Strony

piątek, 22 lipca 2016

She's Out Of My life - Rozdział 8

Cześć kochani!
Przybywam do was z nową notką. Niedługo na blogu wybije 1000 wyświetleń. Chciałam bym wam za to podziękować, bo to dzięki wam w ogóle istnieje. Wielkie dzięki za to,że ktoś czyta moje wypociny. Jeszcze raz Dziękuję! Ostatnią zapomniałam wspomnieć w Biedrze, można kupić płytę Michaela "Off the Wall". Ja kupiłam, myślałam,że będzie kosztować jakieś 30 zł, a ja patrzę 14,99, myślę sobie jakieś zwidy mam, ale to była prawda,w empiku  bym ją dostała za 40 zł lub więcej. Opakowanie było źle włożone, ale na pewno w nie jednym tak jest, ze spokojem można je przedstawić. Co do Notki, jest to moja ostania przed wyjazdem na obóz. Nie ma mnie od 25 lipca do 4 sierpnia. Nie będę miała tam internetu, a więc nie będę miała jak pisać i wstawiać rozdziałów. Nadrąbie wszystkie nieobecności na waszych blogach. Będę strasznie tęsknić za blogami i za wami szczególnie .9 dni bez neta,bez telewizji można ze świrować, ale będzie fajnie mam nadzieję. Zapraszam was na notkę i do komentowania.



**********
Ludzie mówią,że kiedy coś się straci już tego się nie odzyska,bo po prostu przepadło. Możliwe,że moje największe marzenie, aby odnaleźć moją malutką Emmę wkrótce się spełni. Co roku w moje urodziny,życzyłam sobie,aby ją znaleźć i żeby mieć w przyszłości szczęśliwą rodzinę. Nie raz
myślałam,aby skoczyć z mostu, ale wyobrażałam sobie moją siostrę, która by płakała na moim grobie. Nigdy nie chcę, aby z moimi dziećmi stało się to co ze mną,żeby miały nie za dobre wspomnienia z dzieciństwa.Pozaliczałam już wszystkie egzaminy, więc teraz miałam spokój od wszystkiego. Nie musiałam oglądać tej szmaty Julie, gdybym była wszechmogąca, to ta suka już by nie żyła. Za 4 dni te nieszczęsne przyjęcie, nie chcę tam iść, a co jeśli media zaczną mnie wyzywać od kolejnych kochanek Michaela, nie chcę,aby ludzie wytykali mnie na ulicy palcami. Muszę iść na zakupy i kupić jakąś śliczną sukienkę,skoro już idę do tych wszystkich gwiazd to nie chcę wyglądać, jakbym z szamba wylazła. Ciągle myślę o tej sytuacji, która miała miejsce wczoraj, o tym widoku kiedy widziałam mojego eks z byłą Michaela, który obecnie jest chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki. Chcę jej o tym powiedzieć,ale ona i tak mi nie uwierzy. Obudziłam się o 9, za godzinę jestem umówiona z Jessy na to,że wrócę do miejsca gdzie spędziłam moje dzieciństwo. Do miejsca, które kojarzy mi się z tęsknotą za rodzicami i bólem z powodu,że nikt cię nie chcę. Nie miałam najmniejszej ochoty tam wracać, ale muszę pomóc jak już obiecałam. Jessica, miała prawo w końcu dowiedzieć się kim jest i skąd pochodzi. Jej adopcyjni rodzice mogli powiedzieć Jess, kim tak na prawdę jest, a nie ona dowiedziała się z papierów,że oni nie są jej prawdziwymi rodzicami. Teraz Jessy zawalił się świat, wiedziała, że nazywa się Jessica Mccalister, ale nagle znajdujepapiery w którym pisze, że nigdy nią nie była i nie będzie. To tak jakby urodzić się od nowa z nowym imieniem i nazwiskiem. Poszłam się odświeżyć do łazienki, ubrałam krótką spódniczkę, luźną bluzkę z krótkimrękawem i założyłam bolerko. Czekałam tylko, za przyjściem do mnie Jess. Byłam bardzo ciekawa, co się okaże w tym domu dziecka. Usłyszałam dzwonek do drzwi, wiedziałam,że to ona.
- Hejka - wpuściłam dziewczynę do środka.
- Cześć.
- Jesteś gotowa?
- Jestem, boję się trochę tam wracać.
- Kiedyś trzeba.
- Ale, wiesz nie raz w nocy miałam koszmary, że tam wracam
- Uspokój się, idziemy tam tylko na chwilę, nikt ci tam nie będzie kazał tam z powrotem zamieszkać.
- Boję się tego, co tam się dowiem.
- Scarlett, ja się czuję, jak nowo narodzona.
- Tyle lat człowiek żyje i nie wie jak na prawdę się nazywa.
- Moi rodzice popełnili poważny błąd nie mówiąc mi o mnie całej prawdy.
- Bali się tego.
- chodź idziemy do tego sierocińca.
- Dobra.
Droga do sierocińca zajęła nam niewiele czasu, najchętniej to bym tam nie szła, ale muszę jej pomóc. W końcu od czego ma się przyjaciół. Weszliśmy do budynku, czułam jak wracają złe wspomnienia, ale też i dobre. Nagle zobaczyłam ciocię Maye, to właśnie ona opiekowała się mną ze szczególną troską. Była to kuzynka mojej mamy, niestety nie mogła mnie zaadoptować, ponieważ jej mąż był kryminalistą.Opiekowała się mną, za co jestem jej strasznie wdzięczna, ale nie mogła nigdy zająć miejsca mojej mamy. Podbiegłam się przywitać, kobieta w podeszłym wieku widząc mnie uśmiechnęła się. Ja ją mocną przytuliłam, nie widziałam jej od jakiś 2 miesięcy, a dla mnie to za dużo.
- Cześć ciociu.
- Witam cię słonko, dawno cię tu nie było.
- Tak to 6 lat, kiedy to nie mieszkam tu.
- No widzisz jak ten czas szybko płynie.
- Niestety, to się myśli,że czas jest powolny, a to tak szybko leci.
- Co cię sprowadza w te skromne progi.
- Jest dzisiaj dyrektorka?
- Jest, a coś się stało.
- Bo widzisz, przyprowadziłam tutaj moją sąsiadkę.
- Dzień dobry.- Jessy była nieśmiała, rozumiałam to pierwszy raz chyba była w takim miejscu.
- Dzień dobry.- kobieta odpowiedziała jej z serdecznym uśmiechem.
- Ona chcę się dowiedzieć,kim tak na prawdę jest.
- Musicie chwilkę poczekać, pójdę powiedzieć pani dyrektor,że przyszłyście.
- Dobrze.
Słyszmy tak długim korytarzem,widziałam dzieci, które tak jak ja kiedyś czekały na nowy dom. Nagle podeszła do mnie jakaś dziewczynka,wyglądała tak słodką. Miała w ręce misia, przypominała mi kiedyś mnie.
- Dzień dobry.
- Cześć malutka.
- Jak masz na imię? Ja jestem Scarlett.
- Ja też mam tak samo na imię. Ile masz słońce latek?
- Mam 5 latek, proszę pani.
- Nie mów do mnie pani, mów po prostu Scarlett.
- Od kiedy tu jesteś.
- Odkąd tylko pamiętam.
- Też, kiedyś tu mieszkałam.
- A dlaczego już nie mieszkasz?
- Bo ja już jestem duża, mam 24 lata, muszę się sama zając sobą
- Jesteś taka jak ja?
- Chyba tak.
- Przyszłaś kogoś zaadoptować?
- Nie, kochanie, muszę porozmawiać z panią dyrektor.
- A, o czym?
- O bardzo ważnej sprawie.
- Scarlett, idziesz?- zawołała moja sąsiadka, która skapnęła się ze mnie nie ma.
- Spokojnie nie zgubię się.
- Ok.
- Muszę, już iść, trzymaj się.
- Nie zostawiaj mnie, proszę.
- Misiu ja tu wrócę znowu specjalnie dla ciebie.
- A obiecujesz?
- Obiecuje, a teraz zmykaj bawić się z dziećmi.
- Pa pa.
- Trzymaj się, na razie. - ta dziewczynka przypomniała mi siebie z przed 19 lat, kiedy to trafiłam do tego miejsca.
- Gdzie byłaś? - zapytałam mnie Jessica.
- Spotkałam taką małą dziewczynkę,przesympatyczna.
- Nowe przyjaźnie się nawiązują.
- Miała na imię Scarlett.
- Tak samo jak ty.
- Nie wiem, czy mnie będzie pamiętać jak wrócę tutaj z powrotem.
- No widzisz, a nie chciałaś tutaj przychodzić.
- Tak wiem ty miałaś rację.
- Brawo ja.
- Mam do ciebie pytanko.
- Dajesz.
- No, bo Michael mnie zaprosił w sobotę na przyjęcie - byłam tak zawstydzona,że mruczałam pod nosem, Jessy ledwo co mogła zrozumieć.
- Nic nie zrozumiałam z tego twojego bełkotu.Powtórz. - wzięłam głęboki oddech i powiedziałam od początku.
- No, bo Michael mnie zaprosił w sobotę na przyjęcie. Ja nie wiem czy iść, czy mu odmówić?
- dziewczyną idź na to przyjęcie. Mężczyzna na którego widok mdleją miliony kobiet na całym świecie, chcę abyś to ty z nim poszła. Jakbym chciała to sama bym poszła z Michaelem Jacksonem.
Wiesz ile kobiet chciało by być na twoim miejscu.
- Ale tam będą same gwiazdy, ja nie pasuję do tego świata.
- Pasujesz, tylko trzeba cię ładnie ubrać.
- Znasz się na modzie?
- Jak mało kto?
- A pójdziesz dzisiaj ze mną do centrum handlowego?
- Jak, będę miała czas, a raczej będę miała.
- dzięki ratujesz mi życie.
- A co ci jest potrzebne z galerii?
- Ja nie chcę na ostatni gwizdek kupować sukienki na przyjęcie.
- Ok, pójdę z tobą.
- O, witam serdecznie panienkę Swift, po prawie 6 latach. - od razu rozpoznałam ten głos to była pani Dorotha, dyrektor domu dziecka. Nienawidziłam jej, kiedy trafiłam do tego miejsca po śmierci moich rodziców, ona chciała zabrać mój cały majątek, chciała sprzedać wszystko co miałam po rodzicach, ale ciocia Maya jej na to nie pozwoliła. To tylko dzięki niej jestem teraz gdzie jestem, moi rodzice byli zamożni zostawili mi niezłą sumkę w spadku, to właśnie za te pieniądze kupiłam mój apartament i poszłam na studia. Na razie mi wystarcza, ale planuje umówić się na rozmowę o pracę, chcę zarabiać sama na siebie. Ale co do dyrektorki, ona mnie traktowała z góry, nie szanowała mnie, nie lubiła mnie, zawsze mnie poniżała.
- Dzień dobry, mi panią również miłą widzieć.
- Widzę,że kogoś przyprowadziłaś.
- Tak, to moja sąsiadka, ona była kiedyś tutaj w domu dziecka, ale adoptowało jej pewne małżeństwo i zmieniło jej imię i nazwisko.
- Ok, da się załatwić, zapraszam do mojego gabinetu.- usiadłam wygodnie e fotelu stojącym na przeciwko biurka.
- Twoje imię i nazwisko młoda damą chciałam bym znać.
- Jessica Mccalister. - dyrka, przyniosła pewną teczkę jej zawartość mogła zmienić moje życie i życie Jessy. Otworzyła ją.
- Dziewczęta, nie uwierzycie w to co teraz powiem. Scarlett za pewnie nie raz zastanawiałaś się co się stało z twoją siostrą?
- Myślę o niej codziennie.
- Jessica Mccalister, wcześniej była zarejestrowana jaką Emma Swift. - Na te słowa zakręciła się mi łezka w oku.
- Czyli ja jestem rodzono siostrą Scarlett.
- Tak moja droga.
- A ma pani akt urodzenia Jessici, a nie od dzisiaj Emmy.
- Tak tutaj wszystko jest, papiery adopcyjne, akt urodzenia. - byłam szczęśliwa, mogłam roznieść  całe  pomieszczenie. Przytuliłam mocno Jess, to było tak zwane spotkanie po latach.
- Nawet nie wiesz ile cię szukałam. - szepnęłam po cichu mojej siostrze do ucha.
- Wiesz, jak ja zawsze chciałam mieć starszą siostrę.
- a teraz, ją masz.
- Pani dyrektor, niech pani mi odpowie. Dlaczego zmieniono dane osobowe? Dlaczego pozwolono na mnie z siostrą?
- Imię i nazwisko, zmieniono, ponieważ rodzice adopcyjni Emmy, tak sobie zażyczyli. A na drugie pytanie nie umiem ci odpowiedzieć.
- Dziękuję, pani nie wiem jak mam pani dziękować.
- Scarlett, pamiętasz, kiedy ja nie byłam za dobra w stosunku do ciebie.
- Pamiętam.
- Chciałam bym cię dzisiaj przeprosić za to moje zachowanie. Wybaczysz mi?
- Oczywiście, nie mogłam bym dłużej się gniewać, ponieważ widzę, że pani przeprosiny są szczere.
- Jestem dumna, że wyrosła z ciebie silna i pewna siebie kobieta.
- Dobra, ja już muszę kończyć.
- Do widzenia i jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co. Do widzenia dziewczęta. - Kiedy wychodziliśmy spotkaliśmy moją ciocię.
- I dowiedziałyście się czegoś.
- Ciociu, Jessica to moja siostra Emma. - ciocia natychmiast przytuliła moją sąsiadkę.
- Wiedziałam, że kiedyś się znajdziesz.
- Cieszę się, że znowu spotkałam panią i Scarlett.
- Nie, panią. Jestem kuzynką waszej zmarłej matki.
- Czyli mogę do pani ze spokojem mówić ciociu.
- Tak, ale ty jesteś podobna do Lili. Po prostu jej odbicie.
- A Scarlett, do kogo jest podobna?
- Do waszego ojca, Jamesa.
- Są gdzieś, jakiejś zdjęcia rodziców.
- Tak, jest ich pełno, musisz raz przyjść do Scarlett ona ma cały album rodzinny.
- My, może już pójdziemy. Chcemy iść do Galerii. - odezwałam się
- Dobra, trzymajcie się.
- Pa, ciociu, powiedziałyśmy jednogłośnie.
Szłyśmy przez zakorkowane LA, około 45 minut. Ciągle myślałam o Michaelu i tym przyjęciu. Boje się strasznie, że po imprezie, media sprawią, że nie będę miała na życia prywatnego. Od około pół godziny siedzieliśmy w sklepie z sukniami. Emma, wybierała mi różne sukienki. Teraz wybrała mi czarną, typu syrenka.
- Masz zobacz tą.
- ale ona jest wąską.
- no, bo to taka musi być, aby wszyscy na ciebie patrzyli z wrażeniem.
- A, potem w gazetach będzie, że jestem dziewczyną Mike'a i lecę na jego kasę. I że na przyjęciach świece gołym tyłkiem.
- No, ale w sukience babci też iść nie mogę. - poszłam przymierzyć ubranie, było mi strasznie
niewygodnie i nie czułam się w tej sukience komfortowo.
- I jak? Pokaż się. - Jest stanęła koło przebieralni. Pokazałam się jej, nie była zadowolona z efektu.
- Ona do ciebie nie pasuję. Ściągaj wybierzesz ze mną coś fajnego. Przebrałam się, poszłam z moją siostrą wybrać coś co mogła bym założyć na siebie w sobotę. Przeszukiwałyśmy wieszaki, nagle ukazała mi się błękitna sukienka ozdobiona u góry jakimiś kamieniami. Strasznie mi się podobała, Jess również się spodobała. Kazała mi ją założyć. Włożyłam ją na siebie, czułam się w niej jak jakaś księżniczka. Wyszłam do Emmy
- Jak wyglądam?
- Ale ona piękna, musimy ją zabrać?
- ile ona kosztuje? - Emma spojrzała na metkę z tyłu.
- 600$, na pewno chcesz ją zabrać?
- Biorę niezależnie od ceny.
Zapłaciłam za sukienkę, byłam szczęśliwa z powodu tego, że odzyskałam zaginioną siostrę i z tego, że kupiłam piękną suknie, która pasowała do mnie. Od 15 minut szłyśmy do domu. Chciałam z moją siostrą spędzić trochę czasu, w końcu tyle się nie widziałyśmy.
- Co robimy dzisiaj? - zapytałam się, chciałam pogadać z Emmą, jak jej się żyło przez te 19 lat, kiedy to byliśmy oddzielone od siebie.
- Za, chwilę chcę jechać do moich adopcyjnych rodziców.
- Robimy dzisiaj piżama party?
- No jasne, zadzwonie ci jak będziesz od nich wracać.
- Ok.
- Ale powiedz, czy ty masz do swoich rodziców żal, że nie mieli na tyle odwagi, aby ci powiedzieć o twoim prawdziwym pochodzeniu.
- Nie mogła bym się na nich gniewać, bądź co bądź mnie wychowali i dali dom.
Nim się obejrzałam już byliśmy pod naszym blokiem, weszłyśmy do naszych mieszkań, Moja siostra do swojego, ja do swojego. Gdyby ktoś mi powiedział rok temu, że odzyskam siostrę wyśmiała bym go. To cud z niebios, że ja ją odzyskałam, myślałam, że ja ją straciłam na zawsze i nigdy jej już nie ujrzę. Nadzieja i wiara jednak czynią cuda.
***********
Czy można mieć wszystko, ale czuć w sobie jakąś pustkę. Nie miałem co marudzić, najchętniej poszedł bym się przejść po mieście z Scarlett, ale nie mogę od wczoraj paparazzi siedzą pod moją posiadłością, ktoś doniósł im, że byłem wczoraj na lodach z moją córką i przyjaciółką. Dobrze, że nikt nam nie zrobił zdjęcia, mnie by zwyzywano od kobieciarzy, a Scarlett od dziwki, która leci tylko na moją kasę. Ledwo ja to znoszę, a co dopiero ona. Sława ma zalety, jest to między innymi spełnienie marzeń, że ktoś docenił to jakim jest się człowiekiem, ale najważniejsze to docenie
nie głosu jaki człowiek ma w sobie. Sława ma też pełno wad. Jedną z nich jest brak prywatności, człowiek nie może iść do sklepu, nie można wyprowadzić psa. Najgorsze jest związać się z kimś, ponieważ ukochana musi się wyrzec swojej prywatności. Musi uważać, ponieważ najmniejszy ruch, a dla nich już jesteś nikim. Mój kucharz zabrał sobie kilka dni wolnego, wiec ja musiałem się wszystkim zająć co jest w kuchni. Dzisiaj u mnie był Macaulay Culkin, dziecięcy aktor, zagrał w kilku filmach. Ostatnio zagrał w filmie "Kevin Sam W Domu", przez co stał sławny. Właśnie układałem z młodymi wieże z klocków, jeden klocek spadł i cała
budowla się zawaliła.
- Kolejny raz się zawala. - Paris była chyba niezadowolona z powodu klocków.
- księżniczką nie smuć się zbudujemy kolejną.
- Michael w kuchni się co jara.
- Jezus Maria, zapomniałem o makaronie. - wyłączyłem gaz i wylałem wodę do zlewu. Liczyłem, że coś uda się z tego zjeść, jednak makaron przypalił się i nie można było nic z tego zjeść. Resztę zawartości garnka wrzuciłem do kosze. Dobrze kombinujesz
- Applehead znowu coś przypaliłeś, oj marny z ciebie mąż będzie.
- Jak ty tak będziesz ludzi denerwować to cię żadna nie będzie chciała.
- Na mnie to tyle dziewczyn leci, że głowa mała.
- Wiesz ile kobiet mdleje jak mnie widzi.
- Ale ja i tak jestem głodny.
- Paris, Mac dzisiaj nie będzie spaghetti na obiad - mała popatrzyła na mnie swoimi słodkimi oczkami i podbiegła do zamrażalki, wyciągnęła z niej paczkę frytek. Ja na to się zaśmiałem.
- Frytki z keczupem na śniadanie, frytki z keczupem na obiad, frytki z keczupem na kolacje. Dobrze kombinujesz.
- No się wie. - zaśmiałem się na te słowa mojej małej spryciary.
- Sam bym na to wpadł.
- Ale ja jestem mądrzejsza.
- Nie bo ja.
- Udowodnione jest, że dziewczynki są mądrzejsze od chłopców. - Moja córka pokazała język Mac'owi.
- Jak chcesz.
- To dalej, pakujemy te frytki do piekarnika. - wysypałem zawartość opakowania na blachę i wstawiłem na 25 minut.
- Tato idziesz do pokoju.
- Nie, przypilnuję aby się frytki nie spaliły.
- Co ja mam robić sama.
- Chodź włączę ci jakąś bajkę. - poszedłem włączyć małej jakąś bajkę, wybrałem dla niej myszkę Miki. Wróciłem do kuchni, aby znowu czegoś nie spalić. Zabrałem mój telefon w rękę, chciałem napisać do Scarlett, aby do mnie przyjechała, chciałem się również dowiedzieć, czy była w tym domu dziecka z Jessy.
M: Co dzisiaj robisz?
S: Nie mam nic ciekawego do roboty.
M: Przyjedziesz do mnie?
S: No mogę :)
M: Poznasz kogoś?
S: Kogo znowu?
M: Znasz Macaulaya Culkina?
S: Znam to ten chłopiec grał Kevina.
M: To go dzisiaj poznasz, on do mnie przyjechał, tylko musisz uważać bo on jest sprytny, na pewno się polubicie.
S: Na pewno.
M: Mam po ciebie przyjechać?  :) 
S; od czego mam samochód.
M: to ja nie przyjeżdżam po ciebie, tylko się nie zgub w tym LA ;)
S:Ty się o mnie nie martw.
M:Tylko musisz uważać paparazzi czatują pod moją posiadłością.
S: Poradzę sobie.
M:Wjedź od tyłu będę tam czekać, jak będziesz uważać to cię nie zauważą.
S: Ok, ja już wyjeżdżam.
M: To ja będę czekać, Paris się na pewno ucieszy.
Trzymałem mój telefon w ręce, nagle do kuchni jak piorun wparował Mac.
- Z kim pisałeś?
- Nie twój interes.
- Z kochanką?
- Nie, ze świętym Alojzym.
- U, nie wiedziałem,że kogoś sobie przygruchałeś.
- Nie, mam nikogo.
- To z kim pisałeś?
- Z moją koleżanką.
- To, czemu ja jej nie poznam?
- Poznasz, przyjedzie do mnie za 45 minut.
- Kolejna nadęta baba, taka sama jak ta Brooke.
- Scarlett, taka nie jest na pewno ją polubisz.
- To się jeszcze zobaczy.
- A, wolna jest?- chłopak dostał ode mnie sójkę w bok.
- Mac
- No, co pytam bo chcę wiedzieć.
- Do dużego pokoju z Paris się bawić i bajkę oglądać.
- Dla twojej informacji, bajka się już skończyła się, a Paris się na mnie obraziła.
- Włączę wam Kaczora Donalda, od razu się rozluźni.
- Applehead, nie zapominaj czasem o frytkach,żebyś znowu nie zjarał nam obiadu.
- Wiem co robię, jestem już duży.
- Dzieciak w ciele dużego.
- A,żebyś ty wiedział. - poszedłem włączyć kolejną bajkę młodym, czekałem jeszcze chwile zanim zrobiły się frytki. Nałożyłem wszystkim po równo jedzenia i zawołałem wszystkich. Zjedliśmy w spokoju posiłek, dokończyliśmy oglądanie bajki.
- Paris, Scarlett za chwilę przyjedzie.
- Ale fajnie.
- Co chcecie robić?
- Pójdziemy na dwór, oblewać się wodą.- Mac zaproponował.
- Ja ci jej naleje do mózgu, aby oczyścić ją z głupoty.
- Scarlett zaplecze mi warkoczyki.
- A co już nie lubisz jak ja ci je robię?
- Jasne,że lubię. Ty tatusiu je robisz najlepiej.
- Kocham cię, ty mój misiu.
- Ja ciebie też bardzo mocno kocham tatusiu.
- Idziemy na dwór.
- Po co? - zapytał mi się Mac, wyraźnie nie zadowolony z mojego pomysłu.
- Bo mam czekać za Scarlett.
- Za płotem wszędzie czają się Paparazzi.
- Jak chcesz możemy cię do nich wyrzucić.
- Żeby ja ciebie tam do nich nie wyrzucił.
- Tylko, żeby nie przyjechała tapeciarnia.
- Ona się nie maluje. Może tylko czasem, ale z umiarem,
- Co to u kobiet znaczy umiar.
- To, idziemy czy będziemy tak tu stali jak jakieś kołki.
- Ty nie chcesz iść.
- Dalej raz, dwa.
- Za chwile przyjdę.
- Ja tobą czekam więc pamiętaj.
Wyszedłem na dwór, zobaczyć co robi moja córka i wyczekiwać przyjazdu Scarlett. Nie potrwało długo zanim Scarlett przyjechała. Kiedy zobaczyłem jej auto uśmiechnąłem się. Kiedy już zaparkowała i wysiadła rzuciła się na nią jak zwykle Paris.
- Cześć
- Hejka złotko.
- Scarlett,a jednak dotrzymałaś obietnicy,że przyjedziesz.
- Jak zawsze kochanie.
- zrobisz mi warkocze?
- No, jasne, tylko przynieś mi lusterko, gumki do włosów i szczotkę.
- Tatuś, gdzie położyłeś moje pudełeczko?
- zaniosłem je do twojego pokoiku, leży na szafce.
- ok. - Paris poszła po  swoje pudełeczko, ja podszedłem do niej i ją przytuliłem.
- Cześć.
- Hej.
- I jak byłaś w tym domu dziecka?
- Byłam i wiesz co się okazało.
- Jestem ciekawy?
- Jessica to tak na prawdę Emma moja młodsza siostra.
- A widzisz ja ci mówiłem, a ty mi nie wierzyłam.
- Ty zawsze masz racje.
- Brawo ja.
- Brawo ty.
- Idziemy zwiedzić Neverland?
- No, jasne.
- Miałeś mi kogoś przedstawić.
- Zaraz tu przyjdzie. - Nagle z domu z uśmiechem na ustach wyszedł Mac, wiedziałem,że coś knuje tylko co. Podszedł do nas.
- Co jest Applehead?
- czemu Applehead?- zapytała się Scarlett, było widać,że to ją śmieszy.
- Ja tego nie wymyślałem.
- Ale i tak dobre, teraz już wiem jak mówić na Mike'a kiedy mnie denerwuje.
- Scarlett, dla ciebie pan Applehead. - Odezwałem się.
- A tak po za tym to cześć, Macaulay jestem, ale możesz do mnie mówić skrótem. - Podał dłoń mojej przyjaciółce.
- Miło mi, Scarlett jestem.
- Grasz z nami w bitwę wodną.
- A na czym ona polega ?
- Oblewamy się wodą ten kto będzie najbardziej mokry przegrywa całą grę, a osoba, która będzie najmniej mokra wygrywa.- odezwałem się, licząc, że Scarlett się przyłączy.
- Ja to chciałem powiedzieć. - odezwał się Mac.
- Ale ja szybciej to powiedziałem. - pokazałem mu język.
- Mogę z wami się zabawić, ale najpierw uczeszę Paris.
- Dobra. Gdzie ona tak długo jest?
- Zaraz na pewno przyjdzie.
- Idzie nasz królewna.
- Scarlett przyniosłam wszystko, teraz mi możesz go robić.
- A jakiego chcesz tego warkocza.
- umiesz zrobić kłosa?
- Umiem słoneczko.
- To mi zrób. - poszliśmy usiąść na trawie, Scarlett zrobiła mojej córce warkocza.
- I jak?
- jest śliczny.
- Gramy w tą bitwę?
- Tato ja chcę być z tobą. - Paris uwielbiała być ze mną w drużynie.
- No dobrze.
- Scarlett, Mac jesteście razem w drużynie.
- Tylko teraz trzeba jakąś nazwać drużyny
- Michael mam świetną nazwę dla twojej grupy. - Mac wypalił z tą propozycją.
- Dajesz mój przyjacielu.
- Drużyna Applehead'a. - Mac wypalił z tą propozycją, Scarlett nie mogła powstrzymać śmiechu.
- To nawet fajna nazwa, Paris nazywamy się" Drużyna Applehead'a
- Może być.
- To my będziemy nazywać się "Drużyna zwycięzców" - Scarlett wymyśliła nazwę dla swojej drużyny.
- Chyba drużyna przegranych.
- Co powiedziałeś Applehead? - Odezwała się, patrząc na mnie swoim wzrokiem, przy okazji się uśmiechając.
- Nic to gramy.
- Gdzie masz pistolety na wodę.
- Leżą w kartonie przy domu.
- To zaczynamy, idźcie znaleźć swoją bazę.
- Ok. - Poszedłem z Paris do naszej tajnej kryjówki. Do gry używaliśmy całego rancza. Czekaliśmy jak drużyna Maca i Scarlett wyjdą z swojej kryjówki. Nie musieliśmy czekać długo zanim ktoś z tej dwójki się pokazał. Zobaczyłem Scarlett, zakradłem się do niej od tyłu. Ona jednak mnie zobaczyła i strzeliła do mnie wodą. Jednak spudłowała. Ja strzeliłem do niej. Trafiłem ją Nagle poczułem jak ktoś trafił mnie to był chyba Mac. Mac się pokazał, chwilę i był cały mokry, Paris go załatwiła. Dalej z Scarlett toczyłem tą bitwę. W ruch szły wiadra pełne wody, balony z wodą, bajeranckie pistolety na wodę. Toczyłem pojedynek z Scarlett, goniłem ją i polewałem wodą, ona nie była mi dłużna. Skończyło się na tym, że rzucaliśmy w siebie balonami z wodą. Scarlett i Mac byli cali mokrzy , moja drużyna wygrała.
- I co? Mówiłem, że wygramy.
- Miałeś racje, brawa na ciebie.
- Jestem, zwycięzcą nie dla mnie przegrana. - Odezwała się Paris.
- Michael, jak jesteś takim zwycięzcą to odtańcz swój taniec zwycięstwa.
- Jak chcesz to mogę go odtańczyć nawet tutaj.
- Tutaj nie, zatańcz ten taniec na trampolinie nad basenem.
- Zgoda.
- To dalej.
Wyszedłem na tą trampolinę i zacząłem tańczyć. Kiedy byłem na końcu, poczułem, że ktoś wszedł na urządzenie. Wiedziałem, że to był Mac. Nagle poczułem jak on mnie popchnął. Ja próbowałem
zrobić wszystko, aby nie spaść do wody. Ale to nic nie dało.
- Ah, nie!!! Zabiję cię! Zabije cię Mac! Zniszczę cię.
- Jak mnie tylko dorwiesz. - zobaczyłem jak Mac przybija piątkę mojej przyjaciółce.
- Czyj to był pomysł.
- Mój. - Scarlett śmiała się ze mnie.
- Nie sądziłem Scarlett, że ty przeciwko mi.
- Nie znasz się na żartach?
- Bardzo śmieszne.
- Chodź idziemy się przebrać.
- Dobra.-Wyszedłem z basenu, byłem cały mokry.
- Gdzie jest Paris?
- Do domu poszła.
- Michael ty się na mnie gniewasz?
- Nie gniewam.
- To było dla żartów. Przy okazji słodka zemsta za przegraną bitwę.
- Aha, wiec to było za tą.
Poszliśmy do domu, wchodziliśmy przez taras. Podbiegła do nas szczęśliwa Paris.
- Ciocia Janet przyjechała.
- dobrze, kochanie.
Weszliśmy do salonu, zobaczyliśmy moją siostrę siedzącą na kanapie i czekającą za mną chyba. Kiedy nas zobaczyła nie była zadowolona, Scarlett wspominała, że się z nią pokłóciła z moją siostrą.
- Co, ona tutaj robi?
- Janet, możemy porozmawiać?
- Ale ty chcesz, abym była nie szczęśliwa.
- Nie chcę się z tobą kłócić z powodu Maxa.
- Ja chcę cię przed nim ochronić.
- Ja wiem co robię.
- Mogę zaakceptować to,że jesteś z Maxem, ale jak coś ci zrobi to zabije drania.
- To moje życie pozwól mi decydować o nim, jak będę cierpieć to będzie tylko moja wina.
- Nie mogę się z tobą kłócić, to bez sensu.
- Też nie chcę się z tobą kłócić. - Scarlett, podbiegła do Jan i ją przytuliła.

- Już jest zgoda.
- Zgoda.
- Nie mogę żyć obrażona na ciebie.
- Jak byłyśmy pokłócone to czułam w sobie jakąś pustkę.
- to tak samo jak ja.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Chciałam sprawdzić co u ciebie słychać.
- Żyję, to się liczy.
- tak.
- A co u ciebie?
- u mnie jak zwykle.
- Co tak na mnie patrzysz?
- Mogę wiedzieć, dlaczego jesteś mokry?
- Mac zepchnął mnie z trampoliny i spadłem do basenu.
- Znając go mogłeś się tego spodziewać.
- Ale wiesz kto mu kazał?
- Nie zgadnę. - Scarlett zaczęła się śmiać, Janet od razu się domyśliła.
- Teraz już wiesz?
- Dobrze moja przyjaciółka kombinuje. - Nagle do domu wszedł Macaulay.
- Cześć Donkey.
- Witam cię Mac.
- Co zrobiłeś Michaelowi.
- hehe, moja sprawka z Scarlett.
- Idź się przebrać bo się rozchorujesz?
- Jak się o mnie martwisz.
- Janet ma rację, chory będziesz. - poszedłem się przebrać, nagle do mojego pokoju, kiedy byłem bez koszuli weszła Scarlett. Kiedy mnie zobaczyła bez koszulki zarumieniła się. Ja jednak nie chciałem, aby ktoś mnie obserwował, byłem chory na bielactwo nabyte. Na mojej klatce piersiowej znajdowały plamki, których się wstydziłem.
- Przepraszam, nie powinna wchodzić bez pukania.
- Nic się nie stało. - zobaczyła na moim torsie te nieszczęsne plamy
- Od czego masz te plamki?
- cierpię na bielactwo nabyte. Tracę pigmenty odpowiadające za kolor skóry.
- Czyli te głupoty na temat tego, że się wybielasz są nie prawdą.
- To wszystko wina tej choroby.
- Gdyby tylko prasa wiedziała prawdę o tym.
- Co jutro wieczorem robisz?
- Nie wiem jeszcze.
- A chciałam byś mnie iść jutro ze mną na kolację.
- Mogę.
- cieszę się, że mogę z tobą jutro iść.
- ubieraj tą koszulę. - ubrałem moją ulubioną czerwoną koszulę.
- Aha, Paris pytała się czy pójdziemy się przejechać karuzelą.
- Karuzela jest zepsuta możemy iść do zoo, do Bubbelsa.
- Aha, a kto to Bubbles?
- To mój szympans.
- Ja już muszę jechać, jestem umówiona z Emmą, że do mnie przyjdzie i zrobimy piżama party.
- No, jak chcesz?
- Kiedy indziej pokażesz mi Bubblesa.
- Zabierasz Janet do siebie?
- No, tylko muszę jej się zapytać.-Wyszliśmy z mojej sypialni, gdzie bawiły się dzieciaki z moją siostrą.
- Janet idziesz dzisiaj do mnie na piżama party?
- ok.
- Przedstawie ci kogoś i poinformuje o czymś ważnym.
- dobrze.
- To ja już się będę zbierać.
- Jeszcze nie. - zawołała Paris, na wieść o moim odjeździe.
- Kotek, Scarlett musi jeszcze coś załatwić. - Michael powiedział do swojej córki próbując ją pocieszyć.
- Obiecuje,że jeszcze przyjadę do ciebie.
- Na pewno.
- Na pewno misiu, ja bym ciebie nie okłamała.
- Jesteś cudowna.
- Ty też. - podszedł do Mac, chyba mnie polubił i chciał się pożegnać.
- Miło mi cię było poznać.
- Mnie ciebie również.
- Myślałem,że będziesz kolejną zapatrzoną w siebie babką bez perspetyw.
- Mac.- odezwał się Michael.
- A tu takie wielkie zaskoczenie.
- dokładnie. Ta ostatnia Brook, była głupia, nie dało się z nią normalnie porozmawiać i ciągle się obrażała.
- Widzisz co kasa robi z ludźmi.
- Ja już będę znikać. Idziecie mnie odprowadzić?
- No jasne. - powiedziała nasza cała czwórka naraz. Poszliśmy odprowadzić dziewczynę do samochodu. Na koniec Paris ją ponownie przytuliła. Ja podszedłem do niej.
- To widzimy się jutro.
- Tylko nie zapomnij
- Nie zapomnę. - przytuliłem ją i dałem jej całusa w policzek. Ona się zarumieniła.
- A to za co?
- Za to,że tu jesteś.
- dziękuje.
- Bawcie się dobrze.
- Na pewno będzie nie zapomniana zabawa.
- Tylko,żebym nie musiał was z komisariatu odbierać.
- Wcale nie będziesz musiał.
- Dobra już jedź, żebyś nie stała w korku.
- Na pewno postoje chwilę.
- Na razie.
- Pa.
Kiedy ona tak odjeżdżała, poczułem smutek,że będę miał okazje ją zobaczyć jutro na kolacji. Scarlett ma w sobie coś wyjątkowego, czego jeszcze nigdy nie widziałem w żadnej kobiecie, nawet w mojej byłej żonie, boję się wyznać miłość, a co jak ona mnie traktuje tylko jak starszego brata. Mam prawie wszystko o czym mógł by marzyć każdy Amerykanin, córkę, pieniądze, dom, sławę, ale nie mam tylko tej ukochanej z którą mógł bym się tym wszystkim podzielić. Ja chce znaleźć kobietę, która mnie nie porzuci, tak jak to zrobiła Caroline. Tylko o tym marzę.
**********
Dzisiaj był chyba mój najszczęśliwszy dzień życia. Odnalazłam moją siostrę, pogodziłam się z Jan. Nie chciałam jej mówić o tym co widziałam wczoraj, wiedziałam,że to może ją zranić. Ja wiem,że Janet jest tylko dla niego przygodą. Jestem przygotowana na to,że będę ją pocieszać po trudnym rozstaniu. Postanowiłam wjechać do supermarketu, aby coś kupić na imprezę. Wiedziałam,że przesadzę i przesadziłam, kupiłam wino. Janet miała słabą głowę do alkoholu, ale raz można. Chciałam zrobić lassagne i sałatkę. Wiedziałam,że Jan uwielbia moją lassagne. Kupiłam najpotrzebniejsze składniki. Kiedy szłam do kasy, zobaczyłam jakiś brukowiec, a na jego pierwszej stronie Michaela. Pisało na nim " Wacko- Jacko się wybiela", postanowiłam zabrać i sobie poczytać, a przy okazji pośmiać się z tych głupot. Kiedy byłam przy kasie i płaciłam ekspedientka zadał mi dziwne pytanie.
- Wierzy pani w te plotki o Jacksonie?
- Nie wierzę, prasa się uwzięła na biednego człowieka i teraz chcę go za wszelką cenę zniszczyć.
- To dlaczego pani to kupuje.
- Dla śmiechu, chcę się pośmiać z tych bzur.
- Każda plotka ma w sobie ziarno prawdy.
- Ja lubię Michaela Jacksona, jestem jego fanką.
- Jak pani chce.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
Opuściłam sklep, chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i przeczytać ten artykuł o Michaelu. Stałam w korku tylko 15 min, chwila byłam już w domu. Poszłam do kuchni zanieść zakupy. Rozpakowałam wszystko i zaczęłam przygotowanie lassagne. Wpakowałam ją do pieca na 30 minut. Zabrałam się za krojenie warzyw na sałatką, poszło mi szybko i w chwilę sałatka była gotowa. Musiałam pilnować pieca, więc zabrałam do ręki zakupione czasopismo. Byłam niezadowolona z treści tego artykułu.
" Michael Jackson słynie z swoich dziwnych zachowań. Operacje plastyczne, których artysta miał już przeszło 20, spanie w łóżku tlenowym, aby dłużej zachować młody wygląd. Gwiazdor nigdy nie był zadowolony z koloru swojej skóry, stacje muzyczne takie jak MTV na początku lat 80. nie chciały puszczać piosenek Michaela z powodu koloru jego skóry i dominacji w muzyce "Białych ludzi" odmawiano mu także udzielania różnych wywiadów. Czy to możliwe,że to doprowadziło do tego,że "Król Popu" podjął tak radykalne kroki w  celu tego, aby stać się białym"
Przecież to były głupstwa. Nie wiem czy w ogóle istnieje coś takiego jak wybielanie skóry. Położyłam ten głupi tabloid na blat, nie mogłam dalej tego czytać. Postanowiłam zadzwonić do mojej siostry.
- Halo, wpadniesz do mnie dzisiaj na imprezę.
- Jasne tylko, teraz akurat stoję w korku.
- Poznam cię z moją przyjaciółką.
- z kim?
- Z Janet Jackson.
- To jest twoja przyjaciółka?
- Tak, zdziwiona?
-  I to bardzo.
- Zrobiłam lasagne i sałatkę,nie wiem czy ty lubisz?
- Kocham.
- to super.
- Dobra ja już kończę.
- Pa.
- Do zobaczenia.
Skończyłam rozmawiać z Emmą, usłyszałam pikanie, to był znak,że moja zapiekanka jest już gotowa. Nie zdążyłam nawet położyć gorącej lassagne na blacie, a już słyszałam dzwonek do drzwi, wiedziałam,że to już przyszła Janet.
- No, hejka. Przybyłam. - wpuściłam ją do mojego mieszkania dała mi do ręki butelkę Wina.
- Nie musiałaś.
- Oj tam, to o czym mi chciałaś powiedzieć?
- Znalazłam ją.
- Kogo?
- ty wiesz kogo.
- Tak, twoja siostra się znalazła. Kim ona jest ? Gdzie mieszka?
- Jestem taka szczęśliwa. Nazywała się Jessica Mccalister. Mieszka na przeciwko mnie.
- Od kiedy.
- Wprowadziła się nie cały tydzień temu.
- Jak ją rozpoznałaś?
- Jej adopcyjni rodzice, powiedzieli ,że jest adoptowana i że przez pewien okres była w domu dziecka. To my tam dzisiaj poszłyśmy. No i okazało się,że Jess tak na prawdę przed adopcją nazywała się Emma Swift, pokazaną mi papiery adopcyjne, akt urodzenia młodej.
- Jesteś pewna,że ona jest twoją siostrą?
- Na 100%, ona jest tak podoba do mojej mamy zresztą sam zobaczysz.
- ok. Co tak pięknie pachnie?
- Zrobiłam lassagne, twoją ulubioną.
- Ty wiesz jak mnie zadowolić?
- Cieszę,że jesteś zadowolona.
Nie czekaliśmy zbyt długo, bo po chwili przybyła do nas moja siostra.
- O, czekaliśmy na ciebie wejdź. - dziewczyna weszła do mieszkania i podała mi butelkę wina.
- Hejka.
- Nie musiałaś kupować alkoholu.
- Nie wypada przychodzić bez prezentu.
- Usiądź na kanapie koło Janet. Ja przyniosę jedzenie. - Przyniosłam lassagne i trzy kieliszki. Zaczęłyśmy jeść. Dziewczęta zaczęły się poznawać.
- Jesteś siostrą Scarlett.
- Tak, spotkałyśmy się po 19 latach rozłąki.
- Ale jesteś podobna do swojej matki. To ta jakbyś to była ty.
- Wiem, nasza ciocia mi mówiła, Scarlett mi to mówiła i teraz ty mi to mówisz.
- Ale na prawdę.
- Nie wiem jak mam teraz do ciebie mówić. Czy Jessy , czy Emma?
- Mówcie do mnie Emma, to w końcu moje prawdziwe imię.
- Janet,Emma macie ze sobą piżamy?
- Kto by przyszedł na piżama party bez piżamy to by nie miało sensu. - odezwała się moja przyjaciółka.
- Idziemy się przebrać? - zaproponowała moja siostra. Poszłyśmy się przebrać. Nagle wzięłam do ręki album z zdjęciami, aby pokazać go Emmie.
- Oglądamy fotki?
- Tak! - krzyknęły dziewczyny jednogłośnie. Usiadłam między nie. Zaczęłam odwracać strony.
- Tutaj są nasi rodzice w dniu ślubu.
- Ale mama wyglądała ślicznie w tej sukni.
- Tutaj jest ze mną chyba w ciąży.
- Była szczęśliwa, szkoda,że to tak szybko się skończyło.
- Tutaj ja, jako niemowlak
- słodka byłaś. - odezwała się Jan.
- Ja z mamą i tatą na wakacjach nad morzem.
- Ile wtedy miałaś lat? - zapytała Emma.
- Miałam wtedy 2 lata.
- Tutaj ja mama z tobą w ciąży, tata i ja.
- Wyglądaliście tak słodką.
- To ty kilka dni po urodzeniu.
- Moi rodzice, ci adopcyjni nigdy nie pokazywali mi takich zdjęć.
- Bo nie mieli jak.
- Tutaj jesteśmy my, to zdjęcie było wykonane dwa dni przed śmiercią rodziców.
- Wyglądałyśmy na szczęśliwe. Dlaczego ktoś to nam odebrał.
- Tego zdjęcia  nienawidzę, to zdjęcie rozbitego auta taty, a tu mama i tata w trumnie. - popuściłam łzę, widok tych zdjęć mnie ranił, zawsze kiedy na nie patrzę to płaczę.
- Dobra koniec tych smutków, włączamy jakiś film? - Zaproponowała Janet.
- A jaki film chcesz?
- Wszystko, byle nie horrory. - wiedziałam,że Janet po prostu nie przepada za tym gatunkiem filmów.
- Poszukam coś.
- Co powiesz na "Ghost Busters"?
- Oglądałam milion razy, ale nadal mi się nie nudzi.
- Co ty na to Emma?
- Moja ulubiona komedia, musimy obejrzeć koniecznie.
- Ok,to ja ładuje film do środka.- załadowałyśmy film do odtwarzacza, była to komedia, nie raz się z czegoś śmiałyśmy. Po skończonym seansie byłyśmy pijane, najbardziej Janet.
- Robimy bitwę na poduszki? - zaproponowała Emma.
-Nie chcę mi się-odparła Janet.
- Proszę. - Emma zrobiła słodkie oczka. Janet po przemyśleniach się zgodziła.
- Ale jak Scarlett będzie lać się z nami..
- Ok. - zgodziłam się. Poszłyśmy do mojej sypialni. Janet się zataczała, modliłam się, aby nie walła o kant szafy. Biłyśmy się tak około 15 minut, wszędzie było porozrzucane pierzę.Janet szybko usnęła była pijana w 3 dupy musiała do rana wytrzeźwieć. Emma była lekko pijana,również zasnęła. Ja nie upiłam się tak mocną, ale byłam zmęczona więc położyłam się koło dziewczyn. Ciągle miałam w głowie widok nagiego torsu Michaela. Myślałam o nim prawie codziennie. Czy my pasujemy do siebie? Nie wiem, czas zdecyduje. Ja wiem tylko jedno na 100 % kocham Michaela. Myślałam tak sobie o nim, nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy snów, na upragniony odpoczynek.
**********
 Kochać, to znaczy szanować i cenić bez względu na różnice. Kochać to znaczy się troszczyć i dbać o to co jest tak naprawdę dla nas ważne. Czy ja wierzę w to,ze na końcu świata jest ta kobieta, z którą ułożę sobie życie. Ja w to wierze,że jeszcze będę szczęśliwy u boku innej kobiety. Tak ona istnieje, jest na prawdę. Domyślacie się kto to? Tak to Scarlett, na tym całym przyjęciu pragnę jej powiedzieć co tak an prawdę do niej czuje. Czy się zgodzi? Mam nadzieje,że tak. Z Paris i Mac'em, byłem do dworze do około 20 godziny. Po powrocie domu, pomogłem umyć się Paris. Mac nie miał zamiaru iść pod prysznic. Ja mu kazałem.
- A, ty nie idziesz się myc?
- Nie chcę mi się.
- Mac. co ja do ciebie mówię?
- Jackson, wyluzuj.
- Idziesz pod prysznic!
- Nie, wiesz,że nie lubię się myć.
- Biegiem.
- Nie pójdę.
- Jeszcze jedno słowo, a będziesz spał w zoo, w towarzystwie Bubblesa.
- Nie, ja z nim nie będę spał.
- To pod prysznic.
-  Muszę? - westchnął.
- Tak.- powiedziałem stanowczo.
- No, dobra. - Mac, był nie zadowolony z powodu tego,że musi się myć.
Zrobiłem kolacje dla naszej trójki.Po posiłku młodzi chcieli obejrzeć jakiś film. Kazałem wybrać im jakiś film, ale ci jak zawsze się kłócili.
- Ja chcę kopciuszka. - powiedziała Paris.
- Kopciuszek serio? On jest dobry dla bab.Oglądamy "Powrót do krainy Oz."
- Nie, ja chcę kopciuszka. - Paris usiadła na podłodze i zaczęła płakać. Zawsze robiła tak, gdy coś nie szło po jej myśli.
- Po co te kłótnie? - Wstałem i podszedłem do Paris. Wziąłem na ręce moją córkę.
- Kochanie, obejrzymy kiedy indziej kopciuszka.
- Ja chcę go teraz.
- Możemy coś innego?
- No dobrze tatusiu.
- Co powiesz na "Dennisa rozrabiakę"
- Ok.
- Mac oglądamy "Dennisa rozrabiakę". - zakomunikowałem do chłopaka.
- Zgoda, ale jutro oglądamy "Powrót do krainy Oz"
- Paris, oglądniemy jutro "Powrót do krainy Oz".
- Ale pod warunkiem,że oglądniemy "kopciuszka"
- Mac, wytrzymasz tę męki.
- Jak mi dasz kasę?
- no wiesz ty co?
- żartuję, i tak nie będę się na to patrzeć.
- Ok, to oglądamy. - załadowałem film, Mac usiadł koło, Paris zaś położyła się na moich kolanach. Była śpiąca, wiedziałem,że nie wytrzyma do końca filmu i zaśnie. Film się skończył, nie myliłem się mała była tak zmęczona,że po prostu usnęła. Wziąłem ją na ręce, chciałem ją zanieść do jej pokoju i położyć w jej łóżeczku. Niestety przeszkodził mi w tym Macaulay.
- Musimy jutro oglądać tego głupiego kopciuszka? - chłopak powiedział to tak głośno,że o mały włos nie obudził Paris.
- Nie tak głośno, jak się obudzi to ty ją będziesz ponownie usypiał. - powiedziałem do chłopaka szeptem.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało, ale troszkę ciszej.- zaniosłem Paris do jej pokoju i położyłem do łóżka. Okryłem moją córeczkę ostrożnie kołdrą, aby jej nie przez przypadek nie obudzić. Poszedłem do mojej sypialni. Po tym ciężkim dniu marzyłem, o tym aby wejść pod prysznic. Po skończonym prysznicu, położyłem się w moim łóżku, zabrałem do ręki dyktafon i chciałem odsłuchać moich zapisków. Nie mogłem jednak gdyż bez pukania do mojego pokoju wparował Mac.
- Pukać nie umiesz?! - zapytałem.
- Umiem.
- Musimy oglądać jutro tego kopciuszka?
-Widziałem jaka dzisiaj była jazda.
- Widziałem, ale ja nie lubię tej szmiry.
- Paris nie za bardzo lubi "Powrót do krainy Oz"
- A oglądniemy.
- Tak.
- O mały włos nie zapomniałem. Applehead, kupiłem coś specjalnie dla ciebie.
- Mac,nie musiałeś. - zawstydziłem się.
- A tam. - Mac wyciągnął z plecaka jakieś pudełko.
- Co to jest?- zapytałem zaciekawiony.
- "Applehead'y" specjalnie dla ciebie.
- Karzesz mi jeść moich braci? - zaśmiałem się.
- Kanbalizn ze strony Applehead'a.
- Daj mi jednego na próbę.
-To masz, jak nie umrzesz po 5 sekundach to znaczy,że nie zatrute.
- chcesz mnie zabić?
- Nie, dalej jedz chcę wiedzieć czy dobre. - wziąłem do buzi jednego cukierka, po chwili okazało się,że jest mega kwaśny. Wyplułem go.
- Ale kwaśny.
- Wiedziałem,że nie polubisz ich.
- To po je kupowałeś?
- Mówiłem,że specjalnie dla ciebie. - Mac coś tam dalej sobie gadał, ja go nie słuchałem, ponieważ myślałem o Scarlett.
- Michael, czy ty mnie słuchasz?
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- O czym tak myślałeś?
- Nie ważne.
- O Scarlett, zgadłem?
- Skąd wiedziałeś.
- Myślisz,że nie zauważyłem jak na siebie patrzyliście dzisiaj.
- Aż, tak to widać.
- Ty ją kochasz.
- Co ty możesz wiedzieć o miłości, masz tylko 12 lat.
- Oj wiem dużo. Kręcisz z nią?
- A co cię to obchodzi?
- Powiedz.
- Dobra, umówiłem się z nią jutro na kolację. Zadowolony?
- Pamiętaj, nie uprawiaj sexu na pierwszej randce. -  Mac dostał sójkę w bok za te słowa.
- Ja nie wierzę 12-latek mówi mi, jak zachowywać się na pierwszej randce.
- Michael, daję ci tę porady, bo chcę, abyś się z nią związał. Ona do ciebie pasuje.
- A skąd ty to możesz wiedzieć.
- Jackson bierz się do roboty, taka atrakcyjna dziewczyna, nie ma faceta, a ty tu tak stoisz. Gdybym był starszy to już bym się za nią brał.
- A co jak ona mnie nie kocha.
- Ona cię kocha, widziałeś jak na ciebie patrzy.
- Co ona może we mnie takiego widzieć?
- Wszystko, działaj póki nie jest jeszcze za późno.
- Dobra, idź już spać bo jutro do południa gnić w łóżku będziesz.
- założysz się,że nie.
- Sio stąd.
- Dobrej Nocy Applehead.
- Tobie również Mac.
Mac opuścił moją sypialnie. Zgasiłem światło, myślałem o tym co się dzisiaj stało. Scarlett widziała mnie półnagiego, widziałem to jak się zarumieniła. Podobał się jej chyba ten widok. Ciągle myślę o jutrzejszej randce i tych słowach, "działaj póki nie jest za późno". Mac ma rację powinienem działać, mam koło siebie idealną kobietę. Myślałem tak sobie i nawet nie wiem kiedy usnąłem.
**********

Komentarz= to motywuje!
Ps: I jak? Wątek z ciocią Mayą wymyśliłam pisząc ten rozdział. Pomyśł na stworzenie jej narodził mi się w głowię i postanowiłam to wykorzystać. Mam nadzieję,że ciotka Maya przypadła wam do gustu.
Ale będę tęsknić za wami.
Pozdrawiam i buziaki! <3<3<3




























czwartek, 14 lipca 2016

She's Out Of My Life- Rozdział 7

Cześć!
Przybywam do was dzisiaj z nowym rozdziałem, miałam wstawić w sobotę,ale wstawiam dzisiaj. Co do wakacji, u mnie dzisiaj cały dzień pada, doszło do tego,że zalało moją piwnice. Te wakacje w tym roku są dla mnie jakieś pechowe. Najpierw spuchnięte oko przez zasraną, za przeproszeniem muchę końską,a teraz deszcze i podtopienia. Tylko,żeby nie było takiej pogody, kiedy wyjadę na wakacje. Co do bloga, mam problem nie chce mi zniknąć tło, klikam i klikam, piszę jak "wół" brak obrazu, a obraz tam ciągle jest i nie chce zniknąć. Postanowiłam zostawić to w spokoju, ale aktorka i tak została zastąpiona. Co do notki jestem zadowolona, ale to nie mi oceniać. Na koniec piosenka na nie pogodę o parasolu. Zapraszam do czytania <3


**********
Czy można stracić coś cennego, co jest dla mnie bardzo ważne? Moja przyjaźń z Janet wisiała na włosku przez tego szmaciarza. Jan jest chyba tak zakochana,że nie widzi tego jakim kobieciarzem jest Max. Ja po prostu nie chce,aby ona cierpiała tak ja kiedyś. Kiedy wychodziłam z tej galerii i go zobaczyłam miała ochotę do niego podejść i nakopać mu do dupy. Ta świnia do mnie podeszła, myślałam,że za chwile strzele mu w tej uśmiechnięty ryj.
-  Cześć mała dawno się nie widzieliśmy.
- Myślisz,że ja nie wiem,że spotykasz się z moją przyjaciółką.
- Mówiłem jej,żeby tobie nic nie mówiła.
- Ale powiedziała, jeśli myślisz,że pozwolę ci ją skrzywdzić to się grubo mylisz.
- Ona jest taka naiwna, dla mnie to mogła by z mostu skoczyła.
- Ty się w ogóle nie zmieniłeś nadal jesteś tą świnią co kiedyś.
- Ja Janet już dawno sobie okręciłem wokół palca.
- Zniknij z jej życia, póki jeszcze nie jest za późno.
- Nie zabronisz jej mnie kochać.
- Ile miałeś dziewczyn w tym miesiącu?
- Nie muszę się tobie z niczego spowiadać.
- Na pewno z 5 ich było.
- A żebyś wiedziała,że byś wiedziała, żadna laska się mi nie oprze.
- Ty chamie, najpierw ja, potem ona.
- Jesteś tak samo słodka jak kiedyś.
- Co ja w tobie kiedyś widziałam.
- Jan jest dla mnie tylko przygodą zobaczysz ja ją za chwilkę zostawię.- myślałam,że się przesłyszałam, a więc się nie myliłam on po prostu chcę ją wykorzystam. Nie mogłam pojąć tego co on do mnie w tamtej chwili powiedział, zamachnęłam się ręką i go spoliczkowałam.
- Jesteś taka zadziorna jak kiedyś.
- Jeszcze jedno słowo frajerze.
- Ona jest tylko dla mnie tylko zabawką.
- Spróbuj jej tylko coś zrobić, a obiecuję tobie,że ci jaja urwę.
- żegnaj słodka.
- Już do mnie nic nie mów. - odeszłam od niego, a jednak miałam rację on nie jest uczciwy, ale co to dla niego uczciwość to słowo jest dla niego bardzo dalekie.Tylko proszę, aby Jan się szybko opamiętała i zobaczyła na oczy jaka z niego kreatura. Chciałam tylko, żeby go już nie było,żeby poszedł sobie precz. Jak najszybciej chciałam dotrzeć do domu, położyć się na łóżko i spać. Chciałam zapomnieć o kilku godzinach, one popsuły mi dzień, położyłam się na moje łóżko, włączyłam MTV music, na której leciało "Beat It", była to moja ulubiona piosenka Michaela, byłam tak zmarnowana,że miałam ochoty śpiewać. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy snów. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Była to Jessy, nie była uśmiechnięta jak zwykle. Wiedziałam,że coś się musiało stać.
- Hejka.
- Cześ, musimy pogadać, nie przeszkadzam
- Nie spałam sobie.
- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić.
- Nic się nie stało nawet dobrze,że mnie obudziłaś.
- Sprawa jest dosyć pilna.
- Ok, wchodź nie będziemy na klatce rozmawiać. - dziewczyna weszła do mojego mieszkania usiadła wygodnie na mojej kanapie.
- Napijesz się czegoś?
- Tak, sok pomarańczowy poproszę jak masz.
- Nie mam pomarańczowego, jabłkowy może być.
- Dobra. - nalałam w dwa kubki złotej cieczy, i zaniosłam do dużego pokoju. Jess przeglądała moje płyty.
- Widzę,że jesteś fanką Michaela Jacksona?
- Tak słucham jego piosenek od czasu kiedy byłam w domu dziecka.
- Ja mam obsesję jakąś na jego punkcie.
- Na pewno się będziesz biła o bilety na koncert.
- Dla jednego biletu, byłam bym zdolna zabić.
- Aha - Nie chciałam mówić Jessice o tym,że znam Michaela, oszalała by pewnie z radości.
- Ale nie przyszłam tu oglądać twoje płyty, ty wspominałaś,że byłaś w domu dziecka.
- Tak spędziłam tam 13 długich i ciężkich lat.
- Rozmawiałam z moimi rodzicami, oni mi wyjawili całą prawdę.
- Jaką? - zapytałam zaciekawiona.
- Ja nie jestem ich biologiczną córką. Powiedzieli,że podczas adopcji zostało zmienione moje imię i nazwisko.
- I co z tą informacją zrobisz?
- Chcę się dowiedzieć z skąd pochodzę.
- Mogę ci pomóc, a oni powiedzieli z którego domu dziecka cię wzięli?
- Ten sierociniec jest na ulicy zwycięstwa.
- Ja z stamtąd pochodzę, tam się wychowałam.
- Mam pomysł jutro może przejdziemy się do tego domu dziecka?
- Dobrze. - zgodziłam się, pomimo,że nie chciałam wracać do miejsca z którym wiążą się moje lęki. Kiedyś miała koszmar,że znowu byłam mała i trafiłam do tego miejsca. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć w progu zobaczyłam Michaela i Paris. Mała jak zwykle mnie mocno przytuliła, Michael wszedł do mojego apartamentu, Jessy normalnie straciła przytomność, gdy go zobaczyła.
- Może jej nie budźmy.
- Tak będzie najlepiej - Michael, podniósł moją sąsiadkę z ziemi i położył na kanapie.
- Tatusiu, a dlaczego tak pani poszła spać kiedy ciebie zobaczyła.
- Z wrażenia, dużo kobiet mdleje jak widzi mnie.
- A dlaczego?
- Bo nie mogą uwierzyć,że to ja
- Co was do mnie do mnie przysyła?
- Chciałem się spytać, czy idziesz z nami na lody?
- No jasne, tylko jak się Jess obudzi.- czekaliśmy od 30 min, ale Jessy nie miała ochoty przerywać drzemkę. Paris była zmęczona więc też szybko usnęła. Położyłam ja w mojej sypialni. Przyszłam do pokoju i zobaczyłam jak moja sąsiadka się budzi.
- Miałam piękny sen, byłam ciebie i odwiedził cię Michael Jackson ze swoją córką.
- To nie sen. - odezwał się Michael, dziewczyna wydała z siebie pisk i zaczęła tulić się do mojego przyjaciela.
- Scarlett nie mówiłaś nic,że znasz Michaela Jacksona.
- Bo ona jest dziwna i się wstydzi, - Michael dodał, myślałam,że zaraz go pobije przy Jessy,ale ona by mnie powstrzymała.
- Wcale się ciebie nie wstydzę.
- To dlaczego nic o mnie nic powiedziałaś.
- Bo ludzie by pomyśleli,że spadłam tu z innej planety i jestem chora psychicznie.
- No nawet.- Jessy nie mogła powstrzymać śmiechu,
- To, może ja już was zostawię samych.
- Nie, Jessy możesz zostać. - widziałam, jak dziewczyna się zarumieniła i była zestresowana, też tak miałam, kiedy pierwszy raz spotkałam Mike'a.
- Ja już pójdę, miałam ci tylko o tym powiedzieć.
- O czym? - wtrącił Mike
- O niczym ważnym.
- To ja może już pójdę, jestem umówiona za godzinę z rodzicami.
- Ok, na razie. - dziewczyna opuściła moje mieszkanie.
- To idziesz z nami?
- Poczekaj chwilę tylko się przebiorę.
- Dobrze wyglądasz.
- Widziałeś mój busz na głowie? Nie pójdę jak czarownica.
- Jak chcesz, to idź się przebieraj bo nie mam całego dnia.
- Ok. - poszłam się przebrać, ubrałam białą koszule i do tego dżinsy w czarnym kolorze, włosy zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam szpilki pomimo,że nienawidziłam w nich chodzić, ale coś zmusiło. Postanowiłam obudzić Paris, mała nie była chyba zadowolona z tego. Wyszłam do Michaela, jego wzrok skoncentrował się na mnie,on najchętniej rozebrał by mnie wzrokiem.
**********
Czy w życiu można mieć wszystko? Nie do końca byłem zadowolony z mojego życia. Musiałem być dla Paris matką i ojcem w jednym, ale nie mogę jej wszystkiego nauczyć. Ona potrzebuje do kogoś powiedzieć "mamą", ale ta jej niby matka nie jest na tyle odpowiedzialna na to aby wychowywać dziecko. Teraz w moim życiu pojawiła się Scarlett nie wiem co zrobić. Czy powiedzieć jej o moich uczuciach jakie do nie darzę? Boje się tego,że ona mnie odrzuci powie "Michael, ale ty jesteś dla mnie tylko przyjacielem", nie chcę tego nareszcie znalazłem idealną kobietę na matkę dla moich dzieci. Nie chcę tego dłużej trzymać w sobie, pragnę to wręcz wykrzyczeć światu to,że ją kocham.
Wyszedłem z Scarlett i moją córką na lody, moje auto zostawiłem pod blokiem mojej przyjaciółki. Paris pobiegła przed nas, obiecałem jej to wyjście, nie mogłem jej zawieść przez nagrywanie płyty trochę ją zaniedbuje. Kupiliśmy po dwie gałki wszyscy w trójkę zabraliśmy smak bakaliowy, poszliśmy do pobliskiego parku. Paris pobiegła na plac zabaw ja ze Scarlett usiadliśmy na ławce,ciekawiło mnie o czym Scarlett rozmawiała z tamtą dziewczyną.
- Kim była ta twoja koleżanka?
- To Jessy, moja sąsiadka.
- Ciągle chodzi mi to po głowie. O czym rozmawiałaś z nią rozmawiałaś.
- Michael, ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
- Powiedz mi, proszę. - Mike zrobił maślane oczy, nie mogłam się powstrzymać i mu powiedziałam.
- Dobra, Jess chciała abym jej pomogła.
- A w czym?
- Bo jej rodzice dopiero teraz jej powiedzieli o tym,że nie jest ich prawdziwą córką  ona był  w ty samym domu dziecka.
- ty tam byłaś 13 lat, ją spotkał ten sam los co twoją siostrę.
- Tylko ona miała podczas adopcji zmienione dane osobowe.

- Więc, czy to możliwe,że ona może być twoją siostrą?
- Nie wiem podejrzewam, ale nie jestem pewna.
- Scarlett, wybierz się z Jessicą do tego domu dziecka.
- Jutro się wszystko okażę, jestem z nią umówiona,że tam pójdę.
- A co jeśli to prawda?
- Będę wtedy na prawdę szczęśliwa, wiesz przecież jak mi zależy na tym, aby odnaleźć ją.
- Nie chcę wiedzieć co teraz czujesz?
- Ona ma ten swój uśmiech, który mi przypomina uśmiech mojej mamy, w ogóle ona jest tak podobna do mojej mamy.
- To nie może być przypadek.
- Ale co jeśli to nie prawda, jeśli się pomyliłam.
- Ale co jeśli się nie pomyliłaś, jeśli ona jest twoją rodzoną siostrą.
- Mama - usłyszeliśmy krzyk Paris, zobaczyłem moją byłą żonę, wiedziałem, że za chwilę znowu będzie kłótnia. Kobieta podeszła do nas.
- No widzę Jackson, że masz nową kochankę. Brooke ci się znudziła.
- Caroline przestań proszę.
- Ja nie jestem kochanką Michaela.
- Ale za chwilę to się może zmienić, ze mną też tak było.
- To ty jesteś to dziwką, która zostawiła Michaela dla jego przyjaciela.
- Tylko nie dziwka, gówniarą, ile ty masz w ogóle lat?
- Mam 24 lata.
- On, chciał się przez ciebie zabić.
- No bo jak jest psychiczny.
- Mike nie jest psychiczny, on chciał się wykończyć z miłości do ciebie.
- Dlaczego się nie wykończyłeś teraz to bym miała wyłączne prawo do Paris.
- Jak ty możesz tak mówić- Nie mogłem tego słuchać, słowa Caroline mnie mocno zabolały.
- Michael pamiętaj, że ja będę walczyć o prawa do Paris.
- Nigdy ci jej nie oddam.
- Jesteś nienormalna, jak ci nie wstyd, najpierw porzuciłaś Paris, a teraz chcesz ją odebrać.
- Scarlett ma rację, najpierw ją zostawiłaś.
- Nie odzywaj się.
- Ale ty kilka dni temu zostawiła ją samą w mieście, a co jakby coś się stało.
- Jakby moja córka ucierpiała przez twoją nieodpowiedzialność to nigdy bym ci tego nie wybaczył.
- Ona mi uciekła.
- Nie wierzę, mogłaś do mnie zadzwonić, zabrałaś ją bez mojej wiedzy z przedszkola.
- A już chciałem ci pozwolić na spotkania z Paris, ale jak zwykle się na tobie zawiodłem. - Zawołałem Paris, ona była jeszcze wtedy obrażona na swoją matkę, za to jak ją potraktowała kilka dni temu. Moja była chciała przytulić małą, ta jednak odsunęła się od niej.
- Słonko, chodź do mamusi.
- Nie, bo mnie znowu zostawisz w mieście.
- Widzisz, nie potrzebnie ją zostawiałaś.
- Chodźcie idziemy.
Zostawiliśmy sami Caroline w parku.Szliśmy tak sobie przez zatłoczone Los Angeles widziałem,że coś dręczy Scarlett, więc postanowiłem się jej zapytać.
- Co jest?
- Nic.
- Widzę,że nie masz dzisiaj humoru.
- To chodzi o Janet.
- Pokłóciłyście się?
- Tak.
- o co znowu poszło? Za chwilę znów się będziecie przyjaźnić.
- Michael to poważna sprawa.
- Co znowu wywinęła moja siostra? Gadaj.
- Bo to chodzi o tego jej nowego chłopaka.
- O Maxa. Kilka dni temu go poznałem jest spoko.
- Bo o to się rozchodzi,że ten Max to mój były.
- Co?!
- No tak, pokłóciłam się z Janet bo powiedziałam jej żeby z nim zerwała.
- Ten skurwiel na pewno zdradza Jan, tak jak kiedyś.
- Boję się o nią. A co jeśli on ją skrzywdzi?
- Nie panikuj, będzie dobrze.
- Ja nie chcę,aby moja najlepsza przyjaciółka cierpiała.
- Rozumiem cię.
- Patrz, czy to czasami nie twoja była.
- Tak to Brooke.
- Ja nie wierzę, a koło niej Ma
- To ona mnie dla niego zostawiła.
- On cały czas grał na dwa fronty.
- Ta świnia zdradza moją siostrę, nie ja tam za chwilę podejdę.- Chciałem do niego podejść i dać mu w mordę, ale Scarlett mnie powstrzymała.
- Nie idź do niego, chcesz sobie narobić problemów? A po za tym chcesz,aby twoja córka widziała jak jej ojciec się bije.
- Ale on się doigra mówię ci.
- uspokój się.
- Nie pozwolę,aby moja siostra przez tego gnoja cierpiała.
-Janet powinna przejrzeć na oczy.
- Ona jest tak w niego zaślepiona tak jak ja kiedyś w Caroline.
- On z tego korzysta,że ona na niego leci
-Jak on nie ma wstydu.
- Mnie też zdradzał.
Byłem w ciężkim szoku, Max tak dobrze się zaprezentował. On grał pewną grę,abym go polubił. Jezu w co moja siostra się wpakowała.Mam nadzieje,że szybko się opamięta. Tyko żeby się o tym nie dowiedziała, ona będzie przez niego cierpieć na 100%.
**********
W ciągu jednego dnia może stać się tyle rzeczy. Możemy coś stracić,ale możemy też coś zyskać.Codziennie pokonuje przeszkody rzucane nam pod nogi.Z Janet pogodzę się dopiero, kiedy przejrzy na oczy jakim okropnym człowiekiem jest Max. Nie chcę się z nią skłócić, gdybym na prawdę zobaczyła to niby zmianę Maxa a lepsze to bym nie miała nic przeciwko ich związkowi.Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą zobaczyłam. Wiedziałam,że Max jest draniem,ale że takim bym się nigdy nie spodziewała. Nie mogę o tym powiedzieć Janet i tak by mi na pewno nie uwierzyła. Powiedziała by na pewno, że skłamie specjalnie,aby ich skłócić. Z Michaelem doszliśmy pod mój blok.
- Scarlett, zapomniał bym o tym kompletnie, bo w sobotę jest przyjęcie i czy zechciała byś mi towarzyszyć na nim.
- Michael mogę z tobą iść, ale ja nie pasuję do tego świata.
- Jakiego?
- Tego, gdzie są same gwiazdy.
- Myślisz,że jestem nie z tego świata.- Michael przytaknął, podnosząc zabawnie brwi.
- Nie,po prostu boję się tego jakie może mieć to skutki. Prasa zacznie się wtrącać w twoje i moje życie, a ja tego nie chcę.
- Oni mnie denerwują. Tworzą nie prawdziwe historie, a potem sprzedają ludziom, a ci wierzą w
każde słowo.
- Co racja, to racja
-To hieny, oni tylko czekają na kasę z tych bredni.
- Ja nigdy w to nie wierzyłam i nigdy nie uwierzę.
- Dobra ja już się będę zmywał, do soboty.
- Na razie.
- Do zobaczenia.
- Papa Scarlett. - Paris, było smutno,że musiała się ze mną znowu rozstać.
- Pa słońce.
Michael pojechał ze małą do Neverlandu. Ten dzień tak fajnie się zaczął ,gdy obudziłam się w łóżku Michaela, ale jak zawsze coś musiało się spieprzyć. Najpierw ta kłótnia z Janet, potem spotkanie Maxa, kolejna kłótnia tym razem z Caroline, a na wisienkę na torcie zobaczenie byłej Mike'a w ramionach mojego byłego. Kiedy przyszłam do domu spojrzałam na zegar wskazywał 20:15, jedyne o czym w tamtej chwili marzyłam to ciepły prysznic. Gdy wyszłam z pod prysznica poszłam sobie zrobić coś do jedzenia. Po posiłku włączyłam telewizje, jak zwykle nie leciało nic ciekawego, włączyłam kanał muzyczny, akurat leciała piosenka "The Girl Is Mine" Michaela w duecie z Paulem Mccartney'em . Spojrzałam w stronę gitary elektrycznej mojego ojca, tak dawno na niej nie grałam. Czy w ogóle umiem nadal jeszcze na niej grać? Znalazłam nuty do "Bohemian Rhapsody" Queenu  do "Stairway To Heaven" Led Zappelin, dwa klasyki rockowe. Poszukałam moją ulubioną kostkę do gry, tak dawno nie grałam tej piosenki. Kiedy dotknęłam instrumentu, poczułam jak powracają stare marzenia. Tata obiecał mi kiedyś,że mnie nauczy grać,ale nie zdążył. W domu dziecka musiałam prosić prawie pół roku, aby ktoś raczył mnie zapisać na lekcję nauki na gitarze. Tak sobie grałam, miałam to gdzieś,że sąsiedzi będą się skażyć, że u mnie za głośno. Teraz dla mnie liczyła się gitara. Gra niej była moją pasją, bez niej człowiek by był pusty. Pasja jest jak tlen dla człowieka,bez niej nie da się żyć.
**********
"Jest jed­na za­sad­nicza rzecz ok­reślająca wyjątko­wość 

człowieka - pasja."



Ps: I jak wrażenia? Zapraszam do komentowania, ponieważ to bardzo motywuje.
Pozdrawiam! <3





niedziela, 10 lipca 2016

Przeprosiny



Hej wszystkim.
Dzisiaj nie będzie posta,chciałam bym przeprosić Martyśkie Jackson za skopiowanie aktorki. Myślałam,że nikt nie będzie miał nic przeciwko, a po za tym myślałam również,że Nina Dobrev idealnie odzwierciedla moją bohaterkę. Tak wiem jestem idiotką, debilką i najgorszą z najgorszych, mogłam dwa razy pomyśleć zanim wstawiłam Ninę. Jeszcze raz góry przepraszam. Z ogłoszeń parafialnych zmieniam aktorkę z Niny Dobrev na Blake Livety. Mam nadzieje,że załagodziłam napiętą sytuację. Jeszcze na koniec moja Scarlett nie dorasta do pięt twojej Alice.


piątek, 8 lipca 2016

She's Out Of My Life- Rozdział 6

Hej miśki!
Jak tam wam mijają wakacje? U mnie nie jest za dobrze, kiedy byłam nad jeziorem ugryzła mnie mucha końska w okolicach oczu.Wczoraj cała spuchłam, u mnie w mieście o 21 żadna apteka nie była czynna i nie było lekarza, musiałam jechać  do miejscowości oddalonej o 15 km od mojego domu, specjalnie do szpitala. Mam przepisane Calcium i Clemastinum, ale na Samej recepcie się nie skończyło. Dostałam dwa zastrzyki w tyłek, pomimo mojego nie zadowolenia. Chciałam ochronić honor i poprosiłam o to,aby mi skrzyknięto dożylnie, ale pielęgniarka nie chciała dać za wygraną. Kiedy zobaczyłam igłę normalnie się rozpłakałam, nienawidzę igieł, chciała uciec tam gdzie pieprz rośnie. Jeżeli tam mają wyglądać moje wakacje to ja szczerze dziękuje. Przepraszam rozgadałam się, ale co do notki, wyjątkową jestem zadowolona.Mam nadzieje,że wam się spodoba. Piosenka, ostatnimi czasy często ją słucham, jest to piękny utwór o również pięknej osobie. Zapraszam do czytania.





**********
Czy można cofnąć czas? W moim przypadku to mi by się przydało. Co Bym zmieniła?
Na pewno nie dopuściłam bym do śmierci moim kochanych rodziców, teraz to bym miała rodzinę jak ze snów, pamiętam ten uśmiech piękny mamy. Tatę, który zawsze opowiadał mi o swoim dniu, kiedy na świat przyszła moja siostra. Za tydzień jest 23 maja dzień w którym zawalił się mój świat, to będzie 19 lat kiedy zginęli moi rodzice. Teraz jestem ciekawa, co by było kiedy nie poznała bym Janet i Nie poznała Michaela. Czy bym była dzisiaj taka szczęśliwa? Te 13 lat w biedulu, zrobiło ze mnie silną i pewną siebie kobietę. Moje łóżko w domu dziecka stało przy oknie, co noc wpatrywałam się w gwiazdy na niebie. Rozmyślałam o moim życiu, miałam w wieku 14 lat nawet myśli samobójcze, chciałam zniknąć z tego świata, myślałam,że nie jestem potrzebna nikomu. Co roku w moje urodziny, czułam w sobie taką pustkę. Potrzebowałam się do kogoś przytulić, strasznie tęskniłam za mamą,w domu dziecka miałam wychowawców, którzy próbowali mi zastąpić rodziców, ale niestety nie mogli mi ich całkowicie zastąpić, najgorszemu wrogowi nie życzę tego, aby jego dziecko wychowywało się w domu dziecka, tam jest strasznie i to poczucie,że Bóg cię zesłał, by cię tak skrzywdzić. Obudziłam się w sypialni Michaela, wzięłam telefon do ręki mój telefon, spojrzałam na godzinę.Była 9:30, dzisiaj nie musiałam iść na Uniwerek, ponieważ mój wykładowca się rozchorował. Miałam mnóstwo nie odebranych połączeń,oczywiście od Janet. Znowu do mnie dzwoniła z uśmiechem na ustach kliknęłam zieloną ikonkę.
- No cześć mój osiołku.- kochałam przezywać Janet.
- Hejka, czemu nie odbierasz jak dzwonię.
- Przepraszam, spałam sobie i nie słyszałam dzwonka
-czy ty nie zapomniałaś o dzisiejszym wyjściu.
- Oh, Donkey jasne,że pamiętam o tym,że mam iść z tobą na zakupy.
- Gdzie ty do cholery jesteś? Bo w mieszkaniu cię nie ma
- Jestem w Neverland.
- Co ty tam robisz?
- Jestem u Mike w gościach.
- I ja nic o tym nie wiem.
- To przyjedź do mnie za  3 godziny, to skoczymy na podbój centrum handlowego.
- No ok.
- To narka.
- do zobaczenia, słońce- zobaczyłam jak Mike wchodzi do pokoju, zakończyłam rozmowę z Jan.
- Masz wygodne łóżko.
- dziękuję
- Z kim gadałaś?
- z kochankiem, wiesz.
- Nie wiedziałem, że kogoś masz.
- Michael, ale ty jesteś łatwowierny.
- No to z kim rozmawiałaś.
- Domyśl się.
- Z Janet.
- No, brawa dla ciebie.- nagle do pokoju wparowała Paris i wskoczyła na łóżko. Zaczęła mnie tulić.
- A mnie kto przytuli- Michael zrobił naburmuszoną minę.
- Oczywiście tatusiu, że cię przytulę.
- Dobra dziewczyny ja idę do kuchni zaraz śniadanie
- Scarlett ,Nie wiedziałam, że jesteś nową dziewczyną taty. Poprzednia ciocia Brooke, była zła i nie miła. Nie mogłam się do niej tulić.
- Skarbie, nie jestem dziewczyną taty.
- Oh szkoda, a już się cieszyłam, że będziesz się ze mną bawić.
- Ale, kto mi zabroni się z tobą bawić.
- No nikt
- chodź, idziemy do taty zjeść śniadanie.
- a potem ze mną ułożysz puzzle.
- za 3 godziny, jestem umówiona z ciocią Jan, ale ułożę z tobą Puzzle.
- Ale fajnie
Poszłyśmy do Kuchni, usiadłam na przeciwko Michaela. Po skończonym posiłku, poszłam poszukać coś do ubrania. W sypialni Michaela była cała szafa zapełniona damskimi ubraniami. Były to chyba ciuchy byłej Mike.
- Michael, czyje to są ubrania?
- To ubrania Brooke.
- Ale ja mogę zabrać coś, ona się nie skapnie?
- Jasne wybierz sobie coś, ona co chwilę lata do centrum.
- Ona nie będzie mi to miała za złe?
- Te ciuchy ją nie interesują, ona ma to gdzieś.
- Na pewno?
-Na pewno.
- No to teraz mi stąd wyjdź, bo muszę się przebrać.
- To przyjdź do salonu.
- Dobrze.
Wybrałam sobie białą sukienkę , była na prawdę śliczna. Poszłam do łazienki aby ogarnąć włosy. Kiedy weszłam do pomieszczenia pierwsze co przykuło moją uwagę to perfumy. Były to "Laura
Biagotti", były to ulubione perfumy mojej mamy, popsikałam się nimi. Zabrała szminkę i pomalowałam sobie nią usta. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zobaczyła swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam jak jakaś milionerka. Zeszłam po schodach do salonu kiedy Michael mnie zobaczył to z wrażenia opadła mu kopara.
**********
Czy istnieje przyjaźń damsko- męska? Istnieje, ale prędzej czy później przeradza się w miłość. Ja nie miałem nadziei, że znajdę kobietę, którą pokocham i przy, której się zestarzeję. Raz już myślałem, że znalazłem tą jedyną, ale ona mnie nie kochała i uciekła ode mnie. Teraz pojawiła się Scarlett, od kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem to w moim sercu zagościło uczucie, którego dawno nie czułem do żadnej kobiety. Mój związek z Brooke był tylko próbą czasu, wiedziałem, że ona nie będzie w stosunku do mnie nie uczciwa. Scarlett wyglądała tak pięknie kiedy schodziła po schodach. Wyglądała jak Księżniczka. Nie można było oderwać od niej wzroku.
- Ta sukienka ci pasuje.
- Podobała mi się więc wzięłam.
- Na pewno, lepiej ci w niej niż w Brooke.
- dziękuję.
- Pachniesz, perfumami Brook.
- Moja mama uwielbiała te perfumy.
- To jedziemy do ciebie?
- Mam jeszcze ułożyć z Paris puzzle. Pomożesz nam?
- No jasne, kocham układać puzzle.
- to dalej.
- Paris chodź, układasz z nami puzzle czy nie?- Paris przyszła do pokoju i rozłożyła na stole 100 kawałeczków puzzli.
- Tatuś to szybko ułoży to mistrz.
- jaki tam mistrz.
- chwilkę to zajmie.
- Nic mi nie mówiłeś o tym, że kochasz puzzle.
- Nie lubię się przechwalać.
- to układamy.
Około piętnaście minut zajęło nam ułożenie puzzli, Paris posmutniała, ponieważ nie chciała się rozstawiać z Scarlett, wiedziałem jak bardzo ją pokochała. Niestety wszystko dobre, szybko się kończy i Scarlett musiała jechać do domu.
- Scarlett, może już cię zawiozę do domu.
- Nie, tatusiu niech ona jeszcze zostanie troszkę. - Paris od razu posmutniała, kiedy dowiedziała się, że Scarlett musi już jechać.
- Słonko jestem za 3 godziny umówiona z ciocią Janet.
- Proszę , proszę.
- Młoda, pójdziemy może dzisiaj na lody co? - zaproponowałem małej lody, chociaż to mogło polepszyć jej humor.
- Dobrze.
- Raz przyjadę i to powtórzymy.
- ale bez bitej śmietany.
- dobra.
- To może już pojedziemy.
- dobrze, zanim zacznie padać.
- Narazie, słonko niedługo znowu przyjadę- Scarlett zabrała moją córkę na ręce i mocno przytuliła.
- ale, na prawdę przyjedziesz nie kłamiesz.
- Ja bym cię nigdy nie okłamała.
- To papa
- Do zobaczenia.
- Scarlett idziesz, chmurzy się.
- już, idę.
Wyjechaliśmy z Neverland, przy okazji włączyłem radio, leciały wiadomości, zamarłem kiedy usłyszałem to wiadomość
"Czy to już, koniec?
 Najgorętsza para ostatnich kilku miesięcy się rozstała. Tak chodzi tu o Michaela Jacksona i Brooke Shields. Od kilku dni aktorkę widuję się w towarzystwie pewnego mężczyzny, czy to jej kochanek?
Artystka utrzymuje, że winę za rozpad związku ponosi piosenkarz. Shields utrzymuję, że Jackson ją notorycznie zdradzał ze swoimi fankami. Wszyscy, spodziewali się tego, że będzie ślub. Piosenkarz był już raz żonaty z Caroline Evans, ale to małżeństwo się szybko rozpadło. Artysta próbował po rozwodzie popełnić samobójstwo. Czy możliwe, że Michael Jackson za chwile będzie miał nową kochankę. Czy to wpłynie na sprzedaż nowej płyty Jacksona."- nie mogłem słuchać już tych plotek, w których nie ma, ziarna prawdy.
- Ale z niej dziwka, że jeszcze mówi, że to ty zdradzałeś.
- Ja nigdy nie miałem kochanki, byłem jej wierny, a ona potraktowała mnie jak śmiecia.
- Świat schodzi z każdym dniem na psy.
- Ludzie będą w to i tak wierzyć, oni są tacy naiwni.
- Są, twoi fani, oni na pewno w to nie wierzą. Ja w to nie wierzę.
- Ale są też tacy, którzy mnie nienawidzą, i w to wierzą, rozpowiadają głupoty na mój temat. Oni mnie nawet nie znają.
- Ale co z tym zrobisz.
w ciągu 30 minut, byliśmy pod blokiem Scarlett. Zaczęło padać, dziewczyna zaprosiła mnie do środka. Miała ślicznie urządzone mieszkanie. Dziewczyna poszła do kuchni zrobić coś do picia. Na półce ujrzałem zdjęcie, byli to chyba rodzice Scarlett i ona kiedy była mała. Obróciłem ramkę z fotografią. Na odwrocie widniała data 25.03.1964 rok i napis 
"Jeśli kiedykolwiek nas by zabrakło, zawsze będziemy przy tobie jako wiatr. Zawsze będziemy o tobie myśleć i będziesz w naszych sercach. Kochamy cię.
Mama i Tata"

- wzruszyłem się kiedy to przeczytałem. Wiedziałem jak bardzo tęskni za rodzicami. Nikt i Nic nigdy jej nie mogło jej ich zastąpić. Nagle pojawiła się Scarlett z dwoma kubkami z jakąś gorąco cieczą.
- Ile wtedy miałaś lat?- zapytałem, nie wiedziałem kiedy Scarlett ma urodziny.
- Miałam wtedy roczek.
- Nigdy cię nie pytałem, ale kiedy masz urodziny?
- urodziłam się 19 marca 1963 roku.
- Ja się urodziłem...- Scarlett nie dala
- tak wiem 29 sierpnia 1958 roku.
- skąd to wiesz
- Jestem tak zwaną Moonwalkers.
- Nazwa moich fanów, nawet fajnie brzmi.
- Mam twoje wszystkie płyty, od "Got to be there" do " Thrillera". Nową płytę też na pewno kupię.
- Jak chcesz to mogę ci wszystkie po podpisywać.
- będę się czuła zaszczycona.- usiedliśmy na kanapie, Scarlett przyniosła swoje płyty, a ja je wszystkie popodpisywałem.
-ale, co do zdjęcia wyglądałaś trochę jak chłopak.
- no wiesz ty co.
- troszkę, ale i tak byłaś słodka.
- dziękuję.
- I ta słodycz została ci do dzisiaj.
- Nie podlizuj się. - zobaczyłem w progu przy ścianie czarno-biało gitarę elektryczną.
- Nie wiedziałem, że grasz na gitarze.
- To po moim tacie, gdy byłam w domu dziecka to chcieli ją sprzedać, ale ja do tego nie dopuściłam.
- a umiesz chociaż grać.
- umiem, gdy miałam 11 lat zapisano mnie na lekcje gry.
- Pytanie, kim był twój ojciec?
- Był urzędnikiem, ale gra na gitarze to było jego hobby.
**********
Czymże byłby człowiek, gdyby nie miał miłości w sobie. Bez niej świat by nie istniał, życie nie miało by sensu, a smutek i śmierć były by ważniejsze. Ja poczułam do Michaela, takie uczucie, które już dawno w moim sercu nie gościło, tonie była przyjaźń, to było coś innego, chyba miłość, ale ja nie byłam odpowiednią kandydatką na partnerkę Mike. Co by inni powiedzieli, że jestem zwykłą dziwką, która leci na kasę Michaela, ale ja taka nie jestem, jeżeli bym już pokochała to nie przez grubość portfela. Z Michaelem czekałam na Janet, chcieliśmy ją przestraszyć, a raczej Mike chciał. Kiedy zobaczyłam ją przez okno dałam znak, aby się schował. Usłyszałam te charakterystyczne pukanie do drzwi, wiedziałam, że to ona.
- cześć złotko.
- cześć misia.
- Nie uwierzysz, widziałam auto Michaela pod twoim blokiem. - Janet usiadła na kanapie.
- Może to było tylko bardzo podobne auto.
- Głupia nie jestem, wszędzie poznam te BMW, i tą rysę koło bagażnika.
- Każdy może mieć takie samo auto jak twój brat.- mrugnęłam Michaelowi, aby wyskoczył na Jan. Ten po cichu zakradł się w kierunku mojej przyjaciółki. Michael wyskoczył na swoją siostrę, ta wyglądała jakby zobaczyła ducha. Ja z Michaelem miała z tego taki ubaw.
- Oszaleliście, chcecie, abym wam tu padła.
- ta twoja mina. - Michael zaczął się śmiać
- obydwoje, dorośli, a się jak dzieciaki zachowują.
- Jan, nie znasz się na żartach.
- Ludzie, wy mnie wykończyć chcecie.
- Czasem.
- A co ty tu robisz, myślałam,że dzisiaj masz spotkanie.
- Nie mam.
- Mój kochany braciszku, zawieziesz nas do centrum handlowego?
- Muszę.
- tak.
- nie chcę mi się.
- Michael, no jak ci nie wstyd siostry do sklepu nie podwieziesz.
- No dobrze.
- Jesteś kochany. - Janet była mistrzynią w przekonywaniu innych.
- Ale ostatni raz.
- Na pewno.
Zeszliśmy szybko do samochodu, w 15 minut byliśmy na miejscu. Pożegnałam się z Michaelem i ruszyłam z Janet na podbój butików. Nienawidzę chodzić po sklepach, ale dla Janet robiłam to. Po jakiś 3 godzinach byłam zmęczona. Poinformowałam o tym Janet.
- Ile jeszcze będziemy chodzić.
- Jeszcze chwilka.
- Zgaduję, że ta chwilka jeszcze z dwie godziny potrwa.
- Chodź i nie marudź.
- Już więcej z tobą nie idę do galerii.
- Ja chcesz możemy usiąść w jakiejś kawiarni.
- No ok.- Usiadłyśmy w małej kawiarence, przy stoliku z boku, ponieważ nie chciałam, aby ktoś rozpoznał Janet. Ne chciałam niepotrzebnej sensacji. Zamówiłyśmy nasze ulubione Latte Macciato. Janet nie była chyba dzisiaj w humorze.
- No, bo wiesz,że ja kogoś poznałam.
- Jak ostatni raz byłam u ciebie to mi o tym mówiłaś.
- ale tego mojego nowego chłopaka, nie polubisz.
- Dlaczego? to na pewno bardzo miły facet.
-Bo, ten mój chłopak to...- nie mogła dokończyć.
- Wyduś to z siebie.
- Bo ten mój chłopak to Max, twój były- na to imię zamarłam, spodziewała bym się każdego,ale nie jego.
- Jak to, opowiadałam jak on mnie potraktował.
- Opowiadałaś,ale on twierdzi,że się zmienił.
- Tacy ludzie nigdy się nie zmieniają.
- On się zmienił
- Ten gnojek nie jest ciebie warty.
- Ja go kocham.
- ale on się tobą zabawi, a potem porzuci jak jakąś zabawkę.
- Nie będziesz mi mówić kogo ja mam kochać.
- Ja po prostu chcę cię chronić.
- Przed kim przed nim.
- Tak przed nim, zobaczysz on ci zniszczy życie.
- Teraz to ty mi je niszczysz.
- Ostatnio cię nie poznaje.
- Ale ja go nie zostawię, przez jakieś twoje widzi misie.
- Nie ta rozmowa jest bez sensu.
- To ją zakończ.
- Ja teraz idę do domu, a ty przemyśl przyjaciółka czy chłopak.
- Dobra już mnie nie wnerwiaj, nie będziesz decydować z kim mam się spotykać.
- Przemyśl, co jest dla ciebie ważniejsze.
Zapłaciłam za kawę i wyszłam, zostawiając ją samą. Nie spodziewałam się,że ona poleci na tego gnoja. Nie chce, aby moja najlepsza przyjaciółka przez niego cierpiała. Ja już raz cierpiałam przez niego cierpiałam. Kiedy wychodziłam z centrum zobaczyłam przyczynę naszego konfliktu, czyli Maxa, jeszcze mi tu jego brakuje. Czy on nie mógł raz na zawsze zniknąć z mojego życia?
*********
 "Nie zamieniaj serca w twardy głaz, póki jeszcze serce masz"
Lombard "Przeżyj to sam"

Ps: Zapomniałam wspomnieć od 25 lipca do 4 sierpnia nie ma mnie w domu,ponieważ wyjeżdżam na obóz, nie będę miała jak wstawić notki.Rozdział powinien się pojawić w okolicy 10 sierpnia, lub wcześniej. Ale spokojnie do czasu mojego wyjazdu będę wstawiać nowe notki.
Komentarz= To motywuje