Strony

niedziela, 15 stycznia 2017

She's Out Of My Life - Rozdział 20

Cześć Kochani!
Przybywam do was z tą oto notencją, spóźniłam się troszkę z nią. Następna powinna się pojawić za tydzień jak wszystko pójdzie po mojej myśli. Nie jestem zadowolona  z tego rozdziału. Możecie mnie zagryź, powyrywać wszystkie zęby i włosy oraz spalić na stosie. Tak więc zapraszam was do czytania.A i jeszcze jedno kto oglądał dzisiaj jaka to melodia?




***********
Spacerując drogą życia człowiek często napodkuję na niej jakieś przeszkody. Są one małe i łatwo o

nich zapomnieć, a są też duże, które mogą chodzić za kimś do końca żywota. Najgorsza jest ta myśl gdy nie wiesz, czy powiedzieć o swojej przeszłości ukochanej osobie, bo nie wiesz jak ona zareaguję na twoje słowa. Czułam się rozdarta na pół nie móc powiedzieć Michaelowi całej prawdy. Wiedziałam,że on tak tego nie odpuści i w końcu się dowie, lub zmusi mnie, abym powiedziała. Ale o prawdzie skrywanej od lat wiedzieli tylko nie liczni. Nie miałam odwagi powiedzieć o tym nawet cioci Mai, którą uważałam za osobę potrafiącą rozwiązać mój każdy problem. Obudziłam się około 7 rano w moim łóżku. Marzyłam o tym, aby jeszcze przez chwile pospać, ale nic z tego, sen i tak nie chciał przyjść. Leżałam w moim łóżku, nie mogłam się ruszyć przez ból kręgosłupa, którego nabawiłam się dzisiaj w nocy. Myślałam,że jeszcze chwila i znajdę się na łonie Abrahama, z którego naukowcy jeszcze nie wymyślili jak wrócić. Co ja bym tam robiła, nie mając przy sobie Michaela? Pomimo bólu wstałam, aby się wyprostować. Udałam się do kuchni, aby zrobić sobie wielką kawę i coś na śniadanie. Miałam ochotę położyć się na brudnej podłodze i spać. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i poszłam do dużego pokoju. Odpaliłam telewizor na jakimś kanale, gdzie akurat leciał jakiś durny program gdzie dyskutowano na temat gwiazd. Postanowiłam zostawić go i ponabijać się z tych głupot opowiadanych na temat tych wszystkich ludzi. Przestało mi być do śmiechu, gdy spostrzegłam,że jest mowa na temat mojego związku z Michaelem.
" Ostatnimi czasami mówi się, że Michael Jackson wziął ślub z Scarlett Swift i ona jest z nim w ciąży. Czy związek Króla popu ze zwykłą dziewczyną jest tylko przykrywką, potrzebną gwiazdorowi do jeszcze większej sprzedaży jego najnowszego albumu, który ma się ukazać w sklepach w sierpniu. Jackson może uczynić gwiazdę ze swojej ukochanej. Czy Swift jest z nim dla pieniędzy? Jedni mówią,że para rozstanie się szybciej niż się związała, a drudzy twierdzą,że to tak szybko się nie skończy."
- Niech was piorun strzeli.Wy idioci plotki od jakieś wróżki chyba. - Powiedziałam do siebie. No super, powoli już się zaczynam kłócić z telewizorem. Obłędu można dostać przez te pierdoły. Jeszcze chwila, a żółte papiery dostanę może przez nich. Przełączyłam na tv,leciało pasmo ballad. Tego właśnie było mi trzeba posłuchać jakieś muzyki, która mnie odpręży. Spędziłam 3 godziny przed telewizorem. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, wiedziałam,że to dzwoni na pewno dzwoni Michael. Nie myliłam się na wyświetlaczu pokazał mi się jego numer.. Bez wahania odebrałam.
- Cześć moja stokrotką. - gdy usłyszałam jego głos od razu poprawił mi się humor.
- Cześć,a ty nie w łóżku o tak wczesnej porze w niedziele?
- Akurat się składa,że już jestem na nogach.
- O dziwo.
- Uznam to za komplement. Do studia jadę właśnie, bo jak za pewnie tobie wiadomo,płyta sama nie jest w stanie się nagrać.
- Niech cię tylko gardło nie rozboli od tego ćwierkania.
- Nie rozboli, spokojnie.
- Sugerujesz,że jestem nerwowa?
- Melisę ci kupię. Co teraz robisz?
- Obchodzi?
- Bardzo. - spojrzałam na ekran telewizora, na którym pojawiła się reklama pepsi z Michaelem.
- Oglądam reklamę.
- Jaką?
- Pepsi z Michaelem Jacksonem.
- Miło mi to słyszeć. Moje serduszko się cieszy.
- To oddaj to radość studiu.
- Tak w ogóle mam sprawę do ciebie.
- Co się dzieje?
- Mam pytanie pojechałabyś do szpitala, po pewne badania Paris, których wczoraj nie zabrałem.
- A dzadzą mi je, jeśli nie jestem jej matką.
- Nie martw się, dzwoniłem do lekarza i powiedział mi,że je tobie przekażę.
- Jasne, a później pojadę do Nverlandu,żeby twoja córka nie musiała tam siedzieć sama.
-Dobra kończę,bo za chwilę będę na miejscu.
- Ok.
- Do zobaczenia. Kocham cię.
- Na razie. Też cię kocham, ale mocniej. - rozłączyłam się. Przynajmniej mam jakąś atrakcje, w końcu nie codziennie jeździ się do szpitala. Poszłam do łazienki odbyć codzienną rutynę. Ubrałam się w białą bluzkę z krótkim rękawem, krótkie spodenki i tramki. Chociaż raz uwolniłam się o szpilek. Wyszłam z mojego mieszkania i skierowałam się do mojego samochodu, który stał na parkingu pod blokiem. Wsiadłam do niego i ruszyłam w trasę. W mieście aniołów nawet o 8 rano w niedziele można było spotkać małe utrudnienia. Coś typu remont głównej drogi i miliony ludzi na ulicach, którzy chcą zobaczyć aleje gwiazd, lub wielki napis na wzgórzu. Miałam taki, tyci mały problem. Zależało mi, aby jak najszybciej dostać się do szpitala, a później jechać do neverlandu do śpiącej na pewno jeszcze Paris. Po jakiejś godzinie znalazłam się pod szpitalem. Weszłam szybko i nie postrzeżenie do budynku, dostałam się na oddział  , na którym przez tydzień leżała córka Michaela. Po chwili zobaczyłam lekarza, który zajmował się malutką. Zaprosił mnie do Gabinetu. weszłam do niego i usiadłam na krześle, które stało na przeciwko biurka.
- Miałam przyjechać po jakieś badania Paris.
- Tak, pamiętam. Pan Jackson mówił,że pani po nie przyjedzie.
- Coś jest malutkiej?
- Nie mogę powiedzieć, obowiązuje mnie tajemnica lekarska.
- Zajmuje się nią, jestem dla niej jak matka, mam prawo wiedzieć czy coś dolega dziecku mojego chłopaka.
- Na prawdę nie mogę.
- Proszę mi powiedzieć.
- No dobrze, Małej Paris nic nie jest, tylko musicie zakupić zapas adrenaliny, aby te ataki już się nie powtarzały, tutaj tylko są tylko badania profilaktyczne, których Pan Jackson nie zabrał.
- Dobrze.
- Ja już muszę wracać do pacjentów.
- Oczywiście. - Wyszłam z gabinetu, miałam iść już do wyjścia, gdy nagle zobaczyłam dwie znajome mi osoby. Były to ciocia Maya i Scarlett, nie miałam zielonego pojęcia co one robią tu w szpitalu o tak wcześniej porze i to w niedzielę. Wychodziły z oddziału onkologicznego. Podeszłam się przywitać z nimi.
- Witam Cię ciociu. - Przytuliłam się do kobiety.
- Cześć kochanie.
- Cześć kocie. - przywitałam się z Scarlett.
-  Hej Scarlett. - Mała odwzajemniła mój uścisk.
-Co ty tu robisz?
- Musiałam podjechać po jakieś badania Paris. A was co tu sprowadza?
- Badania.
- Nie prawda, ja będę musiała brać te nie dobre tabletki i będę łysa.
- Co się stało? -Spytałam zaniepokojona. Cioci popłynęła łza po twarzy.
- Scarlett, bo u malutkiej wykryli nowotwór.
- Ale da się go uleczyć?
- Nie wiem. - moje oczy zaszkliły się, jednak nie chciałam płakać, by nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń małej, by się nie dołowała tym. Życie jest czasem nie sprawiedliwe.
- Muszę już iść. Na razie.
- Papa - Powiedziała malutka.
-Do zobaczenia misiu. - Odeszłam od mojej cioci i dziewczynki. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że Scarlett będzie cierpieć. Najchętniej usunęła bym ze świata wszelkie zło i zostawiłam bym dobro. Skierowałam się do mojego auta i pojechałam w stronę Neverland. Nie chciałam, aby młoda nudziła się tam, zdana tylko na siebie i kilku dorosłych. Minęły 3 kwadranse nim znalazłam się na ranchu mojego chłopaka. Weszłam do domu, nigdzie nie było Paris martwił mnie ten widok. Zwykle cały dom był pełny od niej. Ten spokój wydawał mi się bardzo podejrzany. W końcu znalazłam małą w jej pokoiku,bawiła się w swoim pokoju,widziałam, że ona była bardzo znudzona lalkami. Podeszłam bliżej.
- Paris?- spytałam, chcesz się upewnić czy wszystko ok. Mała się przestraszyła.
- Scarlett!- Krzyknęła córka Michaela.
- Cześć kochanie.
-A wiesz,że mojego tatusia nie ma teraz w domu.
- Wiem. Robiłaś coś ciekawego?
-  Nie.
- A chciałabyś iść na ściankę wspinaczkową?
-A tata nie będzie zły.
- Nie powinien.
- To ja chcę iść,ale nie umiem się wspinać.
- Przybij piątkę ja też nie umiem, ale się nauczymy.
- Tak.
- To chodź się ubrać i pojedziemy.
- Dobrze. - Pomogłam się ubrać Paris. Uczesałam ją i razem wyszłyśmy z domu Michaela. Wiedziałam,że Michael będzie zły na mnie, że nie powiedziałam mu,ale teraz wisiało mi to. Przez kilka następnych godzib, aż do późnego wieczora bawiliśmy się świetnie. Niestety dobra zabawa musiała minąć. Tym bardziej iż byłam umówiona z Emmą na imprezę.
- Paris musimy już jechać.
- Dlaczego?
- Tatuś będzie zły, za to jak  nie przyjadę z Tobą.
-Dobrze, a zostaniesz w Neverland.
- Wieczorem mnie nie będzie.
- A coś się stało?
- Umówiłam się z Emmą.
- Pobawisz się jutro ze mną?
- Tak, jasne. Musimy już iść.
- Ok. - Wyszłyśmy z hali sportowej i udałyśmy się do mojego samochodu. Wsiadłyśmy do auta i pojechaliśmy do domu Michaela. Spojrzałam na mój telefon,miałam 10 nieodebranych połączeń od Michaela. Droga nie trwała zbyt długo, w ciągu pół godziny byłyśmy już na ranchu. Weszłyśmy do domu i znalazłyśmy w salonie. Ujrzałam Michaela, który siedział na kanapie, nie był zadowolony. Mała przywitała się z ojcem i poszła do swojego pokoju.
- Cześć. - Powiedziałam.
- Cześć. - Odpowiedział mi oschle. Był zły na l mnie.
- Co jest?
- Możesz mi wytłumaczyć czemu zabrałaś gdzieś Paris bez mojej wiedzy?
- Przepraszam.  Byłyśmy w hali sportowej na ściance wspinaczkowej.Myślałam, że ci to nie robi problemu.
- Robi i to wielki. Myślałem, że coś wam się stało. Nie odbierałaś telefonu.
- Miałam wyciszony wybacz.
- Scarlett wiesz,że paparazzi mogą cię śledzić. Jutro twoje i młodej zdjęcia mogą się znaleźć w tych tabloidach. Nie chcę, aby Paris przez moją sławę cierpiała.
- A ja nie chciałam,żeby cały czas siedziała na ranchu.
- Ale ona ma normalne dzieciństwo.
- Siedzenie na ranczo cały.dzień nie jest normalne.
- Nie mów mi proszę jak mam swoje dziecko.
- Ta rozmowa jest bez sensu. Ja wychodzę, zadzwoń jak ochłoniesz.
- Gdzie się wybierasz?
- Nie ważne. - Wyszłam z domu, nie pożegnałam się nawet z Paris. Michael moje wyjście z małą miał mi za złe, ale ja chciałam dobrze. On nie może jej trzymać do końca życia pod kluczem. Pojechałam do mojego mieszkania. Była 19:30 , miałam więc pół godziny do wyjścia z moją siostrą. Przebrałam się w błękitną koszulę z wielkim dekoltem, spódniczkę i czarne botki. Poprawiłam włosy,
usłyszałam dzwonek do drzwi. Miałam na myśli dwie osoby, które mogły by dzwonić. Mógł to być Michael lub Emma. Poszłam otworzyć, okazało się,że to moja siostra. Wpuściłam ją do środka.
- Jesteś gotowa? - spytała.
- Na 99%.
- Co z tym jednym?
- Boję się,że przez tą wyprawę do klubu mogę jutro nie wstać do pracy.
- A co się nimi przejmujesz i tak cię nie szanują tam.
- No, ale to w końcu mój szef jest.
- Idziesz ze mną czy nie?
- Idę. Z kim tam będziemy?
- Kilka moich przyjaciół tam będzie.
- Na pewno mnie polubią?
- Z tego co ja wiem, powinni cię polubić.
- To idziemy.
- Pojedziemy taksówką, bo zamówiłam. - Wyszłyśmy z mojego mieszkania i znalazłyśmy się przed blokiem gdzie stała taksówka. Nie wiem jakim cudem zgodziłam się a to, aby iść na tą imprę. Emma jest moją i jak już obiecałam wypadało by zrobić. Wsiadłyśmy do auta, które zawiązło nas pod klub o nazwie "Black Demon", nazwa już ekstremalna,a ja w środku nie wiadomo. Weszłyśmy do środka, moje uszy natychmiast opanowała głośna muzyka. Był to klub w którym można było spotkać wielu sławnych ludzi poczynając od Madonny. Poznałam przyjaciół Emmy, którzy okazali się bardzo miłymi ludźmi. Usiedliśmy przy jednym stole, chłopak Emmy Ricky przyniósł nam drinki, nie przepadałam z alkoholem, ale mogłam wypić jednego. Wzięłam łyk cieczy do buzi, była bardzo gorzka, od razu do głowy mi to uderzyło. Poszłam z Emmą potańczyć, nie zauważyłam jak minęły już dwie godziny. Wypiłam jeszcze dwa drinki, miałam na prawdę słabą głowę do alkoholu. Ostatni raz chyba piłam, gdy byłam z Max'em. Upiłam się, poprosiłam Emmę, aby odprowadziła mnie do domu, nie mogłam iść sama, ponieważ lekko się zataczałam i była możliwość,że w tym stanie mogłam wpaść pod samochód lub wywalić się na środku ulicy. Wyszłyśmy przed klub i ruszyłyśmy w drogę do domu, czułam się nie dobrze, za dużo alkoholu. Moja siostra trzymała mnie, abym szła prosto. Przeszłyśmy tak kilka metrów, gdyż urwał mi się film.
***********
Przytłaczające jest to uczucie, gdy wie się, że pokłóci z bliską osobą. Nie chciałem krzyczeć na nią,ale byłem zdenerwowany. Scarlett powinna powiedzieć mi, że zabiera gdzieś młodą. Myślałem,że coś się stało gdy wszedłem do mojego domu, a tam oprócz mojej gosposi nikogo nie było. Najgorsze jest to, że pani Lena nie wiedziała gdzie teraz przebywają dwie bliskie mojemu serce kobiety. Chwyciłem telefon i wybrałem numer do Scarlett, nie odbierała. Powtórzyłem jeszcze z 10  z razy, ale żadnego odzewu ze strony mojej dziewczyny. Myślę, że ta kłótnia nie była potrzebna. Biłem się z Myślami o Scarlett i o tym, że źle zrobiłem. Chciałem, żeby ona była teraz tu przy mnie i bym mógł ją przytulić i powiedzieć jak bardzo kocham. Bawiłem się z Paris jej lalkami, bardzo męska zabawa. Jedna z nich przypominała mi Scarlett. Nie skupiałem się zbytnio na zabawie co zauważyła moja córka.
- Tatusiu wszystko w porządku?
- Tak, tak myszko.
- Gdzie jest Scarlett? - Nie mogłem powiedzieć mojemu dziecku, że Scarlett się obraziła na mnie i nie wiemwychodzić kiedy i czy w ogóle przyjedzie jeszcze do Neverland. Musiałem jej wmówić coś na poczekaniu.
- Wiesz co kotku, Scarlett musiała coś ważnego załatwić.
- Ale przyjedzie?
- Chyba tak.
- Na pewno?
- Na 100%.
- To pojedź po nią. - Wiem już po kim młoda odziedziczyła charakter.
- Muszę?- powiedziałem niezadowolony.
- Tak. Obraże się inaczej.
- Powiem ci Paris,że jesteś uparta jak osiołek taki.
- Proszę mnie nie obrażać.
- Bo się księżniczka jeszcze obrazi.
- Jedź po nią.
- No dobrze już.
- Ja poczekam.
- Ale jak przyjadę późno to będziesz już w łóżku?
- Tak.
- Ok. - Przybiłem piątkę mojej córce i wyszedłem z pomieszczenia. Skierowałem się na parking za domem, gdzie były zaparkowane auta. Miałem kluczyki od BMW, więc wsiadłem do niego i wyjechałem z mojej posiadłości. W przeciągu 30 minut byłem już pod blokiem  w którym znajdowało się mieszkanie mojej dziewczyny. Stałem pod drzwiami mieszkania Scarlett, zapukałem jednak nikt nie odpowiadał, zapukałem drugi raz jednak znowu brak odzewu. Scarlett najwyraźniej nie było w domu, postanowiłem poczekać jeszcze 15 minut pod drzwiami mieszkania Scarlett, myślałem, że ona poszła do sklepu i za chwilę wróci do domu. Czekałem tak, ale moja nie przyszła do domu, nie odbierała telefonu od mnie. Obraziła się na dobre na mnie. Stwierdziłem, że jutro do niej zadzwonię i pójdę już sobie. Paris będzie rozczarowana tym, że Scarlett nie przyjedzie do niej i nie będzie się z nią bawić, ale wytłumaczę jej to jakoś. Wróciłem do mojego auta i stałem chwilę pod blokiem,po głowie ciągle mi chodziły słowa Scarlett "Chcesz cierpieć tak jak ja kiedyś?" co to ma znaczyć,ona na pewno coś ukrywa tylko nie chcę powiedzieć. Jedyną osobą która mogła wiedzieć o problemach Scarlett była pani Maya, w końcu są one rodziną. Pojechałem pod dom ciotki mojej dziewczyny, liczyłem na to, że w niedzielę wieczorem będzie w domu, tylko ona mogła mi pomóc poznać to co trapi Scarlett. Zapukałem do drzwi, kobieta po chwili otworzyła mi, była bardzo zdziwiona gdy mnie zobaczyła.
- Dzień Dobry. - Powiedziałem.
- Witam Cię Michael. - Odpowiedziała.
- Przepraszam, że przyjeżdżam o tak późnej porze, ale muszę porozmawiać z panią.
- Tak, oczywiście wejdź do środka. - Wyszedłem do domu i skierowałem się za panią Mayą do kuchni. Usiadłem na stołku.
- Napijesz się czegoś?
- Poproszę sok pomarańczowy. - kobieta wyciągnęła z lodówki kartonowe pudełko i nalała go do szklanki.
- Tak więc o co chodzi? - zapytała.
- Chodzi o Scarlett, ona od kilku dnidni jest strasznie zamknięta w sobie. Nie wiem co się dzieję, wszystko zmieniło się od czasu kiedy ona dowiedziała się o tym, że moje siostra jestw ciąży.
- Wiesz co Scarlett, gdy była nastolatką musiała przejść jakąś traumę. Gdy miała 14 lat uciekła z domu dziecka, przez tydzień nie było po niej śladu. Kiedy wróciła to ciągle płakała, chciałam z nią porozmawiać, ale ona tylko była zła gdy pytałam ją co się stało. 
- Czy myśli pani, że ona mogła być w ciąży?
- Nie wiem, ale ja o niczym nie wiedziałam. Porozmawiaj z nią może ci powie.
- Próbowałem, ale ona nie chcę nic powiedzieć.
- Może ci powie.
- Ja już muszę jechać do Paris.
- Dobrze.
- Dziękuję za tą rozmowę.
- Nie ma za cochwilę, chociaż tak mogłam pomóc. - Ciocia Scarlett doprowadziła mnie do drzwi. Wróciłem do mojego auta i wyjechałem w drogę do Neverland. Przyjeżdżałem jedną z ulic Los Angeles, gdy nagle zobaczyłem widok, którego bym się nie spodziewał. Emma prowadziła moją Scarlett, która się zataczała, myślałem, że śnie. Przecież ona nigdy nie piła, n żeby pocieszać się alkoholem po kłótni na prawdę? Zobaczyłem jak Scarlett kładzie się na chodnik i chyba zasypia, a Emma się na nią drze i próbuje podnieść. Był to naprawdę komiczny widok, nie mogłem opanować śmiechu  Zaparkowałem auto przy chodniku i i wysiadłem z niego, Emma była zaskoczona moim widokiem. 
- Może pomogę? - spytałem.
- Tak, podziękowała bym jeszcze za to. - Ukucnołem próbując obudzić leżącą na chodniku Scarlett.
- Budzimy sie. - Głaskałem jej plecy.
- Michael to nic nie daję.
- Trzeba innym sposobem.
- Tylko jakim.
- To teraz patrz. - Podniosłem Scarlett do pozycji siedzącej, od razu dodowziąłem oich noźdży dostał się ien przyjemny zapach alkoholuwziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Zapiąłem ją bezpiecznie w pasy, aby nic się nie stało. Podszedłem jeszcze na chwilę do siostry mojej dziewczyny.
- Zabrać Cię do domu?
- Nie sama dojdę, nie mam tak wypite jak Scar. O nią się lepiej martw.
- Zawiąze ją do Neverland i położe do łóżka.
- Jasne.
- Na pewno nie chcesz, abym cię zawiózł do domu?
- Michael nie martw się jestem duża.
- No ok, ja już jadę zanim Scarlett się obudzi.
- Na razie.
- Do zobaczenia. - Wróciłem do samochodu, jeszcze chwilę spoglądałem na śpiącą Scarlett. Wyglądała tak pięknie. Odpaliłem silnik i pojechałem w stronę Neverland. Po około 25 minutach byłem na miejscu. Wyciągnąłem Scarlett z auta i wziąłem na ręce. Gdy zamknąłem drzwi za sobą od razu dobiegła do mnie moja córka.
- Tatuś, Scarlett!!! - Krzykła mała.
- Cicho. - ucieszyłem ją.
-A dlaczego Scarlett śpi?
- Bo była zmęczona i się położyła spać. - Chciałem zanieść ją do naszej sypialni, ale paris podążała za mną,mały włos a bym zaliczył bliskie spotkanie z ziemią, robiąc przy okazji krzywdę.
- Tato?
- Co?
- Dlaczego od Scarlett śmierdzi?
- Nie śmierdzi to są tylko perfumy. - Powiedziałem tak, ponieważ nie chciałem, aby młoda widziała jak wygląda człowiek po procentach.
- A ciocia Brooke też ich używała
- Tak, nawet gorszych. Idź do swojego pokoiku zaraz przyjdę do ciebie.
- Dobrze, tatusiu. - Paris zrobiła tak ja jej kazałem, poszła posłusznie do swojego pokoju. Zająłem się Scarlett, wniosłem ją do naszej sypialni i położyłem na łóżku. Zdjąłem ubrania z niej, dzięki czemu pozostała tylko w koronkowej bieliźnie.Nakryłem ją kołdrą i wyszedłem z pokoju. Poszedłem uśpić Paris, w ciągu następnych kilku minut moje dziecko spało już jak aniołek. Ja zaś skierowałem się do sali treningowej gdzie miałem ćwiczyć układ do "Leave Me Alone", za trzy tygodnie miałem nagrywać teledysk do tej piosenki, więc wypadało by już opanować ruchy taneczne. Ćwiczyłem do około 1 w nocy, po czym udałem się do mojej sypialni w której smacznie spała Scarlett. Poszedłem do łazienki, aby wziąć prysznic. Po około 15 minutach, położyłem się w moim łóżku, Scarlett przytuliła się do mnie, ja odwzajemniłem jej uścisk. Tak usnąłem przy niej.
*************
PS: I jak? Liczę na wasze opinię :). Pozdrawiam.

5 komentarzy:

  1. Hej!
    Tak, ja ogladałam ,,Jaka to melodia?''. Wyczaiłam nawet błąd, gdy gościu opowiadał o Michaelu xD W Polsce było 120tyś ludzi, a nie 130tyś z tego co wyczytałam w książce... i o ile dobrze pamiętam. Trochę przegięli z The Way You Make Me Feel, ale niech będzie...
    Wracając do rozdziału.
    Nooo... Michael, już nie musiałeś się na nią wydzierać. I tak bie macie już nic do stracenia. Jak się raz pojawiliście na okładce magazynu, to tak łatwo z niej nie zejdziecie, więc nie wiem o co ci chodzi. ,,bardzo męska zabawa" xD (musiałam to wtrącić, jak to przeczytałam śmiechłam na głos). Scarlett, bardzo rozsądnie. No i po co tyle piłaś? A Michael to złoto normalnie xD Zamiast wyjść i zainterweniować to siedzi i się śmieje... Wiesz, nie mam za co się spalić- narazie. Człowiek pod wpływem alkoholu robi różne rzeczy, a w tym wypadku Scarlett może się wygadać... Mike już coś wie, więc kto wie, czy nie będzie jej wypytywać o to. Pomimo faktu, że Michael tak bardzo kochał dzieci, to chyba nie zostawi Scarlett po czymś takim... Mam nadzieję. Wciąż twierdzę, że lepiej, jeżeli ona sama o tym powie, zanim on się domyśli.
    Co wszyscy nagle z nowotworem? Szkoda małej... Oby z tego wyszła.
    Ja znikam, pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. :)
    No cóż, rozwaliły mnie te perfumy. xD Od babki śmierdzi, więc jak to wytłumaczyć młodej? :D Haha xD Dobre. :)
    Ciekawa jestem co się tam działo na tej imprezie i czy w ogóle coś się działo czy ona tylko się tak schlała. Swoją drogą to naprawdę. Zalewać się w trupa, bo... bo co no właśnie? :D
    No nic, czekam na następny i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem i ja!!!
    Twoja jedyna, niepowtarzalna, wpadająca na genialne pomysły etc., etc. Wecia.
    Jej ale fajnie wyczuwam tutaj kryzys stulecia i bynajmniej nie będzie finansowy xD To uczucie gdy tylko ja wiem o co mi chodziło.
    Ja ci już mówiłam, że upita Scar będzie świetna i była. Taka jedyna w swoim rodzaju. Zasnąć na chodniku xDDDD Tylko ona tak potrafi. I nie chwaląc się ja. Nie nie mogłam się powstrzymać :D Michael tłumaczy dziecku co to za zapach, że to perfumy. Po prostu leżę, kwicze i nie wstaje. Ale ta mini kłótnia była nie potrzebna. Rozumiem, że on się martwi ale bez przesady. A Scar nie lepsza. Z małym dzieckiem na ściankę wspinaczkową? Dobra okej chyba, że ze mną jest coś nie tak i nie potrafię sobie tego wyobrazić.
    Michael się domyśla, a to zwiastuje argagamedon. Mam nadzieję, że się ogarną, porozmawiają i wszystko będzie cacy. Czekam więc już na cd z niemałą ciekawością. Weeeeeeny ci życzę duuużo.
    Pozdrawiam gorąco ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejo!

    Tak, nie mylisz się. To ta wredna istota, która nawet nie ma czasu własnego opowiadania prowadzić.
    To tak w skrócie :D

    Niech ta Scarlett już powie Mike'owi, bo w końcu ich zaufanie w ogóle przestanie istnieć. Oczywiste jest, że jej pomoże i wesprze. Taka difficile sprawa. Nie lepiej wyjść na prostą, niż wszysto niepotrzebnie komplikować?

    Biedna, mała Scarlett... Żeby w takim wieku mieć nowotwór, to już kompletny brak przyjemności z życia. A ja w takich momentach i tak przywołuję sobie w pamięci negatywne skutki energetyki jądrowej. Bo to ja. Mi się wszystko może skojarzyć, a staroświecka jestem i tak xD

    Odnośnie wspinaczki... Zazwyczaj trzymałabym sztamę ze Scarlett, ale dziś wyjątkowo postąpię inaczej. Wzięcie Paris na wspinaczkę było bynajmniej nierozsądne. Choć gdyby telefon był naładowany, sprawy miałyby się zapewne inaczej. Ale gdzie tam. Tu Michael miał rację.

    Alkohol jako perfumy? No czemuż by nie ? :D
    W końcu mała nie musi o wszystkim wiedzieć ;)

    Weny życzę, żeby ta Scarlett w końcu się przełamała xD

    Pozdrawiam
    Mezzoforte

    OdpowiedzUsuń
  5. Sorry ale to muszę skomentować:Ostatnimi czasami mówi się, że Michael Jackson wziął ślub z Scarlett Swift i ona jest z nim w ciąży.
    XDDDDDDDDDDDDD Ciekawa jestem SKĄD te tabloidy wzięły taką informację XD
    Dziwne że Michael usunął przy najebanej Scarlet i że go nie zmuliło. XD Ja bym tak nie mogła xd

    OdpowiedzUsuń