Strony

czwartek, 8 września 2016

She's Out Of My Life - Rozdział 11

Hejka.
Wiem, miałam post wstawić w środę w zeszłym tygodniu, a zawaliłam. Rozpoczął się nowy rok szkolny, a ja mam teraz mnóstwo nauki. W tamtym roku omal nie potknęłam się o poprawkę z chemii. Teraz muszę się jej uczyć na chama, a nienawidzę jej. Przez to mam mało czasu na prowadzenie bloga. Kiedy już siadam do pisania, następuję u mnie brak weny. Mam mały problem, doradźcie mi, ostatnio kupiłam T-Shirt z wizerunkiem Michaela, no nie wie czy nosić ją do szkoły, ponieważ boję się po prostu,że te gimbusy mnie wyśmieją, a Miśka zaczną nazywać od pedofili i tak dalej. No niby moja klasa wie,że ja jestem fanką Michaela, ale jak zareagują kiedy mnie zobaczą mnie w tej koszulce. Z tej notki nie jestem zadowolona, mam mały problem z Blogerem, ciągle usuwał mi się ten post. Nie jest może to arcydzieło jakieś, ale mam nadzieję,że wam się spodoba. Zapraszam do czytania i komentowania :)



*********
Ludzie czasem popełniają błędy, ale czasem człowiek popełnia takie,które ciężko wybaczyć. Nie wiem co wstąpiło w tamtą dziewczynę. Czy ona mnie pocałowała tylko po to, aby dopiec Scarlett.
Może Scarlett  mnie nie kocha, gdyby mnie kochała, nie uciekła by tylko podeszła do tego wstrętnego babsztyla i by mu coś zrobiła. Nie,żebym był za używaniem przemocy, ale ta kobieta sobie zasłużyła. Chcę powiedzieć jak najszybszej Scarlett o moim gorącym uczuciu do niej. Martwię się o to, że po tym co ja jej zrobiłem po prostu mnie odrzuci, ja bym się jej nie dziwił. Wróciłem do domu mega zły, na dzień dobry trzasnąłem tak mocno drzwiami,że echo rozniosło się na cały dom. Paris od razu wybiegła za rogu, by się ze mną przywitać. Dziwiło mnie to,że jest jeszcze na nogach. Była godzina 21.30, o tej godzinie zwykle Paris leżała już w łóżku.
- Tatusiu, już jesteś.
- Jestem moje słońce.
- Gdzie byłeś?
- Na przyjęciu.
- A z kim?
- A z Scarlett.
- Kiedy ona do nas znowu przyjedzie?
- Nie wiem moje słoneczko. Gdzie jest pani Maya?
- Już idę. - usłyszałem ciepły głos opiekunki mojej córki. Po chwili za rogu wyłoniła się ciocia mojej ukochanej.
- Paris była grzeczna?
- Pana córka jest istnym aniołkiem. Była bardzo grzeczna.
- To się cieszę z tego bardzo. - Patrzyłem moimi ciemnymi oczami na moją córkę, która była przytulona do mojej nogi.
- Ja już będę się zbierać.
- Oczywiście, jutro powinienem przelać pieniądze na pani konto.
- Dobrze.
- Dziękuje,że zaopiekowała się pani moją córką, teraz to na prawdę ciężko znaleźć odpowiednią nianie.
- Ja kocham współpracę z dziećmi.
- Ja również.
- Dobranoc,życzę miłego wieczoru.
- Ja pani również. Dobranoc. - Kobieta wyszła z mojego domu i skierowała się do swojego samochodu. Wziąłem moją córkę na ręce.
- Obudziłem cię? - zapytałem moją córkę.
- Próbowałam usnąć, ale bez ciebie nie mogłam. - wiedziałem jak bardzo mała jest związana ze mną. Wiedziałem,że będzie tęsknić jak mnie nie będzie przez 3 dni. Bałem się co to będzie dopiero jak wyjadę na 3 miesiące w trasę koncertową. Jak ja wytrzymam bez tego jej uśmiechu..
- To idź ładnie do swojego pokoiku i się połóż ja za chwilkę przyjdę. - Postawiłem Paris na nóżki.
- Tato, ale ja chcę spać z tobą. Proszę. - mała zrobiła na mnie maślane oczka.
- Zgoda.
- A włączysz mi bajki.
- Ale o 22. idziesz spać.
- Dobrze. - poszliśmy razem do mojej sypialni, Paris położyła się na moim wielkim dwuosobowym łóżku. Ja włączyłem mój wielki telewizor plazmowy wiszący na ścianie na jej ukochany Nickelodeon. Paris była tak zapatrzona w ekran telewizora, że
 nie zauważyła jak wchodzę do łazienki. Wszedłem pod prysznic. Nie chciałem tego okazywać przy Paris, ale myślałem, że się popłaczę. Chyba znowu straciłem miłość mojego życia. Przebrałem się w moją piżamę i wszedłem do mojej córki. Paris ku mojemu zdziwieniu zasnęła. Ja wyłączyłem telewizor, nakryłem małą i położyłem się obok niej. Jednak sen nie chciał przyjść. Postanowiłem iść potańczyć do mojej wielkiej sali tanecznej, mieszczącej się na końcu korytarza.Poprzez taniec chciałem wyładować moją energię. Ja sądzę i zawsze będę sądził,że tancerz nie może myśleć w tańcu, ale musi go czuć. Chciałem zapomnieć chociaż na chwilę o tym nieprzyjemnym wydarzeniu, które miało miejsce dziś wieczorem. Po godzinie byłem już wykończony. Wróciłem do mojej
sypialni,położyłem się obok mojej pociechy, jednak znowu nie mogłem usnąć. Wstałem i podszedłem do szufladki, wyciągnąłem z niej małe pudełeczko. Były to tabletki nasenne, kiedy byłem związany z Brook obiecałem jej,że nigdy już nie wezmę do ust tego świństwa. To własnie dzięki nim zmieszanym z alkoholem chciałem  odebrać sobie życie. Po rozwodzie z Caroline i wypadku na planie Pepsi w styczniu 1984, kiedy to fajerwerki podpaliły moje włosy i  spowodowały bolesne oparzenia, brałem je regularnie, aby zasnąć, to był bardzo ciężki okres w moim życiu. Ale potem poznałem Brooke i coś się we mnie zmieniło. To ona między innymi pomogła mi wyjść z depresji po próbie samobójczej. Ja obiecałem sobie, że nigdy już nie wezmę tego świństwa do ust, ale w tej chwili tylko to mogło pomóc mi zasnąć. Tak wiec włożyłem dwie tabletki do ust i popiłem je sokiem pomarańczowym, który stał obok. Położyłem się z powrotem do mojego łóżka i w ciągu kilku minut byłem w kamiennym śnie. Następnego dnia obudziłem mnie dźwięk mojego dzwonka od telefonu, byłem ciekaw, kto mi zawraca gitarę z rana. To osobą był Quincy, miałem prawie 20 nieodebranym połączeń od niego. Po chwili  producent znowu próbował się ze mną skontaktować, kliknąłem na zieloną słuchawkę.
- Tak Quincy stało się coś?- powiedziałem do niego zaspanym głosem.
- Stało możesz mi powiedzieć, która jest godzina. - spojrzałem na zegarek, który wskazywał 10 rano.
- Zaspałem! - krzyknąłem do słuchawki.
- Michael, od godziny za tobą czekam. Za chwilę chcę cie widzieć w studiu.
- Tak jasne Q. - wstałem szybko z łóżka i wyjąłem z szafy potrzebne ubrania. W ciągu 15 minut zdążyłem ubrać się, ułożyć włosy i zrobić makijaż. Wyleciałem jak torpeda z mojej sypialni, wszedłem do dużego pokoju, gdzie moja córka oglądała kreskówki, kiedy mnie zobaczyła od razu do mnie podleciała.
- Tatusiu, pobawisz się ze mną?
- Słonko, tatuś musi jechać do studia.
- Kiedy wrócisz?
- Nie wiem kochanie.
- A jak wrócisz pobawisz się ze mną?
- Chcesz jechać potem ze mną do centrum handlowego.
- Tak dobrze tato.
- Ok. Ja już muszę jechać do wujka Q do studia. Na razie moja mała księżniczką.
- Pa, tatusiu. - Kiedy wychodziłem z domu, zobaczyłem smutek na jej twarzyczce. Nie chciałem jej zostawiać samej w domu, ponieważ wiedziałem jak bardzo zależy jej na mojej obecności. Kiedy płyta się już ukaże będę musiał wyruszyć w tour. Nie będzie mnie około 3 miesięcy, nie mam zielonego pojęcia jak ona wytrzyma bez mnie. Na pewno będzie bardzo ciężko. Wyjechałem z mojego rancha, postanowiłem pojechać autostradą, nie lubiłem nimi zbytnio jeździć, ale wiedziałem,że dostanę się do miasta szybciej, dzięki nimi. Po jakiś 20 minutach byłem już przed budynkiem wytwórni. Wbiegłem jak piorun do studia, gdzie siedzieli mój menadżer Frank DiLeo oraz Quincy. Widziałem,że byli źli na mnie za to,że kolejny raz już się spóźniam.
- No nareszcie. - mruknął Quincy
- Przepraszam, zaspałem.
- No dobra, ale płyta sama się nie nagra. - powiedział do mnie Frankie.
- Ok to już się zdarza po raz ostatni.
- To dalej do pokoiku. - zrobiłem tak jak mi kazał Quincy. Dzisiaj mieliśmy nagrać chórki do "The Way You Make Me Feel", ale co chwile coś nie wychodziło. Przez moje poczucie winy, ciągle myślałem o tym co miało miejsce wczoraj na tym głupim przyjęciu. Po kilku niepowodzeniach, postanowiliśmy zrobić krótką przerwę. Wyszedłem do Quincy'ego i Franka.
- Mike, co się dzisiaj z tobą dzieje? - zapytał Q.
- Przepraszam. Natłok myśli.
- Ok, ale skup się. Dzisiaj musimy koniecznie to nagrać, bo jak nie to będziemy w plecy. - Popatrzyłem na biurko leżał na niej jakiś tabloid. Na pierwszej stronie było zdjęcie, na którym
całowałem się z tą dziewczyną, a nad nim napi "Król Popu czy Król kobiecych serc?", wziąłem w rękę tą głupią gazetę i pokazałem ją mojemu menadżerowi i producentowi.
- Czemu wydajecie pieniądze na te kłamstwa?
- Ja tego nie kupiłem. - powiedział Quincy.
- Ja się brzydzę tymi świństwami.
- Wszystko teraz obróci się przeciwko mnie.
- Powiedz, co się stało wczoraj stało na tym przyjęciu? - spytał mnie Frank.
- Ja byłem na nim z Scarlett. No i było wszystko ok, ale do czasu kiedy ona gdzieś poszła na chwilę. Wtedy podeszła do mnie jakaś kobietka. Zagadała, wydawała się być miła, ale kiedy zobaczyła jak wraca Scarlett pocałowała mnie. Scarlett to zobaczyła i wyszła z tego przyjęcia. Ja próbowałem się do niej dodzwonić, ale nie dałem rady. Ona na mnie jest chyba zła.
- Michael, ty się chyba zakochałeś.
- Nawet nie wiesz jak, wczoraj chciałem jej o tym powiedzieć, ale przez tą głupią sytuacje nie wyszło.
- Wytłumacz jej, co się stało na pewno zrozumie.
- Ale ona, nie chcę mnie chyba znać.
- A powiedziała ci o tym?
- Nie.
- No to właśnie, wytłumaczysz jej i wszystko będzie cacy.
- Masz rację.
- To jak już ci polepszyliśmy humor, to nagrywamy te chórki, bo do jutra nie skończymy.
- Ok. - Wszedłem z powrotem do studia, po jakiś 3 godzinach chórki był gotowe, pożegnałem się ze wszystkim i czym prędzej pognałem do mojego auta. Zadzwoniłem do mojego dobrego znajomego, aby zamknął centrum handlowe, ponieważ chcę tam przyjechać z Paris. Po jakiejś godzinie stania w korku, nareszcie dojechałem do domu. Chciałem zadzwonić do Scarlett, umówić się z nią i upewnić się czy zaopiekuje się Paris przez te 3 dni, kiedy mnie nie będzie. Niestety jej telefon był wyłączony, bałem się,że z nie nawidziła mnie. Ja nie będę umiał żyć z tą świadomością,że straciłem po raz kolejny swoją miłość.
**********
Czy zazdrość to przydatne uczucie. Nie jest to dobre uczucie, ale czasem pokazuje jak jeszcze bardziej zależy na ukochanej osobie. Wczoraj miałam ochotę podejść i wytargać ją za szmaty, ale nie zrobiłam tego, ponieważ wiedziałam, że to potem mogłoby się odbić na mojej i Michaela reputacji. Dlaczego pan Bóg jest taki niesprawiedliwy i zsyła nam na świat takie hieny. Jutro Michael wyjeżdża, a ja będę musiała zostać z Paris. Jutro mam pierwszy dzień w pracy, boje się, że coś nie wyjdzie. Jutro jest 19 rocznica śmierci moich rodziców, co roku chce, aby dzień wyleciał z kalendarza, ale to niestety nie możliwe. Wstałam o godzinie 10, to uczucie, kiedy wiesz, że jesteś wolny i nikt ci nie rozkazuje, abyś musiał wstawiać rano, ale to jutro się zmieni. Chciałam dzisiaj odwiedzić Maye. Nie byłam u niej przez 2 miesiące, ponieważ musiałam uczyć się, aby zaliczyć wszystkie egzaminy. Weszłam do łazienki, aby się przebrać i zrobić makijaż. Ubrałam niebieską sukienkę, którą uwielbiałam nosić, włosy zostawiłam i ułożyłam na  bok. Założyłam moje czarne szpilki, nie wiadomo skąd je polubiła, ale dzięki Michaelowi zaczęłam je nosić. Wyszłam z mojego mieszkania, do cioci miałam około 5 minut drogi, ciocia mieszkała dwie ulice od mojego mieszkania. Szłam szybko, chciałam jak najszybciej i nie zauważona dotrzeć na miejsce, ponieważ w tym czasie miałam.mocno zszarganą reputację. Po chwili stałam już przed drzwiami mieszkania mojej ciotki. Ciocia otworzyła mi drzwi i z uśmiechem na twarzy wpuściła mnie do środka. Ja usiadłam na krześle przy maleńkim stole, ustawionym w rogu w kuchni. Ciocia usiadła na przeciwko mnie.
- To opowiadaj kochanie co u ciebie nowego.
- Ciociu, jutro mam pierwszy dzień w pracy.
- Nic mi nie mówiłaś, że chcesz zacząć pracować.
- Tak chcę mieć uczucie, że sama na siebie zarabiam.
- No i chwała ci za to kochanie.
- A co u ciebie ciociu?
- Zaczęłam nową pracę.
- Gdzie? - doskonale wiedziałam, gdzie moja ciocia zaczęła praca, udawałam zaskoczoną.
- Jako niania córki twojego kochanka. - zatkało mnie na słowa mojej ciotki.
- Jeśli chodzi ci o Michaela to nie... - nie dała mi dokończyć.
- Kochanie, ja wszystko wiem.
- Skąd niby?
- Z TV,radia, prasy.
- Ciociu media kłamią, ja nie jestem kochanką Michaela Jacksona, ja jestem tylko jego przyjaciółką.
- Przepraszam cię w takim razie.
- Nic się nie stało, ale nie poruszaj więcej takich tematów.
- OK, ale kochanie jak ty w ogóle poznała gwiazdę takiego formatu?
- Pamiętasz,że Janet jego siostra jest moją przyjaciółką.
- No, coś tam mówiłaś.
- No i to właśnie ona mnie poznałam z Michaelem.
- Skończmy może ten temat co?
- Ciociu, już jutro kolejna rocznica śmierci mamy i taty.
- Tak Scarlett pamiętam- moja ciocia wyraźnie posmutniała. Była bardzo związania emocjonalnie z moją mamą. Były najlepszymi przyjaciółkami od piaskownicy,więc rozumiałam jej smutek.
- 19 lat już mija, a ja nadal nie mogę w to uwierzyć.
- Idziesz jutro na cmentarz?
- Tak, po pracy zabieram ze sobą Emmę i idziemy razem na cmentarz.
- Jak się czujesz z tą myślą,że znowu masz siostrę?
- Jestem szczęśliwa, żyłam 19 lat z myślą, czy ona żyję? Czy dobrze jej tam, gdzie trafiła?
- A właśnie mam coś dla ciebie. - moja ciocia wstała i poszła do szafki, znajdującej się w dużym pokoju pod telewizorem,wyjęła z niej jakiś gruby zeszyt i wróciła z powrotem do kuchni. Dała mi go do rąk, nie wiedziałam wtedy jaką ma dla mnie wartość.
- Co to jest? - zapytałam.
- Pamiętnik twojej mamy, znalazłam go, kiedy układałam jej rzeczy po śmierci.
- Dlaczego mi go teraz dajesz?
- Chciałam ci go dać wcześnie, ale się bałam.
- Co w nim jest?
- Wspomnienia twojej mamy, ona go prowadziła przez prawie pół roku,aż do swojej śmierci.
- Ale on jest gruby. - popatrzyłam na niego, miał chyba z 150 stron
- Wiem, znajdziesz tam wszystko co chcesz wiedzieć o swojej mamie, przeczytałam go nie raz.
- Dziękuje ci ciociu- wstałam i uściskałam moją ciocię.
- Nie masz za co dziękować. Twoja matka chciała, abyś dostała kiedyś ten pamiętnik.
- Ciociu, naprawdę ci dziękuję.
- Chcesz obejrzeć ze mną jakiś film?
- No jasne, tylko jaki?
- Chodź zobaczymy i wybierzemy.
- OK.- wyszłyśmy z kuchni i skierowałyśmy się do salonu, wybrałyśmy wspólnie, jeden z naszych ulubionych filmów, którym był "Wymiar Dialogu" z 1983 roku. Ciocia zrobiła popcorn, a ja załadowałam film do odtwarzacza DVD. Po skończonym seansie musiałam się już zbierać. Pożegnałam się z ciocią Mayą i wyszłam z jej mieszkania. PO drodze do mojego mieszkania, wstąpiłam do sklepu. Kiedy do niego weszłam od razu mój wzrok przykuł dział z prasą, na prawię każdej gazecie na 1 stronie były dwa zdjęcia moje i Michela, oraz tej suki Julie w pocałunku z Michaela. Kobieta obsługująca kasę miała taką minę, jakby nie widziała nigdy innego człowieka.
- Stało się coś? - zapytałam.
- Nie nic Pierwszy raz mam do czynienia z kochanką Michaela Jacksona.
- Słucham?
- Przepraszam, eks kochanką.
- Proszę pani, proszę mnie nie obrażać.
- Przepraszam.
- I jeszcze jedno, co panią obchodzi moje życie prywatne?
- Nic.
- To w takim razie proszę się tym nie interesować. - zapłaciłam za zakupy. Kiedy wychodziłam z supermarketu, ktoś mnie musiał rozpoznać. Jakaś młoda dziewczyna krzyknęła "Ludzie to laska Michaela Jacksona". Kiedy to usłyszałam zaczęłam biec, nienawidziłam biegu w szpilkach, ale jednak musiałam się w tej chwili ratować. W ciągu kilku minut byłam już pod drzwiami mojego mieszkania.Odniosłam zakupy do kuchni. Wykończona biegiem usiadłam na kanapie. Najpierw ta

akcja w centrum handlowym, teraz jestem wszędzie rozpoznawalna, przyjaźń z Mike'em ma plusy i minusy, ale i tak bym go nie zamieniła na nikogo innego.  Zrobiłam coś dla siebie do jedzenia. Po posiłku zabrałam do ręki pamiętnik mojej mamy, było dość sporo wpisów, w końcu mama prowadziła go przez prawie 4 lata. Zaczęłam czytać, po jakiejś 3 godzinach przeczytałam wszystko, nieraz poleciała mi łezka. Była tam wzmianka o moim pierwszym kroku, zacytuje może.
" 12.01.1964 rok.
Ten dzień zapamiętam do mojego życia. Moja mała Scarlett wykonała dziś swój pierwszy kroczek. Jest to ważne wydarzenie w życiu mojego 10 miesięcznego dziecka. Jestem z James'em dumna z naszego wróbelka.  Boje się każdego dnia o jutro, James jako jedyny utrzymuje naszą rodzinę, teraz jest kryzys, każdego mogą zwolnić, na moich rodziców nie możemy liczyć, ponieważ oni nie przepadają za moim mężem, a jego rodzice. Opowiadał mi, że zginęli w pożarze jego domu, kiedy on miał 19 lat. Na razie wszystko jest dobrze, mieszkamy w tej kawalerce, ale jest nam dobrze, starcza na razie miejsca. Jestem szczęśliwa, że mam taką rodzinę jaką mam. Kochający mąż i kochana córeczka, to dwa moje największe skarby." - Znalazłam jeszcze na końcu pamiętnika zdjęcie, były na nim mama z ciocią Mayą, na odwrocie napisane było " Najlepsze kuzynki świata - Lily i Maya", a pod nim data 12.06.1962, po policzkach poleciały mi łzy na widok tej starej fotografii. Postanowiłam odłożyć zeszyt z wspomnieniami mojej mamy i włączyłam telewizor na MTV, dzisiejszy dzień poświęcony był twórczości Michaela i Madonny, cieszyłam się ponieważ ja uwielbiam piosenki Michaela. Za Madonną nie przepadałam, moim zdaniem wyglądała na zarozumiałą i wredną dziewuchę. Akurat teraz leciał początek Billie Jean, wskoczyłam na mój dywan i zaczęłam tańczyć w stylu Michaela, od chwytania się za kroczę, aż pi Moonwalk. Tak się bawiłam przez jeszcze przez jakieś 3 godziny. Po namyśle chwyciłam mój telefon. Wykręciłam numer Michaela i zadzwoniłam do niego. Miałam nadzieję, że odbierze i odebrał.
**********
Czy są jakieś plusy bycia samotnym rodzicem? Ktoś kiedyś mi powiedział,że jeśli dziecko wychowuje się bez matki lub bez ojca to później na jego psychice. Nie chcę,aby za kilka lat Paris mi wypominała,że jest inna ponieważ nie mieszka z mamą. Boję się również,że kiedy mała pójdzie do szkoły, dzieciaki będą się z niej naśmiewać,że nie ma mamy. Jednak co do plusów, dzięki temu,że jestem jej matką i ojcem w jednym utworzyłem z moją córką wieź, której już nikt chyba nigdy nie rozłączy.Wszedłem do mojego domu, Paris usłyszała charakterystyczne trzaśniecie drzwiami, podleciała do mnie i zaczęła się tulić.
- Cześć młoda. - wziąłem moją córkę na recę.
- Tatusiu, ale nudno było bez ciebie.
- A co robiłaś jak mnie nie było?
- Przyjechała ciocia Janet i byłyśmy na dworze?
- Skarbie, a ciocia jeszcze jest?
- Nie tatusiu, pojechała już i kazała przekazać,że jest na ciebie  obrażona.
- Za co?
- Nie wiem. - Pomyślałem, po chwili do mnie dotarło,że moja siostra jest na mnie zła z powodu tego,że musiała widzieć z tych wszystkich gazet moje zdjecię z tą całą Julie, kiedy mnie całuje.
- Tatusiu.
- Słucham,kotku. - usiadłem na kanapie w dużym pokoju.
- Pojedziemy do tego centrum handlowego?
- A już myślałem,że o to nie zapytasz.
- To pojedziemy?
- Jasne, my tylko tam będzie.
- nikt więcej?
- Oprócz ekspedientek w sklepach nikt wiecej.
- Ale fajnie.
- To chodź, już wsiodziemy do limuzyny.
- Ok tatusiu. - wyszliśmy z domu na parking, gdzie stała zaparkowana limuzyna. Weszliśmy do niej, po chwili ruszyliśmy. Oczywiście musieliśmy postać w korku. PO jakiś 20 minutach ruszyliśmy ponownie. Kiedy wychodziliśmy, zarzuciłem na głowę mojej córki kurtkę, aby nikt ne mógł zobaczyć jej twarzy, kiedy znaleźliśmy się w centrum handlowym zabrałem moją kurktę. Kazałem iśc Paris przed mną, aby mieć ją na widoku, ale się zamyśliłem i mała się gdześ zagubiła. Kiedy zobaczyłęm co się stało pobiegłem jej szukać. Znalazłem ją przy sklepie z zabawkami, była zapatrzona w wystawę na których był wielki domek dla lalek. Podszedłem do niej.
- Chcesz się zgubić?- zapytałem się mojej córki.
- Nie,przepraszam tatusiu.
- Chodź już słonko.
- A kupisz mi ten domek dla lalek.
- Jesteś jeszcze za mała,aby mieć domek z lalkami.
- Tatusiu proszę, moje lalki nie mają domku i nie mam gdzie ich chować.
- Paris, nie kupię ci domku na lalki.
- Ale...- Paris się rozpłakała.
- Kochanie, nie płacz już.
- Ale ja chcę ten domek.
- No dobra, dostaniesz. - nie nawidziłem, gdy Paris wyłudza, ale nie lubię też tego, jak strzela na mnie focha i nie odzywa się do mnie.
- Jesteś kochany. - Paris mnie przytuliła.
- No chodź kupimy go. - weszliśmy do sklepu. Paris pokazała domek jaki chcę, ja za niego zapłaciłem nie lubiłem tych lalek barbie, ponieważ one demoralizowały małe dziewczynki. Paris nie raz w moje obecności mówiła,że chcę być jak taka lalka, zasugerowała nawet mi,że się będzie odchudzać. Po skończonych zakupach pojechaliśmy do domu. Usiedliśmy na ławce stojącej na korytarzu.
Po chwili usłyszałem dzwonek mojego telefonu, sprawdziłem kto. Dzwoniła do mnie Scarlett, bez wahania odebrałem.
- Słucham.
- Cześć Michael.Mam do ciebie pytanko.
- Jakie?
- Czy mam się zająć Paris, jak ciebie nie będzie.
- Jasne, jak możesz, byłbym ci strasznie wdzięczny. Scarlett?
- Co?
- Mam do ciebie pytanie. Czy ty jesteś na mnie zła?
- Nie nie jestem na ciebie zła.
- To dlaczego wczoraj wyszłaś bez słowa z przyjęcia i nie odbierałaś telefonu?
- Michael, to nie jest rozmowa na telefon.
- Wiesz martwiłem się,że coś ci się stało.
- Przepraszam wczoraj nie miałam ochoty na rozmowę.
- Rozumiem.
- To o której jutro do mnie przyjedziesz?
- Nie wiem, o 14 kończę pracę, chcę iść jeszcze na cmentarz, bo wiesz jutro jest rocznica śmierci moich rodziców i ja tam muszę być.
- Ok,a nie mogłabyś iść kiedy indziej?
- Czy ty oszalałeś?
- No jeszcze nie,
- Ja tam muszę być.
- A z kim zostanie w takim razie Paris?
- Jak chcesz mogę ją zabrać ze sobą.
- A z kim ty w ogóle tam idziesz?
- Z moją siostrą.
- Mam pomysł, możesz ją zabrać ze sobą na cmentarz.
- A nie będzie z tego dymu?
- Mam nadzieję,że nie się was nie uczepią.
- Będzie źle jak mnie złapią z małą będzie źle.
- Ok, ja już się rozłączam, bo Paris czegoś chcę. Do zobaczenia.
- Na razie. - Popatrzałem przez chwilę na moją córkę siedzącą obok. Mała, kiedy rozmawiałem z Scarlett mnie szturchała, to znaczy,że coś chciała od mnie.
- Co kochanie?
- Tatusiu, ja już chcę do domku.
- To chodź, idziemy do limuzyny. - Przy wyjściu z centrum handlowego ponownie zarzuciłem małej kurtkę na głowę. Miała ją na sobie do czasu kiedy wsiedliśmy do pojazdu , którym tu przyjechaliśmy. Mała usiała w swoim foteliku, ja zapiąłem jej pasy bezpieczeństwa. Ruszyliśmy, kazałem pojechać mojemu szoferowi autostradą, aby być o wiele szybciej w domu, ale ku mojemu zdziwieniu na autostradzie zdarzył się wypadek i był nie mały korek.
- Tatusiu, a dlaczego ja nie mogę pokazywać swojej twarzy, a ty nie musisz?
- W jakim sensie pokazywać swojej twarzy?
- Bo jak wychodzimy gdzieś to muszę mieć maskę na buzi.
- Kochanie, ja chcę cię w ten sposób chronić.
- Przed kim?
- wesz,że tatuś jest sławny, no i dziennikarze robią dużo mi zdjęć, no i jak ciebie by zobaczyli robili by ci tez zdjęcia, a potem jakiś nie miły pan może cię poznać i może cię zabrać, a tego nie chcę.
- A ja myślałam,że ty się mnie po prostu wstydzisz.
- Misiu, ty jesteś moją księżniczką, wszystkim co mam.
- Ty też tatusiu. - Przytuliłem moją córkę. Po chwili ruszyliśmy ponownie, po upływie 15 minut byliśmy już na ranchu. Weszliśmy do domu, chciałem spędzić  jak najwięcej czasu ze swoją córką przed moim 3 dniowym wyjazdem do Londynu. Po chwili wyszliśmy na dwór, poszliśmy na plac zabaw, potem do Bubelssa. Zabawa z nim to najlepsze co może być. Ale podczas tej zabawy z moim szympansem byłem zamyślony. Ciągle w głowię mam obraz wczorajszego wieczoru. Możliwe jest to,że zraniłem Scarlett. Ja muszę to naprawić i najważniejsze powiedzieć jej o moim uczuciu do niej. Czy to mi się uda?
**********
PS:I jak?
Polecam blog, z fajnym opowiadaniem, które na pewno wam się spodoba.
http://nothing-can-happen.blogspot.com/
Pozdrawiam i buziaki :*

4 komentarze:

  1. No cześć siostro xD
    Wiem, wiem. Ogólnie cała ta historia z końmi jest strasznie zbliżona do mojej i też jestem słaba z chemii, a to wszystko jest coraz dziwniejsze... No już się zamykam.
    Już się nie mogę doczekać, aż się w końcu spotkają ^-^ Wymienią zdania, powiedzą sobie o wszystkim i będą razem (bo to takie łatwe), a Paris oszaleje ze szczęścia xD
    A teraz: A chodź w niej do szkoły... Ja rozumiem, że jest strach przed wyzywaniem, sama bym miała, bo nienawidzę, gdy ktoś obraża Michaela (a nie umiem określić czy mam dobre gadane). Ludzie chodzą jak chcą i mają gdzieś opinie innych, Ty też miej. Zawsze możesz przestać nosić.
    Pozdrawiam i mi nawet nie mów, że weny nie masz... Nie waż się xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Bardzo mi miło, że poleciłaś moje opowiadanie i przyznam szczerze, że bardzo mnie to zdziwiło xd

    Ale teraz przejdę do rzeczy.

    Chyba nie muszę mówić, że rozdział był świetny i uwielbiam twoje opowiadanie? Cóż - za późno, już to powiedziałam :D

    Poniekąd współczuję Scarlett, bo teraz media nie dadzą jej żyć ale to są właśnie uroki sławy i tej no.. rozpoznawalności.
    A co do Michaela... Mam wielką, wielką nadzieję że wszystko sobie z nią wyjaśni i spełni wielkie marzenie Paris, normalnie happy end itp. XDD

    Teraz tylko czekam na rozwinięcie
    historii i kolejne rozdziały ;)

    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  3. No hej!
    W końcu mogę napisać tego koma na spokojnie.
    Kiedy oni będą razem? Mam nadzieję, że wszystko sobie wytłumaczą przy następnym spotkaniu i wszystko będzie cacy. Michael zyska swoją miłość, a Paris matkę i wszyscy żyli dłuuuugo i szczęśliwie, tak? Czy będzie zupełnie inaczej.
    Oni niech się niczym nie przejmują bo co ma być to będzie. Ważne, żeby byli szczęśliwi.

    A noś koszulke w najlepsze. Miej wywalone na to co mówią, a niech mówią. A nawet w najlepsze mówią. To tylko świadczy o ich ilorazie inteligencji. W końcu im się znudzi i przestaną.
    Chemia...ja naprawdę tego nie rozumiem. Może jestem inna, ale chemia to przedmiot dla którego chodzę do szkoły. Tak wiem jestem dziwna, a chemia wcale nie jest taka straszna. Jeżeli chcesz mogę ci nawet pomóc ogarnąć materiał już jednej osobie pomogłam z tego przedmiotu.

    Tak więc pisz, pisz, pisz. Weny życzę ci baaardzo dużo i pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. NO! Już nadrabiam! Boże ile mnie nie było XDD

    OdpowiedzUsuń