania.



***********
Czy jeśli już się o czym zamarzy, to trzeba to zrealizować? Jeśli nam na tym bardzo zależy. Ja
miałem już chyba wszystko, ale jednak miałem jeszcze parę marzeń. Pierwszym z nich jest to, aby Paris miała matkę, a ja bym miał ukochaną, która zawsze by mnie we wszystkim wspierała. Kiedy tylko wrócę i zobaczę się ze Scarlett powiem, jej o tym co do niej czuję. Paris uwielbia Scarlett, a myślę,że ona by była idealną matką dla niej, w końcu Scarlett na pewno nauczy ją na pewno wiecej niż ja. Przecież mnie często nie ma w domu, co będzie jak ja wyjadę na prawie półtora roku z niewielkimi przerwami, przecież to jest najważniejszy wiek dla małej, co jak ta nasza relacja się pogorszy. Pamiętam jak ja wyjechałem w ostatnią trasę z moimi braćmi "Victory", zostawiając Paris w LA, co się wtedy działo. Były to tylko dwa miesiące, ale jakie. Mała miała tylko roczek, a potrafiła tak dać się we znaki mojej matce. Gdy tylko moja mama mówiła coś o mnie i mała patrzyła na fotografie stojącą na półce od razu wybuchała głośnym płaczem. Dlaczego ona nie była u Caroline? Byliśmy już wtedy po rozwodzie, a ona nie chciała mieć z małą nic wspólnego. Boję się co będzie, kiedy wyjadę w świat koncertować i zostawię małą na te półtora roku, ona ma tylko 4 lata, nie zrozumie, że tata wyjechał śpiewać, ale może pomyśleć, że zostawiłem ją tak jak jej mama. Teraz byłem w Londynie, taka mała rozłomka, tylko 3 dni, ale tak wiele znaczy dla mnie i dla Paris. Byłem już o 7 na planie,teledysku do "The Way You Make Me feel" wszystko było już gotowe, ale  nie mogliśmy niczego zaczynać, ponieważ nie było jeszcze Tatiany, która ma razem ze mną miała grać głównych bohaterów. Po około 3 godzinach zjawiła się nasza panna, wszyscy byliśmy na nią wściekli, najbardziej chyba reżyser.
- Tatiania od 3 godzin za tobą czekamy?
- Przepraszam Michael, przepraszam panie reżyserze zaspałam. - Poznałem Tatianę, na wczorajszym spotkaniu, wydaje się być taka miła.
- Ok, ale mogłaś zadzwonić, martwiliśmy się!
- Przepraszam, byłam bym wcześniej i zadzwoniłam bym, ale nie zabrałam telefonu.
- To ja przepraszam nie powinienem tak na ciebie najeżdżać
- Ok. - Na chwile jeszcze zawołała mnie Karen, moja makijażystka, aby poprawić mi makijaż.
- Uważaj na nią. - powiedziała do mnie szeptem.
- Na kogo? - zapytałem.
- Na Tatianę.
- Dlaczego, ?
- TA dziewczyna, może przysporzyć ci problemów.
- Ona jest w porządku.
- Chłopie przecież, ja jako kobieta widzę jak ona na ciebie patrzy.
- Karen, ja ją tylko lubię, nic więcej.
- A tak w ogóle, co słychać u ciebie i w twoim życiu miłosnym?
- Wiele się zmieniło. Gdybyś była na planie do "Smooth Criminal" poznała byś taką fajną i piękną dziewczynie.
- Już nie jesteś z tą kretynką Brooke.
- Niestety skończyło się, ona się wyprowadziła i zostawiła dla jakiegoś głupka.
- Nie chciałam ci mówić, ale wiedziałam,że to tak się skończy.
- I tak ostatnio tylko się kłóciliśmy.
- Wiesz co, chyba ja wiem, kto jest tą twoja nową dziewczyną.
- Jeżeli ty wierzysz tym tabloidom, to muszę ci oświadczy!, że ona nie jest moją dziewczyną.
- A fajna jest ta Scarlett w ogóle.
- Jak poznasz sama się przekonasz.
- Idź już jak nie chcesz tu do nocy siedzieć.
- Ok
- Uwaga zaczynamy! - Krzyknął reżyser.
Wszyscy weszliśmy na plan. Reżyser mi dał gest, kiedy mam zaczynać,ja krzyknąłem, rozległa się muzyka, chciałem już zacząć mój marsz za Tatianą, ale zobaczyłem, że wszyscy stoją we mnie wpatrzeni, jakby innego człowieka przez 100 lat nie widzieli.
- Co jest? - zapytałem.
- Michael, to było niezwykłe. - Wszystkich zgromadzonych na planie zamurowało i zaczęli mi bić brawo.
- Wiem, że było, ale po co przerywaliśmy.
- Jeszcze raz spróbujemy.
- Musimy.
- Michael, może lepiej powtarzać i zrobić to dobrze, a nie zrobić raz, a nie porządnie. - powiedział obecny na planie Quincy.
- No dobrze. - Powtórzyliśmy ujęcie, kręciliśmy klip przez kilka następnych godzin, aż do późnego popołudnia. W moim teledysku grała również moja siostra La Toya, widziała to,że dzisiaj jest coś nie tak. Podeszła do mnie, aby zapytać się co ze mną jest.
- Michael wszystko ok?
- Tak La Toya, nie przejmuj się mną.
- Michael, ty sądzisz,że ja jestem ślepa?
- Nie, masz chyba wszystko dobrze.
- A widzę,że ty wszystkiego ok nie masz. Co jest?
- Mam problem.
- Coś nie tak z Paris?
- Nie z małą wszystką dobrze.
- Aha już wiem, coś nie tak z tą nową dziewczyną.
- Kim? Scarlett nie jest moją dziewczyną.
- Tak, ja wiem swoje.
- Ja z się tylko przyjaźnie z nią, a wszyscy już robią dym.
- Potrzebujesz kobiety?
- Co?!
- Potrzebujesz tą jedyną, która cię uszczęśliwi. Patrz Tatiana wydaję się być miła. - Moja siostra wskazała na dziewczynę, rozmawiającą z reżyserem.
- Toya przestań.
- No co? Ja chcę,żebyś z nią zagadał tylko.
- Ok, a odczepisz się?
- Może?
- Mam się rozmyślić. - uśmiechnąłem się do niej zabawnie poruszając brwiami.
- Spróbuj tylko, a wyśle cię kopniakiem do niej.
- OK. - Zgodnie z oczekiwaniem mojej siostry podszedłem do modelki, która towarzyszyła mi przez cały dzień na planie teledysku. Kiedy skończyła rozmowę z reżyserem ja do niej zagadałem.
- Tatiana, masz wolny wieczór?
- Tak, nie mam dziś już nic innego zaplananowane.
- Wspaniale, zapraszam cię do mojego pokoju.
- A co ty tam chcesz robić?
- Co tylko będziesz chciała.
- Muszę się zdecydować.
- Proszę. - zrobiłem maślane oczka.
- No, dobrze. - Ubraliśmy się i razem opuściliśmy studio. Przed studiem od rana była całą rzesza
moich fanów i fotoreporterów. Wyszliśmy tylnym w wejściem,mój ochroniarz podprowadził nas po limuzynę stojącą przed budynkiem. Po upływie 10 minut byliśmy w już w hotelu. Weszliśmy do mojego pokoju. Usiedliśmy na kanapie, ja wyjąłem z szafki butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki. Nalałem do każdego z nich napój, jeden z nich powędrował w ręce Tatiany. Wyjąłem z szafki pod telewizorem, animowane filmy  Disneya.
- Lubisz Disney'ówki?
- Uwielbiam, one przypominają mi dzieciństwo.
- Słuchaj bo mam pełno kreskówek z disneya... - nie  zdążyłem dokończyć, ponieważ Tatiana weszła mi w słowo.
- Oglądnijmy je wszystkie.
- Na pewno chcę ci się i jesteś zdecydowana?
- Tak na 100%.
- Ok. - Oglądaliśmy tak przez następne kilka godzin, przez ten czas nieźle się upiliśmy, w ruch poszła butelka wina i butelka whisky. Nie wiedziałem już co jest co. Położyłem swoją rękę na nodze Tatiany.
- Tati, bo jak dzisiaj byłaś ze mną na tym video, to wyglądałaś na nim tak cudnie.
- Jak jeszcze wyglądałam? - Tatiana przybliżyła się do mnie i złączyła nasze usta w gorącym pocałunku, ja go odwzajemniłem. Kobieta oplotła swoje nogi na moich barkach, ja ją zaniosłem do sypialni, zacząłem ją namiętnie całować, ściągnąłem ze siebie t-shirt, chciałem już ściągać garderobę Tatiany, ale dopadło mnie takie uczucie,że nie mogę tego zrobić. Usiadłem na łóżku, poleciała mi łza. Tatiana mnie oplotła swoimi rękami.
- Co się dzieje?
- Ja tego nie mogę zrobić.
- Ale dlaczego?
- Bo nie mogę, nie mam takiej siły.
- Ok.
- Nie jesteś na mnie zła?
- Nie mogę ciebie Michael do niczego zmusić.
- Możemy być przyjaciółmi?
- Jasne.
- Jesteś kochana. - Podszedłem  do Tatiany i ją przytuliłem. Może i dobrze,że nic nie zaszło między nami, kto wie jakie by były z tego konsekwencje. Kiedy Tatiana opuściła mój pokój hotelowy, poszedłem pod prysznic.  Nie mogłem powiedzieć Scarlett o tym co zrobiłem z Tatianą, możliwe,że przez to nasze relacje by się pogorszyły jeszcze bardziej. Czuje,że po tym  moim nieszczęsnym pocałunku z to dziewczyną na tym przyjęciu, to Scarlett już nie chcę mieć ze mną nic wspólnego. Wyjaśnię jej,że to było nie porozumienie, jestem ciekawy, czy mnie jutro wysłucha.

**********
Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość. Ja już swoje myślenie zmieniłam z dniem, kiedy pierwszy raz spotkałam Michaela. Czy on jest tą osobą, dzięki  której nareszcie będę szczęśliwa? Myślę,że tak, od roku już cierpiałam po tym jak odszedł od mnie Max, jak ja mogłam zakochać się w kimś takim, niby był czarujący, uprzejmy i romantyczny, ale to po 4 miesiącach się zmieniło. Zaczęły się wielkie kłótnie, Max wracał po północy do domu, w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Później był ta cholerna impreza, pamiętam,że ja na chwilę poszłam do baru, a kiedy już wróciłam ujrzałam Maxa całującego Julie, od tamtej pory obydwóch nienawidzę. Pomyśleć,że z tym debilem spotyka się moja najlepsza przyjaciółka. Obudziłam się o 7:40, za 20 minut muszę być w firmie, a ja jeszcze w piżamie. Zabrałam z walizki jakąś białą koszulę, czarne krótkie spodenki i czym prędzej pobiegłam do łazienki. Zrobiłam makijaż i ułożyłam włosy zostawiłam je rozpuszczone. W ciągu pięciu minut byłam gotowa do wyjścia. Gdy wychodziłam natrafiłam na Paris.
- Gdzie jedziesz?
- Do pracy.
- Kiedy przyjedziesz?
- po 14.
- A ile to godzinek?
- 6, misiu.
- A pojedziemy do tego domu dziecka?
- Tak jasne, już ci to obiecałam.
- Ale będzie fajnie.
- JA się spieszę.
- To papa - Paris mnie przytuliła, ja ją  pocałowałam w czółko.
- NA razie, księżniczką. - Jak burza wleciałam do mojego samochodu. Pojechała przez most, aby być szybkiej, byłam pod firmą już 15 minut później, miałam już 5 minut spóźnienia. Jak błyskawica wpadłam do mojego biura, na  nieszczęście w biurze był mój szef, było mi po postu wstyd. Był chyba zły,że się spóźniłam. Ten oczywiście mnie ochrzanił.
- Dzień Dobry, przepraszam za spóźnienie.
- Dzień Dobry, nic się nie stało to tylko 5 minut.
- Zaspałam, musiałam jechać mostem, aby się nie spóźnić.
- Tak oczywiście, mam dla pani dzisiaj rozkład. 
- Co mam tym razem.
- Dzisiaj musi pani zeskanować i skopiować na tamtej drukarce, 100 papierów.
- Tak, jasne, już się ogarnę i biorę się do roboty.
- Proszę mi to przynieść do pani Esmeraldy. Ja teraz idę - Prezes wyszedł z naszego pokoju, i udał się na spotkanie
- A kto to? - zapytałam moich współpracowników.
- To jest sekretarka prezesa. - Odezwała się Alice.
- I jedna z jego kochanek. - odezwał się Justin.
- Skąd wiesz,że to jest jego kochanka. To są tylko plotki.
- Ja to czuję. W plotkach jest ziarenko prawdy.
- No masz niby rację.
- Scarlett, ty się chyba spodobałaś panu prezesowi.
- W jaki sposób? - zaśmiałam się.
- Widziałem jak na ciebie patrzył, a poza tym jest dla ciebie taki miły.
- Może jest po prostu uprzejmy.
- Justin ma rację, on zwykle ochrzania jak ktoś się spóźni chociaż kilka sekund.
- Przecież on nie jest w moim typie.
- On nie takie miał zdobycze.
- Ja go nie kocham, a w żaden romans nie zamierzam się wdawać.
- Masz swojego Jacksona. - Odezwał się Justin, zdenerwowało mnie to, ponieważ tłumaczyłam,że nie jestem w związku z Michaelem.
- Przecież ja z nim nie chodzę, jesteśmy tylko przyjaciółmi!
- Przepraszam, ale nie krzycz na mnie.
- Ile razy ja mam mówić,że nie jestem kochanką Michaela?
- Już nie będę o tym mówić
- Ok.
- Idź już się zabierz za to, bo jak on tu wróci to już nie będzie tak fajnie.
- Mam już taki zamiar. - Podeszłam do drukarko-kopiarki i zaczęłam wszystko kopiować i drukować, przez 6 godzin zrobiłam ponad 1000 kopii, włożyłam je do kilku teczek. Zaniosłam je do sekretarki mojego szefa. Kiedy dawałam jej dokumenty, ona na mnie patrzyła jakiś dziwnym wzrokiem.
- Ty jesteś to dziewczyną Michaela Jacksona.
- Nie jestem dziewczyną Michaela.
- Ale o was trąbią w mediach.
- I tak to są kłamstwa.
- Rozumiem, cień sławy niestety.
- Oni mnie wykreowali na tą, która chcę okraść Michaela, ale to nie prawda.
- Rozumiem cię, na pewno ci ciężko.
- Nawet nie wesz jak, oni tak się uczepili.
- Właśnie, nie przedstawiłam się. Esmeralda Perry jestem. - Kobieta podała mi dłoń.
- Scarlett Swift, miło mi. - uścisnęłam jej dłoń.
- Ok,  już idź, bo jak szef nas zobaczy, to zacznie mówić,że tylko gadamy i nie dostanę premii i awansu.
- Jasne.
- Na razie.
- Do zobaczenia. - Wróciłam do mojego biura. Alice i Justin, mieli właśnie wychodzić. Ja chciałam jechać do domu już, ale gdy Alice zobaczyła mnie chciała, abym ja z nimi gdzieś wyskoczyła.
- O, Scarlett idziesz z nami?
- A gdzie?
- Chcemy wyskoczyć na jakiś Lunch.
- No nie wiem, muszę jechać.
- Scarlett proszę. - Błagała mnie Alice.
- No dobrze. - zgodziłam się.
- Pójdziemy do takiej knajpki za rogiem.
- Ale tylko na chwilę, muszę zaraz jechać do Neverlandu, opiekować się Paris.
- Aha,
- To idziemy.
- Ok. - powiedzieli jednogłośnie. Wyszliśmy z biura,  po jakiejś chwili byliśmy już w barze, oddalonym ne daleko od biura. Usiedliśmy w rogu, aby nikt nie zwracał na nas uwagi. Akurat na wielkim telewizorze plazmowym, leciały wiadomości.
-Scarlett znowu gadają o tobie.
- co?! - Popatrzałam się na wielki ekran i rzeczywiście było pokazane zdjęcie z wczoraj, kiedy byłam z Paris i Emmą na cmentarzu u moich rodziców, akurat tam też musieli się przypałętać paparazzi. Słuchałam relacji
"Dziewczyna Jacko prowadza się z jego córką w miejscach publicznych. Wczoraj około godziny 15:30 świat publicznie pierwszy raz od kilku lat ujrzał twarz Paris Jackson. Czteroletniej córki Michaela Jacksona.Ostatni raz świat widział ją bez maski w 1985 roku, kiedy Michael Jackson próbował się zabić. Ona nie ma nic w sobie z Jacko. Czy możliwe, że jest owocem zdrady swojej matki z kimś innym? Jackson, może nie wychowywać swoje dziecko. Matka dziecka Caroline Evans złożyła wniosek o przywrócenie praw rodzicielskich. Czy Gwiazdor odda swoje jedyne dziecko? Król Popu obecnie przebywa w Londynie, gdzie nakręć teledysk do swojej najnowszej piosenki, pochodzącej z najnowszego albumy artysty, który ma się ukazać na całym 31 sierpnia. Dziecko było widziane w towarzystwie kochanki Jacksona Scarlett Swift. Kobieta wraz z dziewczynką udały się, aby odwiedzić bliskich Scarlett. Podobno jeszcze w tym roku ma się odbyć ślub Jacksona z Swift. Czy skończy to się prędzej niż zaczęło tak jak w przypadku Jacksona z byłą żoną Caroline Evans? Czy gwiazdora już nie obchodzi Życie prywatne swojego dziecka? Czy bezpieczeństwo małej Paris jest zagrożone?"
- Ale kłamstwa.
- To teraz Jackson może mieć problem. - odezwał się Justin.
- Paris jest na pewno córką Michaela, nie widziałeś jej na żywo, ona jest trochę podobna do swojego ojca.
- Nie mi oceniać.
- Nie wiedziałam,że ślub planujecie.
- Alice, widzisz na moich palcach pierścionek?
- Nie.
- JA o żadnym ślubie nic nie wiem.
- Oni chcą mieć tylko zyski z cudzego nie szczęścia.
- Tak, jakbym ja tam weszła do nich to by już nic chyba nie zostało.
- Nie rozumiem jak można być tak podłym i grać tylko an cudzym nieszczęściu.
- Widzisz takie już są te hieny. - Dostaliśmy zamówione jedzenie. Chwilę potem wyszliśmy z restauracji, moi współpracownicy odprowadzili mnie pod biuro. Ja wsiadłam do mojego samochodu, wyjechałam spod firmy, chciałam jak najszybciej dojechać do Neverlandu, przecież obiecałam Paris,że pójdziemy do domu dziecka. Oczywiście musiałam utknąć w korku, mogłam się tego spodziewać, przecież teraz jest godzina, o której wszyscy, którzy pracują w biurze wychodzą. Ruszyłam ponownie po jakiś 10 minutach dojechałam na rancho. Mała siedziała na dworze, była z nią Janet, musiała przyjechać jakieś czas temat. Paris była wniebowzięta, gdy zobaczyła,że ja nadjeżdżam. Gdy wysiadłam z auta, Córka Michaela do mnie przybiegła i przytuliła mnie mocno.
- Scarlett, a wiesz,że ciocia Janet przyjechała.
- Tak zauważyłam.
- Ale już nigdzie nie idziesz bez mnie?
- Już jestem moje słoneczko do twojej dyspozycji.
- Pojedziemy do tego domu dziecka?
- Obiecałam ci, tylko pogadam z ciocią.
- Dobrze.- Jan do mnie podeszła i również mnie przytuliła.
- Chcesz kopniaka od mnie?
- Co ja zrobiłam?
- Nie odbierasz od mnie telefonu, nie odpisujesz mi na SMS-y, nie chcesz się ze mną umówić na kawę. Mam wymieniać dalej?
- Nie, nie musisz.
- Jeszcze, przyjechałam do twojego mieszkania, ale ciebie tam  nie ma, myślę sobie przez chwilę, przecież ona jest w Neverlandzie i pilnuje Paris. Ja przyjeżdżam, myślałam,że przyjechałaś z pracy, a ciebie nie ma w domu.
- Nie denerwuj się, poszłam do baru z moimi współpracownikami.
- Od kiedy oni są ważniejsi od mnie?
-Janet, ty zawsze jesteś dla mnie bardzo ważna.
- No i tak ma być.
- A ja? - zapytała mnie Paris.
- Ty moja mała księżniczką jesteś dla mnie bardzo, bardzo ale to bardzo ważna.
- Ale fajnie.
- Chcesz jechać do tego domu dziecka?
- Tak.
- W moim autku jest jeszcze twój fotelik.
- Dobrze.
- Jadłaś coś?
- Pani Lena, zrobiła zupkę pomidorową z makaronem.
- Pewnie musiała być taka dobra.
- Pomidorowa pani Leny jest przepyszna.
- Chodź do domku, uczeszę cię i będziesz musiała się przebrać.
- Ale dlaczego?
- Bo chcę, aby dobrze o nas pomyślano w tym domku.
- Dobrze. - Weszłyśmy w trójkę do domu. Paris poszła po pudełko z wszystkimi potrzebnymi rzeczami do uczesania. Ja wraz z Janet usiadłam na wielkiej kanapie w salonie.
- Jak jest z tobą i Maxem?
- Scarlett, czy kiedy ty z nim byłaś już jakiś miesiąc to on nie zaczął się dziwnie zachowywać?
- To może źle świadczyć, on mógł poznać kogoś innego. Ja bym się nie dziwiła jakby tak było.
- On by mi tego nie zrobił.
- Masz pewność? On jest typem kobieciarza.
- Obeciał mi,że się zmienił.
- Moja droga nie wesz, ile Max mi naobiecywał.
- Zachowuję się bardzo dziwnie, raz jest w domu, a raz wraca po 12.
- Wy  już mieszkacie razem?
- Tak, ja się przeprowadziłam do niego.
- Nie za szybko?
- Jestem już z nim od miesiąca.
- Skoro tak myślisz, ale Max jak ja zawsze gdzieś z nim wychodziłam, to flirtował z każdą, nawet najbrzydszą kobietą.
- Na moich oczach tego nie robi.
- Ale co on robi jak ty go nie widzisz?
- Nie mam zielonego pojęcia,
- Jeżeli on ci co zrobi to ja mu nie po puszcze.
- Scarlett, pożyjemy zobaczymy. Niedługo zaczynam nagrywać nową płytę.
- To super, jeżeli ona osiągnie taki sukces, jak "Control", to będzie super.
- A jak jest z tobą i Michaelem?
- Czy ty coś podejrzewasz? - zaśmiałam się.
- JA nic, tylko myślę, czy byli byście dobrą parą, czy przeciwnie.
- My nie jesteśmy razem.
- Przecież ja wiem o tym. Tylko ty się podobasz Michaelowi?
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi, to nic wielkiego.
- Ty tak mów, a nigdy nie będziesz szczęśliwa.
- Nie wymyślaj już proszę, Donkey.
- Scarlett mogę ubrać taką sukienkę. - z naszej rozmowy wytrąciła nas Paris, która niosła niebieską
sukienkę.
- Tak, jasne. - Pomogłam przebrać się małej.Uczesałam ją. Po chwili i ja byłam gotowa. Wyszłyśmy z domu,w mgnieniu  oka znalazłyśmy się przy moim aucie. Paris wsiadła do środka, ja chciałam ją zapiąć, ale spostrzegłam się,że ona sama się już zapięła, byłam zadowolona z niej,że jest taka zaradna. Janet wyjechała z posiadłości wcześniej, zegar w moim samochodzie wskazywał na godzinie 16:30, nie wiedziałam czy jechać, bo nie miałam zielonego pojęcia o której wrócimy. Jednak jak już obiecałam to wypadało pojechać. Wyjechałyśmy z rancha Michaela i udałyśmy się w drogę. Pojechałam autostradą, aby być szybciej na miejscu. Po jakiś 25 minutach byłam już pod domem z dziecka. Zaparkowałam niedaleko, chciałam zabrać Paris do domu dziecka i pokazać,że nie wszystkie dzieci żyją tak jak ona. Weszłyśmy do budynku, szukałyśmy mojej cioci, która by wszystko pokazała małej. Znalazłyśmy moją ciocię w pokoiku wychowawców,weszłyśmy do środka. Ciocia kiedy nas zobaczyła uśmiechnęła się do nas. Paris do niej podbiegła i ją przytuliła, Michael mi mówił,że ciocia Maya opiekowała się nią, kiedy byliśmy na przyjęciu.
- Cześć ciociu.
- Cześć kochanie. - podeszłam do kobiety, przytuliłam  i dałam jej całusa w policzek.
- Myślałam,że już nie przyjędziecie?
- A jednak jesteśmy.
- Chodźcie, poznacie naszych podopiecznych.
- A są tam jakieś dziewczynki w moim wieku? - zapytała Paris.
- Tak jest ich pełno.
- Jak byłam ostatnio poznałam taką sympatyczną dziewczynkę ty też ją na pewno polubisz.
- Jak ty ją lubisz to ja też.
- Poznasz ją to się będziesz wypowiadać. - Szłyśmy korytarzem, ciocia Maya wywowywała wszystkie dzieci, aby przyszły do sali zabaw. Ja wzrokiem szukałam tej małej Scarlett, którą poznałam kilka dni wcześniej. Paris z ciocią Mayą poszły a spotkanie z dziećmi. Znalazłam ją, stała przy oknie i wpatrywała się w krajobraz za nim. Podeszłam do niej i przytuliłam ją od tyłu.
- Dotrzymałaś obietnice! - dziewczynka się przytuliła do mnie. Ja widziałam szczęście w jej oczach.
- Musiałam, a przy okazji jest ze mną jest taka fajna dziewczynka.
- Kto?
- Znasz Michaela Jacksona? Jego córka jest ze mną.
- ile ma latek?
- Paris ma 4 lata, prawie tyle co ty.
- Na pewno jest fajna
- Nawet nie wiesz jak.
- Pójdziemy do sali zabaw?
- Tak jasne. - Poszłyśmy do sali zabaw, Paris bawiła się z innymi dziećmi, zawołałam ją do siebie, po to, aby zapoznała się z Scarlett. Dziewczynki chyba się polubiły, ponieważ Paris tylko bawiła się z swoją nową poznaną koleżanką. Minęły jakieś 2 godziny przez ten czas bawiłam się z dziećmi, które tak samo jak ja kiedyś musiały się wychowywać w domu dziecka. Paris ze Scarlett Junior bawiła się cudownie z innymi dziećmi. Ja przy okazji spotkałam kilku moich znajomych, spotkałam m.in.Lindę z którą mieszkałam w pokoju. Dzisiaj miała 17 lat,ale gdy ja wychodziłam z domu dziecka ona miała 11 lat. Bardzo dużo z nią gadałam. Dowiedziałam się,że kiedy już opuści tą placówkę, ma zamiar polecieć do Europy, do Londynu ogólnie rzecz biorąc i zakończyć rozdział pt: "Moje życie w LA". Musiałyśmy już się zbierać byłą godzina 19:30, ja jutro musiałam iść do pracy i chciałam odpocząć.
- Paris już musimy jechać. - poinformowałam dziewczynki, które tak się polubiły,że nie chciały się rozstawiać.
- Nie. - Paris zrobiła smutną minkę, która miała mnie zmusić, do tego, abym została jeszcze trochę w tym domu dziecka.
- Paris musimy już jechać, ja chcę sobie jeszcze odpocząć.
- A przyjedziecie jutro? - zapytała Scarlett.
- Nie możemy, niestety.
- Paris,a może zaprosimy Scarlett do Neverlandu.
- Jak tylko zgodzi się tata.
- Przekupi się czymś go i się zgodzi.

- Tak. - Pożegnałyśmy się z podopiecznymi domu dziecka i poszłyśmy do mojego samochodu. Jak zwykle musiałam utknąć w korku. Stałyśmy tak około 15 minut zanim ruszyłyśmy. W ciągu 20 następnych minut byłyśmy na ranchu. Weszłyśmy do domu, Paris pobiegła do swojego pokoju, ja poszłam poprosić, aby Pani Lena zrobiła nam kanapki. Zawołałam Paris na kolacje, po posiłku chciałam spędzić z dziewczynką trochę czasu.
- Paris co chcesz robić?
- Chciała bym z tobą porysować i coś ci pokazać.
- No dobrze, idź po kredki i po kartki.
- Scarlett, kartki tatuś trzyma w szafce pod telewizorem.
- Dobrze. - Paris przyniosła wielkie pudełko z kredkami i jakąś kartkę. Mała dała mi ją do ręki. Był to rysunek Michaela, na którym byłam przedstawiona. Zrobiło mi się cieplutko na serduszku.
- Paris to rysował tatuś?
- To jesteś ty.
- Ale ładny rysunek.
- Powiem ci coś, ale nie możesz tacie.
- Co?
- Bo tatuś powiedział, że się zakochał i będę miała nową mamę.
- Twój ojciec teraz ma pewno motylki w brzuchu.
- A co to.jest w ogóle?
- wiesz to.jest, jak widzi się ukochaną osobę to czuje się coś takiego dziwnego w brzuchu.
- To rysujemy?
- Tak, jasne słoneczko, - Zabrałam kartkę i zaczęłam szkicować. Namalowałam przez 10 minut piękny szkic przedstawiający motyla.
- Co namalowałaś? - zapytałam się małej.
- To jesteś ty, to jest tatuś, a to ja przed domkiem.
- Ale ślicznie.
- Co ty namalowałaś?
- Szkic.
- A co jest szkic?
- Szkic, to jest taki rysunek, w którym rysuje się tylko ołówkiem. - pokazałam małej Efekt mojej pracy.
- Śliczny.
- Dziękuję.
- A nauczysz mnie tak kiedyś rysować?
- Jasne.
- Już mi się nie chcę rysować.
- OK, to idź odnieść.
- Dobrze.
- A i bym zapomniała, idź do łazienki. Pod prysznic trzeba wejść.
- Oczywiście, a czy będę mogła z tobą spać?
- Tak.
Paris poszła odnieść kredki do swojego pokoju, po chwili była już w łazience. Ja pomogłam jej się umyć. Po prysznicu, poszłyśmy do sypialni Michaela. Paris położyła się na łóżku i chwyciła w dłoń pilot. Sama sobie włączyła i przełaczała kanały. Zatrzymała na jednym, akurat rozpoczął się "Kapitan
Eo", była szczęśliwa kiedy pojawił się jej tata. Gdy leciało "We're here to change the world" śpiewała w niebo głosy. Owszem film trwał 17 minut tylko, ale dał taką radość małej.Po skończonym seansie mała przełączyła na "Cartoon Network", ja poszłam pod prysznic. Myślałam o Michaelu i o tym co jutro zamierzam mu powiedzieć. Przebrałam się w moją piżamkę i zmazałam makijaż.  Kiedy wróciłam ujrzałam,że Paris jeszcze nie śpi. Chwyciłam plota i wyłączyłam jej telewizor. Ona nie była z tego zadowolona.
- Dlaczego mi wyłączyłaś?!
- Trzeba już iść spać
- Ale ja chcę jeszcze  oglądać.
- Paris, nie zdrowo jest siedzieć zbyt długo przed ekranem.
- No dobrze.
- Gasimy światło.
- dobrze. - Położyłam się do łóżka. Przytuliłam Paris, chwilę później ona już spała. Ja myślałam cały czas o Michaelu, to było silniejsze od mnie. Miałam ochotę wykrzyczeć całemu światu,że ja go kocham. Bałam się strasznie, jak zareagują media na wieść o tym,że jesteśmy parą. Jestem ciekawa, jaki bieg będzie miał następny dzień. Miałam tą myśl,że miliony dziewcząt chciała by być na moim miejscu, ale one nie wiedzą jakie to uczucie, kiedy prasa  paparazzi nie dają ci żyć. Póki co ja odpłynęłam do krainy snów.
**********
"Ludzie są bez­bronni wo­bec lo­su, są ofiara­mi cza­su. I włas­nych uczuć."
John Irving

Ps: I jak? Możecie mnie zlać,nabluzgać a mnie, zrobić ze mną wszystko co chcecie.



4 komentarze:

  1. Hej!
    Choć nie wiem po ci się witam jak już się dzisiaj raz witałam. Moją reakcję jedną już widziałaś na własne oczy, więc teraz czas na drugą.
    Really? LaToya bawi się w swatkę? I to jeszcze z Tatianą? Nie no helloł przecież Scarlett na niego czeka, a ten co? Bajki ogląda. Kto wie do czego by doszło, gdyby nie zatrzymał tej machiny. Pewno byłoby ciekawie xD Okej niech to sobie zataja, ale jak Tatiana to rozpowie, a co gorsza powie Scarlett nie będzie wesoło.
    Przeklęte hieny. No że też nie mają się czego uczepić. Ja mam tylko nadzieję, że Michael zrozumie i nie wyskoczy z czymś, że Scarlett jest nieodpowiedzialna czy coś. On to niech szybko do niej wraca i wyjawi jej swoją miłość, bo tego jej szefa rączki świerzbią powolutku.
    No nic trzeba czekać na następny, a coś czuję się naczekamy.
    Weny ci życzę duuużo i lecę ci nakopać do tyłka już na osobności. Oczywiście jak mi się zachce.
    Pozdrawiam gorąco :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Chłopie, opamiętaj się! Scarlett ciężko pracuje, zajmuje się Twoją córką, a ty bajki z Tatianą przy winie oglądasz. Tu myślisz, że ją kochasz, a tu całujesz się z inną. Określę to tak: lol.
    Bla bla bla... Obawiam się, że z tym domem dziecka bedzie jak z cmentarzem. Wszystko wychwycą. Media... Jeszcze ten ślub xD Dobreeee... Bardzo dobre. Najgorsze potem jest to, że ludzie w to wierzą i nie myślą sami. Wierzą w plotki.
    Chwila, chwila...- jestem dziś nie ogarnięta, wiem, ale- Michael chyba nie ma zamiaru o tym mówić Scarlett. Wiem, że szczerość to podstawa, ale noo... Czemu to miałoby przekreślić wszystko? Chyba, że Tatiana to rozgłośni. Nie wybaczę, no nie wy-ba-czę.
    Pozdrawiam, weny i przedewszystko więcej CHĘCI xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Chłopie, opamiętaj się! Scarlett ciężko pracuje, zajmuje się Twoją córką, a ty bajki z Tatianą przy winie oglądasz. Tu myślisz, że ją kochasz, a tu całujesz się z inną. Określę to tak: lol.
    Bla bla bla... Obawiam się, że z tym domem dziecka bedzie jak z cmentarzem. Wszystko wychwycą. Media... Jeszcze ten ślub xD Dobreeee... Bardzo dobre. Najgorsze potem jest to, że ludzie w to wierzą i nie myślą sami. Wierzą w plotki.
    Chwila, chwila...- jestem dziś nie ogarnięta, wiem, ale- Michael chyba nie ma zamiaru o tym mówić Scarlett. Wiem, że szczerość to podstawa, ale noo... Czemu to miałoby przekreślić wszystko? Chyba, że Tatiana to rozgłośni. Nie wybaczę, no nie wy-ba-czę.
    Pozdrawiam, weny i przedewszystko więcej CHĘCI xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Nie zleję, nie zbluzgam, ale taki malutki opiernicz się należy :P

    Osobiście przeczuwałam, że z tą Tatianką będzie coś nie teges i nie pomyliłam się. Już powoli myślałam o kolejnej dramie, tylko NA SZCZĘŚCIE do niczego nie doszło. A niestety mogło dojść.

    Teraz tylko potrzeba jakiejś sensacji ze strony mediów i Scarlett znów strzeli focha na Mike'a, a przecież tego nie chcemy.

    Tak na marginesie, to rozwaliła mnie sytuacja ze ślubem XD Oni coś sugerują? Zobaczymy...

    Notka jak zawsze zacna, życzę dużo weny i pozdrawiam ;*

    Mezzoforte

    OdpowiedzUsuń