Strony

czwartek, 30 czerwca 2016

She's Out Of My Life- Rozdział 5

Cześć Miśki!
Jak tam wasze humory przed meczem. Jak myślicie kto wygra, ja stawiam,że skończy się rzutami karnymi. Już czekam na te łzy Ronaldo. Do boju Polską! Mam nadzieje, że dostaniemy się do półfinału, ale co do notki, pisałam ją jakieś dwie godziny, jestem wyjątkowo zadowolona. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Zapraszam do czytania. <3



**********
W życiu są piękne tylko chwile, otwieraj nowe rozdziały swojego życia. Ktoś mądry kiedyś wypowiedział te słowa. Teraz żałuję, że po tym kiedy mnie zostawiła Caroline, chciałem popełnić samobójstwo. Nie zastanowiłem się, że mam dla kogo żyć. To Paris wywróciła mój świat o 180 stopni. Scarlett była jak anioł zesłany przez niebiosa. Czy możliwe jest to, aby zakochać się w zaledwie 3 dni? Szedłem tak przez plan, trzymając Scarlett za rękę, chciałem ją zapoznać z Quincym. Gdyby nie on to ja nie był bym dzisiaj taki sławny. To on wyprodukował "Off The Wall" i "Thrillera". Teraz produkuje moją kolejną płytę "Bad". Gdy zobaczyłem go, podszedłem do niego.
- No, Michael jesteś wszędzie cię szukałem.
- Quincy, chciał bym ci przedstawić Scarlett.
- Quincy Jones.
- Scarlett Swift- dziewczyna podała mu dłoń.
- Jesteś przyjaciółką Michaela.
- Tak.
- Chyba przyjaciółką to za mało.
- Nie tylko przyjaciółką, nic nie więcej.
- Ile masz lat?
- 24 lata, jestem studentką ekonomii.
- Ciekawy kierunek.
- Bardzo.
- To ja już będę pilnować Michaela, aby niczego nie wywinął.
- Z nim to jak z dzieciakiem.
- dokładnie.
- Jestem dorosłym dzieckiem, to prawda.
- Największym z największych.
Quincy odszedł od nas. Na planie była straszna nuda. Zaproponowałem Scarlett zabawę w chowanego.
- Gramy w chowanego
- W chowanego z tobą po ostatnim nie gram.
- Ja bym szukał.
- Powiedziałam nie.
- Możemy się pobawić w berka.
- No ok, ale ty gonisz.
- No, dobra.
Zacząłem gonić Scarlett. Nie trwało długo to zanim ją złapałem. Nie sądziłem, że jest tak szybka. Nagle potknąłem się o jakiś kabel, chwilę potem pojawiła się Scarlett. Ona też się potknęła, wylądowała na mnie. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Obu dwoje się zarumieniliśmy.
- No i co teraz zrobisz? - miałem ochotę ją pocałować.
- Postaram się z ciebie zejść.
- Zabawa w berka nie była dobrym pomysłem.
- Masz racje.
Poszedłem z Scarlett, obserwować jak tańczył Brandon. Jego ruchy miały też zostać pokazane w klipie. Po skończonym ujęciu, Sean i Brandon podeszli do nas.
- Bardzo fajnie tańczysz. - Scarlett była bardzo podekscytowana tańcem młodego.
- No wiem.
- No, ale tak jak ja tańczyć.
- Michael, ja będę lepszy od ciebie.
- Kiedy ja się będę w grobie przewracać.
- Jeszcze wcześniej.
- No chyba w wadze juniorów.
- Ty zobaczysz.
- Uczeń mistrza pokona.
- A żebyś wiedział.
Kochałem się droczyć z Brandonem. Została mi jeszcze jedna scena z karabinem. Sprzęt był bardzo ciężki, nie był prawdziwy. Nie mogłem się doczekać kiedy użyję tego cuda.
- Scarlett, patrz jaki fajny karabin. - dałem jej go do potrzymania.
- Matko, ale ciężki.
- pomyśl, że mi go dali do popilnowania.
- A ty teraz...
- A ja teraz przekazuje ci go pilnowania.
- Ty czekaj, żebym go przez okno nie wywaliła.
- Nie wolno.
- wolno, wolno. Mi wszystko wolno.
**********

Miłość jest jak narkotyk, im bardziej kochasz tym bardziej się uzależniasz. Moim priorytetem teraz było odnaleźć siostrę. Usiadłam wygodnie i wpatrywałam się w to jak Michael dobiera kroki w tańcu. Minęło tak kilka godzin, na koniec oglądaliśmy wideo do teledysku, pozostało jeszcze tylko dodać muzykę.
- I jak?
- Super. Mam pytanie jak ty zrobiłeś ten przechył do przodu.
- buty specjalne.
- przecież to zaprzecza prawom fizyki.
- no wiem.
- zobaczysz, to będzie hit.
- Mam taką nadzieję. Która godzina?
- 17:30
- Może pojedziemy do Neverlandu? Paris na pewno będzie szczęśliwa kiedy cię zobaczy.
- A co tam będziemy robić?
- Coś się wymyśli.
- No dobra.
-Tylko pójdę się przebrać nie będę tak paradować.
Ciekałam kilka minut na Michaela. Kiedy już wyszedł i pożegnał się ze wszystkimi poszliśmy do auta. Jechaliśmy do Neverlandu około 45 minut. Kiedy już weszliśmy do domu Michael zawołał Paris.
- Scarlett!-Kiedy ona mnie zobaczyła odrazu rzuciła mi się na szyje.
- Mam się czuć zazdrosny?
- Ty jesteś moim tatusiem i cię na nikogo innego nie wymienię.-Paris podeszła do Michaela i równie mocno go przytuliła.
- Ktoś tu jest zazdrosny. Paris ci nikt nie zabierze.
- A gdyby, ktoś mi ją zabrał to był chyba zatłukł.
- Czym?
- Siekierą.- myślałam, że padnę przez niego ze śmiechu.
- Paris idziemy oglądać jakiś film?
- Jaki?
- Może, być wszystko z wyjątkiem "My Little Pony" - odezwał się Michael.
- Tato, kucyki są już nudne.
- Na całe szczęście.- z miny Mike, można było wszystko wywnioskować.
- Młoda ty wybierz coś.
Poszłam z Paris wybrać filmy, Michael udał się do kuchni, aby zrobić popcorn. We dwie wybrałyśmy "Kapitana Eo", a potem "Amerykańską Opowieść". Przyszedł do nas uśmiechnięty  Michael.
-No co, wybrałyście ciekawego?
-"Kapitan Eo","Amerykańska Opowieść"- krzyknęła uradowana Paris.
- Te dwa filmy już chyba widziałaś kilka razy.
- Ale chcę jeszcze raz.
- Pułkowniku Scarlett, załaduj płytę do odtwarzacza
- Wedle rozkazu Generale Michael- Paris zaczęła się z nas śmiać.
- Szeregowa Paris, jest proszona na kanapę w celu oglądania filmu.
Paris usiadła koło mnie, Michael zaś położył głowę na moich kolanach. Zaczął się pierwszy film, oglądałam zaciekawiona. Po 17 minutach film się skończył, załadowaliśmy drugi. Michael był zmęczony i zasnął.Paris chciała go obudzić.
- Kotek nie budź taty.
- Mam lepszy pomysł.
- Jaki?
- Przynieś mi bitą śmietanę w spraju.
- Dobrze.-Paris, spełniła moją prośbę,
- A to za te jezioro.-Dałam Michaelowi na otwartą dłoń  bitą śmietanę.
- Młoda możesz obudzić tatę.
**********
Spałem sobie wygodnie, gdy nagle Paris zaczęła mnie szturchać. Poczułem, że mam coś wilgotnego na ręce. Przyłożyłem dłoń do twarzy był to jakiś krem, chyba bita śmietana.
- Co jest? Mogłem sobie jeszcze pospać.
- W nocy się wyśpisz.
- Po co zużyłaś bitą śmietanę, zła kobietą.
- Zemsta za jezioro jest słodka.
- Teraz to bym cię gonił, ale jestem tak padnięty, że masz szczęście.
- Pójdziemy się przejść.
- No, dobrze.
Wyszliśmy na zewnątrz, mała nie chciała iść z nami, postanowiliśmy iść do Bublessa.
On był miło nastawiony do obcych. Kiedyś mieszkał ze mną w domu, ale po narodzinach Paris, musiał się wyprowadzić do Zoo, ponieważ bałem się, że będzie zazdrosny o małą i zrobi jej krzywdę, a po za tym Caroline nie przepadała za tym sympatycznym szympansem. Z kolei Brooke, miała uczulenie na futro. Bawiliśmy się z  Bublessem około 2 godzin, zobaczyliśmy ze zbliżały się ciemnie chmury i słyszeliśmy grzmoty, zbierało się chyba na burze.
- A może ja cię odwiozę do domu.
- Nie zdążysz przyjechać przed burzą.
- To nie żaden problem.
- Nie pojedziesz w taką pogodę.
- Proszę.
- Nie chcę być odpowiedzialna za twoją śmierć.
- No nawet masz rację, chodź się z chowamy zanim przemokniemy. Pościelą ci w pokoju gościnnym.
- Ok, Paris będzie szczęśliwa.
Weszliśmy do domu, Scarlett poszła pod prysznic. Ja chodziłem po domu, przyszedłem do salonu, wziąłem do rąk album ze zdjęciami. Nagle podeszła do mnie Scarlett i przytuliła mnie. Była ubrana w starą piżamkę Brooke.
- Pasuję ci ta piżama.
- Znalazłam ją, nie miałam się w co ubrać, więc wzięłam.
- Jutro coś poszukamy w rzeczach Brooke do ubrania dla ciebie.
- Ok, co tam masz?
- album ze zdjęciami chcesz pooglądać.
- No, możemy.
Pokazywałem jej zdjęcia z dobrą godzinę. Były tam zdjęcia od czasu kiedy byłem mały, za czasów gdy chodziłem z Caroline, z naszego ślubu, gdy ona była w ciąży z moją księżniczką i gdy trzymałem ją na rękach. Znalazła tam też się Brooke. Nie mogło
zabraknąć tam Daniela i kilku zdjęć rodzinnych. Opowiedziałem Scarlett wiele historii. Od półtora godziny trwała burza, widziałem, że
Scarlett boi się burzy.
- Boisz się?
- Tak.
- Chcesz możesz spać ze mną.
- No, ok.
Położyłem się z Scarlett na moje łóżko, ona wtuliła w mój tors i zasnęła. Przytuliłem ją i odpłynąłem do krainy snów.
**********
Komentarz = to motywuje

sobota, 25 czerwca 2016

She's Out Of My Life - Rozdział 4

Część kochani!
Zapraszam was na kolejny rozdział. Nie jestem zadowolona, notka jest trochę krótka. Kto oglądał dzisiaj Stars.Tv w godzinach 13.00-15.00. Dzisiaj jest 7 rocznica śmierci Mike, ale ten czas szybko leci. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Miałam wtedy 7 lat, przyszłam z rodzicami z zakończenia roku szkolnego. Kończyłam przedszkole. Tata włączył telewizor i wtedy podaną tą informację byłam w szoku. Popłakałam się i pobiegłam do mojego pokoju, zamknęłam się w nim, byłam wściekła na cały świat, że odebrał nam wspaniałego człowieka. Miałam z tatą jechać do Londynu na Koncert MJ mojej mamie jakiś cudem udało się załatwić bilety, nie pojechałam. W roku 2009 spotkało mnie wiele rzeczy, straciłam dwie najbliższe mi osoby, mojego idola i moją kochaną babcie, poszłam do 1 klasy, złamałam rękę.Odszedł za szybko, piosenka "Gone Too Soon" ,czuje się jakby Michael sam dla siebie napisał tą piosenkę.Pamięci Michaela <3








**********
Kiedy dwójkę ludzi, powiążę prawdziwa przyjaźń, to nie łatwo jest ich rozdzielić.
Z Scarlett połączyła mnie prawdziwa przyjaźń, ciągle o niej myślałem, jakaś siła mi kazała. Jechałem 30 min do Neverlandu. Paris na pewno się o mnie martwi, Brooke na pewno ma to gdzieś. Kiedy już dojechałem i weszedłem do domu, zobaczyłem moją narzeczoną w holu, stojącą z walizkami. Mogłem się spodziewać tylko jednego.
- Gdzie ty byłeś pół dnia.
- Z moją koleżanką. Chyba ja cię powinienem spytać, gdzie w nocy byłaś.
- A więc zdradzasz mnie.
- Nie, zdradzam. Nie jestem taki, a ty gdzie się wybierasz?
- Wyprowadzam się.
- Gdzie?
- do mojego nowego faceta.
- Aha, czyli ostatnio byłaś taka tajemnica, bo miałaś innego.
- Przepraszam cię,dawno miałam zakończyć nasz związek.
- Kto to?
- Max, jest architektem, on ma dla mnie czas.
- Ja nie miałem czasu bo nagrywałem płytę.
- Ten związek nie miał sensu. - oddała mi pierścionek zaręczynowy
- Dobra, już idź nie chcę ciebie oglądać.
- Przepraszam
- Wyjdź! - warknąłem na nią.
Kiedy ona wyszła poczułem jakieś ukłucie w sercu. Brooke była ze mną prawię rok. Nasz związek przechodził kryzys przez ostatnie dwa miesiące, ale nigdy bym się nie spodziewał, że ona się tak zmieniła za sprawą innego faceta. Paris nie było w domu, zastanawiałem się. Zapytałem się naszej gosposi o to gdzie jest mała.
- Gdzie jest Paris?
- Poszła do zoo.
- Sama.
- chyba tak
Poszedłem do Zoo, zobaczyć czy zastane w nim moją ukochaną córeczkę. Jak zwykle bawiła się z Bubbelsem moim przesympatycznym szympansem. Kiedy mała mnie zobaczyła to jak zwykle uwiesiła mi się na szyi.

- Tatusiu, gdzie ty byłeś.
- byłem na cmentarzu i ... - Paris nie dala mi skończyć.
- ale długo tam byłeś.
- Dasz mi skończyć?
- dobrze.
-I spotkałem tam zgadnij kogo?
-Ciocie Janet....
-Nie Scarlett.
- Kiedy ona, do nas przyjedzie.
- Nie wiem kotku, raz ją zaprosimy, co ok.
- Tak, Scarlett jest fajna.
- No i jak ją spotkałem, to wziąłem ją w nasze tajne miejsce.
- A dlaczego jesteś mokry?
- Bo wskoczyłem do naszego jeziorka.
- Ona skoczyła z tobą?
- Ja ją wciągnełem. Dobra to tata, pójdzie się przebrać. Zaraz jadę na spotkanie z wujkiem Quisim.
- Czemu?
- Bo musimy o czymś porozmawiać, ale jak wrócimy to obiecuje, że obejrzę z tobą jakąś kreskówkę.
- Jupi.
Poszedłem się ubrać, wyjechałem z Neverlandu, w LA były straszne korki, więc byłem już spóźniony. Nie wziąłem telefonu, więc Q musiał być bardzo zniecierpliwiony. Dojechałem do studia, niczym jak błyskawica wbiegłem do sali.
- Spóźniony, ale jak zawsze na miejscu.
- Dlaczego nie odbierasz telefonu.
-Przepraszam cię nie zabrałem go z domu, a w mieście straszne korki.
- Ok, siadaj już. Mike możliwe, że wcześniej wydamy twój album.
- Myślałem, że premiera jest zaplanowana na 5 października.
- Co powiesz na 31 sierpnia, na koniec wakacji. Wcześniej wyjedziesz w trasę.
- Termin na wydanie płyty może być, a w trasę wyruszę gdzieś w połowie września.
- Ok, jutro widzimy się na planie do teledysku.
- Przed stawie ci jutro kogoś.
- Kochankę twoją, Brooke nie będzie zadowolona chyba.
- Z Brooke się rozstałem.
- Co się znowu stało?
- Ona znalazła sobie kogoś innego, dzisiaj się wyprowadziła.
- Michael z kobietami już tak jest na pewno za dwa miesiące wróci z podkulonym ogonem.
-Ja z nią już nigdy nie będę, nie będę potrafił wybaczyć.
- Ja się nie będę to sprawą nie interesować.
- Czy ja już zawsze będę samotny?
- Nie jesteś sam, Paris jest przy tobie.
- Nie o to chodzi, ja po prostu chce znaleźć kobietę przy której się zestarzeje. Z Caroline nie wyszło z Brooke nie wyszło, ja już nigdy nie znajdę prawdziwej miłości.
- Nie mów tak, wiesz ile kobiet chciało by być twoją dziewczyną.
- Dobra ja już się zawijam, bo obiecałem małej, że obejrzę z nią kreskówkę.
- Do zobaczenia
- Na razie.
Jechałem około 45 minut do Neverlandu. Paris czekała na mnie z niecierpliwością.
- No co, to idziemy oglądać?
- A co chcesz tatusiu oglądać.
- Nie wiem ty coś wybierz.
- Ok.
Poszliśmy do mojego wielkiego salonu. Mała zaczęła grzebać w kasetach, wybierając coś ciekawego. Starałem się ukryć przed Paris mój smutek. Paris podbiegł do mnie z płytą, którą doskonale znałem.
- Mała syrenka? Przecież oglądałaś już to setki razy. Nie znudził ci się ten film.
- Nigdy.
- Ok to ładujemy do odtwarzacza.
Oglądałem jak zawsze z zaciekawieniem, chociaż ten film widziałem nie mniej niż sto razy. Po skończonym seansie. Ułożyłem z Paris Puzzle i zagrałem z nią w chińczyka, jak zwykle ona mnie ogrywała. Poszedłem jak zwykle wykąpać małą , pozwoliłem jej spać ze mną, miałem jedno miejsce wolne na moim łóżku.
Paris pomimo wczesnej godziny szybko usnęła.
Poszedłem wsiąść po tym całym dniu frajd gorący prysznic. Ubrałem się w moją piżamkę. Kiedy
wychodziłem z łazienki dostrzegłem moje zdjęcie z Brooke. Obróciłem je na drugą stronę nie chciałem oglądać tej zarozumiałej i podłej kobiety. Położyłem się obok mojej córki, sam nie wiem kiedy odpłynąłem do snów.

**********
Kiedyś ktoś mi powiedział, że człowiek który ma mnóstwo przyjaciół, ma tylko kilku prawdziwych. Mchael był moim przyjaciel i żadna siłą nie mogła tego zmienić.Ja to mam pecha, wczoraj zepsuło się moje auto. Musiałam iść piechotą, aby zdążyć na te zajęcia Jonesem. Nasz pan profesor, niby taki święty, a każdy wie co proponuje w zamian za zdanie egzaminu. Szłam tak pół godziny przez zatłoczone LA. Kiedy miałam wchodzić na moją uczelnie, zadzwonił mój telefon, był to oczywiście Michael. Odebrałam
- Hejka - poczułam ciepło na sercu, kiedy usłyszałam ten miły głos w słuchawce.
- Hej.
- Co tam u ciebie.
- Wchodzę właśnie na uczelnie.
- A pamiętasz, że dzisiaj jedziemy na plan "Smooth Criminal"
- no jasne, jakbym mogła zapomnieć.
- Ok, to o której po ciebie podjechać i gdzie?
- Przyjedź około 12:30, wtedy kończę zajęcia.
- Pod uczelnie?
- A gdzie indziej geniuszu.
- Jestem geniusz masz rację.
- Ok, to ja się rozłączam, do zobaczenia.
- Pa.
Ku mojemu nie szczęściu, na korytarzu spotkałam tą dziwkę Julie.
- O, zobaczcie kto wyjątkowo przyszedł nie spóźniony.
- Oh, zamknij się, dziwie się, że tu jesteś, po tej nocy spędzonej w dyskotece lub z jakiś facetem.
- Ja umiem się bawić i mam gust, idiotko nie to co ty.
- Zamknij to mordę, jeszcze słowo i będziesz zębów szukała na podłodze.
- Idę od ciebie ignorantką.
- Leć, tam najlepiej gdzie pieprz rośnie, tam jest twoje.
Ta suka odeszła ode mnie. Jak ja jej nie nawiedziłam. Myślała, że jest lepsza bo ma tatusia, który ją utrzymuje. Na wykładzie była strasznie zajęta myśleniem o niebieskich migdałach. Nie mogłam się doczekać kiedy pojadę z Michaelem na plan. Możliwe, że będę obecna na planie Hitu. Po skończonych zajęciach wyszłam przed budynek uniwersytetu, gdzie czekał na mnie Mike. Podeszłam do niego, stał przy swoim BMW. Przytulił mnie do siebie, gdy wsiadałam do auta, zobaczyłam Julie, widziałam zazdrość w jej oczach, ona w ogóle przez nią przemawiała. Spojrzałam na Michaela, był smutny, zapytałam co się stało.
- Co się stało widzę, że jesteś smutny.
- Wcale nie jestem.
- Michael widzę to po twoich oczach. Możesz mi zaufać.
- No, ok rozstałem się z Brooke.
- O co się pokłóciliście?
- Ona mnie zostawiła dla kogoś innego.
- Kiedy to było?
- Jak cię odwiozłem do domu. Wróciłem do Neverlandu, a ona stała tam i oznajmiła, że ma kogoś innego.
- Ale idiotka, pełno dziewczyn na całym świecie chciało by być z tobą, a ona cię tak po prostu zostawia.
- Ja nigdy nie ułożę życia z kobietą, najpierw Caroline, teraz Brooke.
- Nor mów tak, na pewno jest gdzieś ta z którą sobie na zawsze ułożysz życie. Ile jeszcze pojedziemy?
- 5 minut, pojedziemy jeszcze.
- Ok.
Tak jak Michael mówił jechaliśmy. Znaleźliśmy miejsce parkingowe i wysiadaliśmy. Michael przywitał się ze wszystkimi i poszedł się przebrać. Poznałam tam trójkę fajnych dzieciaków. Syna legendarnego Johna Lennona Seana, Kellie Parker oraz Brandona Adamsa. Przyszedł do nas Michael, miał na sobie biały garnitur, niebieską koszule, białą fedorę, czarno-białe buty, nieodłącznymi częściami garderoby były białe skarpetki.
- No wyglądasz jak jakiś gangster.
- Gram rolę gangstera.
- Może Michael uciekł z mafii- wypalił Brandon
- A, patrz kochany, jaki mam fajny pistolet i jak chcesz mogę parę kul w ciebie wbić.
- Twój pistolet jest co najwyżej na kulki plastikowe. - zaczęłam się śmiać, ponieważ Michael zaczął gonić Brandona. Kiedy już go złapał zaczął gilgotać go.
- Prawdziwego pistoletu, by ci nie dali, bo byś go nie właściwe wykorzystał.
- Jesteś  po jego stronie.
- Bezsensowna kłótnia, tak jakbym powiedziała, że oglądasz "My Little Pony".
- Ta bajka, jest głupia Paris to ogląda, a mnie tylko zmusza.
- Przyznałeś się- nie mogłam wtedy opanować śmiechu.
-Nie będę jej robić przykrości, te kucyki mnie przerażają.
-Ale, wstyd.
- Koniec Tematu.
- Tak będzie najlepiej zanim w majki ze śmiechu narobię.
- Chodź za mną poznasz kogoś.
- Kogo?
- Za chwile się dowiesz.
Gdyby ktoś mi powiedział mi 5 lat temu, że poznam Michaela Jacksona i będę na planie jego teledysku, na pewno bym go wyśmiała. Moje jedno z największych marzeń, gdy byłam nastolatką się spełniło.Było jeszcze jedno, aby odnaleźć siostrę, wiem,że gdzieś tam ona jest i nic nie wie o moim istnieniu.
**********

Przy­jaciele są jak ciche anioły, które 

podnoszą nas, gdy 

nasze skrzydła za­pom­niały jak latać.


Ps: i jak oceniajcie <3, napiszcie jak wy pamiętacie ten nie szczęsny dzień w którym przestało bić serce naszego krola. Pozdrawiam













piątek, 17 czerwca 2016

She's Out Of My Life - Rozdział 3

Hej słońca!
Mam dobry humor i dodaje post. Wczoraj mi się usunął rozdział i musiałam pisać od nowa, mam nadzieje, że  wam się spodoba, nie jestem zadowolona z notki. Piosenka nie znalazła się tu przypadkiem, ale tego dowiedzie się późnej. Zapraszam do czytania.






**********
Kiedyś ktoś powiedział mi, że czas leczy rany. Nie miał racji czas nie leczy ran, tylko pogłębia tęsknotę. Po moich rodzicach zostały mi tylko zdjęcia i wspomnienia, których jest tak  nie wiele. Jak co trzy dni chodziłam na cmentarz do moich rodziców, aby z nimi porozmawiać, wiem, że komuś może to się wydawać dziwne, ale mi to pomaga. Było dość ciepło jak na majowy poranek. Kiedy wychodziłam z domu zobaczyłam, że ktoś wprowadza się do mieszkania na przeciwko mojego. Cieszyłam się stało tak opuszczone dwa lata jak nie więcej. Jego poprzednia właścicielka urządziła sobie z niego agencje towarzyską. Dobrze, że się wyprowadziła, były z nią same problemy. Szłam uliczkami LA około godziny. Po drodze weszła do kwiaciarni, kupiłam białe lilie ulubione kwiaty
mojej mamy. Jak zwykle umyłam nagrobek, zapaliłam znicze i usiadłam na ławce, która stała na przeciwko grobu.
- Jak by wyglądało moje życie gdybyście żyli? - nagle poczułam jak ktoś zasłonił mi oczy.
- Zgadnij kto to? - ten głos poznałabym nawet na końcu świata.
- Michael.
- No,a kto niby jak nie ja.
- Co ty robisz na cmentarzu?
- Przyszedłem do mojego przyjaciela.
- Ja jestem u moich rodziców. Siadaj.
- Opowiesz coś mi o nich?
- Zgoda, ale ty mi o tym swoim przyjacielu?
- Dobra, postaram się, ale ty pierwsza.
- No to było tak, moi rodzice jechali na spotkanie w Nowym Jorku. Tata był zmęczony,  jechał pół nocy, nagle zasnął za kierownicą i stracił panowanie nad samochodem. Wjechał w drzewo, mama zginęła na miejscu, tata zmarł w szpitalu. Miałam jeszcze 6- miesięczną siostrę. Obie trafiłyśmy do domu dziecka. Po 3 miesiącach moją siostrę zaadoptowało pewne małżeństwo. Wtedy ostatni raz widziałam ją.
 - Bardzo smutne, mój przyjaciel Daniel też zginął tragicznie, znałem go od dzieciństwa. Przyjaźniliśmy się ładne parę lat. Tego dnia w którym umarł,  zabrał mój motor, chciał go odwiedź do naprawy. Ja próbowałem go powstrzymać, ale był uparty jak osioł. Niestety wyjechał padał deszcz on wpadł w poślizg i przy silnym uderzeniu motor wybuchł. Daniel zginął na miejscu. Minęło 7 lat a ja nadal się obwiniam, gdyby nie wsiadł na ten głupi motor to by żył.
**********
Wpatrywałem się w Scarlett, wyglądała jak zawsze pięknie. Wsłuchiwała się w moją historię, tak jak ja kilka minut wcześniej.
- Michael, minęło już od tego tyle czasu, nie obwiniaj się o to, przecież ostrzegałeś go aby nie jechać tym motorem.
- Masz racje, ale ja nigdy nie przestane o nim myśleć.
- Tak jak ja nigdy nie przestanę myśleć o rodzicach.
- Wiem, że nie powinienem o to pytać, ale ilu miałaś chłopaków?- myślałem, że ona mnie w tym momencie opierdzieli, że to mnie nie powinno obchodzić.
- Miałam 2 chłopaków, mój ostatni Max bardzo mnie ranił, obrażał mnie, upokarzał na każdym kroku, aż doszło do tego, że pewnego razu całował się z moją koleżanką z studiów Julie na imprezie na moich oczach. Wtedy to był definitywny koniec mojego związku.
- ja miałem 3 dziewczyny i żonę, a z Caroline, ja w niej byłem na prawdę zakochany, myślałem że mnie kocha, ale po narodzinach Paris, wszystko się zmieniło ciągle się kłóciliśmy, znikała czasem na kilka dni, raz tak się pokłóciliśmy, że wyszedłem z domu, a kiedy wróciłem, na biurku w moim gabinecie, leżał ten list- podałem go Scarlett.

Drogi Michaelu
Nie mogę już tak dalej żyć. Nigdy nie byłam gotowa do małżeństwa, a tym bardziej do bycia matką, nie mam serca zabrać ci Paris, u ciebie będzie jej lepiej. Za kilka dni powinieneś dostać papiery rozwodowe. Zrzeknę się praw rodzicielskich do Paris. Wyjeżdżam z Tomem, tak z tym twoim przyjacielem. Ten związek był wielkim nieporozumieniem. 
Twoja Caroline

- a to suka. Jak cię strasznie potraktowała. Zostawiła cię dla twojego przyjaciela.Ja bym tak nigdy nie zakończyła związku
- wszyscy mówili, że ona nie jest idealna na moją żonę, a ja głupi nie słuchałem.
- chyba jedyny plus jest taki, że masz Paris, a tak w ogóle czego chce od ciebie?
- Teraz nagle po 3 latach przypomniała sobie, że ma córkę. Teraz chce mi ją odebrać.
- no, ale ty jej tak łatwo nie oddasz?.
- Nigdy w życiu, ona tylko chce wyłudzić pieniądze ode mnie, ona jest nie odpowiedzialna. Widziałaś chyba sama wczoraj.
- Krzywda się małej stanie jak ją oddasz, będzie krzyczeć, że chce do ciebie.
- Masz rację. Mam pomysł, pokaże ci coś.- chciałem zabrać Scarlett w szczególne miejsce, gdzie jechałem zawsze aby sobie coś
przemyśleć.
- No dobra i tak w domu nie mam nic lepszego do roboty.
- to super. - w drodze włączyłem radio, leciała na nim moja piosenka "Billie Jean" Scarlett zaczęła śpiewać ja razem z nią.
- Nie wierzę ja w duecie z Królem Popu.
- Masz ładny głos.
- dzięki, a ile jeszcze będziemy jechać?
- Chwilę, jeszcze zaraz będziemy na miejscu.
Dojechaliśmy na polanę w środku lasu, koło polanki było jezioro. Było tam pięknie, rozłożyłem koc i usiedliśmy. Wpadłem na pomyśl nie chciałem mówić o nim Scarlett, bo była by nie zadowolona. Postanowiłem go zrealizować.
- Zagramy w chowanego?
- No możemy.
- Kobiety mają pierwszeństwo, wiec ty szukasz.
- No ok, nie znam okolicy wiec mogę się zgubić.
- To licz do 100.
Zaczęła liczyć, pobiegłem do jeziora. Wskoczyłem do niego. Scarlett zaczęła szukać, oj długo będzie mnie szukać.
**********
Szukałam Michaela od 10 minut, dobry jest w chowanego. Przeszukałam już chyba każdy zakątek , nie pobiegł chyba do lasu. Podeszłam do jeziora, nagle zobaczyłam, że coś się wynurza to był Michael.
- Gdzie ty byłeś?
- w trzcinach siedziałem.
- a woda nie za zimna.
- jest cieplutka.
- chodź pomogę ci wyjść. - nagle Michael pociągnął mnie za rękę przez co wpadłam do wody. Woda miała z 2 metry głębokości, była lodowata.
- Durniu, coś zrobił, jak ja teraz wyglądam. - Michael zaczął się głupkowato śmiać.
- uspokój się z cukru nie jesteś nie rozpuścisz się. - nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się również śmiać.
- chodź pomogę ci wyjść. W aucie mam ręczniki wiec się wytrzesz
- na słońcu wyschnę.
- nie sądzę, idą ciemne chmury.
ciemne chmury przeszły i znowu zaczęło świecić słońce, nasze ubrania całkiem już wyschły.
- Masz straszną orientacje w terenie.

- Bo jak tu jestem pierwszy raz,to się nie dziw łosiu jeden.
- zagramy w coś.
- w chowanego z tobą nie gram, mogę w berka, ale ja nie gonie.
- I tak cię złapie, jestem szybszy.
- cicho siedź, bo za chwile znowu wylądujesz w jeziorze.
- twoje, niedoczekanie. - nagle zaczął mnie gilgotać, nie mogłam opanować śmiechu.
- proszę dość..haha- pomyślałam sobie, gdyby teraz ktoś nas widział, pomyślał by, że jesteśmy pacjentami szpitala psychiatrycznego, którzy uciekli.
- przeproś, to cie zostawię.
-przepraszam!
- no i widzisz tak się załatwia interesy.
- Wyjdź, bo jak cię pacnę.
- Nie umiesz przegrywać.
- która jest godzina?
- Jest 14:30.
- To może pojedziemy, na pewno się o ciebie martwią, a Paris dostaje zawału.
- Masz racje jest już późno a za dwie godziny mam spotkanie z Quincym.
- To tym bardziej.
- dasz mi swój numer telefonu?
- No ok.- wymieniliśmy się numerami.
- Co robisz za jutro?
- Nic jeszcze nie planowałam.
- Może chciałaby jechać ze mną na plan do teledysku "Smooth Criminal"
- Jasne, będę zaszczycona.
Wsiedliśmy do auta, jechaliśmy pół godziny nie było żądnych korków więc jechaliśmy szybko, aż znaleźliśmy się pod moim blokiem,Mike odprowadził mnie pod drzwi mojego mieszkania.
- Dzięki za to popołudnie
- to ja ci dziękuje, teraz już jadę zaraz pewnie będą takie korki, że do wieczora do Neverlandu nie dojadę.
- Do zobaczenia - uściskałam go na koniec
- Na razie.
Położyłam się na kanapie, usnęłam obudził mnie dzwonek do drzwi, była godzina 16:45, to niezłą sobie drzemkę ucięłam. Poszłam otworzyć drzwi, w progu zobaczyłam jakąś młodą dziewczynę,wyglądała na sympatyczną.
- Hej, nazywam się Jessica Mccalister, będę naprzeciwko mieszkać.
- Scarlett Swift, wejdź nie będziemy rozmawiać na korytarzu.
- Masz bardzo ładnie urządzone mieszkanie.
- Dziękuje, sama urządzałam, napijesz się czegoś kawy, herbaty, soku pomarańczowego
- Po proszę sok.
- Wielka przeprowadzka, Co?
- Tak.
- Ile masz lat?
- 19
- a ty?
- 24, jestem studentką ekonomii.
- aha, ja studiuje aktorstwo.
- Jessy ja się dziwie, jak doszłam do takiego stanu, wychowywałam się w domu dziecka.
- to smutne,a jak tam trafiłaś można zapytać?
-Moi rodzice zginęli kiedy ja miałam 5 lat.
-Masz rodzeństwo?
-Miałam małą siostrę, kiedy miała 8 miesięcy jakieś małżeństwo ją zaadoptowało.
-Jestem jedynaczką pochodzę z bogatego domu, moi rodzice na każdym kroku mnie rozpieszczali,ja miałam już tego dosyć i poszłam na siebie zarabiać, oni teraz mówią jak to marnuje się na studiach, bo chcę być aktorką.
- Rób to, co kochasz, jak będziesz robić czegoś,czego nienawidzisz , to nie będziesz miała tego satysfakcji
- Robię to co kocham. Moi rodzice chcą abym była prawnikiem.
- Moi wychowawcy w domu dziecka, chcieli bym była lekarzem, wiec tak troche wiem jak możesz się czuć.
- dobra ja już ci nie będę przeszkadzać i idę.
- Nie przeszkadzasz, mam pomysł obejrzymy jak chcesz jakiś film.
- ok, tylko jaki.
-ty wybierz, ja prawie wszystkie filmy oglądałam.
- Ostatnio kupiłam płytę z filmem. " Dirty Dancing", pójdę po nią.
- Ok, tego jeszcze nie oglądałam.
- Ja też, dopiero wczoraj kupiłam wiec wielka premiera.
- To ja pójdę zrobić popcorn, ty włącz film.
Oglądaliśmy film, był bardzo ciekawy najbardziej ostatnia scena, w które jest romantyczny taniec do "The Time Of My Life".
- To ja już może idę.
- Ok, do zobaczenia.
Kiedy drzwi się zamknęły za moją nową sąsiadką, pomyślałam ona wyglądała, prawie tak jak moja zmarła mama, miała te same rysy twarzy. To by było niemożliwe, że to moja siostra. Zobaczymy jak ta sprawa się rozwinie.

Między mężczyzną, a kobietą przyjaźń jest niemożliwa. Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość.
- Tak lecz nie przyjaźń
Oskar Wilde
**********
I jak? Mam nadzieje, że wam się podobało. Zapraszam do Oceniania. <3<3<3
komentarz= to motywuje.














poniedziałek, 13 czerwca 2016

She's Out Of My Life - Rozdział 2

Hejka, kochani!
Przepraszam was za to,że notka nie pojawiła się w sobotę, tak jak miała. Miałam wyjazd i nie miałam czasu wstawić.Nie jestem za bardzo zadowolona z Notki, ale nie mi oceniać.Już nie mogę doczekać zbliżających wakacji, jeszcze tylko 9 dni do końca roku szkolnego. Jeszcze z ogłoszeń parafialnych 25 czerwca w 7 rocznice śmierci naszego króla na antenie Stars.Tv w godzinach 13.00-15.00 będzie lecieć Best Of Michael Jackson,zachęcam do oglądania. No nic zapraszam na Rozdział 2.




**********
Wstałem koło godziny 7:30, poczułem zapachy śniadania w kuchni. Kiedy przyszedłem, zobaczyłem Brooke i moją córcie siedzące przy jednym stole. Przywitałem się z Paris, Brooke była jeszcze chyba na mnie zła za wczorajszą awanturę. Usiadłem przy stole chciałem przytulić moją narzeczoną, ale ode mnie się odsuwała.
- Nie, no jeszcze się na mnie gniewasz - próbowałem ją pocałować
- Głowa mnie boli, Michael
- Codziennie cie ostatnio głowa boli
- Nie kłóćmy się o takie o pierdoły.- Brooke wyszła z kuchni, ostatnimi czasy wydaje się zimna i oschła w stosunku do mnie.
- No co młoda jedziemy już do przedszkola, bo się spóźnimy
- Dobrze Tatusiu, za chwile przyjdę
Jechałem z Paris 15 minut, o tej godzinie nie było jeszcze korków, wiec szybko dojechaliśmy na miejsce. Po powrocie do domu, usiadłem w fotelu i zasnąłem, nagle obudził mnie krzyk mojej kochanej siostry
-Obudź się!
-Która jest godzina?
-Twoja ostatnia.
-Bardzo śmieszne, a tak to co cie tu sprowadza
-Przyszłam brata odwiedzić
-Martwię się o ciebie, nie widzisz co Brooke z tobą robi.
-Janet, mieliśmy o tym nie rozmawiać.
- Nie chce, abyś znowu cierpiał, pamiętasz co było z Caroline.
-A właśnie zapomniałem ci powiedzieć, wczoraj pod przedszkolem ją widziałem
-Co ta jadowita żmija chciała od ciebie
-Chciała się spotkać z Paris.
-Ale jej nie pozwoliłeś.
-Nie, nie chce  by Paris brała z niej przykład.
-No i bardzo dobrze, niech teraz cierpi, za te krzywdy tobie i małej wyrządzone.
- Powiedziała, że odbierze mi prawa rodzicielskie
-Na pewno ci nie odbierze nie dopuszczę do tego, ona jest nieodpowiedzialna
-To jest jej matka, ona też ma chyba prawo do jej wychowania, nie chce aby Paris za kilka lat miała do mnie żal, bo nie pozwoliłem się z matką.
-Michael, Caroline raz ją porzuciła z skąd wiesz czy nie zrobi tego ponownie, przemyśl to póki nie jest za późno
-Masz trochę racji Jan, przemyśle to, nie chce, aby mała cierpiała.
-Tacy ludzi jak Caroline nigdy się nie zmienią, pamiętaj to.
-Nadal się dziwie co ja w niej widziałem

**********
Spałam sobie smacznie w moim łóżku, gdy nagle przyszedł sms od Janet, przeczytałam go, pytała się czy może do mnie potem wpaść. Spojrzałam na godzinę, była 8:30 na 9:00 miałam zajęcia na uczelni. Najszybciej jak potrafiłam ubrałam się, wyszłam nie jedząc śniadania. na pewno się spóźnię o tej godzinie w mieście są już korki. Miałam 15 minut spóźnienia, biegiem wparowałam do sali w której zaczął się już wykład, wszyscy patrzyli na mnie jakbym była nie z  tego świata.
- O panna Swift,znowu się spóźniłaś
- Przepraszam panie Jones to już ostatni raz, W mieście były straszne korki. - było mi strasznie wstyd, to już nie pierwszy raz kiedy się spóźniam
- No dobrze już siadaj na swoje miejsce
Przez cały wykład, przyglądała mi Julie, uważała się za lepszą. Nienawidziłam jej nie tylko za to, że robiłam z siebie większą idiotkę niż była, ale również za to,że odbiła mi chłopaka, to właśnie z nią Max się całował na moich oczach. Podeszła po wykładzie do mnie i jak zwykle się wymądrzała
- Oj Scarlett, Scarlett rób tak dalej, a wywalą cię.
- Proszę cię z łaski swojej zamknij się
- O ktoś się tutaj gniewa, odmieńcu- nazywała mnie tak, ponieważ wychowałam się domu dziecka.Ona była z bogatego domu, rodzice zamożni, miała wszystko to czego dusza zapragnęła. Dlatego myślała, że może każdym pomiatać.
- Teraz przesadziłaś ty krowo to, że wychowałam się w domu dziecka nie oznacza,że jestem wyrzutkiem społeczeństwa.
- Prostaczka.
- Ja przynajmniej nie zdaje egzaminów przez łóżko- myślała, że nikt nie wie, w jaki sposób "zalicza".
- Oh, zamknij się mała suko
- Już idź bo ci centrum handlowe zamkną.
- Ja  przynajmniej mam gust
- Dobra, idź już stąd, bo patrzeć na ciebie nie mogę. - odeszła ode mnie, chyba by innych wnerwiać i psuć im humor.
O 13;00 wróciłam do domu, jak zwykle stałam w korku,tym razem krótko, bo tylko 15 min. Położyłam się na kanapie, zasnęłam spałam około dwóch godziny.Była godzina 16:30, nie miałam nic dzisiaj ciekawego do roboty. Postanowiłam się przejść do Jan, szłam tak przez uliczki Los Angeles około pół godziny. 
-Hejka własnie wróciłam o Mike.
- Cześć.
-Martwię się o Michaela.
-Co mu się dzieje złego?
-ta jego niby narzeczona Brooke, nie jest uczciwa, w stosunku do niego.
-A twój brat tego nie widzi?
-Jest w nią zaślepiona jak w obrazek, nie chce, aby znowu cierpiał, pamiętasz kiedy Michael chciał popełnić samobójstwo jakieś 3 lata temu.
- Tak media strasznie się tym interesowały
-A wiesz przez kogo on chciał się zabić?
- Nie mam, zielonego pojęcia.
-Przez swoją pierwszą żonę Caroline. Wmawiała mu, że go kocha, ale przy okazji zdradziła go z jego najlepszym przyjacielem.
- Prasa, ciągle o tym pisała.
-Michael popadł przez to w depresje pomyśleć,że gdybym wtedy nie przyszła do niego, to by dzisiaj go z nami go nie było.
- Paris by miała dzisiaj rodziców, przecież jej matka ją porzuciła.
-Caroline nigdy nie była dobrą kandydatką na żonę Michaela, wszyscy mu to mówili, że będzie cierpiał, ale On nikogo nie słuchał.
-Teraz ona chce mu odebrać prawa rodzicielskie.
-No, ale Mike nie odda jej tak łatwo Paris.
-On by chyba umarł z tęsknoty za małą. 
-Jak myślę, jedynym plusem tego chorego małżeństwa jest Paris.
-Chyba dzięki małej mój brat wyleczył się z depresji po rozwodzie.
-Na pewno kiedyś znajdzie tą idealną swoją połówkę. Dobra ja już idę.
-Za chwile ma tu przyjść mój chłopak.
-To ja już ci nie przeszkadzam.
Wyszłam Z mieszkania Janet, kiedy byłam już na dworze zobaczyłam mojego byłego Maxa. Uśmiechał się do mnie, ale ja go olewałam. W tym momencie przypomniałam sobie te wszystkie upokorzenia,, które spotkały mnie z jego strony. Była godzina 19:30, właśnie wracałam do domu, gdy nagle dostrzegłam około pięcioletnią dziewczynkę, wyglądała jak córka Mike i to była Paris. Była cała zapłakana. Mała od razu kiedy mnie zobaczyła od razu się do mnie przytuliła.
-Co się stało Słoneczko
-No bo mamusia, powiedziała, że zabierze mnie do mnie do kina,a sobie poszła gdzieś z jakimś panem.
-To może zabiorę cię do mojego mieszkania i odwiozę cię do Neverland do taty- Caroline była wyjątkowo nieodpowiedzialna, jak można zostawić 4 letnie dziecko same bez opieki i ona chce Michaelowi odebrać prawa rodzicielskie. Zabrałam ją do mojego domu, dałam ciepłą herbatę do wypicia.
**********
Jak zwykle po drugiej jechałem po Paris do przedszkola, miałem takie dziwnie uczucie, że stało się co nie powinno się wydarzyć. Jak zwykle wszedłem na teren przedszkola, jak zwykle dzieciaki bawiły się na dworze, jednak nie widziałem mojej córki, która już by mnie dawno dostrzegła. Podeszła do mnie pani Rose przedszkolanka, która opiekowała się moją córką. 
-O panie Jackson, Paris już odebrała kobieta, która podawała się za jej matkę.
-I pani jej tak uwierzyła?
-Pani Evans, była bardzo przekonująca.
-Mogła pani do mnie zadzwonić, ja jestem jej prawnym opiekunem nie ona.
-Przepraszam, panie Jackson obiecuje, że ta sytuacja ma miejsce ostatni raz.
Pojechałem do domu, miałem nadzieje, że Caroline zawiozła Paris do Neverland. Niestety znowu się myliłem, powoli zaczynałem się martwić, gdyby mojej córce się coś stało nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Była godzina 20, a ich nadal nie było, byłem wściekły na Caroline ona jest nieodpowiedzialna, nie miała teraz żadnych podstaw  aby mi ją odebrać. Nagle rozległ się dzwonek do Neverland,poszedłem otworzyć. W drzwiach ujrzałem Paris i Scarlett. Paris rzuciła mi się na szyje i zaczęła tulić.
-Gdzie byłaś strasznie się o ciebie martwiłem.
-Mamusia miała mnie zabrać do kina, ale poszła sobie gdzieś z jakimś panem
-Dobrze,że ci nic nie jest.
-Scarlett mnie zabrała i do siebie do domu.
-To dobrze.
Na pewno Scarlett sobie pomyślała jaki ze mnie ojciec, skoro nie umiem dopilnować swojego dziecka.
-Jestem złym ojcem nie umiem się dobrze zając moim dzieckiem.
-Michael, nie przejmuj się nawet najlepszym rodzicom zdarzają się wpadki. 
-Scarlett dziękuje, gdyby nie ty nie wiadomo co by było.
-Musiałam tak zrobić dobrze, że do jakiejś tragedii nie doszło..
- ona taka jest, nic z tego sobie nie zrobi.
-A w ogóle co się stało.
-Przyjechałem do przedszkola odebrać małą, a tam jej nie było.Jej przedszkolanka powiedziała, że Caroline ją odebrała.
-Twoja była jest nie odpowiedzialna, jak można tak narazić małe dziecko.
-Ona taka była od zawsze, za długo by tu opowiadać.- Jeszcze raz ci dziękuję, gdyby nie ty nie wyobrażam co by się mogło wydarzyć.
-Nie masz za co dziękować musiałam tak zrobić.To ja już sobie może pójdę.
-Ok, pójdę położyć Paris spać za dużo atrakcji na dzisiaj.
-Pa
-Do zobaczenia.
Kiedy pojechała do swojego mieszkania przyszło do mnie do mnie takie uczucie jakie od dawna nie czułem, ostatni raz czułem coś takiego kiedy poznałem Caroline. Brooke nie wróciła jeszcze do mnie, ale w tamtym momencie mnie to nie obchodziło.Paris była bardzo zmęczona,musiała się dzisiaj przestraszyć, co zrobić,że ma taką matkę a nie inną. poszedłem do sali z parkietem chciałem się odprężyć po ciężkim dniu, włączyłem muzykę, zacząłem tańczyć. Taniec tą cząstka mnie bez której mnie by nie było. Jutro sobota nie miałem żadnych spotkań. Starałem nie hałasować, nie chciałem obudzić małej. Około 12 położyłem się spać, nawet nie wiem kiedy odpłynąłem do krainy snów.

**********

PS; I jak mam nadzieje,że rozdział się podobał. Zapraszam do oceniania.
Pozdrawiam <3



piątek, 3 czerwca 2016

She's Out Of My Life - Rozdział 1

Hejka
zapraszam na 1 rozdział. Mam nadzieje, że wam się spodoba i będzięcie czytać moje pierwsze opowiadanie. Nie jestem zadowolona z notki, ale mam nadzieje że następne będą lepsze. Dobra koniec gadania.
No to pora zaczynać <3



**********
Kim jestem?

Nazywam się Scarlett Swift mam 24 lata.Jestem studentką ekonomi na "Uneversity of California".Mieszkam w Los Angeles.Nie miałam łatwego życia, los mnie nie oszczędził. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowych, kiedy miałam 5 lat. Razem z moją 6-miesięczną siostrą  Emmą trafiłam do domu dziecka,ponieważ nie miał kto się nami zaopiekować. Moją siostrę
szybko zaadoptowało małżeństwo, które zmieniło jej imię i nazwisko, ja nie miałam takiego szczęścia. Od tamtej pory nie miałam z nią żadnego kontaktu,teraz ma 19 lat. Nawet nie wiem jak wygląda, pomyśleć,że mogłam ją mijać na ulicy. Kiedy miałam 18 lat wyprowadziłam się z domu dziecka, zaczęłam zarabiać na siebie, jako niania mam,dobry kontakt z dziećmi. Pewnego dnia poznałam światowej sławy piosenkarkę Janet Jackson, od tamtego czasu jesteśmy nierozłączne.
W tamtym czasie byłam sama, wolałam trzymać się z daleka od jakichkolwiek związków. Owszem kiedyś miałam chłopaka Maxa, ale zabawił się mną i porzucił, całował się z inną na moich oczach. A przy okazji dochodzą do tego zdrady.  Dzisiaj Janet miała mnie zapoznać z swoim bratem, wielkim "Królem Popu" Michaelem Jacksonem.Ubrałam czarną sukienkę i czarne szpilki, nienawidzę w nich chodzić. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Popsikałam się moimi ulubionymi perfum Czekałam tylko na Janet, byłam taka zestresowana, a co jak to nie wyjdzie. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi, poszłam je otworzyć. Do środka weszła Janet i usiadła wygodnie na kanapie w salonie.
- I co gotowa na przygodę życia?
- Jan,a co jak zrobię z siebie idiotkę.
- Spokojnie, już nią jesteś- powiedziała żartując
- Wiesz co, dzięki Donkey
- Tylko nie Donkey- obie zaczęliśmy się śmiać
- Ale, poważnie boje się trochę tego spotkania
- Mój brat nie gryzie przecież.
- Wiesz, ale...- nie pozwoliła mi dokończyć
- Wiem, ale jedziemy do Neverlandu bo się spóźnimy na spotkanie.
- Tak.
Wyszłyśmy na zewnątrz. Czekała tam na nas czarna limuzyna, wsiadłyśmy do niej. Całą drogę myślałam o Michaelu. Nagle Janet włączyła mały telewizorek na MTV, akurat leciała piosenka Michaela "Thriller". Obie zaczęliśmy bardzo głośno śpiewać. Kiedy już dojechaliśmy zobaczyłam złotą bramę z napisem "Neverland". Już jako mała dziewczynka marzyłam, aby poznać Michaela, a teraz moje jedno z największych marzeń się spełnia.





***********
Nazywam się Michael Jackson, jestem rozpoznawalnym na całym świecie piosenkarzem -"Królem Popu". Mam 29 Lat, mieszkam w okolicach Los Angeles, Mam 4-letnią córeczkę Paris, jest moim oczkiem w głowie, Jestem po rozwodzie z matką Paris,złamała mi serce. Zdradziła mnie z moim najlepszym przyjacielem - Tomem, a potem zostawiła mnie dla niego. Zostałem sam z moją roczną wtedy córeczką. Teraz sobie przypomniała o małej i chcę mi odebrać prawa rodzicielskie, ale nigdy nie oddam małej. Związałem się ponownie z kobietą jest nią Brooke Shields,ale o w ostatnim czasie dość często się kłócimy.Za 5 miesięcy wydaje moją 7 solową płytę "Bad", potem wyjeżdżam w "Bad World Tour"na prawie półtora roku. Jechałem do przedszkola po Paris, ponieważ Brooke zapomniała jej odebrać, na pewno traci teraz czas i pieniądze, u fryzjera lub na zakupach . Tyle razy jej przypominałem o odebraniu małej z przedszkola, ale to jak mówić do ściany i tak nie zrozumie. Kiedy dojechałem już na miejsce zobaczyłem moją byłą żonę, zapowiadała się kłótnia
- Co ty tu robisz? - spytałem, nienawidziłem jej tak samo,   jak ją kiedyś kochałem.
- Przyszłam zobaczyć moją córkę.
- Tak, a gdzie byłaś, kiedy Paris potrzebowała cię        najbardziej?
- Oj przestań, nie byłam gotowa na bycie matką.
- A teraz jesteś, nagle się kochająca mamusia, znalazła.
- To również moja córka,będę decydować o jej wychowaniu.
- Ale zapomniałaś, że się jej zrzekłaś.
- Każdy ma prawo do błędu.- Nie prawda, zajęłabym się ją, lepiej niż ty.
- U mnie niczego jej nie brakuje
- Odbiorę ci ją, zobaczysz.
- Po moim trupie, nigdy ci jej nie oddam.
- jeszcze zobaczymy.
Nie wytrzymałem skończyłem z nią rozmowę. Wszyscy mi mówili, że to nie jest kobieta dla mnie, ale ja ślepy nic nie widziałem. Jedyna osoba, która mam dzięki niej to Paris. Ta kobieta to nie za dobry przykład do naśladowania, tylko, żeby moje słonko się nie wdało zmieniło w drugą Caroline. Przeprosiłem przedszkolankę za to, że musiała się zająć małą po godzinach. Wsiadłem z moją kruszyną do auta.
- Czemu jesteś dzisiaj taka smutna? - zapytałem widząc smutek na twarzy na twarzy mojego dziecka
- Pokłóciłam się dzisiaj z Agathą.
- O co znowu poszło, kotek?
- Bo ona zgubiła to bransoletkę co od ciebie dostałam tatusiu.
- Słonko pogódź się z nią, nie ma co się kłócić o głupią bransoletkę, kupię ci nową ładniejszą od tamtej.
- Dobrze, tatuś.
- No i to rozumiem
- A czy ciocia Janet, dzisiaj do nas przyjedzie.
- Tak, dzisiaj poznamy jej przyjaciółkę.
- Ale fajnie- Paris, uwielbiała Janet, była dla niej jak matka, której bardzo potrzebowała.
O tej godzinie jak zwykle w Los Angeles jest pełno korków, staliśmy jeszcze z pół godziny w wielkim korku. Po kwadransie dojechaliśmy do posiadłości Neverland. Po wejściu do domu, oczywiście Paris rzuciła się mojej siostrze na szyje.

**********
Siedziałyśmy z Janet w salonie, Michael się spóźniał już pół godziny
- Gdzie jest ten twój brat? - zapytałam zniecierpliwiona
- Nie wiem, może mu coś wypadło lub zapomniał, sierota jedna telefonu nie zabrała.
Nagle usłyszałyśmy, że ktoś wchodzi do mieszkania,Paris rzuciła się Jan na szyje.
- Cześć ciocia- mówiła mocno tuląc moją przyjaciółkę
- Cześć kochanie, a gdzie jest twój tata
- Już idzie- kiedy dziewczynka skończyła tulić swoją ciocie, podeszła do mnie
- Jestem Paris, a ty jak masz na imię -
- Ja jest Scarlett
- Ile masz latek, bo ja mam 4
- Ja mam 24.
Nagle usłyszałyśmy głośnie trzaśniecie drzwiami, to był Michael.
- Gdzieś ty był od pół godziny za tobą czekamy!- krzyknęła Janet
- Do przedszkola jechać musiałem, bo Brooke zapomniała odebrać, małej z przedszkola.
- Ona jest nieodpowiedzialna, na pewno ta zdzira traci twoją kasę u jakiegoś fryzjera, lub kosmetyczki. Nie dość, że ... - Michael nie pozwolił jej dokończyć
- Janet, to moja narzeczona, wiec proszę cię nie obrażaj jej.
- Czy ty nie widzisz co ona wyprawia?
- Dobra miałam ci przedstawić moją przyjaciółkę.
Zaczerwieniłam się strasznie, w końcu moja miłość z lat młodzieńczych stała tuż obok mnie, miliony dziewczyn na całym świecie marzy, aby postać kilka sekund przy Michaelu
- Michael Jackson - podał mi dłoń
- Scarlett Swift- uścisnęłam jego dłoń
- Janet mi dużo o tobie opowiadała. Za pewnie poznałaś już Paris
- Tak jest naprawdę słodka- usiedliśmy na dużej wygodnej kanapie w salonie
- A ty Scarlett na pewno studiujesz
- Tak, studiuje ekonomie
- A ty co ciekawego porabiasz?- zapytałam żartobliwie
- A nagrywam  nową płytę i szykuje się do trasy koncertowej.
- Na pewno, kupie tą twoją płytę.
- Nie pożałujesz na pewno, materiał jest super
Gadaliśmy jeszcze tak z kilka godzin, ale musiałam jechać do domu, jutro muszę iść na uczelnie, jest kilka plusów z tego spotkania, poznałam moją dawną miłość, dostałam numer od Michaela, nie wiem sama czego się bałam. Przyjechałam do mojego mieszkania około 22, pierwsze co zrobiłam to weszłam pod prysznic, około 11 położyłam się do łóżka, byłam tak śpiąca, że od razu zasnęłam.

**********
Czekałem, na moją narzeczoną powoli zaczynałem się o nią martwić,to nie pierwszy raz kiedy znika bez powiedzenia nikomu, gdzie się wybiera.Byłem ciekawy, jaką teraz wymyśli wymówkę bo w to,że była na zakupach nie uwierzę. Była  godzina 22, położyłem Paris spać, była zmęczona więc szybko zasnęła. Byłem w naszej sypialni czytałem książkę, nagle usłyszałem głośny huk drzwi,to była Brooke.
- O kurwa, ale jestem padnięta!
- Możesz nie strzaskać tymi drzwiami i tak nie krzyczeć Paris dopiero usnęła.
- Przepraszam.
- Mogę wiedzieć, gdzie byłaś i czemu nie odebrałaś Paris z przedszkola?
- Zapomniałam o Paris.Byłam na zakupach,potem u kosmetyczki, potem zasiedziałam się u Pauli.
- Od kiedy kosmetyczka jest ważniejsza od mojej córki.
- Jestem kobietą jakoś muszę przecież wyglądać, nie będę chodzić jak jakieś czupiradło!
- Nie krzycz, chcesz ją obudzić, ja ci jakoś w tą bajeczkę nie wierze.
- To uwierz, zapomniałam.
- Nie wiedziałem, że masz w tym wieku już sklerozę?
- Michael, nie obrażaj, ty nigdy o niczym nie zapominasz
- Mogłaś chociaż zadzwonić, wszyscy się o ciebie martwili?
- Telefon mi padł.
- Przecież dzisiaj rano ładowałaś, głupi tylko by ci uwierzył!
- Jesteś nienormalny!
usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi.w progu pojawiła się Paris.
- Nie mogę spać tatusiu.
- Obudziliśmy cię kotek.
- Nie, jak wyszedłeś to się obudziłam.
Poszedłem położyć ponownie Paris do łóżka, kiedy już usnęła na dobre, wyszedłem od niej. Cały czas myślałem o przyjaciółce Janet, przy niej czułem coś, czego dawno nie czułem przy innej kobiecie, ile bym dał by znowu ją zobaczyć. Położyłem się na kanapie w salonie, nie chciałem widzieć Brooke do końca dnia, nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

***********
PS; I jak, a co do notek, to będą wstawiane raz w tygodniu w sobotę lub w piątek. To moje pierwsze, mam nadzieje,że jest jak na razie dobrze.Sorki za błędy.
Pozdrawiam <3

Komentarz-to motywuje!