Strony

piątek, 24 marca 2017

She's Out Of My Life - Rozdział 26

Cześć Kochani!
Jak tam wasze wiosenne humory? Już sama co jest gorsze, odśnieżanie chodnika przed blokiem w którym mieszkam, czy porządki w domu i na działce? Michael i Scarlett powracają do akcji. Czekam już na wasze komentarze. Nawet nie wiecie jak bardzo one motywują do pracy, taki człowieczek usiądzie na 4 literach przeczyta i aż samemu na twarz włazi uśmiech. To nie kosztuje wiele pracy, mogą to być 2 zdania, ale te zdania motywują. Zapraszam was do czytania. :)



**********
To uczucie gdy masz wszystko w swoim życiu jest niesamowite. Czujesz jakby nic nie miało prawa
zniszczyć tego na co sobie zapracowaliśmy. Te wakacje z Michaelem zapowiadają się ciekawie, nic ani nikt nie ma prawa mi ich zepsuć. A gdyby nawet to co coś już musiało,to niech sobie kupuje miejsce na cmentarzu. Wstałam specjalnie wcześniej rano aby zobaczyć czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Michael, ten oczywiście miał na wszystko wywalone, najlepiej się spakować na ostatni moment, a potem zdać sobie sprawę z tego,że się czegoś zapomniało. Na początku nie chciałam nigdzie lecieć, ale Michael ostatecznie mnie przekonał. Nagle zadzwonił mój telefon, na wyświetlaczu pojawił się numer mojej kochanej siostry. Bez najmniejszego problemu odebrałam.
- No co Emmuś?
- Mówiłam przecież że nie masz tak do mnie mówić.
- Ojojoj, ale grzechem jest tak nie mówić.
- Nie prawda.
- Dobrze wielka pani Emmą.
- Tak lepiej.
- Czego chcesz zły dzieciaku? Bo dziwię się dlaczego o tej godzinie nie śpisz po jakimś melanżu?
- Nie byłam na żadnym melanżu.
- Co się stało?
- Nic. I co jedziesz na te wakacje z wielkim królem?
- Tak, już się nie mogę doczekać aż wyląduje w Rzymie.Jak Rzym to raczej, wyjadę z stamtąd z Cezarem u boku.
- A zaledwie kilka tygodni temu Mówiłaś, że za żadne skarby nie pojedziesz na żadne wakacje.
- Ale to było dawno.
- Tak, tak.
- Siedź cicho. -Obie zaczęłyśmy się głośno śmiać do słuchawki. Michael zaczął się przekręcać w  łóżku.
- Chyba Michaela przez ciebie obudziłam.
- Od razu przez mnie.
- Tak.
- Ja już kończę zadzwoń potem. Na razie.
- pa. - Moja siostra się rozłączyła. Położyłam się obok śpiącego Michaela, zgarniając loki z jego twarzy.
- Scarl, daj mi jeszcze pospać. - Zamruczał.
- Wstawaj, pora się spakować.
- Później. - Nakrył się kołdrą. Nie,tak dobrze to on mieć nie będzie.
- Wstawaj, bo karzę wynieść łóżko. - Z siłą zdarłam pierzynę z mojego chłopaka. Miał na sobie tylko bokserki, wyglądał tak słodko.
- A niech wynoszą.  - Michael leżał na brzuchu, usiadłam na jego plecach.
- Chcesz, żeby mnie plecy potem bolały.
-Dobra,ale potem nie marudź, że nie jesteś spakowany. - Położyłam się z boku.
- Wstajesz?
- Nie ma nowy.
- Dobrze. - Popchnęłam Michaela, który spadł na podłogę.
- Ałaa, a to za co?
- Tak jest,jak się mnie lekceważy. - Zaczęliśmy się śmiać.
- O której wylatujemy?
- O 12:30, ale wcześniej trzeba Paris zawieźć do moich rodziców.
- Boję się jej reakcji,jak będziemy stamtąd wyjeżdżać. To będzie ciężki tydzień dla niej.
-Nie będzie tak źle.
- Twoje dziecko Michael to czysty Armagedon.
-Od razu Armagedon. Mam rozpaczać nad tym, że ona jest energicznym dzieckiem?
- Nie.
- Wiesz tak ma większość dzieciaków w jej wieku. Bardziej bym się bał, gdyby mała zamiast się
bawić co chwilę, byle zamknięta w sobie.  Która godzina?
- 10 złoty królu.
- Miałaś rację,trzeba było wcześniej wstać.
- Widzisz Scarlett zawsze rację ma.
- A nie zgodzę się
- Cicho, dzieci i piosenkarze głosu nie mają.
- Nie będę tego tego komentował.
- Wybacz, ale ty się powinieneś ubrać,ponieważ nie będę wlokła Cię na lotnisko w samych bokserkach. Przeziębienia jeszcze nasz król popu się nabawi.
- Nie mamuśkuj mi tutaj.
- Ktoś musi cię wychować. Dalej idź się ubrać, albo ja ci te majtki zdejmę sama.
- Chcesz mnie rozbierać? -  Pokręcił zabawnie swoimi brwiami, ja już wiem co mu chodzi po tym kudłatym.
- Zboczeniec. - Powiedziałam sobie pod nosem.
-Od razu zboczeniec. Tylko zamyślony jestem. - Zabrał się za całowanie mojej szyi.
- Idę do Paris. - Oderwałam się od Michaela i wyszłam z sypialni, zostawiając go samego w pomieszczeniu. Weszłam do pokoju małej, która siedziała na swoim łóżeczku i miała zasmuconą smutną mine. Usiadłam koło córki mojego chłopaka.
- Co się stało kochanie? - Przytuliłam Paris.
- Nie chcę jechać do dziadków. Chcę pojechać z wami.
- Paris, jesteś za mała aby jechać z nami do Rzymu.
- Będę za wami tęsknić.
- Ja za tobą też Misiu, ale obiecuję że za rok z nami pojedziesz gdzie jeszcze nigdzie nie byłaś.
- Tak.
- Jesteś spakowana? - Zapytałam.
- Nie, tata mnie zwykle pakuje jak gdzieś wyjeżdżamy.
- To tym razem ja Cię zapakuje. Przynieś mi walizkę. - Paris wyjęła niebieską walizkę, którą mi podała. Zaczęłam wyciągać ubranka dla małej, które będą potrzebnej małej na te dni w których nas nie było. Po chwili słyszałam że ktoś wchodzi do pokoju. Nagle coś zaczęło mnie tulić od tyłu to mógł być tylko Michael.
- O pan Jackson się wreszcie ubrał.
- Dlaczego robisz moją pracę?
- Jaką twoją pracę?
- Wiesz ja zwykle pakuje Paris gdy gdzieś jedziemy.
- Masz pecha Michael, mogłeś sobie jeszcze pospać.
- Ale ja chciałem... - Wtrąciłam mu się w zdanie.
- Problem.
- Ten tydzień w Rzymie z tobą Scar będzie cudowny.
- Już nie mogę się doczekać. - Michael chwycił mnie w talii, po czym złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Nie zauważyłam jak mała weszła do pokoju.
 - Fuj. - Paris zakryła swoje oczka dłonią, wyglądało to śmieszne. Natychmiast się od siebie odsunęliśmy. Michael na swoich ustach miał odcisk mojej pomatki. Wyglądał zabawnie. Zaczęłam się śmiać.
- Paris, byś poszła oglądać bajki, a nie dorosłych obserwujesz.
- Nie będę miała chłopaka jak będę duża.
- Tylko tak mówisz.
- Na prawdę tato.
- Dramatyzujesz. - Michael wyszedł z pokoju czochrając swoje dziecko po głowie. Pokręcił głową patrząc na małą.
-Paris idź do kuchni zaraz śniadanie.
-Dobrze Scarlett. - Zapięłam walizkę na zamek i wyszłam z pokoju córki Michaela.Poszłam do małej, aby przypilnować czy wszystko zjadła. Po śniadaniu wróciłam do sypialni.  Weszłam do środka gdzie zastałam pakującego się Mike'a. Poszłam do lustra, aby poprawić sobie makijaż.
- Gdzie masz te miętowe gumy do żucia?
- W mojej walizce są.
- Ok.
- Tylko nie wyrzucaj mi tam wszystkiego, bo drugi raz się nie będę pakować.
- Spokojnie. - Mój ukochany spakował mogę ciuchy, które wywalił podczas poszukiwań stulecia. Wyszłam z łazienki i podeszłam do Michaela.
- Zaraz wyjeżdżamy. -Powiedział mój chłopak.
- A co jeśli spóźnimy się na samolot?
- bez nad nie odlecą, więc naiwny beaty do nocy w korkach różnych stać.
- Ty to masz jednak fajnie.
- W jakim sensie fajnie?
- Nie musisz się niczym przejmować, nikt nie zrobi niczego bez ciebie.
- Tak, ale to ma też konsekwencje.
- Ale i tak najważniejsze że jesteś.
- Chodź już powinniśmy jechać. -Zabraliśmy nasze walizki i daliśmy je jednemu z ochroniarzy Michaela, aby je wpakował do auta. Pożegnaliśmy się z pracownikami Neverland, po czym wsiedliśmy do samochodu, który prowadził Bill. Około 30 minut spędziliśmy w korku,nienawidziłam ich, ale czego się dziwić, mieszkam w końcu w wielkim mieście. Gdy byliśmy już czułam się jak zbity pies. My sobie wyjeżdżamy, a mała przez tydzień będzie smutna i będzie tęsknić. Nie mogłam przecież odmówić Michaelowi wyjazdu, z jednej strony było by mu przykro, a z drugiej przecież takie rzeczy kosztują, a to nie są tanie rzeczy i wycieczki do Rzymu codzienne z drzew nie spadają. Weszliśmy do domu rodziców Michaela.
- Dzień dobry Pani Kathrine.
- Witam Cię kochanie. - Matka Michaela przytuliła mnie jakbym była jej córką. To było słodkie.
- Miło Cię widzieć Scarlett. - Podszedł do mnie Joseph, który pocałował moją dłoń. Widać na kilka kilometrów było że nie przepadamy za sobą. Tak już chyba zostanie na wieki, wieków.
- Mi również Panie Josephie. - Paris przywitała się ze swoimi dziadkami,po czym Michael przyniósł jej walizkę z ubraniami. Musieliśmy dość szybko wyjeżdżać.
- Tatusiu nie jedź nigdzie. - Paris przyczepiła się do nogi swojego ojca.
- Paris, zostaniesz tutaj, obiecuje że przyjedziesz na koncert raz.
- Dobrze tatusiu.
- Jak tylko będziemy już w hotelu zadzwonimy do babci. - Michael puścił oczko do swojej mamy.
- Do zobaczenia, kochanie. - Przytulił mocno swoją córkę, jakby miał jej już nigdy nie wypuszczać z objęć. Mała podeszła do mnie.
- Scarlett, przywieź mi coś z stamtąd.
- Dobrze mała Lady.
- Kocham Cię. - Mała przytuliła się
- Ja ciebie też.
- Obiecaj mi, że nie będziesz płakać za tatą.
- Nie będę.
- To przybij piątkę. -Paris przybiła mi piątkę.
- My już musimy jechać.
- Dobrze. Papa.
- Do zobaczenia. - Odeszłam od małej. Pożegnaliśmy się z rodzicami Michaela. Paris z rodzicami Michaela wyszli nam na pożegnanie. Paris pokiwała łapką, Michael wysłał jej buziaka. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę lotniska. Droga zajęła 45 minut, przed budynkiem na mojego chłopaka
czekali już fani, dziennikarze oraz paparazzi. Skandowali jego imię. Ochroniarze Michaela ledwo pomogli nam się przebić przez tłum. Chwilę zajęło nam odłożenie bagaży, gdy już byliśmy na pokładzie poczułam, że ja nie chcę nigdzie lecieć. Zaczęłam panikować. A co jeśli samolot się rozbije?Ja nie chcę zginąć. Co jeśli ten rozbity samolot trafił by do oceanu? Nie wyobrażam sobie,aby miejscem mojego spoczynku
**********
Lecieć z nią na wakacje to jak chwycić gwiazdy na niebie. Mam nadzieję że przez tydzień kiedy
będziemy w Rzymie uda się mi i Scarlett wyluzować. Jej od wydarzeń, które miały ostatnio miejsce. Chcę oderwać się od sławy, nie chcę być Michaelem Jacksonem królem popu, tylko Michaelem Jacksonem zwykłym człowiekiem który ma urlop. Siedziałem z moją dziewczyną w samolocie, czekaliśmy już tylko na start maszyny.
- Michael ja nigdzie nie lecę. -Powiedziała Scarlett.
- Co się stało? - Zapytałem zaniepokojony.
-Boję się,że się rozbijemy.
- Uspokój się, będzie dobrze.
- Nigdy nie leciałam samolotem.
- To pora już najwyższa. - Chwyciłem jej dłoń i spojrzałem w jej oczy.
-Jeżeli się boisz to ja będę Cię przez cały lot trzymał twoją dłoń. Jeśli zginiemy, to trzymając się za rękę.
- Jesteś kochany. - Scarlett cmoknęła mnie w usta.
- Lepiej.
-Tak. -Scarlett położyła swoją głowę na moje ramię. Samolot ruszył,a my wnieśliśmy się w górę. Moja dziewczyna ucięła sobie drzemkę. Ja również byłem lekko nie wyspany. Położyłem swoją główkę obok główki mojej ukochanej. Obudziłem się po upływie 3 godzinie, Scarlett bacznie mi się przyglądała.
- Mam coś na twarzy?
- Nie.
- Wiesz patrzysz na mnie jakbym był wielką tabliczką czekolady.
- No bo jesteś.
- Mam to wziąć za obrazę?
- A róbta co chceta. - Spędziliśmy jeszcze 3 godziny w samolocie w samolocie, zbliżaliśmy się już powoli do lądowania.
- Obudź się już. - Potrząsłem lekko moją dziewczyną.
- Już jesteśmy na miejscu?
- Tak.
- Spałam cały lot.
- Ja razem z Tobą.
- Zbieg okoliczności.
- Możliwie. -Zabraliśmy nasze rzeczy z samolotu. Miałem na sobie swoją fedorę i okulary,Scarlett również założyła na siebie okulary przeciwsłoneczne oraz kapelusz. Moi Włoscy fani również czekali na lotnisku. Ochroniarze pomogli przedostać się mi do samochodu. Ulice były zamknięte specjalnie na nasz przyjazd. W ciągu następnych kilku minut byliśmy już przed hotelem. Wszedłem tylnym wejściem,ponieważ gdybym wchodził głównym wejściem, to mógł doprowadzić moich fanów i fani w szczególności do histerii. Poprosiłem Billa aby nas zameldował. Scarlett była zapatrzona w wnętrze pomieszczenia. Lubiłem ten hotel, miał w sobie tyle niesamowitych rzeczy z różnych epok, od starożytności do nowożytności. Mojej dziewczynie wyraźnie podobał się ten 5 gwiazdkowy hotel.
- Podoba ci się?
- Tak.
- Wiedziałem że ci się spodoba. Ale nie wiedziałaś jeszcze pokoju.
- Pewno nie będzie co urwać, po tym co tutaj zobaczyłam.
- Ej mam się obrazić?
- Nigdy, obrażony Jackson to zły Jackson. Słowa Karen.
- Ucz się od Karen, a zajedziesz naprawdę bardzo daleko.
- Michael, Scarlett możecie już iść do pokoju. - Podszedł do nad Bill.
- Jasne,dzięki Bill. - Weszliśmy do windy, która miała nas zawieźć na 8 piętro. Zawsze brałem apartament na najwyższym piętrze, ponieważ tak było bardziej bezpiecznie.Istniało mniejsze ryzyko napadu na mnie przez fanów i dziennikarzy.
- Jaki będziemy mieli pokój?
- Apartament, który jest zawsze zarezerwowany specjalnie dla mnie.
- Michael mi się wydaje czy tam jest zainstalowana kamerka? - Scarlett wskazała palcem na róg jednej ze ścian.
- To teraz już jej nie ma. - Obróciłem urządzenie przodem do ściany.
-Nawet dobrze.
- Nie będą mnie kontrolować.
- Michael, nie unoś się. Jeszcze mi w tej windzie padniesz przez to wszystko. A co ja zrobię bez Ciebie. -Scarlett ogdarnęła kilka loków z mojej twarzy.
- Nic, będziesz żyć dalej.
-Bez ciebie nie możliwe. - Dojechaliśmy na piętro. Wyszliśmy na korytarz, wziąłem magnetyczną kartę do drzwi.
- A teraz patrz, istna magia. - Przejechałem kartą po specjalnym czytniku. Scarlett była zafascynowana naszym pokojem. Był to 2 piętrowy apartament, na parterze mieścił się salon, łazienka oraz kuchnia, na górze mieściła się kolejna łazienka i nasza sypialna.Moja ukochana od razu pobiegła do sypialni i położyła się na wielkim łóżku.
-Łóżko,najważniejsze miejsce. Zaśmiałem się.
- Tylko ja nie odkupie jak zarwiesz.
- Zapamiętam sobie to. Jak ci nie wstyd? Sądzisz że ja jestem gruba.
- Nie prawda. - Położyłem się na łóżku,obok niej. Miałem ją pocałować gdy nagle otworzyły się drzwi, a do pokoju wleciał Szef ochrony mojej ochrony z naszymi bagażami.
- dlaczego ja mam koło was pokój? Będę musiał biedny słuchać waszych krzyków w nocy.
- A skąd wiesz co my będziemy robić?
- Zgaduje.
- Wolnąć Tomku w swoim domku.
-Michael ale jesteśmy w hotelu,a to nie jest tak jak dom .
- No i co z tego?
- Widzisz to wielka różnica.
-Idę do swojego pokoju, a tu ma być spokój.
- Jasne generale. - Bill opuścił nasz apartament. Scarlett wstała z łóżka i podeszła od okna. Odsłoniła zasłonę i wyszła na balkon. Ludzie  zgromadzeni przed hotelem cieszyli się, ponieważ liczyli na to, że się pokaże. I pokazałem się, a tłum oszalał.
- Tu jest pięknie. - Z naszego balkonu było widać panoramę prawie całego Rzymu. Był to cudny widok.
 
- Mówiłem że ci się spodoba.
- Miałeś rację.
- Jak ja zawsze tu jestem, to myślę życzenie które chcę aby się spełniło.
- Mam jakieś pomyśleć?
- Tak.
- Ok, już.
- Co pomyślałaś?
- Nie mogę ci powiedzieć, to tajemnica.
- Oj no dobrze.
- Przykro mi,takie zasady.
-Chodź już. - Powiedziałem do ucha Scarlett. Wyszliśmy z balkonu. Wziąłem w recę swój telefon, wybrałem numer do domu moich rodziców.
- Dzwonisz do LA?
- Tak.
- Michael zmieniliśmy strefy czasowe, u nich jest już noc.
- No i co z tego, obiecałem mamie,że zadzwonię jak tylko będziemy w hotelu.
- Wiesz, która jest tam godzina?
- U nas jest 19, to u nich jest 23.
- Mała już na pewno śpi.
- Porozmawiam z mamą tylko. - Słyszałem już tylko sygnał połączenia, po chwili usłyszałem ciepły głos mojej matki.
- Mamo my już jesteśmy w Rzymie.
- Dzięki Bogu,że dolecieliście bezpiecznie.
- Co robi Paris?
- Mamy tutaj rewolucje.
- CO się dzieje?
- Malutka płaczę za tobą, Michael.
- Daj mi ją mamuś do telefonu. - Moja matka przekazała telefon. Serce mi się łamało na pół gdy słyszałem zapłakany głos mojego dziecka.
- Tatusiu, przyjedź do domku.
- To niemożliwe kochanie. Idź ładnie spać.
- Nie mogę bez ciebie zasnąć.
- Zaśpiewać ci kołysankę?
- Tak. - Zacząłem śpiewać do słuchawki jedną z kołysanek, które śpiewałem jej na noc zawsze. Scarlett oparła swoją głowę na ramieniu, tak jakby mój głos miał ją zaraz również uśpić. Po zaśpiewaniu 2 zwrotek tekstu skończyłem piosenkę.
- Dziękuje Tatusiu.
- Proszę Misiu. Teraz idź ładnie do łóżeczka, jestem przy tobie duchem.
- Chcę abyś mnie przytulił.
- Kochanie, przytulę cię jak tylko będę w Ameryce.
- Dobrze tatusiu.
- Scarlett i ja wysyłamy ci buziaki.
- Dziękuje tatusiu.
- Dobranoc, moje złotko.
- Papa. - Moja córka zakończyła naszą rozmowę.
- Masz niebiański głos.
- To wszystko za sprawą kobiety, która trzyma swoją głowę właśnie na moim ramieniu. - Scarlett zarumieniła się.
- Michael zawstydzasz mnie.
- Przepraszam.
- Nie musisz. - złączyłem nasze ustaw krótkim pocałunku.
- Wybacz, ale muszę iść po prysznic.
- Oczywiście. Scarlett?
- Co?
- Robimy dzisiaj maraton filmów z Disney'a?
- Jasne. Zrób już popcorn.
- Oczywiście, jak Królowa Scarlett I piękna sobie życzy.
- Nie podlizuj się.- Zacząłem się cicho śmiać. Scarlett poszła do łazienki, ja za to udałem się na parter naszego apartamentu, aby zrobić popcorn z mikrofali. Scarlett od 15 minut, siedziała w łazience, przygotowałem sobie w między czasie wielki telewizor plazmowy i płyty z filmami. Zapowiadała się całkiem ciekawa noc.
- Michael!!! - Usłyszałem głośny krzyk Scarlett. Jak błyskawica wleciałem po schodach do sypialni o mały włos nie zabijając się o własne nogi. Scarlett stała owinięta tylko w ręcznik, podobała i się w takiej wersji.
- Co jest?!  - Krzyknąłem.
- Grzebałeś w mojej walizce?
- Tak, ale w Neverlandzie.
- Wsadziłeś tam wszystkie moje rzeczy?
- Jakiś ciuch zostawiłem.
- Nie włożyłeś pidżamy mojej. W czym ja mam spać?
- Jak dla mnie możesz spać nago, nie pożałuje, podziękuje nawet. - Zacząłem chichotać, Scarlett mnie trzepnęła w głowę.
- Za co to?
- Mi do śmiechu teraz nie jest.
- Mogę ci dać moją koszulę.
- Naprawdę mi dasz?
- Tak. - Wyciągnąłem z walizki jedną z moich niebieskich koszul i dałem ją Scarl.
- Dzięki, a teraz wypad.
- Dlaczego?
- Ja chcę się tu przebrać, jestem naga, a ty byś nie chciał mnie takiej z pewnością oglądać.
- By był to ciekawy widok. - Podszedłem do niej i wbiłem się w jej usta. Zszedłem na jej szyje.
-Mike, ogarnij myśli.
- No dobrze.
- Idź do salonu, zaraz przyjdę.
- Dobrze. - Wychodząc z sypialni wysłałem jej buziaka, po około 5 minutach zobaczyłem moją dziewczynę na schodach. Miała na sobie moją koszulę, która była na nią za wielka. Miała odsłonięte nogi. Kopara mi opadła z wrażenia, kiedy ją ujrzałem. Wyglądała niczym Bogini, ciężko było mi  oderwać wzrok od niej.
- Co tygrysie? - Ominęła mnie i usiadła na kanapie. Włączyłem film i usiadłem koło niej, przytulając ją do siebie. Oglądaliśmy "Piotrusia Pana" mój ulubiony film od Disneya. Często tą właśnie postać odzwierciedlałem z swoją osobą, ponieważ tak samo jak ja on też jest wiecznym dzieckiem. Oglądaliśmy różne produkcje przez prawie całą noc.
************
"Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu."

Ps: Jak wrażenia?Przepraszam was za wszelkie błędy, których nie wychwyciło moje oko.

3 komentarze:

  1. Elo *peace*
    No dobra, parę tekstów mnie rozwaliło xD ale to wiadomo. Poza tym, awww... Te ich kłótnie taki kjut. Dobrze, że w końcu wyleciali. Nie ma to jak przespać cały lot. Ja to bym właśnie podziwiała widoki z okna itp, a nie spała. Wszystko jednak odbyło się bezpiecznie, narazie jest okejka. Oczywiście nigdy nie jest idealnie i coś trzeba będzie spaprać ;D To wiadomo. Biedna Paris... Teraz będzie tydzień płakać? Aż mi szkoda dziecka :/ Ale ejjj, jakoś trza to przeżyć. Czuję, że szykują się ciekawe akcje w Rzymie. Poza tym, że to piękne miasto, to chyba będą tam równie piękne dramy, co nie? TYYYY CZEKEJ. A co z Tati? (*.*) Ło matko, przecież ona musi jeszcze powrócić. Ma okazje.
    Pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. :)
    Dzisiaj tak krótko i zwięźle, bo nie mam zbyt wiele czasu. Ech... :D
    Wię wyjazd, tak? Ciekawie się zapowiada, tylko czemu ona taka wstydliwa? Dziwne to trochę. Jak na moje oko. xD Ciekawa jestem co się tam będzie działo dalej w tym ich apartamencie. Nic, trzeba czekać na nexta. :D
    ozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejaaaaaaa!!!
    Wakejszyn tu mamy? I od razu ci mówię, że niektóre osoby, w sensie ja i nie tylko, oczekują od tego wyjazdu pewnych rzeczy. *sugestywnie porusza brwiami* ty już dobrze wiesz o co chodzi...
    No szkoda jest trochę młodej, ale z drugiej strony to nawet dobrze, że została w kraju. Nikt dorosłym nie będzie przeszkadzał xDDDDDDD Wybacz no, ale się uczepiłam tego.
    Wgl co Scarlett taka wrażliwa jest no. Wakacje ma niech korzysta. W każdym tego słowa znaczeniu.
    To weny ci ładnie życzę i pisz mi szybko nexta bo wiesz... XD
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń